Polana pełna kwiatów!!!

Shade

- Pamiętam jak się wściekałeś jak mówiono do Ciebie mały. - zaśmialam się i usiadłam obok. - Teraz to już taki mały nie jesteś...

Cole

-No tak...- westchnął i trochę go zabolało jego dzieciństwo jak o nim pomyślał. Usiadł również - Pamiętam jak się ze Smithem biłem...głupi byłem - zrymowało mu sie.

Shade

Zaśmiałam się. - Każdy miał to dzieciństwo jakieś tam... Ale wiesz. Nie ma co się łamac. - poklepalam go po plecach. - Wiesz, że adoptowałam dwójkę maluchów?

Cole

- Tak? - uśmiechnął się znów szeroko - Co na to Smith? - zawinął ogon wokół łap. - Pewnie się cieszy - stwierdził po chwili. Dobrze, że ona jest szczęśliwa - myślał.

Shade

- Pewnie, że tak. Jak tylko powiedziałam, że możemy się nimi zając od razu pobiegł przygotować dla nich miejsce do spania u mnie w legowisku i tak dalej. - zaśmiałam się. - Chcę, żebyś je poznał kiedyś...

Cole

- Też z chęcią je poznam. To są dwie dziewczynki tak? - upewnił się bo tak wnioskował z jej opowiadania. Lubił szczeniaki, może dlatego, że sam gdzieś głęboko w sobie czuł się trochę wciąż szczeniakiem.

Shade

- Kirina i Wan. - powiedzialam z uśmiechem. - Nie mają rodziców, a ja nie chcę zęby przeżyły to samo co ja. - położyłam się na ziemi spoglądając na Cole'a.

Cole

//Co do odmiany mojego imienia to starczy Col, Cola, Col'owi, Cole ;D //
- Fajnie, że macie rodzinę. - uśmiechnął się i położył na trawie. - A kiedy wasze szczeniaki, takie rodzone? - zaśmiał się, lubił ją drażnić.

Shade

- Na razie o tym nie myślalam. Ale pewnie przy najbliższej okazji. - wystawiłam mu język. - Tak Ci spieszno wujkiem zostać?

Cole

- Taaa będę wujkiem 10-ątki szczeniąt jak się Smith postara - pokazał jej jęzor i zaczął się śmiać. - Nie, ale fajnie, że się wam tak układa. Ja na razie nie przewiduję takich spraw w moim życiu. - dodał.

Shade

- Może jak poznasz moje małe coś się zmieni. - zaśmialam się i puściłam mu oczko. - Dzieci tak szybko rosną.

Cole

- Sugerujesz coś? - uśmiechnął się szeroko. Zamiótł ogonem uderzając ją lekko w łeb - Wybij sobie te brudne myśli z głowy... - zażartował.

Legenda

- Nie... Nic... - powiedziała cichutko - Nie chcę o tym mówić - jej łzy zlewały się ze spadającym deszczem. Pociągnęła nosem.

Shade

Uśmiechnęłam się do Evany. Spojrzałam z tajemniczym uśmiechem na Cola. Podniosłam ogon i szybkim ruchem podcięłam mu tyle łapy. Zaśmiałam się.
- Nie sugeruję Ci nic... Po prostu mówię. Odwiedziłbyś siostrę od czasu do czasu. Jeszcze u mnie nie byłeś.

Shauni

- Jestem Shauni The Black Blood Demon, czyli po prostu Shauni - uśmiechnęła się lekko, podchodząc bliżej do zebranych, jej czarne ślepia spoczęły na Ev. Oceniła sytuacji, po czym szepnęła jej do ucha, tylko tak, żeby ona słyszała:
- Przykro mi i na prawdę, wiem co przezywasz, ale pamiętaj, że po nocy zawsze przychodzi dzień.

Cole

- Czy chodzi o mojego ojca? - zorientował się, łzy Evany dość niezręczna sytuacja. Rozdrażniony ojciec nie chcę z nim gadać. Wstał i uśmiechnął się krzywo do Shade - Odwiedzę cię acz tymczasem bądźmy poważni. Ta sprawa ma dość poważny charakter - dodał.

Sune

Biegła z uśmiechem na pysku, widząc tyle pięknych kwiatów. Przysiadła, zamknęła oczy i rozmarzyła się. Czuła tylko zapach przyrody i lekkiego wiaterku. Dla takiej marzycielki jak ona, nie było nic lepszego :)

Shauni

Spojrzała na Cola i delikatnie się uśmiechnęła.
- ładna droga dedukcji - powiedziała spokojnym głosem.
Przelotnie spojrzała na nowa waderę, jednak nie zainteresowała się nią. Jej ślepia nadal wpatrywały się w Ev.

Cole

- Czy to jest związane z...z...- nie mógł tego powiedzieć. Zacisnął kły i ślepia, nie chciał tutaj okazywać uczuć. -...z jego nadchodzącą śmiercią...- wyrzucił to z siebie.

Shade

Spojrzałam zaskoczona na Cola. O czym on mówił? Próbowałam jakoś załapać temat, ale nie do końca mi to szło. Przyjrzałam się dokładnie bratu, byłam bardzo poważna.