Las Tajemnicy

Jenna

Nadal słuchała ich rozmowy, ale tylko się nudziła. Dlaczego tu ona jeszcze siedziała? No cóż nie chciała zostawić siostry, oczywiście nie dla tego, ze może sobie coś zrobić, tylko nie chciała jej później wieczność szukać. Otworzyła ślepia i przyglądała się całej akcji.

Itami

- Nie wiem.. może inaczej. Wiem ale nie umiem tego wyjaśnić. -Stwierdziła odsuwając się od niego. Itami usiadła i owinęła się puszystym ogonem po czym zastrzygła uszami.

Michael

Basior uśmiechnął się.
- Oczywiście.... - mruknął tylko z uśmiechem po czym pomachał w te i wewte ogonami. Kto jak kto ale on poprostu robił to z nudów. Spojrzał na Jenn po czym znów na Itami.

Itami

Wadera nagle zerwała się na cztery łapy. Po czym zagwizdała głośno i ostro. Oj tak doszlifowała swoje gwizdanie i to mogło przyprawić kogoś o ostry ból głowy. Dosłownie po minucie wylądował z równie mocnym i ostrym gwizdem feniks.
- Siemasz Awaria. -Przywitała się ze zwierzakiem. Po czym wzięła to co przyniosła. A mianowicie... czekoladę!
- Kto chce czekoladę? -Zaproponowała.

Jenna

Czy ktoś w końcu zwróci na nią uwagę? Chyba nie. Czuła się tak jakby ją po prostu odtrącili. Wstała i otrzepała się z ziemi i spojrzała na dwójkę. Usiadła i starała się mi nie przeszkadzać.

Taharaki

Krokiem wolnym, niezbyt śpiesznym wkroczył do lasu. Rozejrzał się uważnie. Basior. Gdzieś go już chyba widział. Zamyślił się na moment, szybko jednak uświadamiając sobie, gdzie ową postać wsadzić: Łąka Kumpli. Podszedł nieco anemicznie ku fioletowej waderze, a na pysk jego wkroczył niezbyt naturalny, trzochę jakby wymuszony, uśmiech, wykrzywiający jego kufę w sposób dość zabawny.
- Uszanowanko. - rzucił, a zad jego klapnął ciężko w pobliżu wilczycy.

Michael

Basior pokręcił łbem.
- I ponownie dziękuje. Nie jadam slodkich żeczy. - oznajmił. Taa od czekolady czy innych takich robiło mu się nie dobrze, i to jak. Spojrzał na Jenn któa to chyba się nudziła, wstałi podszedłdo niej kładąc się obok.
- A ty co tak siedzisz? Przyłącz się do rozmowy, zaproponuj coś. Albo wogóle coś poróbmy!!. - oznajmił po czym dwoma ogonami obrócił Itami w ich stronę.
- A ja mam fajny pomysł. Zagramy w butelke? Na prawde czy wyzwanie!!! - dodał i zaczął ponownie szperać w kieszonkach, W końcu coś znalazł. Nie,nie była to butelka po jakimś napoju czy czymś innym a butelka z wodą utlenioną. Usiadł tak aby oni we trójke tworzyli trójkąt po czym znalazł jakiś kamień który dał na sam środek a na kamień btutelke.
- To co kramy? A może dygacie się? - zapytał z uśmiechem cwaniaka. Dopiero teraz zauważył jakiegoś basiora, tylko kiwnął w jego stronę po czym "wywrócił" niewidocznie oczyma "no i po zabawie" pomyślał po czym położył się i schował butelkę.

Taharaki

Spojrzał na leżącą nieopodal butelkę. Do zabawy nikt go nie zapraszał, a nie miał się w zwyczaju narzucać. Rozpędził się, po czym wskoczył na pobliski, całkiem sporych rozmiarów, głaz, zwieszając z niego jedynie ogon pokryty gęstym futrem. Wsparł się na łapach, obserwując nieobecnym wzrokiem grę owych wilczych przyjaciół. Widząc, że basiorowi jego `wizyta` niezbyt w smak, rzucił jedynie:
- Udajcie, że mnie tu nie ma. Nie mam w zwyczaju rzucać się w oczy. - słowa te wypowiedziane z ogromną dozą obojętności z domieszką szczypty znużenia, rzucone niby od niechcenia, poprzedzone westchnięciem .

Itami

- Śmieszny chłopcze jesteś oczywiście ze gramy. -Stwierdziła Itami zagryzając kawałki czekolady.
- O witaj. -Przywitała się z nieznajomym po czym klapnęła koło siostry. Oj będzie zabawa i to jaka. Butelka jest. Samiec nawet dwa są. Siostra jest. Czekolada również no to zapowiada się niezła zabawa.

Taharaki

Skinął głową w stronę szczenięcia, co miało oznaczać: "dzień dobry" . Jednak z jego ust nie padły żadne słowa, ot co. Milczał. Jak głaz. Położył łeb na łapach. Miał wszystkiego dość, ale wyjątkowo nie zamierzał siedzieć sam, samotność dodatkowo napawała go poczuciem beznadziei. Jednak to opowieść na zupełnie inne okoliczności. Ślepia jego spoczęły na twarzy fioletowej wadery, po czym powoli przeniosły się na basiora, po to, by za chwilę obdarzyć pustym wejrzeniem młodą wilczycę i zawisnąć w bliżej nie określonym miejscu, gdzieś między drzewami.

Jenna

-Witam.-Powiedziała do nieznajomego basiora. Po czym spojrzała na butelkę.
-Z chęcią zagram.-Powiedziała i usiadła wygodnie. Czekała, aż ktoś zakręci, nie za bardzo wiedziała jak się gra, ale coś kojarzy.

Carly

Wtem skrzydlata postac pojawiła się na czerwcowym niebie. Z impetem rzuciła się na brązowego wilka, powalając go na ziemię z głazu, z przeciągłym krzykiem.
- Taharakiiiiiiiii! - krzyk pełen entuzjazmu i wigoru. Alfa przygniotła samca, tuląc się do jego futra. Tahi, Tahi, Tahi! W odpowiedniej porze, zawsze Tahi pomoże!

Michael

Basior widząc jak jakaś nowa osóbka skacze na tamtego zzrobił minę przypominającą "WTF?!" po czym potrząsnął łbem i nie robiąc sobie ni z tego kto to jest wskazał na Itami.
- Ty pierwsza kręcisz. - ozwał się czekając aż zakręci.

Itami

- Dobra. -Stwierdziła uśmiechnięta. Iśka zakręciła butelką. Spojrzała na przybyłą uśmiechnęła się do niej i kiwnęła pyskiem na przywitanie. Po czym spojrzała na butelkę. Kręci się, kręci się, kręci się... BUM! Wypadło na... Michaela.
- Prawda czy wyzwanie? -Zapytała z szatańskim uśmiechem.

Michael

Basior wstał z uśmiechem cwaniaka. Co by tu wybrać.
- Wyzwanie, ale jakieś mocne. - ozwał się i czekał na to co ona powie. Czy dobrze wybrał? Czy czegos nie odwali? A może to tami jebnie mu takie pytanie że klękajcie narody? A trudno sie mówi xD

Yenn

Przybiegła tutaj jak najszybciej.
Z wielkim szyderczym uśmiechem na pysku. Podbiegła do twardego kamienia i walnęła o niego łapą. Jej odcisk się odbił radosna podeszła do drzewa i usiadła.

Jenna

Spojrzała na Carly i wilczycę, której nie znała i nie widziała tutaj. Po chwili jednak wróciła do gry. Spojrzała na butelkę i po chwili na Michaela. Po sekundzie spojrzała na Itami, była ciekawa wyzwania, które mu zada.

Yenn

Zaśmiała się cicho. Patrzyła jak grają w butelkę, ale nie z tego się śmiała. Popatrzyła na nich swoimi ślepiami i w niebo.

Itami

Itami rozejrzała się jakby szukając natchnienia. Nagle jej wzrok padł na feniksa. O... pomysł jest.
- Dobra Michael masz utrzymać się na grzbiecie Awarii przez dwie minuty. A potem zeskoczyć z tej wysokość na której akurat będziecie i wylądować na czterech łapach. O dokładnie tutaj.. -Narysowała łapą wilki X na ziemi. - No i oczywiście przeżyć. -Stwierdziła na koniec przedstawiając mu to co ma zrobić.

Yenn

Yenn legła sobie na ziemi.
Ciekaw wyzwanie-pomyślała i uśmiechnęła się.
Popatrzyła na Michaela i zaśmiała się cicho.
Biedny-pomyślała z uśmiechem