Wilcza łąka

Kanna

Nastawiłam uszy wyprostowując się. Zmrużyłam ślepia, mój wzrok powędrował do mego kruka. Ten zaskrzeczał i wzbił się w powietrze, zawzięcie szukając przyczyny.
- Pewnie tak - odpowiedziałam wracając wzrokiem do Cole'a.

Cole

Zmierzył ją wzrokiem i wstając rzekł - Chyba już czas na mnie. - posłał jej uśmiech i odwracając sie ruszył swym smętnym krokiem przed siebie.

Kanna

- Do zobaczenia - odrzekłam z cwaniackim uśmiechem.
Podniosłam się i rozprostowałam skrzydła. Tariss spokojnie wylądowała na mojej głowie.
- Do zobaczenia, Sune - odwróciłam łeb żegnając się.
Spokojnym krokiem ruszyłam w inne tereny.

Cole

Hmm - westchnął do siebie i nie wiadomo skąd promienny uśmiech zawitał na jego pysku. Po chwili kontury wilka zaczęły całkowicie zanikać w oddali.

Chris

Przybiegła szybkim i energicznym krokiem. Uśmiechnęła się pod nosem, na jej oczy spadła długa czarna grzywka zakrywając jej czerwone ślepia. Usiadła pośrodku polany i rozejrzała się.
- Znów pusto ? Mhm ... Wszyscy ode mnie uciekają czy jak ? -. mruknęła pod nosem. Spojrzała przed siebie.

Torres

Kroczył powoli przez łąkę, energicznie machając swym długim, puszystym ogonem. To była jego pierwsza w życiu zima, a on już wiedział, że nienawidzi tej pory roku. Mróz. Okropieństwo.

Chris

Słysząc zbliżające kroki obraca lekko łeb i patrzy do tyłu. Wzrok został skierowany wprost na zbliżającego się wilka. Diana przyjrzała mu się, długa blond grzywka i futro tego koloru.
" Hm ... " myśli.

Torres

Zatrzymał się i obrzucił czarną wilczycę krótkim spojrzeniem. Położył się z daleka od niej, szurając ogonem po ziemi.

Chris

Przymknęła nieco oczy.
" No tak jestem odrażająca ... To dlatego żaden samiec się do mnie nie zbliżył. " pomyślała. Spuściła lekko łeb i odwróciła łeb. Spojrzała przed siebie spod grzywki.

Torres

Oparł pysk o przednie łapy, wciąż machając ogonem, jakby z lekkim poddenerwowaniem. Patrzył gdzieś w dal, głęboko zamyślony. Nie zwracał uwagi na towarzystwo.

Chris

Postanawia podejść i przywitać się. Wstaje i powoli podchodzi do wilka.
- Witam ... -. przywitała go. Usiadła obok i spojrzała na niego kątem oka.

Torres

Uniósł głowę i zmierzył samicę uważnym spojrzeniem. Na powitanie skinął jej krótko łbem. Na chwilkę zatrzymał wzrok na jej ćwiekowanej obroży.

Chris

Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
" Hm ? Małomówny ... " pomyślała.
- Diana ... -. przedstawiła się. Zatrzymała wzrok na jego ślepiach.

Torres

Rozejrzał się i skrzywił nieco, patrząc na świeży śnieg. Znów będzie musiał moczyć sobie w nim łapy. Podniósł się do pozycji siedzącej i łapą napisał na śniegu: Miło mi poznać. Torres.

Chris

- Mnie również miło ... -. odparła patrząc na napis w śniegu, a następnie na Torres'a.
" Tylko czemu nie odpowiedział .... a napisał w śniegu ? " pomyślała.
- Jesteś strasznie małomówny ... Zawsze tak masz ? -. spytała.

Torres

Przewrócił oczami. Nie domyśliła się? Napisał na śniegu jeszcze jedno zdanie: Nie mówię w ogóle.
Przeniósł wzrok z napisu na wilczycę.

Ariana

Przyszła na łąkę i z smutkiem położyła się i zaczęła wpatrywać się w niebo,

Chris

- Rozumiem ... -. odparła. Spojrzała na niego.
- Mogę jeszcze spytać ... Dlaczego ? -. spytała.
" Tak na prawdę to nie rozumie dlaczego nie mówi w ogóle ... " pomyślała.

Torres

Wzruszył barkami. By pokazać wilczycy dlaczego, otworzył pysk i poruszył nim, jakby mówił: Widzisz? Jednak z jego pyska nie wydobył się żaden dźwięk.

Ariana

Interesowało ją tylko niebo, i nikt więcej, więc wpatrywała się przez kilka minut wiecznie wpatrzona i zdumiona pięknem i wdziękiem.