Ciemny Las

Ginger

Słyszała jak jedna z przybyłych wilczyc coś niewyraźnie mruczy pod nosem. Niestety nie udało jej się dosłyszeć co. Zmierzyła promiennym wzrokiem waderę, po czym powróciła do obserwacji nieba. - No, róże to te z kolcami na łodydze, a stokrotki to takie małe, białe kwiatuszki z żółtym środeczkiem. Czasem ich płatki są lekko różowe. - Wytłumaczyła, chichocząc co jakiś czas. - A może ty masz jakieś pytanie, Wasp? - Zerknęła na niego kątem oka, strzygąc uszkami.

Wasp

Z wielką uwaga wysłuchał wykładu o rozróżnianiu stokrotek i róż, choć był pewien, że i tak zaraz o wszystkim zapomni. Nie był miłośnikiem kwiatów. - Chodzi mi po głowie jedno pytanie... Dlaczego kręciłaś się sama po tym lesie, nikt się tobą nie opiekuje? - zapytał.

Ginger

Westchnęła ciężko. Musi się do tego przyzwyczaić, gdyż wszyscy zapewne o to będą pytać. Jednak, mimo jej starań, ślepka zaczęły jej się szklić. - Nie... Moi rodzice nie żyją. - Odpowiedziała cicho, przewracając się na bok i przenosząc łebek na łapki. - I jak na razie nie zapowiada się, żeby ktoś zechciał się ze mną... kręcić. - Dodała, spuszczając wzrok na ziemię. Owszem miała Hekate, która będzie uczyć ją polować, ale kiedy się tego nauczy... Wadera nie będzie miała już po co z nią przebywać. Ot co.

Lyanti

Wtem do lasku wpadła niewielka futrzasta kulka. Znów nie wyhamowała i wpadła w drzewo. Rozejrzała się czy nikt nie widział i otrzepała. Wtem zauważyła inne wilki. - Cześć. - powiedziała i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu.

Zira

Zira przyniosła tu swojego synka. Posadziła go na ziemi i sama usiadła przednim widząc że malec jest nie w sosie postanowiła z nim pogadać.

Bradon

Mały wedrował wzrokiem na około mamy . Nie chciał na nią patrzeć . Widział jednak kątek oka po jej wyrazie pyska ich chce czegoś od niego . Przeciągnął się i ziewnął . Położył się na grzbiecie i patrzył na płynące chmury .

Zira

-Bradon usiądź porządnie nie czas teraz na zabawy.-Powiedziała poważnym głosem.-Widzę że cały czas się dąsasz z powodu braku rodzeństwa?Czy tak?

Bradon

Usiadł . Popatrzył na nią poważnie jak jeszcze nigdy i odparł - Owszem matko - Uderzył ogonem o ziemię . Zastrzygł uszami na przelatujące ptaki . Wzroku jednak nie odrywał od matki .

Zira

-He widzę że jednak umiesz walczyć o swoje.-Powiedziała uśmiechając się cwaniacko.-To był taki test.-Powiedziała również z uśmiechem.-Czy po jakimś czasie będziesz dalej obstawał przy swoim.-Powiedziała po czym go liznęła.-Przy najbliższej okazji zobaczymy co da się zrobić w sprawie rodzeństwa.

Bradon

- Jestem szczeniakiem lecz rozumiem też inne sprawy . Rozumiem czemu teraz nie mogę mieć rodzeństwa . Teraz akurat nie jestem o to zły - Powiedział i spojrzał dumnie w dal . Lubił był chwalony .

Zira

-O a to ciekawe w takim razie o co?-Zapytała Zira robiąc zdumioną minę.
Była ciekawa co synek ma jej do zarzucenia.

Bradon

- Po prostu teraz nie masz .... No chyba sama wiesz czego . Bez tego nie da się zajść w ciążę - Powiedział poważnym głosem . Odgarnął łapką grzywkę z oczek . Uderzył powtórnie ogonem o ziemie .

Zira

-No wiem i tylko o to ci chodzi?-Zira była trochę zdumiona.Wpadła na pewien pomysł.-Przy najbliższej okazji damy ci z tatą rodzeństwo.Ale pod jednym warunkiem.-Powiedziała i czekała na jego reakcje.

Bradon

- Tak ? - Zapytał . Popatrzył na nią . Prosto w jej oczy . Wiedział bowiem iż w żywe oczy trudno jest skłamać . Podziwiał teraz swoją powagę . Jego kąciki ust lekko się uniosły .

Zira

Ona również spojrzała w jego oczy po czym powiedziała.
-Pod jednym warunkiem...Uśmiechniesz się i przestaniesz być takim smutasem.-Po czym go przytuliła i polizała.

Sayona

Wyłoniła się zza drzew i zobaczyła Zirę i jej synka.O czymś rozmawiali,nie słyszała o czym.Przybiegła i usiadła po chwili się przywitała-Hej wszystkim-Jak zwykle na jej pyszczku znajdował się uśmiech

Zira

-Witaj-Powiedziała do przyjaciółki i czekała dalej na odpowiedź swojego synka.
Wpatrywała się w niego i uśmiechem na pyszczku,

Sayona

-Znowu coś przeskrobał?-Zapytała się uśmiechając się.-I przy okazji-Odpięła spinkę od grzywki i jej dała-Już sobie z nią radzę-Powiedziała po czym założyła grzywkę za ucho

Bradon

- Dobrze ! - Krzyknął . Odbiegł od niej i wskoczył na drzewo a z drzewa na nią . Lubił skakać na wilki . Nudziło mu się bardzo . Nie wiedział co ze sobą zrobić . zapytał po chwili mamy - A kiedy będę miał ? -

Zira

-Nie takie tam nic poważnego.-Powiedziała po czym wzięła od niej spinkę i przypięła do chusty.-Tak też ci ładnie jak coś mogę ci jeszcze pomóc z fryzurą.- Zaoferowała się Zira.