Chata James'a

James

Nigdyś tu meiszkamli ludzie. Jednak dawno się wynieśli. Teraz przeprowadził tu się James. Nawet ładne miejsce. Sa tu dwa łóżka w górnym pokoju. Dolna część jest pod ziemią. Tylko małe wejście wystaje, gdyż ten dom został zbudowany w dole. Ale przez lata coraz więcej ludzi opuszczało te okolice, więc i tamci wyleźli. Zasypali dom nieco bardziej. No, a wracając do opisu, nie jest tu ciasno. W okolicach jest dużo zwierzyny. Dawno nie było tu ludzi i długo jeszcze nie będzie. Ale na dole można znaleźc pomieszczenie, zwane spiżarnią. Na górze zaś można spać ile wlezie, bo jest wygodnie.

James usiadł niedaleko chaty. Odkopał sobie właz lekko, tak by się zmieścił. W końcu wszedł do środka. Było tam nawet ciekawie. Usiadł na kupce słomy i się rozglądał. W końcu, po obadaniu terenu zakopał właz i spokojnie opuścił ten teren.

zt.

Zoe

Zoe przybiegła przodem do legowiska zacnego pana Jamesa. Uśmiechnęła się i czekała na niego. Jak zawsze wszystkich przeganiała ta nasza Zoe.

James

James wyłonił się zza krzaków, parę minut po przyjściu Zoe. Odkopał szybko właz i otworzył klapę na górze drzwi. - Wchodź. - Rzekł, zwracając się szybko do Zoe i wlazł do środka. Było tu dziś ciepło. Tylko przy otwarciu drzwi naleciało trochę wiatru. Nie było dziur. - Jak już wejdziesz, to zamknij drzwi i chodź na dół. - Powiedział, z ciepłym uśmiechem na kufie. Ach, jak mu było ciepło... Musiał to powiedzieć jej.

Zoe

Zoe weszła do środka i posłusznie zamknęła drzwi. Rozglądała się po pięknym mieszkaniu i poszła na dół, za wilkiem oczywiście.-Coś się stało? Jakoś, tak nieswojo się zachowujesz.

James

No to James westchnął ciężko. Czuł się jak na spowiedzi, których nigdy nie lubił. Sama nazwa była raczej odrzucająca. - Wiesz co Zoe...? - Zapytał nieśmiało. Nie mógł wykrztusić reszty. Jakoś naprawdę mu było z tym ciężko[Powiedzeniem.]. W końcu jednak zebrał w sobie siły. - Zoe... Ja... Pokochałem Ciebie na zabój. - Mówiąc to, lekko się zarumienił. Ach, jak to on... To on!

Zoe

-I ja ciebie też. Właśnie dlatego byłeś taki nieswoi!-powiedziała, uśmiechając się.-To dobrze, myślałam, że stało się coś straszliwie okropnego.

James

James zaśmiał się pod nosem. cicho. - Nie, w takim towarzystwie podczas rozmowy z jedną osobą czułem się nieswojo. A i ktoś by mógł mi Ciebie odebrać. - Powiedział, łapiąc prawą łapę Zoe swoją lewą. - A tak w ogóle... To wiesz, że kochałem Cię od prawie pierwszego wejrzenia? - Zapytał, rozglądając się raz i drugi po dole chaty.

Zoe

-Teraz wiem, gdyż mi powiedziałeś drogi Jamesie.-powiedziała i zaśmiała się. No cóż, robiła to, gdyż bardzo się denerwowałą i próbowała to ukryć. Uśmiechnęła się do niego.

James

James odetchnął głęboko. - To będziemy parą... Na stałe? - Zapytał. Jednak tylko po to, by się upewnić. Bo według swoich kryteriów, sami oboje do siebie pasują. No i dobrze. James uśmiechnął się ciepło do Zoe.

Przepraszam za drastycznie krótki post. Gomen admini, nie mam siły nic robić. Zaraz złażę nawet z kompa.

Zoe

-Oczywiście, zgadzam się. Już od początku tak sama myślałam.-powiedziała i przytuliła go ze łzami w oczach. Jaka była szczęśliwa! Pierwszy raz od tak dawna!

James

James był szczęśliwy. Przytulił do siebie Zoe. Pocałował ją czule, acz namiętnie w pysk. Kochał ją od samego początku, kochał. Tylko ją. Żadna inna. Tylko Zoe. Wybranka jego serca. Nikt mu jej nie obierze. Nawet szatan. - Kocham Ciebie. - Wyszeptał jej czule te słowa - Na zawsze będziemy razem.

Zoe

-Dziękuje.-szpenęła szczęśliwa. Ach, Zoe teraz się zmieni. Dopiero teraz poczuła się naprawdę szczęśliwa od tak dawna. A przecież... Nie ważne.

James

James zaśmiał się pod nosem. Jednak przjaźnie, miło. - Wybierzemy się gdzieś razem? - Zapytał, z ciągłym uśmiechem na kufie. Ach, jak mu dobrze było z nią... Nie mógł tego szczęścia opisać. Czekał, aż zadecyduje gdzie razem pójdą. Na pewno wybierze jakieś ciekawe i ładne miejsce. Czuł to.

Zoe

Zoe westchnęła ciężko i zamyśliła się.
-Raczej nie mam pomysłu. Ale napewno ty na coś wpadniesz.-powiedziałą, uśmiechając się do niego wesoło.

James

James zaśmiał się przyjacielsko. - Może... Pójdziemy nad złociste morze? Albo falochrony? - Zaproponował. Ale może Zoe by chciała pójść gdzieś indziej? To jej własna decyzja. Uśmiechnął się do niej szczerze. Czekał, aż zadecyduje. Z tą decyzją nie musi się spieszyć. Wcale jej nie pospieszał. Był cierpliwy.

Zoe

-Falochrony, są takie wspaniałe.-powiedziała, uśmiechając się do niego.-W takim razie prowadź Jamesie!-zaśmiała się i wstała, spoglądając na wilka. Czuła się teraz tak wspaniale, jak nigdy.

James

James tylko pocałował ją w policzek jeszcze. - Chodź, Zoe, za mną. - Rzekł wesołym tonem i powoli ruszył w stronę falochronów. Chyba tam był... Ale to nie jest ważne. ważna jest tylko jego Zoe. Oraz przyjaciele, o ile ich ma. W zasadzie to słyszał o falochronach. Teraz miał okazję tam pójść. Może tam porozmawia trochę z Zo...

zt.

Zoe

Zoe uśmiechnęła się w stronę Jamesa i rozejrzała jeszcze raz. Naprawdę było tu ładnie. Wstała i ruszyła za ukochanym z uśmiechem na pyszczku nad falochrony.

zt.