Opuszczona łódź

Smith

Bagna, las a dookoła pustka jedynie przy brzegu stoi przycumowana stara łódź, którą już powoli zżerają korniki. Na górze wisi poszarpany żagiel...słychać sowy i da się zobaczyć gdzie nie gdzie czerwone ślepia aligatorów.
------------------------------------------------------
Przybiegł i stanął na grząskim terenie z krukami w pysku. Czekał na Szinę i jednocześnie rozglądał się za swoim przyjacielem.

Szina

Wadera przybiegła tuż na Smithem. Trzy kruki zwisały jej z pyska, niesione za szyję. Położyła go tuż przed wilkiem i odsunęła sie po chwili.

Ps. Masz pozwolenie na bieganie po ścianach?

Smith

Zawył przywołując swojego przyjaciela, ale zorientował się, że go nie ma. Powąchał ślady, które zostawił i stwierdził, ze wyszedł stąd rankiem. Zostawił mu kruki pod drzewem i usiadł sam zaczął jednego jeść. Był to też jego dom...- Poczęstuj się - rzekł jedząc. Po chwili zniknął.
/jakie bieganie po ścianach? /

Szina

-Dziękuję.-Powiedziała wadera i zaczęła jesc. Po chwili zapytała.-Jesteś z tej watahy? Z Watahy Wody?

Smith

Przybiegł tutaj nikogo nie było w tym miejscu. Cisza i spokój, słychać było jedynie cykanie świerszczy i śpiew egzotycznych ptaków. W wodzie można było dostrzec czerwone ślepia aligatorów. Podszedł do łodzi i wskoczył na nią, w środku było posłanie z gadziej skóry i niedźwiedzich skór. Przytargał mięso aligatora z spiżarni pod łodzią. Czekał na Hypnosa.

Hypnos

Przybiegłem za Smithem na łódź. Rozejrzałem się.
-I to Twoja łódka?

Smith

- Owszem znalazłem ją i jakoś urządziłem. Naprawiłem drewno, które już zgniło i zająłem się tym terenem. Jedzenie jakbyś był głodny - wskazałem na mięso. Rozejrzałem się - Woda jest tutaj nieskazitelnie czysta - dodałem i zaczerpnąłem powietrza, którego zapach nie dało się porównać z żadnym innym.

Hypnos

Wziąłem wdech.
-To potrafisz znaleźć bardzo dobre miejsca...-spojrzałem na mięso.-Dzięki, na razie nic się nie odzywa w głodzie.

Smith

-Dzięki...rozgość się...łódź ma różne zakamarki jak chcesz to zwiedzaj ja muszę potrenować. - rzekł i zwiesił grubą linę nad nimi. Podskoczył i zawiesił się tylnymi łapami na niej, przód unosił równomiernie do góry podciągając się. Wszystkie jego mięśnie teraz było widać.

Hypnos

Szczęka mi lekko opadła.
-No, moja siostra ma niezły gust-zaśmiałem się przyjaźnie.

Smith

Uśmiechnął się - Wydajesz się nie być przeciętnie silnym wilkiem, wojownik? - spytał ogarniając go wzrokiem i teraz biorąc w łapy ciężary w postaci kamieni na drągu, unosił je razem z ciałem do góry.

Hypnos

-Tak, wojownik-usiadłem na tylnych łapach.-A Ty?-przyjrzałem mu się uważnie.

Smith

- Można tak powiedzieć, jestem na to skazany - zeskoczył robiąc obrót w powietrzu. Spojrzał na wijące się węże obok części łodzi, która była zanurzona - Cicho! - warknął i rzucił im kawał mięsa aligatora. - Jak ci się podoba w naszej krainie? - spytał patrząc na Hypnosa.

Hypnos

-Jest naprawdę bardzo... fajnie-uśmiechnąłem się.-Nigdy nie widziałem tyle wilków na raz żyjących w harmonii...

Smith

- Ha! Nie wszyscy żyją w harmonii, ale dość dużo wilków owszem. Jutro mogę cię oprowadzić po krainie. Może pójdziemy na polowanie razem - wszedł do środka łodzi - Teraz jednak wybacz muszę się położyć bo szczeniaki mnie wykończyły - położył się na skórze aligatora.

Hypnos

-Szczeniaki?-spojrzałem na Smitha z zaciekawieniem.

Smith

- Tak...przygarnęliśmy z Shade dwie małe. Wan i Kirinę...błąkały się po krainie bez rodziców - wyjaśnił. Zawinął ogon wokół łap.

Hypnos

-Ach, rozumiem...-położyłem się i zawinąłem ogonem.

Smith

- Do jutra - zamknąłem w końcu oczy a mój oddech się uspokoił. Po chwili zasnął, na tych terenach nawet jesienią noce były ciepłe.

Mel · Gość

Przybiegł przyciągnięty znanym mu zapachem ,,Czy to możliwe?Czy naprawdę.. Znalazlem go?" pytał sam siebie.
-Halo!Panie yy-,,No nie!Nagle zapomniałem jak ma na imię!!Glupek, głupek, głupek!"myśli.