Ciemny Las

Holiday

Po sytym posiłku, skinął Hekate..
-Dziękuję Ci po raz kolejny..Mam nadzieje że to nie było ostatnie spotkanie.
Powiedział wycofując się z lasu, mijając inne wilki po swej krętej jakże drodze.

Darshan

Szczeniak, pojawił sie w ciemnym lesie. Rozejrzał sie z lekkim cieniem strahu. Czekał na Shadow'a. xD

Shadow

- Jestem tuż obok. - szepnąłem. - Teraz bądź ostrożny, zaufaj zmysłom słuchu i węchu. Nie rozpraszaj się innymi rzeczami. - dopowiedziałem, po czym zastrzygłem uszami.
W razie czego gotowałem się już do skoku na potencjalną uwagę.
Starałem się wyłapać najmniejszy choćby szelest i trop jakiejkolwiek zwierzyny.

Speed

Nagle, pojawił się wilk - Kurde, traci się tą kondycje - powiedział i prze teleportował się obok Darshan'a - Szybko biegasz

Darshan

Spojrzał na Speed'a. Nastawił uszy, starał sie skoncentrowac. Dosłyszał jakis szelest między drzewami. Patrzy w tamtą strone.

Shadow

- Dobrze, że jesteś - mruknąłem, spoglądając na Speeda kątem oka. Po chwili intensywnego węszenia udało mi się wyłapać zapachy pasącego się nieopodal stadka jeleni.
Począłem skradać się cichcem w tamtym kierunku, zważając na to, żeby przypadkiem nie spłoszyć zwierzyny.
Zerknąłem na Darshana, zainteresowany jego reakcją. - Czyżbyś coś wyczuł? - spytałem.

Speed

- Ja tam jestem na diecie XD - powiedział i spojrzał na skaczącego nieopodal zająca, zaczął biec w jego stronę, przy samym zającu prze teleportowałem się nad niego, i skręciłem mu kark. Podszedłem na swoje pierwotne miejsce i zacząłem go konsumować.

Shadow

- Tak trzymaj, mnie też by się czasem przydało xD - zaśmiałem się cicho usłyszawszy słowa Speeda.
- Darshan, rozejrzyj się tam skąd dobiegał ten szelest, ja pójdę kawałek na wschód i spróbuję zajść jakiegoś jelenia. - zwróciłem się do syna, po czym ruszyłem przed siebie, we wspomnianym kierunku.
Po jakimś czasie dotarłem na niewielką polanę. Od jeleni dzieliło mnie już tylko kilka metrów.
Zbliżyłem się jeszcze trochę niezauważony i jednym susem pokonałem dzielącą mnie od nich odległość.
Pierwszemu błyskawicznie wgryzłem się w tętnice szyjną, co doprowadziło do prawie natychmiastowej śmierci. Przyspieszyłem, żeby dorwać jeszcze jednego, nim wszystkie uciekną.
Rzuciłem się w bok, unikając uderzenia porożem. Następnie skoczyłem i wbiłem się pazurami w jego grzbiet, przewracając go tym samym na ziemię.
Gdy upadł, dokończyłem jego żywot i przytargałem swoje zdobycze na miejsce, w którym odłączyłem się od 'grupy'.

Darshan

Podszedł powoli do szelestu, na ugiętych łapach. Patrzył uważnie i nasłuchiwał. Poczuł woń która mu sie nie podobała, lekko sie cofnął.

Bertha

zakradła się od tylu Shadowa - co jesz!! - wrzasneła mu do ucha

Shadow

- Brr... Ależ ty masz głos, kobieto. Chcesz, żebym zawału dostał? - warknąłem cicho, lecz nie wrogo.
- Właściwie to zabierałem się do zjedzenia części jednego z tych jeleni, jeśli masz taką ochotę to się częstuj. - uśmiechnąłem się kątem pyska.
Popatrzyłem za Darshanem, który zniknął mi z oczu. - Synku? Wszystko gra? - krzyknąłem wystarczająco głośno, żeby był w stanie mnie usłyszeć.

Darshan

- tak- powiedział, cofnął sie. Nie miał zamiaru wchodzić między drzewa. Tam coś było co go niepokoiło. Rzucił tam kamień. Po chwili do góry uniosła sie siatka. Gdyby tam wszedł utknął by w sieci. Cofnał sie jeszcze bardziej.

Shadow

Natychmiast zerwałem się i pobiegłem za głosem syna.
Gdy dotarłem na miejsce nie dowierzałem własnym oczom.
- Stań za mną, nie wiadomo od jak dawna ta sieć jest tutaj. - powiedziałem z paniką w głosie.
*Cholera, Speed gdzie Ty jesteś?* - pomyślałem.
Zacząłem warczeć w tamtą stronę i nerwowo 'zamiatać' ogonem.
- Obawiam się, że nasze polowanie dobiega końca. Tu mogą być ludzie, chociaż nigdy bym o tym nie pomyślał. Jak dotąd chyba jeszcze nie zauważono w tym miejscu śladów ich obecności. - dodałem, nie przestając spoglądać w tamtą stronę.
- I chyba powinienem to sprawdzić - westchnąłem.

Bertha

spojrzała na dwóch wilków i pod nosem wymamrotała - nie, dziękuje nie mam ochoty na mięso - potem już trochę głośniej z "szatańskim uśmiechem" - ten młody ma bystre oko - wstała z gracją ruszyła przed siebie - ojoj to tereny łowieckie czy ktoś uratuje młodą damę z tego miejsca - zaśmiała się pod nosem - trudno idę z stąd

Darshan

- nie idz, tam może byc pułapka. Wyczuwam woń mi nieznaną.- powiedział, patrząc na ojca. Spojrzał w tamtym kierunku, przy błysku księzyca mozna było dopstrzec jakby linki. To były wnyki. Ale Darshan nie wiedział co to.

Bertha

szła przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi

Daria

Daria przyszła i zawyła glośno by ją wszyscy usłyszeli i odpowiedzieli na wezwanie;)

Darshan

Usłyszał wycie. Lecz nic nie zrobił, anwet nie nastawił uszy. Był skoncentrowany.

Bertha

słysząc wycie zatrzymała się na chwile

Ramona

przybiegła zdyszana, i wściekła, zaczęła biec pomiędzy drzewami, nie patrzyła gdzie biegnie, chciała zapomnieć o tym co usłyszała, wiedziała że goni ją Luan, ale nie zatrzymała się ani nie spojrzała do tyłu, podbiegła do drzewa i wlazła pod jakiś głaz, tam się schowała.