Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Sob 11:10, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
Nagle wszystko ustało. Wszelkie wiatry, tarmoszące krainą i zrzucające drobiny śniegu z gałęzi drzew czy też powodujące zamiecie, podrywające leżący na podłożu jasny puch w szaleńcze tany, nie było słychać ani najmniejszego szelestu... Czyżby dotyk Shinq zadziałał niczym wyłącznik życia w tym lesie?
Jedynie głuche wycie dobiegało od strony północnej, stając się z sekundy na sekundę coraz donośniejszym. Zawodzenie - zatem także i jego źródło - było coraz bliżej Dowódczyni Wojowników. Śnieg poderwał się ku niebu, tworząc coś na kształt szerokiej na dwa metry, odśnieżonej drogi, po której niespiesznie stąpały czyjeś łapska, co skutkowało głośnym łomotem. Tak, widocznie ów coś nie zna pojęcia "diety". Żałosne wycie było już o krok, kiedy spomiędzy drzew wyłoniła się sylwetka ciemnozielonego ptaka, postury strusia, pewnie więc i nielota. Łeb jego wystawał spokojnie znad ośnieżonych drzew. Dumnie kroczył w stronę wadery, całkiem dostojnie oraz wysoko unosząc nogi. Oczywiście podążał odśnieżonym szlakiem, nerwowo przekręcając głowę we wszelkie strony, jakby czegoś szukając. Finalnie zatrzymał spojrzenie seledynowych, roziskrzonych ślepek na pakunku, po czym z wolna - niczym podczas oglądania filmu w zwolnionym tempie - przekierował wzrok na drobną (w porównaniu z nim) istotkę.
- Oddaj. - Wyrzucił jedynie z siebie, tonem niebywale rozkazującym, nie znoszącym sprzeciwu. Kiedy zaś jego niski, gardłowy głos uciekł w niepamięć, na powrót zapanowała niezdrowa cisza oraz nieznośny spokój. Ptaszysko wlepiało wyczekująco spojrzenie w pyszczek wilczycy, jakby oczekując jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Odda? Wypowie mu wojnę? Chyba niezbyt się tym przejmował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:55, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
Wilczyca nie spodziewała się tutaj żadnej osóbki. Zniżyła swoją łepetynę próbując sięgnąć po prezent, gdy nagle ziemia się zatrzęsła i zza drzew pojawiła się dziwna postać. Przekrzywiła łeb, próbując ustalić co to za zwierzę. Nie był to wilk, już bardziej struś, tylko o wiele większy. Aby spojrzeć mu prosto w oczy musiała się nieźle natrudzić. Stanęła na tylnych łapach i zaśmiała się. Bez powodu.
- Dzień dobry panu! Jakże piękny dzień mamy, prawda? - uśmiechnęła się, próbując rozluźnić sytuację. Tymczasem po jej myślach krążyły pytania. Boże, co ja powiem temu... czemuś? - pomyślała i oblizała wargi. Uh. Wiatr wiejący z północy strasznie dawał we znaki. Wojowniczka czuła własne kości, a w nich dziwny chłód.
- Czy mógłbyś uspokoić wiatr? Można się łatwo przeziębić. - mruknęła bez zastanowienia, jednak w pełni wesoła i spokojna na duchu. Podrapała się za uchem. Gdy do jej łebka wpadła odpowiedź na wcześniejsze pytanie zadane przez owego strusia, jej ślepka zalśniły. Przegoniła czarną chmurę z pamięci. Podniosła łapkę do góry.
- Przepraszam, ale to ja znalazłam ten prezent i to z Pana strony bardzo niemiłe mi go zabierać. Dostałam go w prezencie. Widzisz? Sam kształt tego pakunku o tym mówi. - zmarszczyła brwi i wróciła do normalnej pozycji; na cztery łapy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:11, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
Pseudo - struś zaśmiał się jedynie krótko. Uspokoić wiatr? Może by i mógł? Jakby się głębiej nad tym zastanowić... Ale, ale! Nie ma nic za darmo, podobno.
- Ananta Sādhanā, nie żaden Pan. - Mruknął z niezadowoleniem. Tupnął mocno całkiem potężną, dobrze zbudowaną nogą, na skutek czego nastąpiła chwila obarczona niemałym hukiem, zaś szalejący, północny wiatr ustał. Zgodnie z prośbą Shinq. Kulturalna, miła, sympatyczna. Inaczej się z taką rozmawia, niż z aroganckimi istotkami, które myślą, że są nie wiadomo jak wspaniałe.
Ptaszysko ugięło nogi, tym samym "klękając" nieopodal wadery. Biedna, się nagimnastykować musiała, coby nań spojrzeć, czemu nie miałby jej tego nieco ułatwić?
- Nie polecam oblizywać warg na mrozie. - Zauważył rezolutnie, bez żadnego wyrzutu - ale też bez ni cienia którejkolwiek emocji. Jego stosunkowo niewielkie skrzydła trwały spoczywając po okach tułowia, a nazbyt długa szyja ugięła się nieco, co poskutkowało obniżeniem przezeń łba.
- Oddaj. - Ponowił.
- Ten prezent w rzeczywistości należy do mnie, jego zawartość zapewne się Tobie nie przyda.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Sob 17:12, 08 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:42, 08 Gru 2012 Temat postu: |
|
- Gdybym Ci oddała, nie miałby już takiej wartości jaką ma teraz. I wiesz co? Ja go znalazłam, więc jest mój. Ty też powinieneś spróbować poszukać. To fajna zabawa! W naszej krainie prezentów niemało, więc z pewnością będziesz miał się z czego cieszyć, Panie Ananto. - rozpromieniła się jeszcze bardziej, uważnie obserwując strusia. Cieszyła się, ponieważ jeszcze nie spotkała takiego miłego "potwora". To nie to samo co Hono-no, ten wielki lis z kilkoma ogonami. Ziewnęła przeciągle zasłaniając pyszczek łapą i odwróciła się do prezentu. Złapała go w swoje zębiska, zahaczając o zieloną wstążeczkę. Inaczej nie mogła tego wytłumaczyć. Rzadko miała takie szczęście. To był pierwszy raz, kiedy znalazła jakiś prezent lub znaczącą rzecz. Pierwszy raz - to aż za wiele?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:05, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Bo też czy ów ptak był potworem? A może była to nieco przerośnięta przytulanka? Któż wie? Tak, czy inaczej, w momencie jawnej odmowy, płynącej ze strony wilczycy, jasne, acz spokojne dotąd, oczy Ananta Sādhany zaiskrzyły oślepiającym niemalże blaskiem. Trzy ciemne, zielone piórka - odstające dotąd nieznacznie od reszty głowy - stanęły dęba, niczym trzy antenki. Zaryczał nieprzyjaźnie, dość głośno i potężnie. Głos miał niczym dzwon, pewno słyszeli go i na przeciwnym krańcu Krainy. Wstał (czy może raczej poderwał się gwałtownie do góry), by niemalże spiorunować spojrzeniem Shinq. Jakże mógł się tak pomylić w ocenie jej osoby?!
- Więc rozumiem, że nie chcesz współpracować. - Wybełkotał, nieszczególnie wyraźnie. Zmierzył raz jeszcze świecącym okiem posturę przedstawicielki psowatych, po czym ponownie tupnął nogą - tym razem jednak jeszcze mocniej i potężniej.
Nagle zza niego wyłoniły się trzy postaci. Jednakże nie były to zwyczajne wilki, a jeno ich szkielety. No, takie prawie zwyczajne. Jedynie w ich czaszkach była pewna różnicy - mianowicie w oczodołach nadal trwały gałki oczne! Seledynowe, świecące, niczym u ich "stworzyciela". Ale co tam trzy szkielety bez mózgu, kiedy idzie o rasowego dowódcę wojowników? Kościotrupy niespiesznie podążały w stronę Shinq, motywowane do działań raptem trzema słowami ptaka:
- Odebrać jej paczkę! - wypowiedzianymi do tego w niezwykle niedbały sposób.
Uprasza się, byś pisała w trybie przypuszczającym, abym mogła skomentować Twe poczynania i oznajmić, czy się powiodły - czy może nie. Potyczka ta znacznie różni się od typowych walk, toteż nie będę sięgać po kości (mam je na półce nad biurkiem, kuupa roboty) a oceniać będę jakość postów a także pomysłowość.
Udanej zabawy! ;3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:22, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
- Nie tak prędko złodziejaszku! - mruknęła pod nosem, całkiem głośno i donośnie. Nie zwracała uwagi na chimerę strusia, nawet jego tupanie nie robiło na niej wrażenia. Co prawda to prawda, ziemia się trzęsła, lecz czy to coś zmieni? Teraz musiała zadbać o siebie, gdyż zza Ananta wyłoniły się trzy kościotrupy.
- Ojć... - pisnęła - Niedobry POTWÓR!
Z jej gardła wydobył się wrogi warkot, ostrzegający napastnika. Niebieskie ślepia chodziły to tu, to tam, obserwując owe stworzenia. Po jakiego grzyba żywe kościotrupy? Ona również tupnęła łapą. Musiała myśleć. Teraz najważniejsze trzymać prezent. Ulepiła śnieżkę, próbując ucelować w oczy kościstego. Tak też zrobiła z innymi. Ah, rozgrzewka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Nie 11:12, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Dwa kościotrupy oberwały po okolicach ślepi, trzeci zaś - kiedy zauważył, co dzieje się z jego kompanami - dał radę odskoczyć. Ale przecież... Przecież nawet solidny cios pigułą śnieżną w czaszkę nie mógłby zatrzymać na długo kogoś, kto nie ma czucia. Jedynie na moment miały ograniczoną widoczność, szybko jednak strząsnęły białą przeszkodę.
Jeśli Wojownicza Shinq ulepiła pigułę, musiała odłożyć prezent, prawda? To był idealny moment, by jedyny, który uniknął ataku śniegiem, skoczył niezwykle zgrabnie (jak na kupę kości. Swoją drogą jak takie istoty się poruszają, bez mięśni i ścięgien?) ku paczce i rozdziawił szczękę, coby pochwycić wstążkę pakunku pomiędzy zęby, które się dziwnym trafem zachowały - podobnie, jak i pazury. W momencie, gdy Szkielet A miał już pakunek, kompani B oraz C już nacierały na Shinq. Uskoczy? Oleje prezent? Skupi sie na Panu A, który przymierzał się do ucieczki?
Podobny do Strusia Ptak, Pan Spokoju odległej krainy, stał jakby nigdy nic, obserwując bez ni cienia emocji całe zdarzenie. Jego spojrzenie świecących oczu wyraźnie tkwiło "uczepione" trójki wojowników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:26, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
/Shinq lepiła śnieżkę łapami, a prezent miała w buzi :3/
- Ej! - warknęła, lecz zanim zdążyła się ruszyć z miejsca, kościotrup odbiegł. Rzuciła mu niemiłe spojrzenie i ruszyła ku jego kompanom. Skorzystała z pobliskiego drzewa, odbijając się od niego i z impetem rzucając się na jednego z kościstych wilków. Wzięła zamach swoimi przednimi łapami, próbując wydrapać mu oczy w locie. Nie spadła. Złapała się zębami ośnieżonej gałęzi, wiercąc się i trzepocząc skrzydłami, starając się zrzucić jak najwięcej śniegu. Po zapewne udanej akcji wylądowała bezpiecznie na ziemię. Wtem rzuciła się w stronę uciekiniera z prezentem. Minęło około minuty zanim do niego dobiegła. Nawet go wyprzedziła. W mgnieniu oka zatrzymała się tuż przed nim, robiąc tak zwany "nagły ślizg" pod jego łapy. Gdyby to się jej udało, złapałaby prezent w pyszczek i pognała trochę przed siebie, utrzymując odpowiedni dystans.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:18, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
/ wybacz, zbyt mało precyzyjnie się wysłowiłaś, żebym zrozumiała x D /
Dużo akcji, wiele ataków pod rząd, co nieco zajeżdża kombosem, ale nieważne na ten czas. Userka potrzebuje chwili, by wszystko ogarnąć. "Nie spadła"? Na forach, gdzie zazwyczaj bawię się w MG właśnie od niego zależą podobne decyzje, ale cóż - jak mawiają: co kraj, to obyczaj. Zatem, powoli i po kolei, by uniknąć niedomówień:
kiedy kościotrup B poczuł, iż oto ktoś próbuje wydrapać mu ślepia, ptaszysko skrzywiło się wymownie, na moment krótki tracąc kontakt wzrokowy z tymże właśnie szkieletem, który - najzwyczajniej w świecie - rozbił się o pień pobliskiego drzewa, wszakże oczu wydrapać się wilczycy nie udało, ale to nie zmienia faktu, iż widoczność miał mocno ograniczoną, przecież w celu zachowania ślepi spuścił maksymalnie łeb, przyklejając niemalże podbródek (czy raczej: dolną część czaszki) do odcinka szyi. Niemalże kostka w kostkę, ciasno i zwięźle. Tak, brak mięśni miewa i swe zalety. Jednak, próba obrony okazała się zdradliwa, toteż gdy ofiara wojowniczki wylądowała na pniu, każda kostka odpadła, odkleiła się od pozostałych. Niezłe puzzle, ot co.
Kościotrup A był już całkiem blisko swego "Pana", który jęknął głucho, dostrzegając, że oto jeden z jego "przyjaciół" leży w totalnej rozsypce. Niestety, władza jego nie obejmowała składania tego, co porozrzucane po całym skrawku lasu. A może po prostu nie miał na tyle czasu? Tak, czy inaczej zrezygnował z ów czynu zanim nawet na dobre o tym pomyślał, bo przecie akcja trwa nadal! Wlepił spojrzenie w kolejnego, nacierającego kościotrupa. C, zdaje się.
Ślizg pewno by się i udał. Jednak wyżej wymieniony, Kościotrup C, szybko wygrzebał się spod śniegu, który Shinq udało zrzucić się na jego grzbiet po tym, jak uczepiła się gałęzi. Biegł na ślepo za tym z literką B, a że ten walnął o drzewo, to zapewne i ten koło niego musiał się znaleźć. Widząc, że Dowódczyni rzuciła się za prezentem, poszedł po skosie w jej stronę, nim więc ta zdążyła podciąć łapy Kościotrupowi A, Pan C skoczył na jej grzbiet, wbijając weń pazury, tym samym zatrzymując jej atak. Może był wolniejszy, niemniej jednak zyskał nieco czasu, nacierając w jej stronę jakby z godziny 10, jeśli przyjmiemy, iż miała pyszczek skierowany ku godzinie 12. Kąt? Userce nie chce się myśleć, migrena... Kościotrup A zdążył więc odbić nieco w bok, nim przyhamowana przez jego kompana Shinq zdążyła odebrać mu pakunek.
Ptak uśmiechnął się krzywo.
Kościotrup A był coraz bliżej.
Kościotrup C nadal uporczywie starał się ściągnąć zad wojowniczki w dół, mocniej wbijając pazury oraz z większą siłą nań naciskając, jakby chciał ją zmusić do położenia się na brzuch lub - przynajmniej - do siadu. Pamiętajmy, pod jakim kątem wbił pazurki, więc krótkie podsumowanie:
- Shin biegnie od 6 do 12, w linii prostej
- Kościotrup C natarł na nią od godziny 10, rzecz jasna, również podążając ku godzinie 12, żeby nie było, iż podążał w jej kierunku od strony frontalnej
- Kościotrrup A gnał nadal ku ptakowi, ku godzinie 12, nieco bardziej z boku, co było skutkiem jego odskoku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Nie 15:20, 09 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:11, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
/Może ten kostek sie ode mnie odczepić? :3/
Poczuła mocne kłucie w plecach. Kątem oka zauważyła, że coś na niej leży. Skrzywiła się, gwałtownie hamując. Boleśnie napięła mięśnie i próbowała wykonać kopniaka tyłem, równocześnie stając na przednich łapach. Gdyby ten skok się Shinq udał, zrobiłaby fikołka w przód przygniatając napastnika i z pewnością ratowałaby się szybkim susem w przód, ku strusiowi oraz jego podwładnemu z prezentem. W końcu na co były jej skrzydła, kiedy jeszcze nie potrafiła latać? Wyprostowała je jak najmocniej, starając się nimi zgnieść kościstego wilka siedzącego na niej. Po tym nie zwracając uwagi czy spadł czy nie spadł wściekła rzuciła się w stronę wilka z prezentem, rycząc zajadle niczym wściekły lew. Tym razem musiało się jej udać. Chwyciła zębiskami rękę, a raczej kość uciekiniera, zaciskając szczęki najmocniej jak tylko potrafiła. Następnie przyhamowała jak wcześniej i wzięła zamach, chcąc walnąć pięścią w tchawicę - albo kość szyjną czy tam kręgosłup :3 - z całej siły. Oczywiście starałaby się po tym zagarnąć go do siebie i dusić, drugą kończyną za to wydrapać mu oczy, ale... GDYBY SIĘ UDAŁO.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:49, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Uciekinier z prezentem był już o krok od ptaka, kiedy Shinq z powodzeniem udało się wyswobodzić. Ale o tym powoli, po kolei:
Z racji, że napastnik zaatakował ją nieco z boku, kopniak niewiele zdziałał. Znaczy: nie trafił w niego, a jedynie spowodował, że kupa kości podskakiwała na niej niczym podczas rodeo, co mogło dodatkowo spowodować swego rodzaju dyskomfort, wszakże jego pazury nadal tkwiły w ciele samicy. Zaś posunięcie ze skrzydłami było wyśmienitym rozwiązaniem; z racji wyżej wymienionego położenia oprawcy, cios skrzydłem z pewnością odnieść musiał skutek, odrzucając nieco kościotrupa. Nie zdążył zareagować, mógł tylko obserwować, jak jego kompanowi odpada łapa, za którą pochwyciła Wojowniczka. Przecie pod tak mocnym uściskiem silnych szczęk kość nie powinna stawiać zbyt długo uporu. Duszenie nie wchodzi w grę, mogłaby co najwyżej go przytrzymać. Z racji jednak braku powiek: udało jej się wydrapać ślepia. Kiedy tylko to uczyniła, ptak zawył żałośnie, a Dowódczyni stać mogła się świadkiem dziwnego wydarzenia: oczy ptaka nagle stanęły w płomieniach, które nie szczędząc go ni trochę, pochłonęły pierwej jego głowę, by następnie cały ptak spłonął. Razem z nim zniknęły szkielety czy porozrzucane ich części, jak również zagoiły się rany, odniesione zapewne na skutek wbicia szponów w pewną część wilczego ciała. Ból odszedł w niepamięć, a prezent leżał jakby nigdy nic w śniegu, niedaleko kupki popiołu. Struś - nie - struś przepadł. Jakby nigdy go nie było, jedynie spalone szczątki mogłyby wskazywać na jego obecność.
Teraz prezent należał do Shinq, która szybko i sprawnie odnalazła słaby punkt kościotrupów. Był co prawda łatwiejszy sposób, ale by nie psuć zabawy innym, ewentualnie mogę zdradzić poprzez pw, o ile userka obieca wiedzą tą się nie dzielić.
Co tkwiło w paczce? Jeśli otworzy - się na pewno dowie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:26, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Została wolna, uratowana swoim atrybutem: siłą. Patrzyła po kolei na wszystkich. Wpierw na znikającego kościotrupa, potem zaś na płonącego strusia. Była uradowana, że udało się jej zatrzymać prezent dla siebie. Bolały ją trochę plecy, lecz teraz bardziej interesował ją prezent. Ciekawa co znajduje się w środku poczłapała w stronę owej rzeczy, o której przez cały czas tak zawzięcie myślała.
- Dziękuję Mikołaju! - szepnęła cicho, łapiąc czerwony przedmiot w łapki. Kłami złapała zieloną wstążeczkę i lekkim pociągnięciem otworzyła nagrodę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:19, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
Umm, z tego, co pisałam wyszło, że i rany, i ból odeszły w niepamięć, ale skoro Shinq chce cierpieć ponad program, nikt nie będzie odbierał jej ów wątpliwej dość przyjemności. ^^
Kiedy wstążka została zerwana, pudło otwarte, w środku znajdowało się piętnaście kostek oraz fiolka z dziwnymi, trzema, seledynowymi pigułkami. Dziwne? Owszem! Na szczęście w fiolce znajdowała się także niewielka kartka z "instrukcją obsługi", której treść przytoczę poniżej. Wszystko zaś starannie zapakowane w watę, coby szklana fioleczka się nie stłukła. Ktoś doskonale wiedział, przez jakie przygody przyjdzie przejść temu pudełeczku!
Treść karteczki:
Pigułki Umarłych
Stosować jedynie w nadzwyczajnych wypadkach! Rzucenie ich na ziemię spowoduje wyłonienie się spod gleby żywych kościotrupów, wiernie służących swemu wybawicielowi.
UWAGA: możliwe skutki uboczne w postaci zawrotów głowy u wybawiciela.
Informacje poza fabularne, a zapewne niezbędne:
- każdej pigułki użyć można jeden raz
- każda z pigułek przywołuje tylko jednego truposza
- można użyć równocześnie wszystkich pigułek, ale można także przyzywać kościotrupy pojedynczo
- przywołany szkielet poddany jest władzy tego, kto go wezwie; pojawia się na okres 3 - 5 postów
- nie może nikogo zabić, a jedynie pomóc obezwładnić
- są to nieczule na ból kupy kości, niemniej kiedy jakaś siła spowoduje ich rozpad - nie połączą się już, a znikną
- stosować mądrze!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Nie 20:20, 09 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stille
Wojownik
Dołączył: 03 Lut 2011
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Znikąd. Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:09, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
/Myślałam, że to będzie coś innego, w każdym bądź razie prezent się podoba :3/
Rozdziawiła lekko paszczę. Nie spodziewała się aż takiego prezentu. Był... magiczny, a ona? Zwykłą, ośmioletnią wilczycą która pełniła funkcję Wojownika. W dzisiejszych czasach to każdy nim był. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze ktoś o niej pamięta. Myślała, że dostanie zwykły prezent, a tu? Niespodzianka!
Przeczytała uważnie całą instrukcję - dziwi mnie to, że wilki potrafią czytać, ale ok :/ - i mruknęła jakby komuś odpowiadała. Ujęła prezencik w pyszczek delikatnie łapiąc za zawiązaną wcześniej kokardkę. Wstała. Podeszła gdzieś niedaleko miejsca, gdzie owy struś spłonął. Sama już nie pamiętała gdzie to było.
- Wesołych świąt, Ananto. - szepnęła cicho i wybiegła stąd.
z.t
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Stille dnia Pon 17:10, 10 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taimi
Szaman
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miami Beach! xD Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:33, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
Na co jej przyszło tu przyjść? Jeśli chciała śniegu, miała go wszędzie. Ale nie, przywlokła swoje martwe ciało tutaj. Nie marnowała czasu na zbędne podnoszenie łap, szurała, przesuwając kolejne warstwy puchu. Nie czuła bólu, więc nawet jeśli sobie odmrozi rozkładający sie niespiesznie tyłek, niewiele ją to obejdzie. Mort. Martwiła się o niego. Szły święta, liczyła, że spędzi je rodzinnie, w cieple i harmonii. Tymczasem brat opuścił krainę, partner ruszył na niebezpieczną wyprawę z której nie wiadomo, czy wróci. Nieco inaczej sobie to wyobrażała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anakin
Dorosły
Dołączył: 15 Gru 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:51, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
Oł szit, jakie zimne to to białe - pomyślał Anakin, wędrując sobie wśród śniegowych zasp, targany wiatrem, zmrożony zimnem, z nosem, z którego ciekły niezidentyfikowane substancje bardziej lub mniej płynne oraz z załzawionymi oczami. Ach, jakże on nie lubił zimy! Przydałby się niebotycznie jakiś szalik, koniecznie musi taki znaleźć jak tylko będzie w dowolnym sklepie. Co jak co, ale przeziębienie miał po tej przechadzce murowane. Ujrzał jednak wilczycę, która stała nieopodal i wiedziony chęcią pogawędki z jakąkolwiek istotą rozumną, a już najlepiej z kimś swojego gatunku (bo człowieka już spotkał, ale nadal wolał wilki), przystanął obok wadery i kiwnął jej głową na przywitanie.
- Dzień dobry - powiedział na tyle wyraźnie, na ile pozwalał mu zatkany nos i bolące gardło. No tak, zaczyna się zabawa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taimi
Szaman
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miami Beach! xD Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:56, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
Obserwowała go jakiś czas. Kiedy się zbliżył, ona z kolei zrobiła krok w tył. Wstydziła się tego, kim jest. Śmierdzi, ślini się, rozkłada... Kiedy więc narzuciła jakiś dystans, skinęła głowa. Uśmiechnęła się delikatnie, podnoszac spojrzenie na wilka. Nie miała przyjemności wcześniej go spotkać, to było pewne.
- Dzień dobry, jestem Taimi. Oj, może powinien się Pan udać do lecznicy po jakiś syrop na przeziębienie? Ja mogę zaprowadzić - zaproponowała, poruszając ogonem. Chciała pomóc, pewnie wyszła na wścibską. Trudno. Ale troska o innych odwracała choć na chwilę jej myśli od nieudanego związku. A tego było jej trzeba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anakin
Dorosły
Dołączył: 15 Gru 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 13:03, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
Zachowanie wilczycy jednak zostało odebrane inaczej - Anakin spojrzał na siebie i pokiwał głową ze zrozumieniem. Wiadomo, do zasmarkanego, charczącego i drżącego z zimna basiora nikt się nie będzie chciał zbliżać w celu uniknięcia zarażenia jakimś paskudnym choróbskiem.
- Nie, dziękuję, nie trzeba - powiedział, siadając obok wilczycy. Przez zatkany nos nie czuł żadnego zapachu, który mógłby bić od Taimi, więc nie stwierdził, że z ów waderą jest coś nie ten teges.
- Miło mi poznać, jestem Anakin - odpowiedział, odpuszczając sobie podanie łapy i kończąc jedynie na przyjaznym uśmiechu, nie chcąc rozprzestrzenić niepotrzebnych nikomu zarazków na nowo poznane osoby. W końcu nie każdy pragnie przeziębienia w Święta, a szczególnie nie pragnął tego sam Anakin.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taimi
Szaman
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miami Beach! xD Płeć:
|
Wysłany: Pon 13:08, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
Słysząc słowa odmowy, tylko skinęła głową.
- W porządku. Zawsze można udać się też do jakiejś restauracji i napić się czegoś gorącego, żeby się rozgrzać. - Powiedziała, nadal się uśmiechając. Czy byłaby w stanie pojawić się w miejscu, gdzie znajdują się inne wilki? Miała tyle kompleksów... Stała się zombie, bo ją poprosił bliski jej samiec. A teraz? Po co jej to było? Zaślepiona toksyczną miłością do niewiernego basiora? A może żadnej wyprawy nie ma? Może nie wiedział, jak z nią zerwać, więc puścił bajeczkę? Nie, nie okłamałby jej, nie mógłby. Narażał się dla niej, po co by miał to robić gdyby naprawdę jej nie kochał?
- Paskudna zima trafiła nam się w tym roku - powiedziała spokojnie. Musiała przestać myśleć o Morcie. Teraz trzeba jej tylko czekać, niczego więcej zrobić nie może.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anakin
Dorosły
Dołączył: 15 Gru 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:02, 25 Gru 2012 Temat postu: |
|
Anakin pokiwał głową, absolutnie zgadzając się z wypowiedzią wadery. Nie miał nic do zimy, tak samo jak nie miał nic do każdej innej pory roku, a przynajmniej póki mógł się cieszyć tym, co mu daje, bez zbędnych chorób i dyskomfortów.
- Masz rację, szczególnie ten wiatr... Łatwo się przeziębić - powiedział, używając swojej osoby jako idealnego przykładu na tę wypowiedź. Następnie spojrzał na wilczycę i uśmiechnął się do niej, ponownie kiwając głową.
- Dobrze, że masz szalik. Przy takiej temperaturze nietrudno o zapalenie gardła, a to wcale nie jest przyjemne - dodał przyjaźnie, przypominając sobie, że przed chwilą sam rozmyślał o szczęśliwym posiadaniu podobnego stroju ubioru. Gdyby tylko umiał te swoje rozmyślania zrealizować...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|