Góra wilków

Carly

Wzięłam głeboki wdech. I otworzyłam pysk żeby powiedzieć.
- Ale napewno nie wygadasz i nie będziesz się śmiał? Przysięgasz na swój ogonek? - warknęłam żartobliwie stojąc tuż przed nim.

Szasta

- Przysięgam - położył łapę na piersi, na sercu - Jestem wierny swym przysięgą - dodał i musnął ją ogonem w bok. Był ciekaw.

Carly

- Dobra...więc Desmond ii.. - tu się zająknęłam - ..Ty.
Zacisnęłam powieki kładąc się i przyciskając głowę do ziemi łapami.
- To najbardziej bolesna szczerość w moim życiu - powiedziałam przerażonym głosem.

Szasta

- O Jezu o to ci chodziło...- podniósł ją i spojrzał z uśmiechem w oczy. - To nie powód żebyś się tak chowała. Powiedzieć ci kto mi się podoba? - przytulił ją dodając jej otuchy.

Carly

- Jak chcesz - mówiłam już obojętnym głosem. Tak normalnie to by było inaczej, ale pierwszy raz coś co popieram mnie zabolało. Popatrzyłam na Szastę.

Szasta

- Inna moja miłość a zarazem była, odeszła. Evana kolejna moja była...jesteśmy przyjaciółmi. Warderss...na niej mi zależy, przypomina mi Inną i Ty - wyznał.

Carly

- O matko z córką - burknęłam. - Ja chyba muszę przestać być taka szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się i westchnęłam. Położyłam się na śniegu i ułożyłam głowę na przednich łapach, wciąż patrząc na Szastę.

Szasta

- Muszę już iść do następnego i powodzenia Carly - wstał i zbiegł po zboczu góry. Zmierzał ku następnym przełęczą aż zniknął.

Carly

- No pa - pomachałam łapą na pożegnanie. Wystawiłam pazury i rzuciłam się w dół góry. W odpowiednim momencie złapałam się pazurami góry i zjechałam na dół. Żywym krokiem pobiegłam w dal.

Shade

Pojawiłam się w tym miejscu, biegłam bardzo szybko, aż w końcu zatrzymałam się. Zdjęłam sobie małą z pleców i posadziłam obok siebie. - Wiesz, że jesteście moimi skarbami? - spytałam ją.

Kain

Wszedł tutaj powolnym krokiem, z uszami przyciśniętymi do łba. Miał mokrą grzywkę przez co ta 'przylepiła' mu się do pyska. Był zrozpaczony.

Shade

Spojrzałam na wilka, który właśnie się pojawił. Znałam go. - Cześć. - uśmiechnęłam się blado spoglądając w jego stronę.

Kirina

- Tak. Tak wiem. - powiedziała markotnie i odwróciła łebek.

Kain

Spojrzał na Shade i zaraz odwrócił wzrok, podchodząc do stocza góry. Usiadł, patrząc w dół. Co on teraz zrobi? Na razie jest w podziemiach, a co potem?

Shade

- Kochanie, a teraz posłuchaj mnie uważnie. - westchnęłam owijając jej małe ciało obonem. - Ja żyłam bez rodziców, nauczyłam się dbać sama o siebie, to naprawdę trudne nie mieć nikogo, kto nam pomoże, kto się nami zajmie. Dlatego kiedy zobaczyłam, że Wasza trójka jest sama, bez opieki... - westchnęłam. - Po prostu nie mogłam pozwolić Wam odejść... - przysunęłam ją blisko siebie, było zimno, więc ogrzewałam ją swoim ciałem. - Tutaj nie jest bezpiecznie... Mogło Was coś zabić...

Kirina

Nic nie odparła. Wciąż wpatrywała się w dół. Zamknęła oczy. Uroniła łzę.
- Kocham cię. - powiedziała - Kocham cię... mamo. - wtuliła się w miękkie i ciepłe futerko mamy.

Kain

Poprawił jednym ruchem 'skarpetki' na łapach, fukając coś pod nosem. Te zaraz się osunęły i dziwnie poruszyły. Odwrócił wzrok na niebo. Ciemne chmury.

Shade

- Dlatego nie możecie rywalizować... - powiedziałam cicho do małeji jeszcze mocniej przyciągnęłam ją do siebie. - Jesteście dla mnie jednakowo wazni... Rozumiem co czujesz...

Kain

Wstał. Spojrzał ostatni raz na ziemię, na wszystko. Zamknął oczy po czym wyszedł, powolnym krokiem ale dość dziwnym.

nmg

Smith

Przyszedł tutaj z delikatnym uśmiechem patrzył w niebo podbiegł do Shade i Kiriny na Kain'a nie zwracał uwagi. Wsunął ogon pod Kiri i podrzucił ją - Siemasz malutka - krzyknął.