Stare Dworzyszcze

Shadney

Zachichotała pod nosem, niemalże niesłyszalnie.
-Zbieg okoliczności?
Spojrzała na niego zadziornie, po czym rozłożyła się dość wygodnie we wnętrzu zamczyska.

Wasp

- Skoro masz zamiar siedzieć w tej ruinie cała noc, tak jak ja, to może chociaż się przedstawisz? - spytał, z powrotem odwracając się w stronę okna.

Shadney

-Może kiedyś.
Mruknęła.. Przewróciwszy się na drugi bok, ponownie przymrużyła oczy, zakładając na nie łapy, podwinęła ogon pod brzuch, po czym ziewnęła przeciągle.

Wasp

- Jak uważasz - burknął i wszedł na parapet. Obejrzał się uważnie by upewnić się czy wilczyca nie ma zamiaru znów go straszyć. Ułożył się na boku, a łeb oparł o chłodną, kamienną ścianę.

Shadney

- Bez przesadyzmu, zawsze mogło być gorzej.
Wymamrotała pod nosem.. otworzyła lekko jedno oko, spoglądając na basiora, z lekkim zaciekawieniem?

Wasp

- Mhm, jasne - burknął cicho, jakby do siebie. - Zawsze sobie to powtarzam gdy nachodzą mnie samobójcze myśli - Leniwym wzrokiem zaczął obserwować gwiazdozbiory na bezchmurnym dziś niebie.

Shadney

- Pleciesz głupoty.
Powiedziała, przymykając drugie oko, gotowa już do snu, nagle ocknęła się, momentalnie uniosła swoje ciężkie dupsko do góry, po czy skierowała się do Basiora, usiadła tuż obok, robiąc przy tym skośne oczy.
- Powiadasz, że zawsze, gdy masz samobójcze myśli? Bardzo inspirujące, ale to jakiś żart, tak?
Spytała wpół pewnie, a wpół wahając się.

Wasp

W odpowiedzi pokręcił przecząco łbem. - Jak ktoś ma takie życie jak ja, to rzucenie się z urwiska jest dla niego jedynym mądrym wyjściem - powiedział nie odrywając wzroku od Syriusza jaśniejącego na zachodzie.

Shadney

- Wedle uznania, ale strata życia, to nie rozwiązanie problemów.
Przemówiła dość poważnym a zarazem bezradnym tonem.
- Nie chcę nic doradzać, sugerować, ni nic, bo..
..bo co ja mogę o Tobie wiedzieć, no praktycznie to nic nie wiem.
Poczuła się bezradna, ale cóż, taka to już natura, życie sprawia więcej bólów, niż niespodzianek.

Wasp

Uśmiechnął się krzywo. - Nie oczekuję od Ciebie żadnych rad, ba! Wolałbym żebyś była choć jedną osobą, która mi ich nie prawi - powiedział.

Shadney

- Wedle życzenia.
Mruknęła, opierając łeb o ścianę tuż obok parapetu.

Wasp

Zerknął krótko na wilczycę. - Może jednak zechcesz zdradzić mi swoje imię, hm? - spytał.

/Kończę/

Renna

Ziewneła.
-CO u ciebie,Stephanie.Też cię dawno nie widzialam...zmienilas się nieco.-powiedziala usmiechając się do niej kątem pyska.SPojrzała na Waspa.

Kaed'rin van Regis

Weszła na pierwsze piętro i usadowiła się wygodnie....
Ziewnęła i juz po chwili po ruinie było słychać ciche chrapanie wadery.

Chris

Przyszłam powolnym krokiem,rozejrzałam się,zobaczyłam mojego brata i jakiegoś szczeniaka,zaśmiałam się pod nosem mówiąc.
-Przecież Wasp nie lubi szczeniaków....-.podeszłam do drzewa,wskoczyłam na nie,położyłam się na gałęzi i patrzyłam na szczeniaka.

Stephanie

- wiesz, jakoś leci- powiedziała, podchodząc do niej. Przelotnie spojrzała na szczeniaka i Wasp'a.
- ty tez sie zmieniłaś- dodała.

Wasp

Siedział w bezruchu, nadal opierając pysk o kamienną ścianę budynku. Czy mu się wydawało czy wszyscy co chwilę zerkali na niego jak na jakiegoś dziwaka? Spojrzał najpierw na Renne i Stephanie, potem na Dianę i na końcu na chrapiąca nieopodal Krejzolkę. Sam do końca nie wiedział czemu, ale bardzo polubił Klej.

Lore

Zesram się a nie...- myślałem i w myśl mojej myśłi odszedłem

Renna

-Wiem..dużo się zmienilo.-powiedzialą.Spojrzala na Waspa.Ziewnela.Położyla się o parapet nizej,ogon wisiał jej nad ziemią.

Wasp

Spojrzał na Rennę i uśmiechnął się do niej. Wskoczył na parapet, usiadł na nim i powiedział do niej. - Piękny widok, prawda? Uwielbiam spędzać tu gwieździste noce.