Bliźniacza Przełęcz

Nagareboshi

a czy w prawdziwej watasze jest ranga Czerwony Pomidorek??

Kyuubi · Gość

{Nag, twoja historia..jesteś hardkorem! XDDDDD

a masz pozwolenie na tą swoją 'siłę' i tam takie?}

Nagareboshi

jaką siłę?

Szasta

Odskoczył a niedźwiedź wstał całkowicie żywy i walnął łapą w Nagerboshi i rzucił nim o drzewo rozdzierając jego bok. - Jesteś wciąż młody i nie doświadczony...przebiłeś jedynie jego skórę - mruknął i rzucił się na niedźwiedzia. Powalił go i wbił kły w krtań, zaczął wirować i po chwili odskoczył zalany krwią niedźwiedzia. Teraz zwierzę miało wręcz odcięty łeb od reszty ciała. Oblizał kły z krwi i spojrzał na młodego wilka z lekkim uśmiechem na pysku.

Kyuubi · Gość

{poczerwieniała sierść, czerwone ślepia, i siła która mogłaby 'rozerwać' szyję misia..

masz na to pozwolenie? ;< bo już cię kocham. }

Nagareboshi

nie bo nie wiedziałem że trzeba mieć na to pozwolenie ale nie oftopujmy bo dostaniemy osta

Szasta

Zmrużył ślepia i podszedł do wilka, zmierzył go wzrokiem i przeskoczył ponad nim.
Okręcił łeb w jego stronę - Do zobaczenia - rzekł tajemniczo. Zawył głośno do księżyca i wybiegł.

Nagareboshi

zaczął rozszarpywać mięso i wyjmując, kości zaczął je liczyć-1 2 3 4......100 o kej starczy- mruczał pod nosem odszedł

Smith

Przyszedł tutaj i brnąc przez polane pomiędzy górami usiadł koło jamy. Myślał nad jej słowami przecież Kristal jest tylko znajomą. Kiedyś była przyjaciółką....ah gdybym mógł z kimś pogadać - myślał.

Shade

- Dlaczego ona tak bardzo chce zniszczyć moje szczęście? - wychrypiałam przez łzy spoglądając na niego spode łba.

Smith

- Daj już spokój! - mruknął i wbił wzrok w jakiś głaz. Miał dość wszystkiego a zwłaszcza samego siebie.

Shade

Spojrzałam na niego zaskoczona. - Nie chcę żeby to był koniec... - serce zaczęło bić mi szybciej na samą myśl o tym. - Nie wierzę... - mruknęłam tylko cicho pod nosem i wybiegłam.

Smith

- Ja tez nie chcę końca, ale Kristal mnie denerwuję. Przepraszam i dlaczego Wan się mnie boi? - nie miał humoru.

Shade

Wróciłam po chwili...
- Wan była przestraszona. Jak można tak po prostu przyjść i nawrzeszczeć na małą...

Smith

- Kristal na nią krzyczała?! - był zdziwiony, zdenerwowany i bez humoru ewidentnie wściekły. - Zabije ją chyba! - warczał na samą myśl o tym.

Shade

- Mała się przestraszyła, ja nawet nie zdążyłam zareagować. - westchnęłam smutno i usiadłam. - A potem jeszcze w lesie mialam z nią spięcie. Wtrącił się jakiś wilk, nazwał nasze przyszłe dzieci bachorami, i powiedział, że manipuluję małą, niech ona sama wybierze kto ma sie nią zajmować. Przeciez ona nas wybrała. - jęknęłam . - Jestem beznadziejną matką.

Smith

- Kto nazwał nasze dzieci bachorami? - teraz ślepia wyszły mu na wierzch. Wstał wściekły i czekał na odpowiedź żeby wiedział gdzie jego cel się znajduję.

Shade

- Uspokój się... - powiedziałam do niego cicho. - Nie wiem jak się nazywał... Coś na P... Pein... Pain chyba... Skądś go znam...

Smith

- Ja go nie znam, ale postaram się żeby on poznał mnie z najgorszej strony! - warknął i ruszył do wyjścia odnaleźć ów wroga...teraz mógł rozwalić wszystko.

Shade

- Zaczekaj... - pobiegłam za nim i zatrzymałam go. Czy on nie wyczuwał co się święciło? xD - Smith... I tak to nic nie da...