Wilcza łąka

Volire

Vol wstała i usiadła, jednak tym razem jakiś metr od Abaddona. Nie chciała mu przeszkadać w jego rozmowie z ową wilczycą. Wbiła wzrok w poruszające się źdźbła, machając ogonem raz po raz.

Akeli

-I co żyjesz jeszcze?-zapytałam Aba dusząc go.Spojrzałam na wilczycę.-Jestem Akeli.-przedstawiłam się.Merdałam ogonem i wsłuchiwałam się w szum wiatrów.

Abaddon

Próbował czmychnąć wilczycy, ale nie zdążył. - Żyję, żyję... - wystękał. Abaddon był bardzo wytrzymały. Akeli tak łatwo nie uda się go zadusić x)

Akeli

-Ab-pisnęłam radośnie.-Stęskniłam się za tb.-machnęłam ogonem i spojrzałam na Volire.

Volire

- Volire - urwała krótko.
Zmrużyła różowe ślepia, zatapiając się w zielonym morzu pozycją leżącą. Nagle jak pajac z pudełka z traw wyskoczyła ruda wiewiórka. Wilczyca o mało zawału nie dostała. Uskoczyła w tył, plus niechcący potykając się o Akeli i Abaddona. Teraz leżała rozpłaszczona, prawie niewidoczna przez trawy.
- Shanti! - zawarczała, trąc obolałą głowę.

Abaddon

- Taaa... ja za tobą teeeż... - wystękał, nawet nie próbując ukrywać ironii. Jego słowa same się nią zabarwiły, jakby nie mógł się powstrzymać. Wreszcie udało mu się wydostać z objęć Akeli. Odskoczył od niej, jakby obawiał się jakiegoś ataku z jej strony.

Volire

Volire uśmiechnęła się tylko, nie spuszczając wzroku z, już nie jedynego, towarzysza. Machnęła ogonem. Wiewiórka zaraz wskoczyła na jej kark, starając się zobaczyć jak najwięcej. Zaraz jednak uskoczyła w bok, nurkując w trawie. Widocznie czegoś szukała.

Akeli

-Ab..nic Ci nie zrobię..nie ma przy mnie Yumi..a zresztąnie mam zamiaru na żarty...co się działo od ostatniego razu..masz partnerkę?Masz dzieci?-zadawałam pytania raz po raz.

Volire

Na słowo "partnerka", wypowiedziane przez Akeli, Vol poruszyła gwałtownie uchem, stawiając je na sztorc. Ciche hm przebiegło jej przez gardło. Położyła się w trawie, zamykając oczy. Wysunęła dalekoo łapy przed siebie i ułożyła na nich łeb.

Abaddon

- No tak, zapomniałem - powiedział. - Tylko, gdy jesteś z Yumi, wstępuje w ciebie szatan - dodał po chwili. - Nie, dzieciaków nie mam i nie zamierzam mieć, przynajmniej w najbliższym czasie. Partnerki również nie mam - tu urwał i zerknął kątem oka na Volire, dodając. - Jeszcze.

Volire

Tymczasem jej drugie ucho się poruszyło, jednak mniej gwałtowniej. Od czasu do czasu zerkała na Abaddona, uśmiechając się pod nosem. Jej ogon, a właściwie końcówka, bez przerwy się rytmicznie poruszała.

Akeli

-Wiesz...zawsze jak z nią jestem głupawkę mam.-zaśmiałam się i spojrzałam na wilczycę.-Wiesz co...nudziło mi się bez Cb.-powiedziałam całkiem szczerze i położyłam się obok Aba machając ogonem.

Abaddon

- Beze mnie? - powtórzył ze zdziwieniem w głosie. - Przecież widzieliśmy się dwa czy trzy razy w życiu, o ile dobrze pamiętam. Nawet się dobrze nie znamy.

Akeli

-Takk wiem..ale nie miałam z kim się we fryzjera bawić.-Zaśmiałam się tylko na to wspomnienie.-Ha!Tego się nie da zapomnieć..prawda?-zapytałam.

Abaddon

Westchnął głęboko. - No tak... w życiu nie odżałuję tych straconych kłaków - odpowiedział. Jemu wcale nie było do śmiechu, kiedy to wspominał. Wcale się wtedy nie bawił tak dobrze jak Yumi i Akeli.

Akeli

-Hej...sory za tamto..po prostu nudziło mi się.-byłam już ogarnięta.Potrzepałam tylko łbem i położyłam go na łapy.Drobne kwiatki łaskotały mnie po nosie.Po chwili było słychać głośne ,,Apppsik!''

Abaddon

- Dobra, dobra, nie musisz przepraszać - odpowiedział. - To było dawno i nieprawda. A sierść już dawno temu mi odrosła - odpowiedział i uśmiechnął się. Mimo niezbyt miłych wspomnień związanych z tą wilczycą, ucieszył się z jej spotkania. Tęsknił czasem za starymi znajomościami.

Akeli

-Aha...to dobrze..-powiedziałam lekko zmieszana i położyłam się na plecach patrzą e niebo.

Abaddon

Dostrzegł szybko lekkie zmieszanie na pysku Akeli. - Wszystko w porządku? - zapytał, obserwując ją uważnie. Przeniósł wzrok na Volire. Ot tak, bez powodu. By na nią popatrzeć.

Akeli

-Prawie,że tak...-powiedziałam hmmm...tajemniczym tonem.Tak właśnie.Pomyślałam o grocie,wodospadzie,duchach i hieroglifach.