Bliźniacza Przełęcz

Alex

Alex skrzywiła się jedynie i podeszła bliżej wilka.
-Czy mogę ci w jakiś sposób pomóc?-spytała, schylając się nad nim i wpatrując się w leżącego wilka fioletowymi ślepkami. Delikatnie zmarszczyła nos, ale zaraz znów powróciła do słodkiego wyglądu bezbronnej i milutkiej wilczycy.

Moun'n

Moun'n co prawda nie mógł mówić, lecz czy to mu szkodziło? Nikt nie ma tego kluczyka, którego rzucili krokodylowi. A jak wiadomo kwas żołądkowy krokodyla jest zdolny roztopić nawet ostrze piki. Lecz przejdźmy do postu.
Wilk warknął ostrzegawczo. Tak, to było ostrzeżenie, że nie ręczy za siebie. Jednak co mógł jej zrobić z kagańcem? Jedynie zadrapać? Komizm. Mógł tylko to i słuchać jej słów. Westchnął więc cicho i spojrzał spod czarnej grzywki w dal.

Alex

Alex trąciła łapą leżącego wilka.
-Haaalo! Czy pan w kagańcu i na smyczy może mi odpowiedzieć? Zaraz, skoro masz kaganiec to nie!-powiedziała i zaśmiała się. Lecz zaraz powróciła do swojego prawdziwego wyglądu. Jej ciepłe, fioletowe oczy teraz jakby wyblakły, będąc zimne i bez uczuć.

Moun'n

Moun'n nagle uczuł, że kaganiec na pysku się poluzował. Nie uśmiechał się, mimo, że mógł mówić.
- Czego chcesz? - Zapytał, lecz nie zdążył warknąć, gdyż na jego pysk wstąpił lekki uśmiech.
W końcu kaganiec całkowicie puścił, przez co Alex mogła zobaczyć jego delikatny, ledwie widoczny zarys uśmieszku.

Alex

Alex zatrzymała się i wpatrywała w wilka.
-Chciałam ci pomóc.-powiedziała, jakby lekko przestraszona, że teraz wilk nie ma na sobie kagańca. Ups. Usiadła spokojnie i jakby trochę się przykuliła.-Ale mogę sobie pójść...

Moun'n

Wilk zastanowił się przez chwilę. Po tej chwili zdecydował.
- Zostań, nie przeszkadzasz mi. - Mruknął.
Po chwili jednak pobiegł gdzieś, zapewne zdjąć kaganiec.
Zaszedł na pewno nad jezioro zmian, ponieważ wrócił ze skrzydłami i w innej barwie. Długo tam zabawił. Jednak bez przesady, ledwie dwadzieścia minut. Spojrzał na wilczycę, machając z zadowoleniem ogonem złożywszy skrzydła na grzbiecie.

Alex

-Piękne skrzydła.-powiedziała, wpatrując się w nowego wilka.To znaczy w nowy wygląd wilka, bo wyglądał inaczej... Ah, wiecie o co chodzi.-Fajnie jest chyba móc latać.-powiedziała, kładąc się i wpatrując cicho w skrzydła wilka.

Moun'n

Moun'n wpadł w szał zamyślania się.
- A bo ja wiem? Nigdy nie latałem. Piękne? Jasno zielone z czarnym... nie wiem, czy piękne. To nie ja decydowałem o tym, na jaki kolor zmienię. - Odparł krótko.
Nie domyślał się, czemu ona tak gada. Nie domyślał się, że może być uwodzicielką.
- Na imię mi Moun'n. - Przedstawił się - A pannę jak zwą?
Wolał się zachowywać kulturalnie, niż stać się głupim pośmiewiskiem.

Alex

-Ja jestem Alex. Moim zdaniem te skrzydła są piękne.-powiedziała, wskazując łapką na złożone skrzydła wilka i uśmiechając się delikatnie. Trzeba jakoś przełamać pierwsze lody, by przejść do miłej rozmowy.

Moun'n

Moun'n uśmiechnął się szeroko. Z dumą rozłożył skrzydła i wyprostował z poziomie.
- Naprawdę Ci się podobają? Długie są... masz ładne imię. - Powiedział.
A gdyby i on uwodził samice, to... nie, lepiej nie myśleć co by było. Słyszał, że parę samców uwodzi samice, jednak czy to prawda? Bodajże nie interesowało go to, ponieważ o tym wcale nie myślał. Tylko przyglądał się żywo pięknej sylwetce Alex.

Alex

-Dziękuje.-powiedziała, obkrążając samca i wpatrując się w jego skrzydła.-Tak długie... Napewno będzie ci się wspaniale latało na takich skrzydłach. Nie widziałam jeszcze wilka, który ma tak piękne skrzydła.-powiedziała. Przybliżyła lekko głowę, jakby chcąc przypatrzyć sie skrzydłom wilka.

Moun'n

Moun'n wyszczerzył się w uśmiechu. Podobał mu się ten komplement.
- Dziękuję. - Odparł - A ja nie widziałem dziwnej, a zarazem tak pięknej wadery jak ty.
Pod koniec tych słów sapnął z zachwytu. Plan Alex musiał być dobrze wypracowany, gdyż zaczął działać na Moun'na, który z zadowoleniem chłonął woń samicy, oddychając głęboko. Komplementy na temat jego ciała to pewnie był jego słaby punkt.

Alex

Alex zaśmiała się pogodnie, odgarniając grzywkę z oczu.
-Dziwnej? No cóż, każdy ma jakieś dziwactwa. A przynajmniej ja mam. Ale bardzo dziękuje za komplement.-zamrugała parę razy powiekami, machając kurtyną rzęs.

Moun'n

Właśnie e oto rzęsy teraz oczarowały Moun'na. Jego pysk był teraz o cal oddalony od Alex.
- Jesteś najseksowniejszą waderą jaką spotkałem, Alex. Te futro, blask ślepiów, rzęsy... jesteś królową. - Szepnął z ekscytacją.
Nie znał jej prawdziwego charakteru. Dał się uwieść? Nie wiedział, wcale o tym nie myślał. Samica hipnotyzowała go samym wzrokiem. Panował nad sobą, jednak jego własny, nowy charakter sprawił, że dawał się uwodzić samicom.

Alex

Alex zachichotała cicho, odgarniając resztę włosów, by ukazć piekne, jasno fioletowe ślepia, ozdobione kurtyną długich, czarnych rzęs.
-Dziękuje. Ty także jesteś wyjątkowym wilkiem, nie takim jak wszystkie inne samce.-wyszeptała cichutko.

Moun'n

Pod Moun'nem łapy się załamały. Spojrzał z rozmarzeniem na Alex.
- Naprawdę? Tak... sądzisz? - Zapytał, dla upewnienia się - Bo ja mówię tylko prawdę...
Wyszeptał to wszystko jednym tchem i podpełzł bliżej, po czym wstał. Teraz niemalże dotykał klatką piersiową samicy. Ich nosy prawie się stykały ze sobą.

Alex

-Tak, ja tak sądze.-powiedziała. Wtedy ich nosy zetknęły się już. Zamrugała delikatnie, trzepocząc powoluku rzęsami, wpatrując się swoimi filetowymi oczyma w oczy Moun'na.

Moun'n

Wilk poczuł, że to on musi zacząć. Jakaś nieodparta chęć atakowała go, nie dawała spokoju. W końcu ich usta zwarł się. Moun'n przewrócił ją na ziemię, biorąc górę i oplatając ją ogonem. Po chwili trochę oddalił pysk. Zszedł z niej.
- Przepraszam, to tak instynktownie, wiesz... - Wybełkotał z lekkim, nieukrytym wstydem.

Alex

Alex uśmiechnęła się.
-Nic się nie stało mój drogi. Nie ma za co przepraszać.-powiedziała i zarzuciła łapy na jego ramiona ze swoim delikatnym uśmiechem.

De Musica Angelus

Lifeline przyszła, nadal roześmiana.Owszem,nie była miła dla innych wilków..czasami.Miała i swoje dobre strony.Przymrużyła oczy, zakryła je łapą i pokiwała głową na boki.
-Znowu miłość!Czy ja się kiedyś od niej uwolnię?-i dalej wędrowała,szukając wspaniałego miejsca...

/zt/