Magiczne Zwierciadło

Sephira

Nie zwróciła uwagi na to że robi się tu tłoczno... Nawet nie odwróciła się by zobaczyć kto przyszedł. myślała. Po chwili westchnęła. -Nie wiem... Mam nadzieję że nie... -powiedziała i spuściła łeb. Od dłuższego czasu nic nowego się nie zdarzyło...

Kristal · Gość

//A moje posty to co!DUCHY//

Sephira

//po 1 Ty nawet na nas nie zwróciłaś uwagi, więc czemu ja mam zwrócić? po 2 edytowalam juz posta//

Spojrzała na Sheenę. -Sama masz moce, których używasz w walkach. -warknęła. -Daj Canis i Smithowi spokój! -prychnęła a w jej ślepiach zagościł gniew, znów były czerwone.

Booze

//a poza tym co musimy zwracać uwagę na każdego... pomyśl...

Wciąż patrzyła na Sephire tymi samymi oczyma, lecz tym razem podniosła łeb. Mam nadzieje, że będzie, bo inaczej...-zawahała się-... po co żyć.- Wciąż wpatrywała się w swą siostrę, jakby w niej szukała odpowiedzi. Spojrzała na Sheene. W jej oczach było widać chęć mordu, a jej mięśnie niebezpiecznie przybrały na masie, bez kontroli. Nigdy nie użyłam mocy przeciwko żadnemu z wilków! To, że Ty tak robisz to nie znaczy, że każdy!- zaczęła na nią warczeć.

Sephira

Przeniosła wzrok na Canis. Nadal jej oczy były czerwone, tyle że już nie z gniewu... Tym razem wygłądało to tak, jak gdyby krwawiły... -Smith.. Nie wiem co z nami dalej będzie.. -westchnęła i zawahała się

Booze

Patrzyła jeszcze przez chwilę na Sheenę takimi oczyma. Zaczęła głęboko oddychać i spojrzała na Seph- A co się stało- w jej głosie wciąż było słychać nerwy, które tak bardzo nią szargały.

Kristal · Gość

-Ja Ci powiem zostaw go to wilk co jest jak ściana..-przychnęła.

Shade

Skończyłam rozmyślanie. Stwierdziłam, że powinnam coś porobić, żeby odwrócić uwagę od starych bolesnych myśli. Z uśmiechem na pyszczku wybiegłam.

Booze

Z każdym jej słowem wściekłość wzrastała. Ten twój bolt to nie jest wilk! To jest zwykły pies, pies, który powinien być przy ludzkich pomiotach. A się złożyło, że to on zaczął to wszystko i to do niego miej jakiekolwiek wąty. - warknęła lekceważąco. Panowała nad sobą, pomimo, że oczy ukazywały zupełnie co innego.

Helios

-Przestańcie!-Powiedział wilk wesoło.-Co wy, życia w sobie nie macie? Pobawmy się w berka? Nie jestem już szczeniakiem, ale mogę się bawić! Wy też! Chodźcie. Chodźcie! Widzicie, słonko świeci, "poświećmy" razem z nim. Oczywiście nie na serio. Po co się smucić?!-Powiedział to wszystko jednym tchem. Chyba tylko Helios był do tego zdolny. Mówił szybko i dużo, aż dostawał zadyszki. Tak i teraz, jak zawsze.

Booze

Spojrzała na Heliosa. Widziała w nim ducha, który już dawno zanikł u niej. Jej oczy nienaturalnie drgały. W głębi serca wciąż taka była, ale jej wykształcona duma na to nie pozwalała - Masz racje - wciąż wpatrywała się w basiora- TO nie jest powód, by sobie nerwy psuć. Uśmiechnęła się nieznacznie, tak iż tylko dokładny obserwator mógł to zrobić. "Psy.. nie zasługują na takie coś" dopowiedziała sobie w myślach. Podeszła i położyła się obok Sephiry. Jej myśli gdzieś błądziły.

Helios

-To dalej! Pobawmy się!-Powiedział i zaczął chodzić wokół leżących wilczyc. Nie rozumiał, jak można nie lubić bawić się.

Booze

Spojrzała na niego niezbadanymi oczyma, uśmiechała się znikomo. Być może ona sama była szczeniakiem, ale jej charakter za szybko się ukształtował. Nie umiała już bawić się w gry takie jak te. To już nie dla mnie - jej uśmiech przybrał na rozmiarze, ale znikomo.

Helios

-Eeeeee, bzdury gadasz!-Powiedział uśmiechając się. Złapał ją za łapę i zaczął ciągnąc, aby się z nim pobawiła.-Nikt nie jest za stary.-Wykrztusił, przez szczęki lekko zaciśnięte na łapie wadery.

Booze

Na jej pysku zawitał chytry uśmieszek. Pazurami zacisnęła szczękę szczeniaka, tak by go nie zranić, a jedynie przytrzymać. Spojrzała w jego oczy i z niesamowitą prędkością przeleciała pod jego brzuchem, ciągnąc jego łeb pod nim, co spowodowało przewrócenie go na plecy. Puściła go i stanęła tuż obok niego. Uśmiechnęła się.

Sephira

Spojrzała na Canis. -Sęk w tym że nic się nie stało i nic się nie dzieje... Niby jesteśmy ze sobą a niby nie... -powiedziała cicho ze spuszczonym wzrokiem. Jej ślepia nadal wyglądały jakby krwawiły. Przełknęła ślinę.

Podniosła wzrok i spojrzała na Sheenę. -Wilk jak ściana? -mruknęła... Nigdy nie dopuszczała do siebie tej myśli ale tym razem zaczęła to rozważać.

Nie spojrzała na basiora ale odezwała się do niego: -Nie mam nastroju na zabawę...

Booze

Spojrzała na Seph. Nic nie odzywała się, nie wiedziała co powiedzieć. Nie znała się na "sercowych" sprawach, nie miała nawet rodziny, by nauczyć się co to miłość. Jej jedyne uczucia to były gniew i nienawiść. Panowała nad tym jednak. Tylko tutaj poznała pozytywne uczucia, ale czy to była miłość? Patrzyła tylko w nią jak w obrazek i milczała. Podeszła w końcu do niej i usiadła przy niej. Nie wiem co Ci doradzić, nie znam się na tym, siostro.- wbiła wzrok w glebę.

Sephira

Wiem.. muszę sobie to sama wszystko ułożyć... -powiedziała cicho i zamknęła ślepia. Może dlatego by móc pomyśleć, a może by nie zacząć płakać...

Booze

Patrzyła na Seph. "Czy tak ma wyglądać moje życie?" zadawała sobie pytania w myślach. Coraz bardziej jej życie przypominało pułapkę monotonii, nic nowego, nic dosłownie nic. Spojrzała w niebo i westchnęła ciężko.

Sephira

Otworzyła ślepia. Były... szare o.O Spojrzała na zwierciadło. Wpatrywała się w nie tępym spojrzeniem.