Jezioro Zmian

Taihen

Ja nie widze w nocy nic ponurego, ale raczej coś w rodzaju żartu bogów-powiedziałem zapatrzony w gwiazdy

Ps. samcem, a co to ma wspólnego z gwiazdami. Taihen jest inny niż inni...

Breishe

//Nic, tylko podałeś się w rodzaju żeńskim... ;-)//
-Żartu? Uczty, gwiazdy to bogowie, a księżyc to stół... O tak... - szepnęła cicho, nie zważała na nic innego.

Taihen

Nie tak to widze, ale każdy widzi to inaczej....
Dla każdego noc jest inna...
Dla mnie jest magiczna-powiedziałem i utkwiłem wzrok w małej gwieździe

Breishe

Uśmiechnęła się, poczuła silny powiew wiatru.
-Ah... gdyby noc miała ciało - mruknęła, szepnęła coś niedosłyszalnego. Wstała, nie chciała okazywać emocji, nie teraz.

Taihen

Taaaak-powiedziałem i spojrzałem w stronę wilczycy. Była.... inna niż Ci wszyscy których znałęm. Położyłem się krzyżując przednie łapy

Breishe

Spojrzała się wprost na księżyc.
-Tasny'ky... - szepnęła prawie niedosłyszalnie, zwróciła się wprost do Taihena - Może zaprzestaniemy wpatrywania się w księżyc i zajmiemy się czymś innym?
Uśmiechnęła się, nie chciała wcale kończyć tej nocy zwykłą rozmową, ale ot nie była zwykła rozmowa, wiele ją nauczyła.

Taihen

Zależy co masz na myśli...

Breishe

Jej oczy błysnęły.
-Zimną kąpiel, czy umiesz pływać? Zdaje mi się, że tak - zamrugała.

Taihen

Oczywiście, ale może nie w tym jeziorze. Nie chcę się zmieniac

Breishe

-Masz rację, nie zmieniaj się - zachichotała - Nie powinieneś...

Taihen

to gdzie?-zapytałem patrząc na wilczyc

Breishe

-Nie wiem... - zamyśliła sie chwilę - Może na plaży?
Zaproponowała, dotknęła delikatnie łapą wodę w jeziorze.
-Naprawdę nie żałuję, że się spotkaliśmy...

Taihen

Ja też nie. Możemy popływac na plaży. Tylko mam pytanie, idziemy czy lecimy-spytałem patrząc w błękitne oczy wilczycy, które wydawały się czarne w świetle księżyca

Breishe

Także spojrzała się w oczy gryfa.
-Ja nie umiem latać, jak chcesz, możesz polecieć, ja dogonię cię na miejscu, a jak nie to możesz pobiec ze mną - owinęła ogonem swe tylne łapy, trochę zmieszana nie chciała zmuszać gryfa na wleczenie się za nią.

Taihen

Ty nie umiesz, ale ja umiem nieśc nawet większe wilki niż ty...-sprostowałem swoją wypowiedź wptrując sie w oczy stojącej na przeciwko wilczycy

Breishe

-Istnieje możliwość, że spanikuję - zachichotała cicho - Ale, cóż... czemu nie.
Oderwała wzrok od Taihena, ujrzała księżyc.
-Na trochę będziemy musieli się rozstać - szpenęła jakby do tej wielkiej kuli na niebie.

Taihen

zastanowił się do kogo mówi wilczyca. I to imię wyppowiadane w jego stronę...-zbłąkane myśli odbiły się echem w głowie-twój to wybur, jeśli chcesz możesz leciec, jeśli nie..., to nie.......

Breishe

-Z chęcią, nigdy nie oderwałam nóg od ziemi - oderwała wzrok od nieba - Hm... więc mam na ciebie nasiąść czy...?
Bez zastanowienia podeszła do niego.

Taihen

tak-powiedziałem i położyłem się, ułatwiając wilczycy wejście

Breishe

Prędko wdrapałam się na grzbiet gryfa uważając by go nie zranić pazurami. Kiedy się usadowiła mruknęła.
-Już jestem... - wzdrygnęła się na myśl o pierwszym locie.