Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gehenna
Demon
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:16, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
Ziewnęła przeciągle. Nic to, chyba nie danym jej pokonwersować z kimś na poziomie. Machnęła zamaszyście błękitną kitą, niespiesznie podnosząc pupę z podłoża. Czas wreszcie zająć się czymś kreatywnym, poważnym, a nie obijać się do granic. Przeciągnęła się jeszcze nieco, co skutkowało - żadna to i nowość - głośnym trzaskiem w kościach. Kiedyś się rozpadnie i tyle z tego wszystkiego będzie. Niemniej jednak nie pora o tym myśleć. Nieopacznie przechodząc obok jeziora pośliznęła się, w efekcie zmoczywszy tylną lewą kończynę w wodzie o magicznych zdolnościach. Nic to, to wszystko to bajki, poza tym... Nie wykąpała się, a ledwo zmoczyła. Bardziej zaklęła na to, iż robiło się zimno, a na sople w futrze zamówienia nie składała.
Niezadowolona, ruszyła niespiesznie przed siebie, narzekając pod nosem - przy czym wcale nie szczędziła przekleństw.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Xerri
Wojownik
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:40, 31 Gru 2012 Temat postu: |
|
Samica wbiegła tutaj myśląc o przeszłości. O tym jak planowała mieć z Akinorim szczeniaczki. To koniec! Teraz samica wskoczy do jeziora i wszystko się zmieni. Oczywiście zmieni się jej wygląd!
Samica stanęła nad brzegiem. Wzięła oddech i nie skoczyła... Nie! Ona zmierzy się ze swoim losem i nie będzie tchórzyła! Będzie dalej brnąć w tej skórze.
Wilczyca odetchnęła z ulgą i odbiegła.
z.t
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Xerri dnia Pon 14:27, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amiru
Dorosły
Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:48, 03 Sty 2013 Temat postu: |
|
Powoli, wcale niespiesznie, w miejsce to zawitała zmęczona problemami czasów doczesnych niewielka, puchata, biała z czerwonymi znaczeniami tu i ówdzie, istotka. Amiru. Córka Eleny oraz Morta. Miała dość. Spojrzała na swoje odbicie, po czym warknęła cicho w jego stronę, by zaraz łapką rozpryskać wodę, tym samym niszcząc obraz małej, biało - czerwonej, zmarszczonej na pyszczku złowieszczo, wilczej osóbki. Miała dość wszystkiego, co kojarzyło się z rodzicami oraz z jej przeszłością. Podobne znaczenia miała jej matka, zaś czerwone oczy wybitnie były domeną ojca. Zdenerwowała przyłożyła łapki do znaczeń, znajdujących się w okolicy oczu, mocno pocierając futerko. Jakby chciała zmazać te czerwone ślady. Nie, na nic się to nie zdało - złośliwa czerwień nadal tam była. Warknęła ponownie, a w jej ognistych ślepkach stanęły łzy. Dość tego! Nie chciała wyglądać jak mała kopia mamo-taty! Chciała się od nich odizolować, wolała już wyglądać jak błękitnooka ciocia, która okazała jej tak wiele serca, otuliła wsparciem.
Nagle... poślizgnęła się. Och, śnieg był naprawdę okropnie śliski! Wylądowała w wodzie, a że pływać najlepiej nie potrafiła, minęło nieco czasu nim jej zmagania przyniosły jakieś skutki i na powrót znalazła się na brzegu, mokra, zmarznięta, przerażona. I... inna. Zupełnie. Wychodząc z toni jeziora (które nie zamarzło? A może kąpiele odbywają się teraz w przerębli?) dostrzegła, jak za nią ciągną się czerwone strugi cieczy. Zlękła się, że to krew, niemniej nie czuła bólu. Może chłód kompletnie ją znieczulił? A może adrenalina? Tak czy inaczej, spostrzegła, że te strugi znikają, nagle, jakby ręką odjął. Spojrzała na swoje odbicie i aż odskoczyła ładne dwa, może trzy metry do tyłu. Była... śliczna, niebieskooka, o miękkim futerku, nie obarczonym żadnymi czerwonymi śladami. Podeszla na powrót bliżej wody, przecierając łapkami ciałko, jakby sądziła, że odbicie kłamie. Musi o tym powiedzieć cioci! Zamrugała nerwowo, po czym odbiegła, obdarzona jakby nową dawką sił.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iliniza
Młode
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z brzucha! Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:59, 04 Sty 2013 Temat postu: |
|
Mały kurdupel wbiegł do tego miejsca, jakby ja ktoś z procy wystrzelił. Biegła przed siebie, czując przyjemny wiatr, który natarczywie szarpał jej futro. Język wywalony na zewnątrz, głowa wyciągnięta przed siebie i ciągnie do przodu resztę ciała. Uszy postawione, a oczy jak wielkie spodki. Nie chciała się zatrzymać i... W tej chwili nie mogła, a co za tym szło? Niewyhamowanie przed taflą wody, przez co wpadła do jeziora. Niestety młoda nie potrafi pływać. Zaczęła szamotać się przerażone. Żuła jakby jakaś nić oplotła jej ciało, a woda zrobiła się fioletowa. Naglę wciągnęło ją coś na dno i nie chciało puścić. Po krótkiej chwili mała już nie mogła oddychać. Zamknęła ślepia, a jej ciało zaczęło się świecić. Sierść się trochę wydłużyła i nabrała połysku. Jej kości zaczęły robić się bardziej samcze, a w środku jej ciała działy się dziwne rzeczy. C... co jest?
Wiatr zawiał jeszcze raz mocniej, gładząc futro wilka, który leżał na brzegu. Ale co to? Przecież... Przecież to Ili-chan! Tylko jakoś inaczej wyglądała. Otworzyła przerażone ślepia i ostrożnie stanęła. Czuła się jakby to wszystko było tylko snem, jednak nie. Naglę zauważyła, że nie wygląda jak ona, bardziej... Bardziej przypomina samca. Halo! Przecież ktoś jej mówił o tym miejscu i legendę o samicy która zmieniała swoją płeć, więc z nią stało się to samo? Niemożliwe! Niestety najwidoczniej tak się stało. Pociągnęła nosem i jak najszybciej wybiegła.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Khao
Dojrzewający
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:08, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
Czarna, przygnębiona postać stanęła przed magiczną taflą Jeziora Zmian. Nie, jednak nie była to czarna postać! To była nasza (nie)kochana Kakaucia! Wzdychając głośno, zamoczyła w wodzie jedną łapę. Zimna. Woda była zimna. Jednak ta nie zamierzała się tym przejmować. Wskoczyła do wody i zanurkowała, drżąc z zimna. Chwilę potem, przemoknięta i przemarznięta, wyszła z wody na brzeg. Znów jej się przypomniało. Jak go poznała? Wtedy, nad morzem. Kiedy przemokła. Co ona myśli o nim? I dlaczego, dlaczego akurat ona? Ona NIE MOGŁA się zakochać. Z jej oczu, zielonych oczu, poleciały błyszczące w świetle łzy, które spadły do jeziora. Rozłożyła skrzydła i spojrzała na nie. Następnie przyjrzała się swojemu odbiciu w wodzie. Czy to na prawdę byłą ona? Wybiegła jak najszybciej mogła, starając się zapomnieć o wszystkim. Chciała mieć głowę wolną od myśli i wspomnień.
[z.t]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noisette
Dorosły
Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:20, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
W wesołych podskokach krainę przemierzała Noisette. Tak, tak. Zapewne musiała trafić także do tego słynnego Jeziora Zmian. Coś-tam o nim słyszała, znajdowała się jednak w błogiej niewiedzy jeśli chodziło o jego właściwości i miejsce, w którym się znajduje. Podeszła bliżej błękitno-białej tafli wody i przyjrzała jej się uważnie. Skoro miała tak niebieski kolor, musiało oznaczać to, iż była także czysta. Schyliła się i już miała się jej napić, gdy nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Woda zmieniła kolor najpierw na brudną zieleń, potem na połyskliwy perłowy. Zaciekawiona i rządna nowości samica machnęła łapą i powolnie zanurzyła ją w białej materii. Jak na ciecz była niezwykle rozpuszczona i stawiała wyjątkowo mały opór. Gdy wreszcie wynurzyła swą kończynę i postawiła ją na brzegu, pisnęła przerażona. Jej dotychczasowe białe futro zniknęło - na jego miejscu pojawiło się szare z niewielkim dodatkiem czerwieni. Mimo tego całego strachu, w swej lekkomyślności machnęła puszystym ogonem i wskoczyła do jeziora. Efekt był natychmiastowy. Perlista masa zalśniła złotem i otoczyła ją w całości. Ogromne masywy wodne zebrały się, formując ogromną falę, która wyrzuciła ją na brzeg. Nie była już taka sama. Cała sierść przybrała szary, połyskujący szkarłatem odcień, a na oczy spływała bujna, różowawa grzywka. Wglądała lepiej... Zdecydowanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Noisette dnia Nie 18:41, 14 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Butterfly
Dojrzewający
Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 1:47, 14 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Butterfly powoli zmierzała w kierunku jeziora. Straciła poczucie czasu, przez co nie znalazła domu przed zapadnięciem nocy. Z lekkim strachem i wielką nieufnością posuwała się po ścieżce, aż w końcu wpadła do jeziora zmian. Nie było to zamierzane, po prostu nie zwracała uwagi na to, co było pod łapami. Czując, że traci grunt pod nogami pisnęła jedynie krótko. Ledwie zdążyła złapać oddech, a już niczym kamień zaczęła opadać na dno. Machając nogami i skrzydłami udało jej się w końcu wydostać. Zadrżała. Tam pod wodą stało się coś tak dziwnego, że nie potrafiła tego opisać. To było takie... inne. Przypadkowo jej wzrok padł na łapie. Z przerażeniem zauważyła, że miała teraz zupełnie inny kolor. Strach jednak minął szybko, a zastąpiła go ciekawość. Teraz jej włosy stały się brązowo-rude, zaś sierść szara. Spojrzała na swą malutką towarzyszkę, która zdążyła w ostatniej chwili zeskoczyć z grzbietu samiczki. Teraz z powrotem się na nim ulokowała.
- Um... sądzę, że lepiej będzie szybko znaleźć sobie jakiś dom. - powiedziała do fretki - Prawda?
Drżąc z zimna i podejrzliwie się rozglądając opuściła te tereny.
z.t.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:21, 14 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Powiew, wywołany silnymi skrzydłami Taihena zmarszczył wodę, powodując niewielkie fale. Lwie i orle łapy miękko dotknęły ziemi. Oto powrócił wspaniały gryf. I co dalej? Będzie się tak włóczył po Krainie, czy w końcu zbierze się na odwagę i wróci na Terytorium Gryfów?
Tak, wielki Taihen bał się powrotu. Bał się, że nie zobaczy nikogo. Od kiedy wrócił nie widział ani jednego gryfa. Co, jeśli Terytoria okażą się puste? Co stało się z dumnymi gryfami? Odeszły, jak on szukać szczęścia? Zostały podbite przez wilki, przez smoki? Ech, kiedy już się zdecyduje poznać prawdę... Z każdą chwilą coraz mniej wierzył, że kogoś spotka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Berenika
Latający Wojownik
Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 3140
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brak danych Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:04, 14 Kwi 2013 Temat postu: |
|
W te tereny zawitała Ber. Spróbowała ostrożnie wylądować nad brzegiem, lecz coś poszło nie tak. Poślizgnęła się na błocie i wpadła do jeziora. Szybko odzyskała jednak kontrolę nad swymi ruchami i wynurzyła się szybko, by zaczerpnąć głęboki oddech. Szybko machając nogami dotarła do brzegu. Na stałym lądzie otrzepała się z wody na tyle, na ile mogła. Zdążyła zauważyć, że jej futro zmieniło barwę. Westchnęła i rozejrzała się. Pewnie nieźle to wyglądało. Ta, niczym komedia. Ber odwróciła się tyłem w stronę jeziora i pobiegła przed siebie. Przynajmniej było dość ciepło. Dobrze, że zima minęła, bo by się jeszcze przeziębiła.
z.t.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Winter
Dojrzewający
Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:15, 14 Maj 2013 Temat postu: |
|
Co za upał! Winter wlókł się, nie bacząc na kierunek. Byleby znaleźć jakąkolwiek wodę, w której mógłby się ochłodzić. Nie musiał długo czekać, dość szybko natrafił na te tereny. Na jego pysk wstąpił szeroki uśmiech. Ostrożnie zbliżył się do tafli jeziora z nadzieją, że nie jest zbyt głębokie. Przynajmniej umiał pływać, jeden plus. Najpierw zanurzył w wodzie jedną łapę. Przyjemny chłód. Odetchnął z ulgą i zanurkował w toń jeziora. Nagle stało się z nim coś dziwnego. Nie umiał tego precyzyjnie opisać. Na chwilę jakoś dziwnie się poczuł. Zaniepokoiło go to, więc na ślepo odszukał brzeg. Będąc na powierzchni wziął kilka głębokich wdechów i wydechów, jako że pod wodą siedział już kilkanaście sekund i zaczynało mu powoli brakować tlenu. Otrzepał się z wody. To właśnie wtedy jego wzrok - zupełnie przypadkowo - natrafił na łapy. Albo go wzrok zawodził, albo zmienił kolor. Obejrzał się za siebie. Nie dość, że był w kolorach: czarny, brązowy, biały i szary, to jeszcze jego ciało pokrywały dziwne błękitne linie. Zdawały się świecić - wina ich jasnego koloru. Usiadł. Minęło kilka minut, nim się otrząsnął z szoku. Przynajmniej żyję. I bardziej przypominam resztę wilków mieszkających w tej krainie. Tak, Winter nawet cieszył się z myśli, że może być podobny do reszty. Nie lubił się wyróżniać. Zapewne jest to wina tego, że nigdy nie wyróżniał się.
Bo zakończonym rozmyślaniu, szczenię wstało i ruszyło dalej. Dość już wrażeń jak na jeden dzień. Z resztą, niebezpiecznie jest chodzić bez opiekuna.
z.t.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indiana
Dojrzewający
Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:30, 25 Cze 2013 Temat postu: |
|
Patrzcie państwo, bijcie w dzwony, niech na alarm trąbią fanfary. Oto nadchodzi wielki i potężny Indiana ,postrach demonów, psychopatycznych dziewczynek z nożyczkami i wszelkiego zła tego świata. A po cóż przybył wielmożny pan? Oh, oto jest pytanie, które nawet on sam sobie zadawał. Nie wiedział dokładnie, gdzie jest, tak samo jak nie wiedział dokąd w ogóle zmierza i w jakim celu. Ta wiedza wydawała mu się niepotrzebna, ale z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej bał się, iż oddali się zbytnio od miejsca, w którym był wcześniej. Kij, że nie miało żadnego znaczenia, gdzie panoszył się chwilę temu. Koty mają to w genach, że bezustannie podróżują. Jednak w Indym wykreował się swoisty lęk przed dużymi odległościami. Jakaś dziwna, chora fobia, której istoty sam nie rozumiał.
W pewnym momencie jego lęk zarządził stop i Indiana bezwiednie ulokował swe wielmożne cztery litery na trawce. Rozejrzał się, próbując wywnioskować, gdzie się znajduje, jednak to miejsce było mu zupełnie obce, jak w sumie całą tutejsza okolica. Przybył tu w końcu stosunkowo niedawno, a kotom trudno zadomowić się w nowym miejscu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gehenna
Demon
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:46, 25 Cze 2013 Temat postu: |
|
Jezioro Zmian. Tyle się słyszy o tym miejscu. Głupie bajki, kto by tam wierzył w wodę zmieniającą cokolwiek? I choć sama Gehenna w miejscu tym kiedyś już gościła, nadal sceptycznie podchodziła do rzekomych zdolności akwenu. Śliniąc się niczym w tanim horrorze brnęła przed siebie, nawet nie próbując, aby chód jej był lekki czy zawierał w krokach odrobinę chociaż gracji. Mamut z nadwagą przy niej poruszał się delikatnie i subtelnie jakoby pchełka. Aż dziw, iż tak chuderlawe ciało jest w stanie wydawać jakikolwiek odgłos przy stąpaniu na nienaturalnie szczupłych łapach, które (z racji na dość ograniczoną tkankę tłuszczową) zdawały się być nazbyt długie czy powykrzywiane. Drogie dzieci, zanim powiedzie o kimś "sama skóra i kości" przywołajcie w umyslach swoich obraz opętanej od dawien, psychopatycznej kreatury, która dzielnie stawia czoła każdemu kolejnemu dniu, aby kiedyś (w końcu!) dopiąć swego.
Ale co to ukazało się czerwonym, pustym ślepiom, nieprzyjemnie żarzącym się w półmroku drzew, zza których lada moment samica wyskoczy? Znaczy.. dobra, wygraliście... Zza których lada moment ociężale się wytoczy. ciekawe, czy istota jej postury może zajść w ciążę oraz urodzić bez większych komplikacji? Chyba może okazać się tą misją nie do wypełnienia. Oblizała z wolna pysk, rozprowadzając po nim znaczną ilość mazistej śliny. Dziwny to wilk, jakiś mały, bez wydłuzonego pyska? Zaraz, moment... Nieco zmrużyła ślepia, coby dostosować ostrość widzenia. Niemożliwe, aby pałętał się tutaj jakiś kot, prawda?
- To nie miejssssce dla takich jak Ty... Pchlarzu... - mruknęła jedynie, zgodnie z obietnicą ociężale wydostając się spomiędzy drzew. Obeszła siedzącego dookoła kocura, lustrując go uważnym wejrzeniem rubinowych ślepi. Miłe powitanie mamy za sobą, czas chyba przejść do konkretów?
- Zabłądziłeś? Cmentarzyssssssko na północ - warknęła, pyskiem uderzając kota w bok, jakby z zamiarem przewrócenia biednego zwierzaka. Zapewne gdyby siedział zupełnie na luzie, mogłoby to właśnie tak się skończyć, bowiem wadera - mimo niecodziennego wyglądu - siłą nie ustępowała innym wilczycom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yumi
Latający Tropiciel
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 3000
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolina Szmaragdowych Traw Płeć:
|
Wysłany: Czw 1:20, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Czy naprawdę aż tyle było jej trzeba? Czy musiała zupełnie samotnie spędzić nie wiadomo ile czasu poza granicami Krainy, aby chcieć do niej wrócić i cieszyć się ciepłem bliskich, których.. których po prostu już nie ma. Richard, basior, który zawładnął jej sercem i sprawił, że z wiecznym optymizmem chodziła po terenach Krainy, którą mogła nazwać domem, aby w którymś momencie móc go spotkać na swojej drodze.. Hari, za którym niegdyś mogłaby skoczyć w ogień, którego dosłownie znała od lat szczenięcych, i któremu mogłaby powierzyć wszystko co miała, również jakoby rozpłynął się w powietrzu.. Noish, przyszywany synek, który dorósł na tyle szybko, że ledwie była w stanie to zauważyć i mimo jego wieku nadal mogłaby obtaczać go opieką swych skrzydeł.. A nawet i Taharaki, którego dane znać jej było krótko, z którym wyjątkowo szybko się zapoznali i na pewno ona może miło wspominać spędzony z nim czas i wędrowanie z miejsca do miejsca. Nagle wróciła i choćby chciała, nie ma jak udać się do kogoś.. znajomego. I nasz Yumi - Ciocia Dobra Rada, uzmysłowiła sobie, że w jednym momencie - gdy każdy fakt powolnie do niej dochodził - uleciało z niej życie. Zniknął wesoły duszek, który był tym nietypowym, dla każdego widocznym płomyczkiem w jej oczkach.
Włócząc łapami po ziemi szła ze zwieszonym łbem przed siebie. Posępna mina w żaden możliwy sposób nie dodawała jej ani krzty uroku, wręcz przeciwnie. Wszystko znajdujące się w obrębie jej osobistej energii, aury czy czegokolwiek wydawało się smucić wraz z nią. Wiatr, który delikatnie mierzwił jej białe futro grał swoją własną melodię, a ona nakłaniała lekkie rośliny do wspólnego tańca. W końcu zatrzymała się, pod drzewem, które widywała za każdym razem, będąc w tym miejscu. Powoli opadła na plecy i z pyskiem zadartym w górę obserwowała prześwitujące między gałęziami rozgwieżdżone niebo..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indiana
Dojrzewający
Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:34, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Indy siedział cicho i rozglądał się z pewną fascynacjom nowym terenom, które dane mu było tu odkrywać. Doprawdy, w jego dawnym domu, porównując je do tej okolicy, nie było nic ciekawego. A tutaj... zdecydowanie nie żałował, iż uciekł stamtąd. Zresztą, tam czekała na niego psychodziewczynka z nożyczkami... na to wspomnienie odruchowo zastrzygł pozostałością lewego ucha (ach, nożyczki są takie ostre...).
Jego rozmyślania zostały jednak przerwane, gdy do jego uszu dotarł ledwie słyszalny nawet dla niego odgłos... regularny, z pewnością były to kroki. Być może rozglądanie się i zapamiętywanie szczegółów otoczenia nieco za bardzo go pochłonęło, a może to zwykły lag, niemniej nie od razu zerwał się z ziemi, co nie uszło mu na sucho. Drgnął dopiero, gdy usłyszał za plecami słowa, zdecydowanie skierowane do jego osoby. Z powodu zaskoczenia potrzebował chwili, by przekatalogować zakodowany w umyśle słownik i zrozumieć, co też znaczyły rzucone ku niemu słowa, a chwilę tę spędził w kompletnym bezruchu, przestawszy również oddychać. Wyglądał jak posążek.
Zareagował dopiero, gdy otrzymał uderzenie w bok. Dla niego trącenie pyskiem miało zdecydowanie większą siłę i mimowolnie odskoczył, gdy uruchomiły mu się procesy obronne. Wbił pazurki w ziemię, starając się utrzymać równowagę po tym ataku z zaskoczenia i omiótł wilka niepewnym, przestraszonym spojrzeniem. Starał się wyglądać na pewnego siebie, ale szybki oddech i strach błyskający z jego oczu zdecydowanie krzyżował jego plany. Jego futerko powoli zjeżyło się, dzięki czemu miał się napastnikowi wydać większy. Ale czy to w ogóle działało? Czy może tylko agresor miał nadzieję na większą przekąskę?
- C-cmentarzysko? - wyjąkał, starając się uspokoić, ale wygląd wilka i spojrzenie jego czerwonych oczu wytrącało go z równowagi. - Nie zgubiłem się, przyszedłem tu, żeby pozwiedzać. - wydusił po chwili słabym, ochrypłym głosem. Choć przy równych sobie zgrywał twardziela, to ci więksi wywierali na nim presję, wskutek czego potrzebował dłuższej chwili, by w kontakcie z nimi powrócić do stanu normalności i przestać zachowywać się tak strachliwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gehenna
Demon
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:51, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Oh Yumi, wierz lub nie, ale i Taharaki o Tobie pamięta, chętnie się z Tobą spotka ponownie, jak tylko zwolni mu się miejsce. Niemniej... nie odbiegajmy zbytnio od tematu, nie wypada!
Gehenna jedynie kątem oka zmierzyła jasną istotę, zlizując część nadmiaru śliny z pyska. Oczywiście na zbyt długo efektów to nie przyniosło, bowiem morda zaraz na powrót pokryła się w całości kleistą mazią, która tu i ówdzie - targana bezlitosną siłą grawitacji - zbitymi strugami toczyła się z pyska ku ziemi, raz po raz zraszając trawę. śmiało, im więcej nas, tym weselej! Uśmiechnęła się w duchu, choć żadna z emocji nie wypłynęła z niej na tyle, by ktokolwiek jakiś tam przebłysk mógł dostrzec. Zniecierpliwiona mlasnęła donośnie, skupiając na powrót całą uwagę na kocie.
Zaśmiała się, kiedy pchlarz począł się jąkać. Oh, to było takie zabawne! Toż to łechtało ego żywiącej się strachem osobników samicy jak nic innego. Stach. Czyż to nie wspaniałe uczucie? Oczywiście na myśli miala tutaj sytuację, kiedy strach ten się budzi, nie zaś gdy się go odczuwa.
- Doprawdy marzysz o tym, by osssstatnim, czego uda ci się osiągnąć, było... zwiedzanie? Jakież to... naiwne? - odpowiedziała jedynie, opanowując falę demonicznego, psychopatycznego, czy jakże go tam inaczej nazwać rechotu. Taaa, na pewno Miss Subtelności nasza poczciwa, podła Henia nie była. Przekręciła z lekka łeb, po czym pochyliła go niebezpiecznie nad kotem i kłapnęła w powietrzu szczękami. A co się będzie?
- Jeśli taki sssss ciebie wędrowiec, może chcesz pozwiedzać mój żołądek? Przełyk dorzucę Ci gratissssssss, jako pierwszy klient zassssługujesz na jakieś... ssssssssniżki - syknęła, oddalając głowę, coby ustawić ją w poprzedniej pozycji. Uniosła szyderczo lewy kącik pyska, badawczym spojrzeniem rubinowych oczu przebiegając po całej sylwetce nosiciela kleszczy. Mlasnęła, połykając głośno sporą dawkę oślizgłej mazi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indiana
Dojrzewający
Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:22, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Mimo iż nazbyt wychudzona, przy kocie Geh sprawiała wrażenie potężnej, zdecydowanie zbyt potężnej. Nie dziwota więc, iż Indy powoli, niemal niezauważalnie, począł przesuwać się do tyłu, byle dalej od niej. Znieruchomiał jednak na powrót, gdy znów padły słowa, wydobywające się z głośnym sykiem z gardła wilczycy.
- Nie chcę, żeby to było... ostatnie, co mi się... uda osiągnąć - odpowiedział nieco pewniejszym już głosem, ale zatrzymując się po niektórych wyrazach, tak jakby musiał dokładnie przemyśleć to, co chce powiedzieć. Wciąż się bał, ale podświadomie ten lęk zaczął już przeradzać się w agresję, w odpowiedź na natarczywość i posturę wilka.
Znów ten okropny syk. Uszy Indyego przylgnęły do głowy, a pyszczek jego począł drgać nieznacznie, gdy kot hamował się przed odsłonięciem kiełków. To był impuls obronny, niezbyt zależny od jego woli, ale ten gest mógł raczej tylko pogorszyć jego sytuację. Zaraz, co ona do niego mówi? Oczy kota otwarły się szeroko, a źrenice zwęziły się w szparki. Zdecydowanie nie podobała mu się jej propozycja.
- Dziękuję, ale mam inne plany - odparł tonem, który można by by wziąć za zdecydowany, należący do pewnego siebie osobnika, gdyby nie to, jak bardzo żałośnie wyglądał Indy, gdy to mówił. Z podkulonymi uszami, z ciałem powoli wyginającym się w łuk, nastroszonym futrem, miotającym się nerwowo ogonem. I strachem błyskającym z oczu. Mimo wszystko powoli dochodził już do siebie po pierwszej fali panicznego strachu. I dobrze, bo musiał być opanowany, skoro zamierzał uciec przy pierwszej okazji. Teraz jednak wilk był skupiony na nim i nie był pewien, czy zdążyłby w porę odskoczyć, nim obśliniona osobniczka zacisnęłaby na jego karku swe szczęki. Musiał więc ciągnąć dalej tę rozmowę.
- Nie mam wobec ciebie złych zamiarów, więc, proszę, ty nie miej ich w stosunku do mnie - zagaił, chcąc sprowadzić rozmowę na inne tory. Może pozwoli to odwrócić uwagę wilka na tyle, by zdobyć czas potrzebny na ucieczkę?
( Wypraszam sobie, Indy jest bardzo zadbany i nie ma kleszczy. Nawet ma obrożę przeciwpchelną, zdjąć nie umie. :< )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Indiana dnia Czw 18:23, 04 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gehenna
Demon
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:32, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Zaśmiala się krótko, na skutek czego jej nazbyt wyraźnie naznaczone żebra zadrżały nieprzyjemnie, jakby podskakując raz po raz. Spojrzała z góry na kłębek przerażenia, oblizując z wolna, jakby wręcz manifestując sprzyjający jej apetyt, pysk.
- Naprawdę myślisz, że mnie to... obchodzi? W jakimkolwiek ssssstopniu? To nie biuro matrymonialne, tu o zamiary nikt nie pyta. Ale... - urwała, stając na równych łapach i przeciągając z lekka, czemu, standardowo, towarzyszył wcale niecichy chrzęst wystających nieprzyjemnie tu i ówdzie kości. - Możesz być na razie sssssspokojny, nie mam w zwyczaju pożerać byle czego, nie wiadomo, jakie choróbssssska roznosisz - dokończyła myśl, piorunując pełnym pogardy spojrzeniem kocura. Żałosny. Żałosny, jak mało kto. Już nawet ta wilczyca, ta cała... no dobra, GeHe nie wie, jak ma na imię, ale chodzi o Abbey... Już ta cała Abbey przy tym pchlarzu to jakaś superodważna persona. Mlasnęła. Może i czyniła to nazbyt często, może zdawała się przez to być nudną... Ale próbuj tu żyć z nadmiernym i permanentnym produkowaniem śliny. Kątem oka zerknęła na waderę, która gdzieś tutaj przed momentem się jeszcze kręciła. Kot jej się z wolna poczynał nudzić, trząsł się aż nadto, szkoda czasu Gehenny. Machnęła ogonem, który - w odróżnieniu od reszty ciała - pokrywała jedwabiście miękka, przyjemnie długa sierść. Pozostałość wadery pokrywała czarna, wyliniała imitacja futra.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yumi
Latający Tropiciel
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 3000
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolina Szmaragdowych Traw Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:07, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
Jej złotawe ślepia nagle się otworzyły. Przysnęła?! Tak, po wyczerpującej podróży ciało nie miało ani trochę siły, aby utrzymać jej organizm przy całkowitej aktywności, musiała odespać, zregenerować siły. Choć sama o tym nie zadecydowała, musiała przyznać, że pewne efekty to przyniosło. Szybkim ruchem z pleców przekeciła się na brzuszek, wystawiając przednie łapki przed siebie. Zaczynając od głowy i kończąc na samym czubku ogona otrzepała jasną sierść z wszelkich roślin, ich szczątek czy też jakiś pojedynczych, małych robaczków, które znalazły ciepłe schronienie w jej futrze. Rozczapierzając w miarę swoich możliwości pysk, ziewnęła przeciągle i zanim jeszcze postanowiła wstać, prostując jedynie tylne łapy, rozciągnęła się, co dało efekt głuchego dźwięku strzelających stawów. Taaaaaaaaak, nigdy się jej to nie znudzi. Będąc już na prostych kończynach rozejrzała się dookoła, zaraz po tym, jak jej zmysły postanowiły poinformować ją o tym, że nie gości tutaj sama, a w niedalekiej okolicy znajdą się również dwie nieznane jej istnienia. Naprawdę była aż tak oddalona od rzeczywistości, że wcześniej ich nie zauważyła czy może dopiero niedawno się tu pojawiły? Kierując spojrzenie ślepi na czarno-turkusową waderę, która wyjątkowo rzucała się w oczy, zlustrowała ją uważnie.. Tak, na pewno mogła ją zaliczyć do wilków czy stworzeń o wyjątkowo specyficznej fizyczności. Przekrzywiła delikatnie głowę, następnie przenosząc wzrok na drobną istotkę, która przez swój wzrost wydawała się wyjątkowo cherlawą porównując do wcześniej wspomnianej wilczycy.. Mało tego, nie był to wilk, tym bardziej nie wilcze dziecię.. kot? Tak, to z pewnością był kot.. Usiadła wygodnie usadawiając na zielonej trawce swe zacne cztery litery i okrywając jedną z łap ogonem obserwowała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosan
Dorosły
Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:11, 10 Lip 2013 Temat postu: |
|
Rosan wkroczyła na teren jeziorka spokojnym krokiem. Należy spytać po co? Chęć zmiany wyglądu? Ucieczka od życia? Nie. Otóż jest to zwykły sentyment. To jedno z pierwszych miejsc, które wilczyca odwiedziła jak przyszłą tu ponad pół roku temu. Westchnęła. Jeszcze trochę i minie równy rok. Jak ten czas szybko leci! Jednak wbrew pozorom jej życie nie zmieniło się aż tak bardzo. Nadal jest wiecznie z głową w chmurach, nadal często biega, nadal jest niepoprawną optymistką. Tylko teraz do jej życia wkradło się nieco więcej uczuć. Żal, smutek, radość innego wymiaru, może lekkie zauroczenie, które pewnie niedługo przerodzi się w pierwszą miłość. Wilczyca westchnęła i usiadła na brzegu jeziora na nieco większym od reszty, wypukłym kamieniu. Tak myśląc o Bóg jeden wie czym wadera odpłynęła i obserwowała otoczenie niekoniecznie patrząc na coś konkretnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gehenna
Demon
Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 10:57, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
Znudzona ziewnęła przeciągle, przebiegając spojrzeniem po zgromadzonych tutaj sylwetkach. no, proszę... Poza tym pchlarzem pojawiły się tu dwa wilcze istnienia, sama nie wiedziała, kiedy. Najwyraźniej kocur wezwał posiłki, może ma jakieś zdolności telepatyczne. Łypnęła na kota nieprzyjaźnie rubinowymi ślepiami, po czym oblizała kufę.
- Szkoda czassssu na kogoś, kto mógłby się przydać jeno jako wykałaczka - skomentowała... wygląd? zachowanie? wielkość? kota, wstając (o ile nie stała wcześniej) i przeciągając się z głośnym trzaskiem kości. Co miała biedna począć? Mlasnęła jeszcze przeciągle, po czym weszła do jeziora. Ochłodzić się chciała. TYLKO ochłodzić...
Już po zamoczeniu łap usłyszała nieznośny szept. Upadła pyskiem do wody, łapy przyciskając do uszu. Dziwny głos w jej głowie szydził z niej, wyśmiewał jej zachowanie. Ględził coś dwa po dwa o przeznaczeniu, o prawdziwej twarzy, o wnętrzu czy duszy... Kiedy Henna otworzyła ślepia, obrazy poczęły wirować i wyginać się, zupełnie, jakby zeżarła na obiad cała ciężąrówkę LSD, zagryzając swego rodzaju grzybkami. Zemdlała, na szczęście udało jej się resztkami sił wyczołgać z jeziora, jeszcze by się - biedna! - utopiła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|