Zrodelko zyczen

Sephira

Jakby czytała jej w myślach. -To nie ja. -mruknęła przez zaciśnięte kły. -Sam przyszedł, przywlekła go woń Twojej krwi -warknęła. "Zero wdzięczności" -pomyślała

Booze

Parchnęła. Krew to tylko kilka kropel było przecież- powiedziała. Siadła a raczej klapła ze złości na ziemię. Super, teraz zaczną się wyjaśnienia- myślała sobie. Zrobiła krzywą minę.

Sephira

Miałaś krwotok wewnętrzny -warknęła. Już wiedziała dokładnie co to takiego dzięki tamtej książce. -Mogłabyś tam nawet umrzeć. To w większości przypadków jest śmiertelne! - mruknęła przez zaciśnięte kły.

Booze

Krwotok, nie krwotok to było kilka kropel. Kichnęła - jeszcze kataru się nabawiłam. Siadła pod drzewem i warczała cały coś do siebie.

Sephira

kilka kropel... Ta... -przypomniała jej się cała zakrwawiona podłoga i całą zakrwawioną ścianę... "Kilka kropel... " powtórzyła w myślach.

Booze

No a co?- powiedziała nie odmróżała xD oczu. Wciąż krzywo patrzyła. Czekała aż tylko zaczną się pytania. Była zła tylko czy na Sephirę? Bardziej na siebie że do tego dopuściła.

Sephira

No.. było tego więcej.... -powiedziała. nie chciała już jej bardziej denerwować. I tak była słaba...

Booze

Przepraszam... wiem że chciałaś dobrze- powiedziała i spojrzała na Sephirę maślanymi oczkami.- Dziękuję za to co zrobiłaś- powiedziała i przytuliła się do niej.

Sephira

Nie ma za co. -powiedziała i się uśmiechnęła. -Teraz pomyśl, jak to wytłumaczysz Hakuro -rzekła cicho, tak by tylko Canis mogla to usłyszeć.

Booze

Z tym będzie problem- spojrzała na Sephirę - może powiem że jeleń mnie dziabnał rogiem i uderzyłam o drzewo... to by wytłumaczyło rany na grzbiecie i krwotok wewnętrzny- powiedziała. Nie może się dowiedzieć prawdy... -zaczęła grzebać łapą w piachu- będzie wściekły i bóg wie co jeszcze... powiedziała to wszystko również szeptem by nikt poza nią nie usłayszał.

Sephira

Hm... gdyby dziabnął Cię rogiem miałabyś ranę w okolicach brzucha po rogu... -powiedziała szeptem. -I byś już nie mogła samotnie polować na jednego jelenia -cały czas mówiła szeptem... -Może niedźwiedź? Zaatakował na ten niedźwiedź co go kiedyś zraniłyśmy. Pewnie nadal ma te rany więc można by było powiedzieć że teraz go zraniłyśmy. Zrzucił Cię z grzbietu i walnęłaś w drzewo a ja w tym czasie przegryzałam mu tętnicę, ale jak się skapłam że krwawisz to go puściłam i uciekł, dlatego nie leży w lesie jego ciało.

Booze

Nom ok, tak może być- powiedziała, była zdenerwowana- a jak się wyda?- powiedziała z miną jakby ducha zobaczyła. Wciąż mówiła szeptem.

Sephira

Wtedy powiesz prawdę... -powiedziała cicho i westchnęła.

Booze

Nie!- powiedziała głośniej.. złapała się za pyszczek.- to nie może się wydać- powiedziała już zupełnym szeptem. Kręciła łapą w ziemi ze stresu.

Sephira

No to zróbmy tak żeby się nie wydało. -powiedziała cicho. -Możemy... nie, to by było za niebezpieczne w twoim stanie...

Booze

Gadaj..- parchnęła cicho- musimy zrobić wszystko, a poza tym już dobrze się czuję- powiedziała. Czekała na odpowiedź Sephiry.

Sephira

Możemy znaleźć niedźwiedzia i go zabić albo okaleczyć. Wtedy byłoby widać że jego rany są świeże... -powiedziała ale nadal myślała że to zły pomysł...

Booze

Dobry pomysł...- pomyślała chwilkę-... ale ja nie zapanuje nad tymi ostrzami w trakcie walki. Zamyśliła się...

Sephira

Spokojnie. Ja zadam mu wszystkie obrażenia. -powiedziała

Booze

Nie, nie mogę Cię narażać tylko dlatego bo ja będę miała kłopoty.- powiedziała stanowczo- nie zgadzam się. Stanęła przed nią. Mam pomysł- zastanowiła się przez chwilkę- Powiemy że to puma, Atakowałyśmy ją i ona przejechała mi po grzbiecie, potem mnie odrzuciła i wpadłam na drzewo. A Ty puściłaś ją i ratowałaś mnie. Myślę że to wystarczy, a jeśli chodzi o zranionego kota to uciekł i nie wiemy gdzie jest.