Dżungla

Sune

Uśmiechnęłam się gdy przypadkowo położył swoją łapę na moją. Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam delikatnie. Złapałam się jego łapy, żebyśmy bezpiecznie przelecieli przez szczelinę. Zamknęłam oczy.

Cole

Wciągnął Sune i rozbujając lianę lecieli nad szczeliną. Zeskoczył na drugim brzegu przepaści i złapał Sune. - To już tutaj - wskazał na piękne wodospady, ogromną polanę na dole obok jeziorka ,była ona porośnięta kwiatami. Egzotyczne ptaki latał tutaj co chwila. Niebo było bez chmurne,słońce pięknie świeciło a kolorowa tęcz przecinała niebo na pół.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Sune

Pięknie.. To miejsce jest takie magiczne. Położyła się na trawie i rozmyślała..
- Tyle drogi, tyle niebezpiecznych miejsc, tyle tego wszystkiego.. Ach.. Już po wszystkim. - powiedziałam z wielką ulgą patrząc na Cole'a

Cole

- No teraz muszę znaleźć tu cel mej podróży - rzekł i zszedł powoli zboczem na dół. Wrócił na górę - Tędy nie zejdę - stwierdził. - Wiesz chciałem na dole odszukać pewien kwiat i zabrać go, dla Flake. - wyznał. Spojrzał na wodospad - Tyle drogi i na nic - myślał lecz wpadł mu pomysł do łba - Rzucę się z wodospadu - krzyknął zadowolony, że znalazł wyjście.

Sune

Nawet się nie waż ! Chcesz się zabić? - krzyknęłam zaniepokojona.
Jak tak bardzo chcesz tam iść, to idę tam z Tobą ! - dodałam.

Cole

- Nie Sune. Teraz sam muszę podołać zadaniu...dla Flake. - rzekł i podszedł do niej. - Dziękuję, że ze mną w ogóle się wybrałaś. Przyjaciele? - wyciągnął do niej łapę.

Sune

A jak coś pójdzie nie tak? Jeśli się gdzieś poślizgniesz? Jeśli....-nie, nie. To słowo nie mogło mi przejść przez gardło..
- Przyjaciele..-powiedziałam smutna a jednocześnie szczęśliwa, że miałam już do kogo się wyżalać.. "Życie.."pomyślałam...

Cole

- Nie martw się życie to nie bezpieczeństwo - zaśmiał się i przytuli ją do siebie. Puścił i spojrzał w oczy, uśmiechnął ostatni raz i odwrócił się. Spojrzał na wodospad, rozpędził i...skoczył. Leciał w dół, przez parę nie było go widać tylko słychać było jego krzyk - Jerooooooonniimmoooo! - ...

Sune

Wstałam i spojrzałam na wodospad. Nie widziałam go. "Muszę to zrobić" pomyślałam. "Prędzej umrę tu ze strachu, zbyt wiele przeszłam, żeby teraz tu leżeć i na niego czekać" myślałam. Bez chwili zastanowienia skoczyłam.

Cole

Wpadł do wody jak kamień i uderzył brzuchem o dno wypuszczając całe powietrze. Zwinął sie z bólu, po chwili wypłynął na powierzchnię i wypełznął na brzeg. Nie wiedział, że ina skoczyła za nim.Zwijał się z bólu chyba złamał żebro. Nawet na pewno, w miejscu gdzie sa żebra pojawiły się dwa sine miejsca co było oznaką, że złamał dwa żebra.

Sune

Leciałam strasznie szybko. Wiatr wiał mi w oczy, zupełnie nic nie widziałam. Nagle wskoczyłam do wody, na szczęście spadłam na łapy i nie miałam większych obrażeń. Szybko wypłynęłam. - Dobrze, że skoczyłam. Co byś teraz beze mnie zrobił?- powiedziałam troskliwie. Leż i się nie ruszaj. - dodałam. "co teraz robić"myślałam.. "może zabiorę go do lecznicy?"

Cole

Wstał i wskazał łapą na kwiat - Nie mówiłem, że on tu jest. Najpiękniejszy kwiat na świecie...dla Flake - wymamrotał wziął i zaciskając kły z bólu ruszył ku przejściu - Chodź znam skrót aby stad wyjść - zniknął za osłoną dymu.

Sune

Czekaj.- powiedziałam. Poprosiłam go, aby przełożył łapę przez moje plecy. I szliśmy razem wolno i ostrożnie. - Flake ma naprawdę wielkie szczęście. - powiedziałam cicho.

Diamond

Pojawiła się na skraju tego buszu. Rozejrzała się dzikie odgłos tak zwana muzyka dżungli słyszalna była już tutaj. Czekałam za swoim kompanem.

Abaddon

Szczeniak energicznym krokiem podszedł do Diamond i zatrzymał się obok niej. Popatrzył na rozpoczynające się tuż przed nimi drzewa, krzewy, plątaniny przeróżnych roślin... Westchnął zauroczony tym widokiem, jak na razie nie odczuwał strachu.

Diamond

Spojrzała na niego i ruszyła przed siebie, wtem kolorowa papuga przeleciała jej przed nosem i usiadła na grzbiecie J.D. Zaczęła się śmiać wskazując na kolejne dwie papugi, które usiadły na nim. - Przyciągasz je - zaśmiała się.

Abaddon

- Heeej! - krzyknął i wydał z siebie odgłos, który tylko w jego mniemaniu zabrzmiał jak warknięcie. Zerwał się na równe łapki i zaczął podskakiwać by odstraszyć papugi. Już wiedział, że nigdy nie polubi żadnego ptaszyska.

Diamond

Śmiała się - wystraszyłeś je a mogły tak pięknie śpiewać. - otrzepała sie z kurzu i chwyciła za lianę. - Chcesz się pobujać? - spytała.

Abaddon

Popatrzył na lianę uważnie. Po raz pierwszy w życiu widział coś takiego. - Czemu nie... ale najpierw pokaż mi jak to się robi - powiedział.

Diamond

- No to patrz uważnie - wspięła się na nią i odbijając się łapami od konarów grubych drzew starała się rozbujać. - Nie ma wiatru to dlatego - mruknęła i zeskoczyła z liany.
- Mogę ci ufać? Mogę ci zdradzić moją tajemnicę? - zrobiła tajemniczą minę i jedną łapą objęła J.D.