Polana Życzeń

Riff

//Jak najbardziej się zgadzam//

-Nie nie mam...-powiedział po czym zamyślił się na chwile.
-Ale chciał by mieć kogoś kto będzie mi tak bliski.- odrzekł po chwili namysłu. Chwilę potem spostrzegł małą wilczycę u boku Loby...

Izabella

- Ja... - zaczęła Izabella, ale nie potrafiła dokończyć. Spojżała tylko na wilczycę. Po chwili ogarnęła się i powiedziała mocnym głosem:
- Przepraszam, zazwyczja tak się nie zachowuję, ale... - nie mogła dokończyć. Znów zaczęła płakać chowając pyszczek.

Loba

Wilczyca uśmiechnęła się szeroko.
-Nie płacz już, ciiiiii- Wilczyca połaskotała szczeniaka.-Gdzie twoi rodzice?-Spytała niczego nie świadoma. Po chwili przykryła usta łapą.-Przepraszam. Jak chcesz możemy się tobą zająć-Wilczyca uśmiechnęła się do Izabelli.

Izabella

Izabella spojżała zdumiona na wilczycę. Czy ona naprawdę chce się nią zopiekować?
- Tak - powiedziała cichutko. Chciała mieć kogoś, kto przypominałby rodzinę. Kogoś kto by się nią zają i nauczył potrzebnych rzeczy.
Przestała płakać i leciutko uśmiechnęła się do pięknej wilczycy.
- Jestem Izabella - szepnęła. Bardzo podobała się jej propozycja, że się nią zaopiekują. Po chwili namysłu dodała: - Bella - to było zdrobnienie jej imienia. Zawsze w rodzinie tak na nią mówili, a sama niezbyt lubiła swoje pełne imią. Zawsze chciała aby było krótsze.
Zerwała kwiatek i podała do wilczycy, a potem taki sam temu wilkowi, który tam był i wcześniej rozmawial z piękną waderą.

Massacre

Wtem z cieni wyłoniła się jego sylwetka. Czarny basior o krwisto czerwonych oczach. Można było wyczytać z nich czysty obłęd, lecz to tylko pozory.
Nie ujawniał się tu zgromadzonym, a jego niematerialne ciało mogło znikać i pojawiać się na nowo.
Stanął nieopodal reszty wilków, a był dostatecznie blisko, by go zauważono. Ponownie ujawnił się, lekko unosząc kąciki swych ust, tworząc w ten sposób widok przerażający, aczkolwiek niegroźny.
Nieoddzielna jego towarzyszka - mgła, była jego najlepszą przyjaciółką.

Loba

Wilczyca uśmiechnęła się.
-No to może zaproponuję wam herbatkę w mojej skromnej jamie?-Spytała wesoło. Wilczyca przyjrzała się wilkom i przekrzywiła głowę. Zawsze tak robiła gdy czekała na odpowiedz. Dlaczego? Nie wiadomo. Już tak ma i koniec kropka. Nic się na to nie poradzi...

/Komnata tajemnic--->Watacha wody/

Izabella

- Taak! Herbatka! - Izabella podskoczyła radośnie. Wcześniej nikt nigdzie jej nie zapraszał a tym bardziej nie proponował opieki. Mała jednak była teraz zbyt pochłonięta tym, że zaproszono ją na herbatkę. To, że biała wilczyca na teraz być jej opiekunką narazie do niej nie docierało. Radośnie skoczyła na waderę.

Mongrels Law

Zbliża się wolnym krokiem rozglądając się dookoła z uszami po sobie i zastanawiając się gdzie miał skręcić ... czy przed dużym głazem czy za powalonym pniem ... . Jego orientacja na tych terenach była równa zeru. Niestety miejsce do którego zdążał było zupełnie w innym kierunku ale on jakoś wolał nawet nie myśleć że jest tak na prawdę. Kompletnie rozkojarzony przeszedł pomiędzy wilkami nie zauważając ich i idąc tak dalej z pyskiem spuszczonym ku ziemi szedł w stronę czarnego basiora.

edit: błąd był tam a ja ich nie cierpię:/

Massacre

Massacre wyczuł świeżą krew... Mimo, iż był tylko bytem niematerialnym... Kto powiedział, że zjawy nie mogą krzywdzić? Tak zresztą było rozporządzone, ale Massacre nie miał zamiaru nikogo "okaleczać".
Spojrzał w stronę nowego, po czym zniknął na dosłownie parę sekund, by zaraz pojawić się za jego plecami.
- A kogo tu zagnało? Czyżbyś kroczył w nieznane, mój mały? - ozwał się chłodnym jak lód - tonem, dodając przy tym nutkę grozy...
Oczywiście mgła podążała za basiorem, dodając przy tym nieco klimatu niczym z horrorów.

Mongrels Law

Nagle stanął w miejscu podnosząc łeb i nasłuchując uszami każde słowo bardzo wyraźnie. Odwracając swój pysk w kierunku głosu zadrżało mu w sercu głęboko. Kiedy jego oczom ukazał się czarny basior nie wyglądający jak nikt kogo dotychczas spotykał na swej drodze nie wiedział za bardzo co robić. Z jednej strony bał się a z drugiej wygląd wilka przypominał mu bardziej istotę, która nie pochodzi z tego świata.
Długo zanim wypowiedział jakiekolwiek słowo wpatrywał się wzrokiem zaskoczenia łamanym przerażeniem.
- Kim jesteś ? - Zdobył się tylko na te słowa co raczej nie powinno być dziwne kiedy spotyka się istotę taką jak on.

Massacre

- Kim jestem? - odrzekł w stronę młodego. W sumie to któż nowy, mógłby wiedzieć kim jest ta tajemnicza, czarna zjawa...
- Jam jest Massacre - Władca Świata Zmarłych i Dusz. - wyjawił swą tożsamość, cicho się śmiejąc, zaś śmiech niczym echo, rozniosło się po całej okolicy, tak, że spłoszył nawet ćwierkające dotąd ptaki.
Jego spojrzenie było tak wnikliwe, że mogło wywołać tymczasowy paraliż u istoty odwzajemniającej jego spojrzenie.
- Czyżbyś szukał tu czegoś? A może... Chciałbyś oddać mi swą duszę? - zapytał nieco z szyderczym uśmiechem. Nikt chyba nie chciałby zostać pozbawionym duszy, a ów czarny basior mógłby tak uczynić, gdyby tylko wyczuł okazję...

Mongrels Law

Odwracając się przodem do wilka cofa się pomalutku z ogonem pod sobą.
Jestem Szept i nie oddam ci mej duszy ... zbyt wiele dla mnie znaczy. - Odparł unikając spojrzenia basiora bo wywołuje w nim dziwne zimne uczucie. Nie miał pojęcia że przemierzając nieznane mu tereny spotka kogoś takiego jak on. Na terenach wolnych ani przez chwilę nie słyszał niczego na temat czarnego basiora.
- Dlaczego mnie śledziłeś ? - Zapytał pewnie starając się ukryć strach jak uczyli go starsi osobnicy.

Severus

Ścisnął April mocniej, potrząsając nią. Co z nią do cholery? Pomacał jej czoło. Zemdlała, zasnęła, czy może straciła przytomność przez jego seksapil? Przybrał niezbyt chętny do rozmowy wyraz pyska, gdy wilki się przewijały i szły sobie w cholerę. I dobrze, bo zaraz zgwałci tą oto wilczycę i wszystko będzie dobrze. Na początek wtulił nosek w jej futro i obserwował czekając, aż się ocknie. Dziwna kraina i to bardzo. Poruszył uszami czujnie, przymrużając oczy, gdy z cienia się wyłoniła jakaś postać. Do cholery, magicy pier***oni.

Massacre

- Ja śledziłem Ciebie? Oj... Mój drogi... Jesteś w błędzie - oznajmił lodowatym tonem. Równomiernie podchodził do młodego osobnika, aż w końcu mgła otoczyła tego nieszczęśnika.
- To tylko i wyłącznie Twoja dusza nawoływała, by po nią przyjść. Tak więc oto jestem... Mogę uwolnić Cię z łańcuchów życia, jeżeli tylko sobie tego zachcesz, a uwierz mi... To wcale nie boli! - oznajmił, szczerząc przeźroczyste, długie jak szable - kły.
- Nie bój się... Jestem przyjaźnie nastawiony... - zaśmiał się ponownie, na znak, że karmił się strachem innych. Oto właśnie mu chodziło.

Mongrels Law

Jak mam się nie bać kiedy chcesz skraść moją duszę. Zupełnie nie wiem co o tobie myśleć ale nie będę uciekał bo wyglądasz na zaprawionego w walkach.
- Powiedział cofając się z każdym słowem odrobinę w tył czując na sobie zimno chociaż nie jest to zimowa pora. Jego serce bezlitośnie bije coraz szybciej i teraz żałuje że miast uczyć się walki ten starał się malować.

Massacre

Spojrzał na niego swymi krwisto czerwonymi ślepiami.
- Strach... Jakie to uczucie? Możliwe, że kiedyś sam się bałem, lecz teraz? Wolę się nim karmić niźli się obawiać... A Ty, mój drogi, spodobałeś mi się od samego początku. - odpowiedział z przedziwnym entuzjazmem.
- Myślałeś, że życie pozagrobowe nie istnieje? W tej krainie kryje się wiele tajemnic, których Ty, drogi młodzieńcze nie pojmiesz. - dodał po chwili, zbliżając się niemal na jeden krok przed basiorem.
Krzywdy nie chciał mu wyrządzić, ale wchłaniać jego strach, rosnąc w siłę.
Paraliżujące spojrzenie władcy niemal zatopiło się w przerażonych ślepkach ów basiora, jakby chciały wejrzeć w jego wnętrze... W jego... Duszę...

Mongrels Law

Ty ... nie żyjesz ? Stoisz tu a jednocześnie ciebie tu nie ma ? - Zapytał zastanawiając się jak to jest w ogóle możliwe i dlaczego basior stał się taki. Młody próbował zrozumieć sens takiej egzystencji ale nie przychodziło mu na razie nic innego do głowy.
Na pytanie odnośnie strachu chyba nie musiał odpowiadać bo było po prostu po nim widać czym on jest.
Czy ... zawsze taki byłeś Massacre ? - Zapytał jeszcze i dalej kuląc ogon pod siebie ulegle na moment przestał się cofać.

Massacre

Massacre jako byt niematerialny, miał swoje dawne życie. Nie chodziłby po tej ziemi teraz, gdyby nie to, że trzymają go tu łańcuchy, które jednocześnie przykuły go do tej krainy...
- Nie zawsze taki byłem... Gdy żyłem, narobiłem wiele złego, zabiłem wiele niewinnych istot, wojny były moim drugim imieniem... Teraz zaś jestem skupiskiem mrocznej energii, a jestem nie żywy. - wyjaśniając całą zaistniałą sytuację, przeleciał przez ciało młodziana, tak, by poczuł przeszywający chłód i paraliż zarazem. To naprawdę nie mogło być przyjemne...
- Masz młodziutką duszę, nigdy takiej nie widziałem w krainie zmarłych... A przydałaby mi się taka... - dodał po chwili, oblizując swój pysk przeźroczystym jęzorem. Jego ślepia wciąż wbite były w samca.

Mongrels Law

Nie dostaniesz jej ... - Odparł wpatrując się w oczy wilka. Właściwie to miał nadzieję że zaraz przybędzie ktoś z watahy ale w sumie ... niby kto jak jeszcze nie znał nikogo kto mógłby się dla niego narażać. Wiedział jednak że wilk nie zrobi mu krzywdy bo już dawno by to zrobił a nie dręczył i trzymał w niepewności.
- Jednak zastanawiam się czemu tak mówisz o mojej duszy ... przecież przede mną do zaświatów musiało trafić kilku młodych wilków podobnych do mnie. - Wyszeptał myśląc o członkach swej dawnej rodzinnej watahy, w której jego bracia byli w jego wieku i zginęli na daremno.

Massacre

- Och tak... Możliwe, że ich przeoczyłem, lub strąciłem do mroczniejszych odmętów krainy, by pracowali jako strażnicy bram. - oznajmił dość obojętnie, lecz ciekawił się postawą tegoż wilczka.
- Wcale nie muszę Ciebie krzywdzić teraz... Kiedyś sam przyjdziesz do mnie, a wtedy uwolnię Cię od problemów raz na zawsze... Tym czasem żyj, póki jest Ci to dane... Ja będę czekał... Na Ciebie! - wypowiadając te ostatnie słowa, z prędkością światła zbliżył się do samca, jednocześnie obejmując mgłą cały teren, a sama postać Władcy, jakby się rozciągnęła niczym jakiś potwór.
Jednak lubił, gdy żywe istoty wydzielały tyle strachu... To takie... Wzmacniające!