góry śnieżne

Shauni

Nie spuszczała z niego czarny oczu. Ze zdziwieniem stwierdziła, że go doskonale rozumie, a przynajmniej jego emocje. Nie przerywała mu. Po prostu stała i się przyglądała.

Dortron

Dortron, zauważając wpatrującą się Shauni w Hakuro postanawia odejść..

Hakuro

Patrzył na szczeniaka obok wyskoczył i leciał w prost na niego.Przewrócił go i przydusił do ziemi,ukazał kły warcząc.

Dortron

-Aahh! - krzyczy - to boli! Shauni!!

Hakuro był zbyt silny, jak na takiego szczeniaczka

Shauni

- Hakuro? - zapytała ze sroga miną - Co Ty najlepszego wyprawiasz? - przyjrzała się mu przymrużonymi oczami - Zostaw go - dodała stanowczo.

Hakuro

-Spokojnie tylko go sprawdzam-rzekł ze śmiechem w głosie jakby chciał to mały byłby już trupem, ale on na jego szczęście lubił szczeniaki.Odskoczył robiąc obrót w powietrzu i opadając miękko przed nim na łapy.-wybacz mały zwę się Hakuro brązowy łowca niedźwiedzi-...uśmiechnął się kątem pyska a jego kły i ślepia błysnęły.

Shauni

- Ty to masz oryginalne podejście do dzieci - zażartowała i zaśmiała się cicho. Po czym usmiechnęła się delikatnie i spojrzała na Hakuro. Nagle stwierdziła,w myślach, że musi pobyć sama. Uśmiechnęła się ostatni raz do basiora i puściła oczko do szczeniaka, po czym wybiegła.

Dortron

W oczach Dortrona, wyraźnie dostrzec można było złość. Wstaje cały ze śniegu - Dortron - powiedział głosem poważnym

Hakuro

Zastrzygł uchem i spojrzał w niebo czarna ciemna noc to co kocham-wymruczał do siebie i nastawił uszy.-Mamy tu niedźwiadka w pobliżu-rzekł z uśmiechem gotowy do ataku.

Dortron

Dortron patrzy teraz w dal - Ktoś się zbliża - powiedział cichym głosem

Hakuro

Zza wysokich świerków wyłonił się stojący na dwóch łapach niedźwiedź brunatny-Tak to jest to-rzekł z uśmiechem do siebie.Zaczął biec w jego stronę z taką szybkością, że ledwo dało sie go dostrzec.Zmieniał strony i nagle wyskoczył w górę wbił kły w jego krtań i zaczął wirować rozrywając ją a krew tryskała niedźwiedź miotał sie a on unikał jego ciosów manewrując ciałem-Nikt sie nie wtrąca to moja zdobycz-warknął i po chwili niedźwiedź padł z rozszarpaną krtanią.Stał na jego grzbiecie i oblizał kły.

Booze

Wbiegła za zapachem Shauni i Hakuro.. ale ... Shauni już nie było. Zmierzyła wzrokiem nowego szczeniaka. Canis- powiedziała krótko i spoglądała raz na basiora raz na szczeniaka. W co oni się tak wpatrują?-pomyślała. Dostrzegła niedźwiedzia. Zrobiła wielkie oczy. Nie wiedziała co zrobić i jak się odezwać. Wmurowało ją.

Smith

Wrócił tu spojrzał na Hakuro i skinął mu łbem na przeprosiny.Zobaczył Canis i podszedł do niej wolnym krokiem-Wybacz-rzekł dość cicho żeby tylko ona to słyszała.Usiadł przed nią i wbił wzrok w ziemie.

Booze

Za co?-spytała równie cichym tonem. Uśmiechnęła się kątem pyska. Skoro ojciec Sephiry Cię toleruje, to ja też powinnam. I to ja muszę Cię przeprosić- dodała.

Smith

Uniósł wzrok wiedział, że zrobił błąd przybywając tu z zamiarem walki, ale nie znał całej prawdy z tamtych czasów.Uśmiechnął się kątem pyska lecz zaraz to zniknęło...-Cóż nie mam już nic do waszego rodu.Szasta potraktował mnie jak przyjaciela choć chciałem go zabić...nie słusznie was osądziłem-rzekł spokojnie.

Booze

Chciałam tylko powiedzieć, iż ja nie jestem z rodu Tora, tylko Sephira...-powiedziała i spojrzała w niebo. A przeprosiny to raczej Sephirze- uśmiechnęła się, ale nie opuszczała wzroku.

Smith

-Rozumiem-spojrzał w piękne błękitne niebo zamachał ogonem i zamyślił się.-Przynajmniej wiem kim jestem i co potrafię...choć nie powiem ciężko pracowałem.A ty...kim jesteś córką jakiegoś wojownika?Na pierwszy rzut oka widać, że trenujesz-zadał pytanie dość ciekawy, ale z obojętną nutką w głosie.

Booze

Nie, nie mam rodziny- powiedziała i spuściła wzrok...-Hakuro mnie trenuje.-dodała i spojrzała prosto w oczy basiorowi.

Smith

-Hmm widzę-rzekł i rozejrzał się...-cóż o mnie jeśli słuchałaś wiesz już wiele-dodał i nastawił uszy...

Booze

Spuściła łeb i zaczęła warczeć w dal. Coś się zbliżało... Postawiła wysoko uszy i przymrużyła ślepia.