Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:09, 19 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Przednia jego jedna łapa, których przecie miał dwie, delikatnie gładziła łopatki samicy. Przymrużył powieki, rozkoszując się to chwilą. Chwilą, kiedy cały jego świat spoczywał na jego torsie, tak blisko, jakby niemalże na wyłączność. Czekała na niego. Mogła przecież znaleźć całe rzecze kochanków, mężów, nawet pewnie i żon. A nie uczyniła tego. Stary, jednak jesteś wart więcej, niż sam podejrzewałeś! Uśmiechnął się do własnych myśli.
- Muszę Cię rozczarować, moja droga. Mocniej, to się już nie da. - rzekł półszeptem, acz ton jego należał raczej do tych roześmianych i pogodnych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:13, 19 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Nie chciała im przeszkadzać. Ale nic nie wiedziała. Dla Carly będzie to wyjątkowo szczęśliwy dzień. Wraca ukochany oraz pogubiona w życiu córka. Ostatnio się oddaliła od matki. Może to przez to, że była rozczarowana. Nie carly. Ale tym całym światem. Nie takiego go sobie wyonrażała, gdy była dzieckiem. Tak więc kręciła się wokół ej legwiska, bojąc się wejść. Tyle czasuu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Virve dnia Czw 20:14, 19 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:30, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Zachichotała jak ucieszone dziecko, przyklejona do nie go zupełnie jak.. hmm, naklejka! W końcu ucałowała go ostatni raz z miłością w drgnięciu warg, po czym wstała, by i ten mógł wstac. Podczas tej czynności złapała również długo niewyczuwany zapach. Virve. Przez tę chwilę skupienia stała nieruchomo, lecz gdy już zidentyfikowała stojącą nieopodal młodą dorosłą, zerknęła na Tahiego, po czym na nią. - Znasz już moją piękną córkę? - spytała go z szerokim uśmiechem, podchodząc do samicy wolnym krokiem. Lekko otarła się o bok jej pyska w opiekuńczym geście. - Gdzie się podziewałaś, mała? Tęskniłam. I mam dla ciebie niespodziankę - rzekła, odwracając się i spoglądając na chwilę na wzgórze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:41, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Gdy ta zeszła z niego i na moment jakby znieruchomiała, a ten dostrzegł na jej facjacie skupienie, ledwo powstrzymał się od zadania masy pytań. Dlaczego? Czy coś nie tak? Czy coś się stało? Czy powinien się martwić? A może powinien jej pomóc? Jednakże nie zdążył nawet rozchylić warg, nim dostrzegł młodą wilczycę. Przeniósł na nią z wolna spojrzenie, jakby kierując je za wzrokiem Carlyś. Uśmiechnął się, gdy ta wyjaśniła, z kim oto ma przyjemność. Podszedł ze dwa kroki, nadal jednak pozostając w pewnej odległości od rodziny. Ukłonił się całkiem nonszalancko, jak to kultura wymaga.
- Miło mi poznać. Jestem Taharaki - rzekł spokojnie, przyjemnym dla ucha barytonem. I choć w tonie jego głosu wyczuć się tego nie dało, odczuwał swego rodzaju stres. Stres, ale także i pewne podniecenie. Oto bowiem Carly przedstawia go rodzinie, z jednej strony nie był pewny, jak dziatwa jego lubej go przyjmie, z drugiej natomiast czuł się zaszczycony faktem, że oto może poznać choć niewielką część familii wilczycy. Jednak, jakby nie patrzeć, o czymś to świadczyło. I chociaż przeczuwał, choć wiedział, że Pani Szpieg traktuje go i jego uczucia bardzo poważnie, lekko na duchu się zrobiło, gdy na każdym kroku doświadczał swego rodzaju dowodów na prawdziwość tejże racji. Spojrzał na Virve, mając cichą i skrytą nadzieję, że ta nie przegoni go zaraz z kijem. Czuł się mimo wszystko nieco winnym rozpadu związku Carly i Waspa, czyż nie z jego powodu zdarzało się parze pokłócić? Skąd więc pewność, czy dzieci nie będą mieć mu za złe tego, że zrujnował ich życie rodzinne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:58, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Niczym dwuletnie dziecko rzuciła się matce na szyję. Wtuliła się w nią i mruczała coś pod noseem,
- Ja też. BAAAAAArdzo - powiedziała, gdy w końcu oderwała się od niej i uśmiechnęła pogodnie.
Na dźwięk jej słów usiadła spokojnie. Cóż to za niespodzianka? Nie wiedziała, czego się spodziewać, więc narazie nie obstawiała żadnej rzeczy. Zaskoczeniem było zobaczyć kogoś... innego. Innego niż jej ojciec, ale zapewne uda jej się przywyczaić. Gdy się przedstawił, przez moment biła się z myślami. Mogła udawać nadętą, przejętą swoim honorem wilczycę, która uważa tego, który zrujnował jej rodzinę za wroga. Ale przecież.. Czy to była jego wina? Nie wiedziała. Chyba ważne, że jej matka była teraz szczęśliwa. Trudno było jej się lekko uśmiechnąć. Na pewno nie będzie jej nowym tatą ani nikim takim. Nie będzie też jej wrogiem, tego nie chciała. Przełknęła ślinę i uniosła łeb, zielono-różowe oczy wbiła w samca.
- Miło mi. Jestem Virve.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:09, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Odruchem oblizał wargę. 'Jakoś poszło, stary głupcze. Jakoś poszło...' - pocieszał się w myślach, nie dając po sobie poznać, jak głupio się czuje. Bo czyż nie tego go uczyli od małego? Nie dawaj po sobie poznać, że coś męczy, boli, dokucza. Inni, kiedy tylko to dostrzegą, wykorzystają ów słabości przeciwko Tobie i Cię zniszczą. Potrząsnął łbem, wyzbywając się natrętnych myśli. Najwyższy czas odciąć się od przeszłości, a nie wiecznie za nią podążać. Nie wiedział w prawdzie, co odpowiedzieć, jak podtrzymać dialog. Chciał rzucić uwagą, dotyczącą dziedzicznej urody i krasy, co pomimo tego, że szczerze, źle mogłoby zostać odebranym. Vivre mogła pomyśleć, że ten za wszelką cenę próbuje się wkupić w łaskę Carlysiowej rodziny. Owszem, zależało mu, aby rodzina jego ukochanej go zaakceptowała, jednak wiedział, że nikogo to tego zmusić nie może. Rozumiał wiele, pojmował, jaki żal czuć może potomstwo wilczycy. Nie, nie próbowałby nawet zastępować ojca Vivre czy komukolwiek innemu z miotu Carly oraz Waspa. Z własną dziatwą sobie nie radził, co mowa z istotami, niespokrewnionymi z nim w najmniejszym nawet stopniu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:10, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Obserwując z uwagą zachowanie córki, zmartwiła się trochę. Była niepewna i lekko jakby zestresowana. W sumie, to jest wytłumaczalne, Carly kochała Taharakiego i spotykała się z nim już dłuższy czas, ale mimo to jej córka wychowywała się w rodzinie, gdzie Carly i Wasp byli jeszcze razem. To musiało byc przeżycie, ale co zrobic. Po prostu nic nie dzieje się bez przyczyny. By jakoś rozwiac powietrze, które lekko drżało od emocji.. - Ymm, no to w takim razie chodź, pokażę ci, jaka niespodzianka. Ty, Tahi, też. To w sumie ciebie też tak jakby dotyczy - rzekła, po czym równie spokojnym krokiem zaczęła kierowac się na górę wzgórza. Była osobą emocjonalną, lecz potrafiła niekiedy nad sobą całkowicie zapanowac.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carly dnia Pią 13:11, 20 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:15, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Tak więc ruszyła za matką, lekko machając ogonem na boki. Sytuacja nie była zbyt komfortowa, ale nie było też źle. Szła za Carly, nie tracąc lekkiego, niezauważalnego niemal, ale i nieco zestresowanego uśmiechu. Nie miała pojęcia, gdzie idą, ale nie miała nic przeciwko zaufaniu matce, w końcu chyba wiedziała, gdzie ją prowadzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:21, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Taharaki skinął w milczeniu głową, ruszając z wolna za ukochaną. Kątem oka zmierzył córkę Carly. Interesował się rodziną, zwyczajami, tradycjami, przeszłością czy planami nie tylko ukochanej, ale także jej rodziny. Zapewne gdyby nie fakt, że bał się reakcji Vivre, zasypałby ją masą pytań, choć na ogół do zbytnio rozmownych typów nie należał. Często bywał opryskliwy i nie dawał się lubić, w nosie mając opinie innych. A jednak znalazło się grono istot, na których zdaniu szczególnie mu zależało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:29, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Ah, no cóż. Serce nie sługa, wybrało akurat Taharakiego. On bardzo cenił Carly, nie pozwolił jej skrzywdzic i stale zapewniał o uczuciu, znosząc jej często dziecinne zachowanie. I choc nie był idealny, dla Bety był spełnieniem marzeń, szczególnie w chwili, gdy to on przyjął ją w ramiona, gdy Wasp ją zdradził i wykrzyczał w twarz, że nigdy jej prawdziwie nie kochał. To bardzo bolało, tym bardziej, że zawsze starała się byc mu wierna i oddana, a jej miłośc była szczera.
Wilczyca przystanęła obok drzewka brzoskwiniowego, gdzie stała wciąż mała Komatta - Jestem, wybacz za tą nagłą ucieczkę, bo.. sama widzisz.. - rzekła doń z uśmiechem, po czym usiadła obok i otuliła ją ogonem. W jej oczach widac było narastającą czułośc i dumę. - Tahi, Virve, adoptowałam tę niejaką Komattę, dziś jest już moją córką - oznajmiła - Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli.. - dodała ze skruchą. Powinna ich spytac o zdanie. Ale nie miała przecież jak, a miłośc czasem nie może czekac, gdy oczekuje jej mała, porzucona istotka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:36, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Uśmiechnął się całkiem ciepło i życzliwie, co w sumie jakby nie było w jego stylu. Pomyśleć, że nasz Taharaki ma tak wielkie serce... Pochylił głowę, aby przyjrzeć się szczenięciu. Jednak nie zbliżał pyska zbyt blisko, aby jej nie przestraszyć. Zaraz, skoro Cary adoptowała maleństwo, to prawdopodobnie on także po raz kolejny stał się ojcem/ojczymem/opiekunem. Może tym razem kwestia wychowania pójdzie mu lepiej? Ale zaraz, o czym to mówi Carly... Źli? Parsknął cicho, co zapewne niejeden uznałby za niegrzeczne i z kulturą niewiele mające wspólnego, ale to odruch. Czasem się zdarza pod wpływem emocji robić głupoty, których w innych okolicznościach nie popełniłoby się nigdy.
- Kochana, oczywiście, że nie jesteśmy... - urwał i spojrzał ukradkiem na Vivre - Znaczy... ja nie jestem. Jesteś dorosła, nie musisz pytać innych o to, czy decyzja, którą zamierzać podjąć jest słuszna tak samo, jak nie powinnaś przejmować się tym, co wilki gadają. Kochać, znaczy rozumieć. - dokończył, po czym przeniósł spojrzenie na małą, puchatą kulkę.
- Witaj, Komatto, jestem Taharaki. - rzekł pogodnie, posyłając młodej ciepły uśmiech.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:38, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Dziwnie się poczuła. Taka...mała. Jak taka dziewczynka. Mierzyła nieznajomą waderkę wzrokiem. Na litośc boską, nawet nie znała wcześniej jej imienia. Nie wiedziała, jaka jest, kim jest, skąd pochodzi. Nie była jej rodziną. Co ważniejsze, Virve nic o niej nie wiedziała. Nie chciała jej skreślać ze względu na matkę, lecz dla niej było nierealne zaadoptować jakieś szczenię, bo ,, potrzebuje pomocy". Czyżby była nieczuła? Nie, ale rodzina była najważniejsza. Taharakiego udało jej się przeżyć, w końcu to Carly z nim jest, nie będzie mu wchodziła w drogę. Ale ta nieznajome, małe szczenie. Chyba przerosła ją myśl bycia starszą siostrą. Chyba była zadrosna, że matce nie wystarcza. To nic złego, zapewne większość osób tak reaguje. Na dźwięk moja córka nieco się wzdrygnęła. Oh, Virve, czemu tak reagujesz? To nic złego. Ale Virve myślała w takich sytuacjach niedojrzale. Przecież to ja jestem twoją córką, ja, Colin, Amija i zmarła już Ariana. Nie ona, ja jej nie znam, jest obca, widzę ją po raz pierwszy w życiu - tak jej podpowiadała nieco ciemniejsza strona umysłu. Druga natomiast mówiła o współczuciu, o tym, że Carly mogła pokochać tą małą istotkę, w końcu miała coś takiego jak instynkt macierzyński. Tylko chwila po chwili dobra, współczująca strona jej wygasała. Starała się ja wyłączać, łatwiej było dać ponosić się buzującym emocjom.
Ale nie teraz. Jeszcze nie. Delikatnie wyciągnęła łapę w kierunku małej.
- Cześć - przywitała się spokojnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:47, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Hmm. Młoda Beta była bardzo wrażliwa na los innych, więc nikogo nie powinno dziwic, że podjęła decyzję taką, a nie inną. Stwierdziła, że tak będzie dobrze za równo dla niej, jak i dla szczeniaka. Po sytuacji z Arianą była jednak ostrożniejsza, jednakże na tyle, ile poznała Komę, była ona zupełnie inna niż Ś. P. Ari.
Na reakcję Taharakiego uśmiechnęła się przyjaźnie, na Virve niemal cały czas spoglądała. Jej córka była już taka duża.. Najwięcej ją widziała, gdy jeszcze miała śnieżnobiałe futerko.. A Tahi? Nic się nie zmienił. Powrócił takim, jakim się z nim ostatnio widziała.
W ogóle, nie widziała ich oboje tak długo, że opisac się nie da, jak była szczęśliwa, jednak ciężko było u obojgu jednocześnie zobaczyc i zapamiętac nawet każdo drgnięcie mięśnia, jak by najchętniej zrobiła. Mimo to w pewnym momencie bardzo intensywnie przyglądała się Virve, jakby chciała wyczytac z każdego jej ruchu to, co myśli, bo dla niej była to chyba największa niespodzianka - w końcu Carls była jej matką. Nowe dziecko wywoływało pewne emocje i pewnie presję. Gdyby wiedziała, co V myśli, pewnie natychmiast rozwiałaby jej wątpliwości. Ale jasnowidzem nie była, ani w myślach nie czytała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:55, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Kątem oka dostrzegł, jak jego ukochana przygląda się starszej, biologicznej córce. Jakby nie patrzeć, było to spotkanie rodzinne, poczuł się w momencie jako intruz. Wypuścił z niegłośnym świstem powietrze, po czym gwałtownie nabrał jego nową porcję, transportując gaz do płuc.
- Myślę, że powinienem już pójść. Naciesz się córkami, Carly. Mam nadzieję jednak, że w najbliższym czasie znajdziesz dla mnie chwilę, mamy sporo do nadrobienia. - powiedział, podchodząc do Carly i składając na jej kufie delikatny pocałunek, po czym uśmiechnął się promiennie i ruszył powoli przed siebie. Tłok. Źle się w nim czuł. Ponadto nie chciał się naprzykrzać, widział, że Beta Watahy Wody cieszy się na widok córki i pewnie mają sobie nieco do opowiedzenia, wyjaśnienia. Czasem po prostu trzeba. Nie można trzymać nikogo na smyczy. Odwrócił się jeszcze i skłonił z oddali głową, uśmiechając ciepło do trójki wader, a następnie ruszył kłusem (truchtem?) przed siebie, opuszczając tereny obcej watahy, a co za tym idzie: znikając także z tematu.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:58, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Czyli zostały same. Trzy. Zerknęła nieśmiało na matkę, po czym wróciła wzrokiem na małą. Przez moment nad czymś myślała. ODwróciła lekko głowę w kierunku Carly.
- Mamo? - zagadnęła spokojnie - mogłybyśmy się trochę przejść ? - poprosiła nieco nieśmiałym tonem. Nie chciała rozmawiać przy małej, zapewne nie czułaby się wtedy rozluźniona mając obok siebie odserwatora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:04, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Ah, Tahi, Tahi. Wilczyca już chciała go powstrzymac nagłym impulsem, ale dla córki też musi miec przecież czas. Jej nie widziała równie długo. Odwzajemniła pocałunek, żegnając się tym samym z ukochanym, a gdy ten się oddalił, zerknęła z większą uwagą na Virve, lekko przekrzywiając łeb. Na jej słowa kiwnęła łbem, po czym zerknęła na Komattę - Koma, jeśli jesteś zmęczona - pod drzewem jest jaskinia, zawsze możesz tam wpaśc i odpocząc - zaoferowała - Pozwól, że spędzę trochę czasu z Virve, dobrze? - rzekła, po czym otarła się o bok pyszczka szczenięcia i wstała, kiwnąwszy do młodej dorosłej łbem, by poszła za nią. - Uważaj na siebie - rzuciła za sobą do szczenięcia, uśmiechnąwszy się na pożegnanie. Wolno zaczęła się kierowac w dół wzgórza.
z.t -> "Złote jezioro"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Virve
Dorosły
Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:07, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
/Okey
Wadera posłała Komacie ostatnie spojrzenie i ruszyła za matką spokojnym krokiem, po chwili się z nią zrównała. Zmrużyła lekko oczy i co jakiś czas zerkała na matkę.
z.t - napisz pierwsza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Komatta
Dojrzewający
Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 9:34, 03 Maj 2012 Temat postu: |
|
Kurde, jak mnie dawno tu nie było, przepraszam ><'
Komatta w między czasie wszystko spokojnie obserwowała. Pojawienie się samca, którego widziała ze wzgórza wywołało u niej małe zdziwienie. Kim był dany osobnik? Co dało się potem zauważyć - na pewno kimś ważnym dla jej mamy. Uśmiechnęła się wesoło widząc Carly zadowoloną. Machnęła ogonem i zadarła łepek do góry.. Obserwowała niebo i niekiedy przelatujące na jego tle skrzydlate istoty zwane ptakami. W pewnym momencie jej uwagę przykuła nowa postać, która pojawiła sie w tym miejscu. Dość kolorowa wilczyca. Mrużąc oczy próbowała przyjrzeć się całej sytuacji by wiedzieć co i jak. Po chwili wilki zaczęły zmierzać w jej stronę. Przełknęła głośno ślinę i z lekkim stresem czekała na to co się wydarzy. Uśmiechnęła się i radośnie zamachała ogonem gdy wszyscy pojawili się obok niej, a duży, potężny basior okazał się sympatyczny.
- Dzień dobry, jestem Komatta, miło mi poznać. - Powiedziała swoim dziecięcym głosikiem, chwilę później odwzajemniając ciepły uśmiech. Przeniosła spojrzenie na wilczycę, która najwyraźniej należała do rodziny jej przyszywanej mamy. Przyglądała jej się ciekawie jednak co jakiś czas spuszczała wzrok w dół, wbijała go w ziemię.
- H-hej.. - Powiedziała delikatnie podnosząc na nią wzrok. Możliwym było, że wilczyca nie bardzo była przekonana co do niej samej. Koma nawet się temu nie dziwiła. Nagle wtargnęła w życie, w jej rodzinę. Nie każdemu mogło to pasować. Szybko przeniosła spojrzenie na Carly. Wsłuchała się w jej słowa i słysząc ciepły głos uśmiechnęła się promiennie i kiwnęła główką. Zaraz po odprowadzeniu wilczyc wzrokiem rozejrzała się za wcześniej wspomnianą jaskinią. Gdy już udało się jej ją znaleźć powędrowała zadowolona do środka. Tam ziewnęła cicho i drepcząc parę razy w miejscu ułożyła się wygodnie i odpłynęła do Krainy Snów.
Młoda otworzyła oczy i radośnie rozjerzała się wokół siebie. Znajdowała się w legowisku swej mamy. Uśmiechnęła się delikatnie i wciągnęła nosem powietrze wyłapując dobrze znany jej zapach. Dźwignęła się na drobnych łapkach i powolnie wymaszerowała z jaskini. Carly nigdzie dookoła nie było, no cóż. Pora wyruszyć w świat! No dobra, może nie w świat ale trochę pozwiedzać. Z wysoko uniesionym ogonem pomaszerowała przed siebie..
zt.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Komatta dnia Pon 16:36, 07 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:00, 25 Maj 2012 Temat postu: |
|
Szelest krzaków. Krakanie wron. Szum wody. Stado jeleni przeskakujące bagno. Mokre poduszki łap. Strzygnięcie uchem i głośne wycie. Shinq - tyle znaczyło kiedyś, teraz znaczy jeszcze więcej. Nowa. Żywa. Prawdziwa - to realne słowo, które od dzisiaj będzie słyszała zawsze. Rozumne spojrzenie. Jej ślepia ujrzały bujne drzewo wiśniowe na wzgórzu. Dom Carly. Biała Mgła rozmyła się nagle, a zza niej wyłoniła się spokojna wadera. Delikatnie machając ogonem ruszyła w przód. Stanęła przy pięknej roślinności i rozglądnęła się.
- Ah, Carly... - rzekła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg
Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: carlyfornia :3 Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:11, 25 Maj 2012 Temat postu: |
|
- Tak? - rozległo się nagle cicho, a jednak słyszalny wyraźnie, zza pleców wojowniczki. Głos ten był typowy - z nutą dziecięcości, a jednak w swoim rodzaju sympatyczny i wyraźnie kobiecy. Szpieg, jak szpieg - nie wiadomo, jak i kiedy się posuwa, jakimi drogami, bo tak trudno go dostrzec, usłyszec, poczuc. Carly zaś przybyła tu nieoczekiwanie, tknięta przeczuciem, a biała mgła dodatkowo umożliwiała jej krycie się, coby zaskoczyc Shinq. Stała trochę za drzewem, a jednak w jego obszarze, ciepłym wzrokiem różowych ślepi przyglądając się wilczycy, której zawdzięcza dawne wsparcie w trudnej sprawie. Apropo tej sprawy - Wasp wrócił. A to ciekawe, a to ciekawe..
Skrzydlata pozwalała, by wiatr majestatycznie powiewał jej włosami i futrem. Pysk wyrażał pozytywne emocje, przyozdobiony lekkim uśmiechem, pełnym wdzięczności i przyjaźni co do osoby, która właśnie tu trwała, na jej terenie. Było ciemno, acz nie zimno, noc przyozdabiała wszystko wokół, którą rozpraszało niewielkie światełko pośród gałęzi drzewka brzoskwiniowego. - Widzę, że masz się już lepiej - dodała równie cicho, jak wcześniej, jakby nie chciała rozproszyc panującej ciszy, typowej dla tej pory dnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|