Bliźniacza Przełęcz

Miyo

Spojrzała na brata - Nie z niedźwiedzia. To na twoim futrze- powiedziała wskazując na miejsce, które wcześniej spadło kilka kropel krwi z jej oka. Ona sama nie zdawała sobie sprawy, że coś się jej stało.

Carly

Westchnęłam i popatrzyłam na Szastę, spojrzałam w niebo. Ech, to jesienne niebo. Po chwili wstałam i wybiegłam z tego miejsca.

Sune

Przybiegłam w góry popatrzeć na ładne widoki. Wbiegłam gdzieś wysoko, położyłam się na grzbiecie i patrzyłam na chmury.

Shade

- Cześć Sune. - uśmiechnęłam się do wilczycy pojawiając się. - Co tam słychać? - spytałam i położyłam się niedaleko niej.

Sune

Usłyszałam czyjeś kroki, a po chwili ujrzałam Shade - Cześć - odpowiedziałam radośnie - u mnie niestety wszystko po staremu - westchnęłam - a co u Ciebie? - zapytałam z uśmiechem

Shade

- U mnie po nowemu. Niedługo będą małe. - zaśmiałam się. - A czemu po staremu? Dalej nie powiedziałaś mu tego...?

Sune

- Ojej, będę ciocią - powiedziałam wesoło - Nie było go... - odpowiedziałam, a wyraz pyska od razu zamienił się na smutny

Shade

- No będziesz, będziesz. - zaśmiałam i podeszłam do niej. Przytuliłam. - Nie martw się, na pewno jakoś wam się ułoży. Jak się w końcu pojawi to mu to powiedz.

Sune

Spojrzałam na Shade - ostatnio trochę nad tym myślałam i stwierdziłam, że chyba jeszcze za wcześnie - pomyślałam głośno - muszę go jeszcze lepiej poznać - dodałam

Szasta

Warknął głucho - Czy w tej krainie zawsze musi zbiec się tłum gapiów - miał wyrzut do smoka. Widział już tego konkretnego osobnika wcześniej. Wciąż warczał - Mówiłem żebyście nie wychodziły! Kiedy pokazuje wam coś to znaczy,że mi nic nie grozi a wy macie patrzeć a nie udawać bohaterów! Przez waszą wyobraźnie i chęć pomocy mogło wam się coś stać... - uspokoił się i zlizał krew z rany córki a następnie ją opatrzył. Syna też obejrzał. - Błagam słuchajcie mnie na następny raz - mówił stanowczo.

Shade

- Szasta nie tak nerwowo. - powiedziałam cicho. Nie zauważyłam go tu wcześniej. - Sune, może to nawet lepiej. Później nie popełnisz błędu. - uśmiechnęłam się do niej ciepło i położyłam.

Sune

- No właśnie - odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam - Czyli między Tobą a Smithem wszystko w porządku? - zapytałam radośnie

Shade

- Tak, już wszystko się wyjaśniło i jest dobrze. - uśmiechnęłam się do niej. - Jest nawet lepiej niż dobrze... - zaśmiałam się. - Na pewno sobie kogoś znajdziesz. A jak to poczekasz aż moje dzieciaki dorosną. xD

Sune

- No jak mi jakiś wpadnie w oko to wygląda na to, że chyba będziesz moją teściową - stwierdziłam i zaśmiałam się xD - to dobrze, że wam się tak układa - powiedziałam z uśmiechem

Shade

- Wiesz... Będziesz do mnie mamusiu mówiła xD - zaśmiałam się. - Zobaczymy co przyniesie los.

Sune

- oj jak to słodko brzmi, mamusiu - powiedziałam śmiejąc się - nie wiesz kiedy poród? - zapytałam, bo szczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak to z tą ciążą bywa.

Shade

- W piątek. - westchnęłam cicho i zaśmiałam się nerwowo. - Szczerze to okropnie się boje. Nie wiem jak to jest.

Sune

- Rozumiem Cię, na pocieszenie Ci powiem, że też bym się bała - powiedziałam i pomyślałam "to chyba nie było pocieszające" - Ale spójrz na to z innej strony, to będzie tylko kilka minut w całym Twoim życiu. W te kilka minut wydarzy się coś pięknego z waszej miłości narodzą się nowe istotki - dodałam spokojnie i uśmiechnęłam się do niej przyjacielsko

Shade

- Tak, ale ich jest szóstka. - wetschnęłam. - A jak nie dam rady urodzic? Jak im coś się stanie? - powiedziałam cicho.

Sune

- dużo - stwierdziłam krótko - dasz radę, jesteś silna wilczycą - powiedziałam Shade i uściskałam ją przyjacielsko - będziesz miała swoje, własne, malutkie wilczki - dodałam uśmiechając się