Wilcza łąka

Cole

Zamyślił sie lecz wciąż miał ją na oku wręcz wodził za nią wzrokiem. - Możliwe, że to widać. Lecz pytanie jest jedno próbujesz mnie przestraszyć czy wzbudzić tymi słowami podziw? - spytał i zrobił pauzę - Jestem synem Szasty...- dodał.

Decaying

- Nic z tych rzeczy... - Spojrzała na niego jakoś inaczej - Ty jesteś synem Szasty? - spytała zrywając się z miejsca.

Cole

- Tak, Cole, a co? - spytał niepewnie. Usiadł patrząc prosto w jej oczy, które tak wiele skrywały. Jego ślepia były pełne dobra, sprawiedliwości. Nie znał uczucia nienawiści...

Decaying

- Słyszałam, że jest to wspaniały wojownik. Chciałabym, aby mnie zaczął trenować - rzekła, a w jej oczach można było ujrzeć bolesną przeszłość.

Cole

- Musisz go spytać...na pewno się zgodzi. - uśmiechnął się i spojrzał jej głębiej w oczy - Wiele przeszłaś prawda? - widział jej ból w oczach i zrobiło mu się głupio, że był taki chłodny dla niej.

Decaying

Potrząsnęła łbem, a oczy znów nabrały zwykłego połysku - Może... - przekręciła łeb w lewo, by nie patrzeć na szczeniaka.

Cole

- Dlaczego mnie traktujesz jak dziecko? - spytał z nutą oburzenia w głosie. Już raz udowadniał, że nie jest małym cieciem.

Decaying

- Bo nim jesteś - rzekła. Los ją wyszkolił na niemiłą i nieufną waderę. Spuściła łeb. Wbiła wzrok w ziemię.

Cole

- Ty niby jesteś doroślejsza tak i możesz mną gardzić tak? Takie jest twoje stanowisko? - wstał i zmrużył ślepia obserwując ją.

Decaying

- Nie gardzę - rzekła - Nie miej do mnie żalu, że tak się zachowuję, ale nie potrafię być miła choćbym chciała - powiedziała całkiem innym głosem.

Shade

- Cześć Cole. - przybiegłam na łąkę. Spojrzałam na wilczycę i zmrużyłam lekko oczy. - Jakiś problem? - rozluźniłam się.

Smith

Przybiegł tutaj zobaczył Cola, Shade i inną waderę. Atmosfera wokół nich wydawał sie być napięta. Podbiegł do nich - Coś nie tak Cole? - spytał i ustawił się niczym obstawa młodego wilka. W końcu jego zadaniem teraz było chronić Cola zanim nie przejdzie treningu i nie wypełni przeznaczenia.

Decaying

Zmrużyła ślepia. Warknęła coś pod nosem. Zaczęła chodzić na około nich - O co chodzi - spytała.

Smith

- To ja się pytam o co chodzi? - mówił to z lekkim warczeniem. Jednak był spokojny wodził za jej postacią wzrokiem. Nie ufał już jej widząc jej zachowanie. Gdy poruszała się on obracał sie żeby zawsze stać do niej przodem.

Shade

- Chcesz coś powiedzieć? Masz jakiś problem? - warknęłam ostro i wystawiłam kły.

Decaying

Ciągle ich okrążała - Nie robi to na mnie żadnego wrażenia. To jest żałosne - warknęła do Shade - Nie popisuj się słabeuszu - wysyczała podle

Shade

- Żałosna jest cala Twoja osoba. - warknęłam poirytowana. - nawet mi się patrzeć na Ciebie nie chce. - zaczęłam szurać pazurami po ziemi. - Jeśli myślisz, że jesteś jakaś nie wiem jak super fajna, to się mylisz. - szczeknęłam. - Ze mną się nie zadziera.

Decaying

Zaśmiała się ironicznie - Lepiej mnie nie denerwuj bo gorzko tego pożałujesz - syknęła oddalając się trochę od gromadki. Położyła się pod pobliskim drzewem.

Booze

Weszła wolnym krokiem. Spojrzała po wilkach, znała jednego. Cześć, Smith - powiedziała i patrzyła na resztę z zadziwionym wzrokiem. Co się dzieje- zapytała nie ukrywając zaciekawienia. Położyła się opodal.

Shade

- Zobaczymy kto pożałuje. - warknęłam w kierunku Iskierki. - Irytujące i żałosne... - Zwróciłam uwagę na nowo przybyłą. - Hej. Shade jestem.