Polana pełna kwiatów!!!

Master

- Powiem Ci coś znacznie ciekawszego- stwierdził wrednie, podszedł do ciotki i złośliwie stanął między nią a drzewem, zasłaniając jej dotychczasowy punkt, w który patrzyła.

Kira

- Ale ja nie mam ochoty Ciebie słuchać. - na jej kufę wpełzł szyderczy uśmieszek. Nic nie wie o życiu, a się rządzi. Urocze. Od pewnego czasu nie odgrywał w jej życiu żadnej roli.
- Skoro Ty się ode mnie nie odczepisz, ja się odczepię od Ciebie. - dodała po chwili takim tonem, jakby grała w wyliczankę. Nadal nie darząc go swoim spojrzeniem, zniknęła.

Master

Popatrzył na Jainę.
- Jak myślisz, Kira będzie zadowolona jak się dowie, że jej uroczy upiorek na posługach, Okami, rozwaliła jej resztki z tego, co uważa za swoją lecznicę?- jego uśmiech wciąż był wredny. Po prostu był zły. Co poniektórzy zapomnieli, że do leczenia nie potrzebuje lecznicy.

Stephanie

Wilczyca powoli kroczyła przez łąke. Po odejściu Klotor'a zrobiła sie jakaś inna, dziwna. Po chwili usiadła w cieniu drzewa.

Klotor

Przybiegł. Rozglądał się i nikogo nie zauważył. Stanął na środku łąki, czuł się samotny.

Stephanie

Podniosła łeb na dżwięk kroków. Przyjrzała sie wilkowi, gdzies go widziała.
- Klotor?- spytała, cicho.

Klotor

Zastrzygł uchem. Skierował wzrok wilczycy. Nie mógł ją rozpoznać. Staruszek traci wzrok >3. Podbiegł do niej. Popatrzył się na nią ze zdziwieniem, po czym stanął jak słup podnosząc łapę.

Stephanie

Usmiechneła sie, poznała go. Skoczyła na niego z takim impetem. Że zwaliła go z łap.

Klotor

- To ty? - zapytał. Jego a zrobiły się szklane ze szczęścia. Z powodu upadku zabolały go plecy ale nie przejmował się tym.

Stephanie

-tak, ja- powiedziała z usmiechem.
- gdzie byłeś?-spytała, lizneła go w pysk.

Klotor

- Schwytali mnie ludzie - powiedział ze smutkiem - na szczęście zdołałem im uciec - dodał i także ją liznął w pyszczek.

Stephanie

-tęskniłam- powiedziała, chwyciła go za ucho i pociągneła.
Była szczęśliwa.

Klotor

- Ja też - uderzył ją lekko jego puszystym ogonkiem w pyszczek. Znowu ją liznął w pyszczek. Złapał łapami jej pyszczek. - Nie mogłem o Tobie przestać myśleć - powiedział patrząc się jej prosto w oczy.

Stephanie

-ja o Tobie też- powiedziała, zeskoczyła z niego. Otarła sie łbem o jego bok. Znowu była szczęśliwa.

Klotor

- Podczas pobytu w klatce... - urwał grzebiąc w swojej sierści - dorwałem jakiś stary kamyk. - powiedział wyciągając piękny, błyszczący, zielony kamień wielkości pięści człowieka. Skoczył z radości wręczy Steph.

Stephanie

Przechyliła łeb, patrząć na kamien.
- jest piekny- szepneła z zachwytem

Klotor

- Wiedziałem że Ci się spodoba - krzyknął z radości i znowu podskoczył. - Pójdźmy do naszego ulubionego miejsca :3 - (miejsce dla zakochanych)

Stephanie

Uśmiechneła sie.
- to chocmy- powiedziała, lizneła go w pysk. Powoli sie oddaliła.

Klotor

Poszedł za nią.

Niki

Przyszła,zobaczyła mnóstwo kwiatów.Padła na trawę i zaczęła je wąchać.Pięknie pachniały,wiał lekki wiatr.Rozwiewał jej białą grzywkę.