Jezioro Zmian

Booze

"Czy to ma sens? Czy to wszystko jest prawdą? Dlaczego nie potrafię nad tym kontrolować?" przez jedną chwile przewijało się tyle pytań. Co się z nią dzieję... Ona potrafiła to kontrolować, dlaczego już nie. W niej coś było, coś niedobrego. Przez cały czas walczyła z tym, dla przyjaciół, dla bliskich jej osób, ale czemu teraz nie może? To rośnie w siłę, a ją osłabia. Walka w niej samej toczyła się już od dawna, a teraz nabrała rozmachu. Całe jej ciało trzęsło się, a jej oczy zaciskały się z wielkim naciskiem. Jej ogon latał bezwładnie, to coś przejmuje nad nią kontrolę.

Amaru

* Idzie wolnym krokiem z ogonem po środku z nie znanymi intencjami. Nieznajomy wygląda jakby był wojownikiem chociaż wielkość wskazywała raczej na zwiadowcę albo medyka *

Sephira

Przeniosła tępe spojrzenie na wilka. Przez chwile wpatrywała sie w niego. Przeniosła wzrok w dal. Nadal myślała...

Amaru

* poczuł się obserwowany co nie dawało mu spokoju. Obejrzałsię za siebie i spojrzał w kierunku wadery. Widząc jednak że nie stanowi zagrożenia podążał dalej w swoją stronę jakieś 5 km na h *

Khota

Wilk od pewnego czasu obserwował nieznajomego. W końcu gdy ten oddalił się od miejsca w którym atak mógłby nie wypalić
postanowił zaatakować. Podszedł wilka z lewej strony gdzie byłą dosyć wysoka trawa oraz wiatr wiał w jego stronę. Wyczekawszy moment postanowił uderzyć. Wyskoczył znienacka przypierając wilka do ziemi unieruchamiając trwale.
- Zdrajco ! czuć od Ciebie człowiekiem ! Po coś tu przylazł ?!

Amaru

* Próbowałem zrobić unik ale drań mnie zaskoczył. Zdałem sięchwilowo być na jego łasce ale miałem już coś na kontratak w zanadrzy *
- Czego chcesz ?!
* Wciągnął zapach wilka *
- Znam twój zapach ...

Khota

Dobrze - Powiedział z przekornym uśmiechem na pysku
- Bo to może być twój ostatni zapach jaki poczułeś !
Gadaj coś za jeden i dlaczego bratasz się z ludźmi ! - Warczał dociskając wilka do ziemi.

Amaru

- Uważaj na słowa nieznajomy ...
* przekręciłęm się tak że kłami disięgłem jego szyi jednak złapałem tylko tak by się uwolnić. Zaraz po tym stanąłem przed wilkiem wpatrując mu się w oczy *
- Klan nie oznacza władzy .. nie będziesz mi rozkazywał.
* Warknąłem w jego stronę *

Khota

-Pachniesz ludźmi....to mi wystarcza by tobą gardzić - warkłem przeciągle i patrze się wilkowi prosto w oczy - Takich jak ty się wygania w stronę ludzi i robi z ciebie psa....tak PSA - warknąłem z szyderczym uśmiechem,

Amaru

* Obchodzi wilka dookoła z osłoniętą gardą *
- paplu paplu paplu ... ludzie to ludzie tamto ... mnie wcale nie obchodzi to że nie jesteś teraz na swoich terenach i może Ci się przytrafić przykry wypadek.

Khota

-Spróbuj zaatakować to się przekonasz co to znaczy smak zatrutej krwi - warknąłem przeciągle i patrze się na niego....obracając się za nim, zniżając łeb....czyli osłaniając gadło i szyje

Amaru

* W końcu stanął przed nim oddalony o 3 metry i przypar do ziemi w pozycji jakby gotował się do ataku *
- Zabawny szczeniak z Ciebie ... skąd weźmiesz tą zatrutą krew ? Z powietrza ?
A może jednak tak tylko Ci się wymamrotało bo gadanie jest twoim jedynym atuytem
* Powiedziałem gotowy do ataku *

Khota

-Każdy z naszego klanu ma zatrutą krew....od rytuału szamana - powiedziałem i cofam się w tył.....spinając mięśnie gotowe w razie czego do wyskoku na przeciwnika

Amaru

* Wycofuje się po woli *
- Mam się już bać z tego powodu ?

Khota

-raczej tak...każdy kontakt z moją krwią powoduje ból i cierpienie - zamruczałem....cofam się by po chwili wyskoczyć i rzucić się na wilka....chcąc przygnieść go do ziemi i złapać za kark

Amaru

* Odskoczyłem w bok i odbijając się z całych sił skoczyłem drapiąc Wilka po grzbiecie *
- Chciałbyś ...

Khota

Warkłem cicho...zamachnąłem się łapą i grzmotnąłem wilka w pysk.... - Spróbuj - warkłem

Amaru

* odbiłem się jeszcze raz by odskoczyć od wilka na bezpieczną odległość. Zmierzyłęm go wzrokiem i spojrzałem mu prosto w oczy a z nosa polała się ciurkiem krew farbując białe futo*
- W swoim czasie ... nie cierpliwisz się ?

Khota

-No dalej cwaniaku - warkłem i szybko biegnie w stronę wilka...po to by wbić się łbem w jego bok...chcąc go rzucić dosłownie na drzewo

Amaru

* Na szczęście byłem dostatecznie daleko by uniknąć jego ciosu. Kiedy wilk zarył kłami o ziemię ja skoczyłem łąpami na jego grzbiet i pobiegłem kawałek dalej patrząc wyczekująco z pozycją obronną *
- Cieniasie ...