Stary las strachu !

Destiny

Destiny przydreptała tutaj z zamiarem pokazania duchowi jak wspaniale nauczyła się polować. W końcu musi się pochwalić aby wilk nie myślał ze ona tylko tak mówi. Mała rozejrzała się za tatą którego aktualnie nie widziała. Pewnie zaraz dotrze.

Massacre

Duch był niespokojny. Wyczuwał znajomą aurę, która emanowała na wiele kilometrów. Tak... To była aura Mort'a. Wiedział, że jego brat miał stoczyć pojedynek z basiorem o imieniu Hiretsuna Shinigami ten sam, którego Massacre pokonał.
Przywędrował tu i spostrzegł swoją córkę. Był nieco rozkojarzony, ale podszedł do niej.
-Witaj moja droga.- oznajmił pokrótce.

Destiny

- Cześć. -Przywitała się z nim. Zauważyła że basior jest jakiś taki nieswój.
- Co się stało? -Zapytała z lekkim niepokojem. Cóż była pewna ze ducha nie można skrzywdzić więc nie wiedziała dlaczego jest taki... rozkojarzony.

Massacre

Popatrzył się córce w oczka.
-Mój brat będzie walczył z Hiretsuną... To może źle się skończyć dla Hiretsuna i dla Mort'a zarazem.- rzekł przejmująco.
-Hiretsuna co prawda nie ma już mocy, a Mort jest niebezpieczny, a zarazem nie kontroluje swoich sił.- dodał po chwili tłumacząc nad czym tak nerwowo myśli.

Destiny

Destiny wysłuchała taty uważnie.
- Ale jak to Hire.. to Hi cośtam miało moc? -Zapytała się zdziwiona. Nie wiedziała ze wilki mogą mieć jakieś moce.
- A dlaczego wujek chce z nim walczyć? -Dodała. Tak mała nie pojmowała niektórych rzeczy.

Massacre

Mass przysiadł na tylnych łapach. Dał znak by samiczka podeszła bliżej.
-Dawniej, gdy jeszcze Ciebie nie znałem moje słonko... Żył pewien basior, który był demonem. Zwał się Hiretsuna Shinigami. Nie był do końca taki zły bo stawał w obronie słabszych. Miałem z nim wielki spór i dochodziło do konfrontacji. Pewnego razu przeliczył się i został pokonany. Teraz Hiretsuna powrócił i chce się zemścić. Naraził się mojemu bratu, ponieważ była partnerka Hire- Elena, zakochała się w Morcie, a Hiretsuna groził jej i jemu. Ostatecznie wyzwał mojego brata na pojedynek. Zgodził się...- lekko sfrustrowany błądził ślepiami po okolicy.
Miał nadzieję, że jego córka nigdy nie wpadnie w żadne tarapaty.

Destiny

A Destiny słuchała słuchała go bardzo uważnie. W głowie jej się to trochę nie mościło ale starała się to pojąć.
- Ale demony są złe. -Powiedziała cicho jeżąc się na grzbiecie.
- No to skoro ciocia Elena i wujek Mort się kochają to ten Hi.. coś tam powinien to zrozumieć. Walka będzie bez sensu poza tym ze wujkowi może się coś stać. -Powiedziała poważnie. Tak Destiny zdecydowanie nie chciała by spotkać na swojej drodze demona. Od małego była nimi straszona.
- A nie możemy jakoś namówić wujka do odwrotu? -Zapytała.

Massacre

Mass spojrzał na kulkę.
-Hiretsuna nie jest już demonem. Odebrano mu moc.- rzekł po chwili.
Hire teraz był zwykłym wilkiem, na równi z Mort'em tyle, że Massacre nie martwił się o brata... Raczej o tym co jest w stanie zrobić temu drugiemu...
-Nie. Nie możemy wnikać w to. To jego decyzja, nie przymuszona wola.- rzekł spokojnie.
Zastanowił się na chwilę.
-Odniesie zwycięstwo lub zginie. Takie było prawo Naggaroth.- dodał po chwili.

Destiny

- Jak to zginie? -Teraz już lekko przestraszona i bardziej przejęta. Nie. Wujek jest niezniszczalny i nie może zginąć. Mała zastrzygła uchem i owinęła się ogonem. Naprawdę sytuacja nie wyglądała za dobrze.
- Naprawdę nie możemy nic zrobić? -Zapytała dla upewnienia.

Massacre

-Niestety nie. Tak go wychowano. Gdy przyjmie się wyzwanie to trzeba to dotrwać do końca lub nie przeżyć.- oznajmił z nutką oziębłości.
-Nie martw się o wujka. On jest na prawdę silny i powinien dać sobie radę nawet z byłym demonem.- dodał po chwili z nieco pewniejszą siebie miną.
-Podejdź bliżej mnie, drogie dziecko.- nagle rzekł do samiczki.

Destiny

Destiny zastanowiła się. No ale to da się tak? Być demonem a potem już nie? Ciekawe. No ale taki zły demon wilk chyba nie zrobi się dobry wilkiem. Dalej będzie złym wilkiem tylko bez demona? Chyba tak to miało wyglądać ale mała nie była pewna. Gdy tata kazał jej podejść bez większego zastanowienia wstała i podeszła do niego i usiadła przed nim.
- Wcale mi się nie podoba ten pomysł żeby wujek walczył. -Stwierdziła kiwając pyszczkiem na boki.

Massacre

-Skarbie... Mi też się to nie podoba, ale nic ani nikt nie może wpłynąć na jego decyzję.- oznajmił lekko kiwając głową na boki.
-Posłuchaj. Wiem, że go lubisz i jest dla Ciebie jak rodzina, ale nie martw się o niego. Da sobie radę. Wierzę w niego.- rzekł bardzo motywująco.

Destiny

- No dobrze skoro tak mówisz. -Powiedziała już nieco bardziej przekonanym tonem. No dobrze skoro Massacre mówi że nic mu nie będzie to nic mu nie będzie i koniec. Oby...
- Będziesz przy tym pojedynku? -Zapytała się.

Massacre

Massacre zamyślił się na chwilę.
-Niestety nie. Przy pojedynku jedyną osobą obserwującą będzie sędzia.- rzekł do małej kulki.
-Nawet jeśli mógłbym tam uczestniczyć to nie poszedłbym. Brat by sobie tego nie życzył.- dodał po chwili pewnym siebie głosem.
Samiec popatrzył na szczenię.
-Może skończmy rozmawiać o moim bracie... Co u Ciebie moja mała księżniczko?- spytał uśmiechając się szczerze.

Destiny

Mała westchnęła i nie drążyła już tego tematy skoro wilk nie chciał o tym mówić. Zamachała lekko ogonkiem.
- No w sumie to nauczyłam się polować na zające! -Powiedziała wesoło.
- Ale tato nie jestem księżniczką. Nie mam korony. -Zaśmiała się.

Massacre

Mass zaśmiał się życzliwie.
-To doskonała wiadomość moja droga!- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-A co do korony... Moja droga córeczko, nie musisz jej mieć byś była księżniczką bo dla mnie zawsze nią będziesz!- oznajmił z entuzjazmem i wykonał gest jakby chciał ją pogłaskać swoim pyskiem.

Destiny

Zaśmiała się wesoło. Przeciągnęła się i uśmiechnęła.
- Hara! -Zawołała wesoło.
- Jestem księżniczką! -Dodała śmiejąc się. Mała przewróciła się na plecy.
- No to od teraz leniuchuję. -Oznajmiła wywieszając na bok język.

Massacre

-Baw się moja droga. Kiedyś wkroczysz w dorosłe życie i będziesz musiała wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.- rzekł potulnie.
-Znajdziesz sobie partnera, założycie rodzinę i będzie wszystko dobrze!- oznajmił z premedytacją.
Wiedział, że kiedyś jego pociecha urośnie i będzie miała własne życie. Możliwe, że ich drogi wtedy się rozejdą, a Massacre będzie ponownie sam.

Destiny

- Nie wiem. Na razie chce się bawić. -Stwierdziła wesoło siadając. Destiny podrapała się w ucho.
- Tato a ty miałeś inne dzieci oprócz mnie? -Zapytała bardzo trafnie jak na logikę takiej małej kuli przystało. NO ona miała rodzeństwo to może tata wcześniej miał inne dzieci.

Massacre

Mass zaniemówił. Doskonale pamiętał to wszystko.
-Tak... prawie zostałem ojcem, ale...- w tym momencie zabrakło mu słów.
Po chwili jednak się przemógł.
-Moja partnerka zmarła będąc w ciąży.- odpowiedział nieco już oschłym tonem.
Ten ból pozostanie w nim na wieki.