Czekoladowe Jezioro

Czikita

- Pani od butelki!
Łożesz bolało. Nawet jęknęła, kiedy ,,walnęła" się głową o maczugę Arbuza. No cóż, pora się nachlać. Dziwnie to wygląda, że w środku dzieją się cuda a ona stoi jak d*pa w polu i jopi się przed siebie. To do niej niepodobne.
Wyczołgała się spod Arbuza z gracją łamanej kłody i niesamowicie zmęczona kilkoma metrami podróży zdążyła wyciągnąć flachę, nim padła na przysłowiowy ryj. [Coś nie teges]

Kyinra

Pisnęła tylko. -Poducha! Poducha! Żyj! Zaraz będzie reanimacja~!- pisnęła i się nad nią nachyliła robiąc dzióbek z pyszczka, to by było ciekawe przeżycie, mrawr. Czyż to nie jest mrymraśne? I takie podniecająco podniecające!

Czikita

- Śśśśankoo.. o, to będzie czym denaturacik przesączyć - mruknęła z niezwykłą powagą, biorąc flachę i garść siana. Napchała se do paszczy, zaczęła pić, zadławiła się, wypluła..
tak..
- Tyylee! Tyle poszło na ziemię! - ryknęła i zaczęła czym prędzej ratować trunek, gryząc podłogę z miną napalonego rogacza. Musi jeszcze trochę zostać, tak więc po wypiciu resztki zdjęła bluzę (nie muszę przypominać, że różową i z napisem BITCH) i zaczęła tańczyć, wymachując zamaszyście zdjętym ubraniem.

Kyinra

Krzyknęła gdy ta zrobiła takie coś. Złapała ją za ramiona. -Ty... zajedwabiście striptiz robisz! Dawaj dalej, jak masz czym jeszcze..- powiedziała wesolutko i zaczęła wymachiwać ogonem, przy pomocy rytmu z wyimaginowanej muzyki.

Czikita

Kręcąc... ogonem podbiegła do Jjbuśa.
- Ty! Wpadłam na genialny pomysł! Nawciagamy się Wiziru i będziemy mieć wizje! - wrzasnęła, latając dookoła niczym ostatnia dzicz.
Tylko... skąd tu wziąć wizir..Zygmunt Chajzer, reklamy i te klimaty, jeszcze dzieci w brudnych koszulkach brakuje. Otrząsnęła się z chorych myśli, wzięła zamach i zanurzyła łeb w mokrym śniegu. Chyba się uspokoiła.

Kyinra

-Wiziru?! Śniegu, śniegu! Albo... majką, majką!- zawołała i wskoczyła na Poduchę i ją mocno przygniotła swym ciężko, ciężkim cielskiem. -Żyjeszz...?- zapytała i stanęła nad nią w rozkroku.

Czikita

Wyjęła głowę ze śniegu, otrząsnęła się i pomachała do wszystkich tu zgromadzonych (matko jak to brzmi, jak ogłoszenia parafialne czy co) by było wiadomo, że nie zaprula się na śmierć. Przypomniała sobie, że to miała być jej ostatnia biba - bo nie wyrobi ani alkoholowo, ani fizycznie na ostrego sylwestra, toteż postanowiła trochę przystopować. Nawet wydała z siebie jakiś cywilizowany dźwięk. Zrobiła [link widoczny dla zalogowanych] i poklepała Arbuza po ramieniu:
- Wiesz co Ajbus... - Pisnęła jebiąc na śnieg. - ..ktoś mądry kiedyś powiedział, że życie jest tylko cząstką tego, co tak naprawdę otacza nasz umysł...

......................................

Kurrrr
Głupi Wizir. Znów faka morgana i jakieś wizje. Poducha wyjęła głowę ze śniegu i gwałcąc Arbuza wzrokiem zaczęła kopać głową śnieg, ażeby zrobić takiego wielkiego loda ze swego czupryniska!

Kyinra

A ona jej się przyglądała jak jakieś wariatce, takich odpałów, to Cziki, cziki banan jeszcze nie miał. -Kyaa! Poducha zboku ty jeden, nie gwałć mnie!- zawołała i poczochrała jej grzywkę. -Poducha, seksie.- mruknęła i się wyszczerzyła jak kretynka.

Czikita

Wizir wyparował wraz z resztkami "normalności" owego tęczowego stfora z probówki.
Napalona laska!!! Takie lubi!
Złapała ją za cycka* i targając za krawat przytuliła do siebie. Hm, ciekawe jak zareaguje?

*nie, nie mogłam sobie darować.

Kyinra

Zapiszczała i przywarła do niej. -Poducha! Ty jesteś.. cycołapacz, to boli.- powiedziała. A gdyby nie miała sierści już by było widać wieelgaśne rumieńce, och jej, ależ to wzruszające, nieprawdaż? I to bardzoo.

Ok, ok.. ja lecę, bywaj maj amore XD

Dante de Cossa

Schatt patrzył na to widowisko nieco zaskoczony. Kyinra i... Poducha? Widział wiele rzeczy, ale takich jeszcze nie. Co go jeszcze czeka? Wolał nawet nie myśleć. Czyli jak zdążył się dowiedzieć one były bi. I te dwie były razem. Co się razem dało dwa wieczne dzieciaki, tej samej płci, strasznie się kochające... Patrząc na nie, myślał, że oszalał, albo one oszalały. W końcu odważył się coś powiedzieć.
- Eee... Co u ciebie, Kyinra?

Czikita

Po długiej chwili drapania się za uchem (ale zaśnieżyło) rzuciła się na Arbuza.
- Święta! - Pisnęła i wyjęła z miejsca, gdzie te kreskówFkowe ófole chowają te różne rzeczy wielką lalkę Bimbera w różowej sukience.
- Dla ciebie! - Zarżała z [link widoczny dla zalogowanych] wyrazem ryja rodem z rosyjskiego burdela.
- Bejbe, bejbe, bejbe, ouuuuu! - Ryczała rżnąc nim o taflę jeziora.

Kyinra

-Schatt!- pisnęła i rzuciła się na niego tuląc mocno. -U mnie nic nowego, a co u ciebie? I Poducha! Dziękuję Ci bardzo za ten superaśny prezent, jakim jest ta oto lalka Bimbera.- powiedziała i machnęła ogonkiem patrząc na lalkę.

Dante de Cossa

- U mnie też. Kim jest ta dziwna osoba, z którą się przyjaźnisz? - Schatt zmusił się do zamienienia "to dziwne stworzenie" na "tą dziwną osobę". W końcu kto mu mógł zaprzeczyć? Rzadko widuje się takie kolorowe wilki, a Poducha bardziej przypominała wyrośniętego motyla niż wilka. Takie było jego wrażenie.

Scarlett

Przyszła tu wolnym krokiem. Czekolada ją zawsze pocieszała. Ale gdy zobaczyłą Schatta od razu skoczyła na bok jak najdalej od niego jak tylko mogła. Schyliła się niżej by napić się czekolady. Udawała że nikogo tu nie ma i się sama relaksuje nad jeziorkiem.
-Ale ta czekolada jest dobra. To mnie zawsze pociesza- szeptała do siebie cicho. Nikt z nią nie rozmawiał więc mówiła sama do siebie.

Dante de Cossa

Schatt poczuł ruch powietrza w swojej okolicy (xd). Odwrócił się.
- Witaj Scarlett, co u ciebie? - Spytał koleżankę. Ale ona zdawała się go nie zauważać. O co chodziło? Miał zamiar wkrótce się tego dowiedzieć. I dowie się.
- Pozwolę sobie przedstawić tobie moją koleżankę, to jest Kyinra - ciągnął dalej. Nikt go nie wyprowadzi w pole.

Scarlett

Scarlett jakoś nie mogła udawać że nie chce znać Schatta. Podeszła do niego i powiedziała:
-Witaj Schatt. Ciebie też miło poznać Kyinra-zwróciła się do jego znajomej. Usiadła naprzeciwko niego co jakiś czas mrużąc czerwone oczy. Ostatnio mało widziała Schatta. Pewnie cały czas spędza z Shinrą tak? Nie pamiętała jak tamta wilczyca miała na imię.

Assire

Naglę w tym miejscy pojawił się fioletowy wilk, a był to Assire który rozglądał się. Samiec spojrzał na wilczycę, która ma białą grzywę. Uśmiechnął się pod nosem, a następnie podszedł do niej i reszty wilków. - Witam, jestem Assire - powiedział patrząc na wilczycę.

Dante de Cossa

- Co u ciebie? Jakoś dawno się nie widzieliśmy... - Stwierdził fakty. Gdzie on ostatnio był? Sam nawet nie pamiętał, lecz to chyba nie było ważne. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Kyinra, raczej nasza rozmowa nie będzie ci przeszkadzała w... zabawie z Poduchą i tą lalką? - Powiedział trochę niepewnie. W końcu takie widoki nieczęsto się zdarzały...

Scarlett

-Tak Schatt dawno się nie widzieliśmy...-powiedziała smutno Scarlett a potem zwróciła swój łeb w strone wilka który się tu pojawił i powiedziała:
-Witam cie Assire ja mam na imie Scarlett.-odpowiedziała. No tak Schatt napewno teraz by wolał rozmawiać z Shinrą niż z nią prawda?