Świerkowy las

Shauni

Zamyśliła się z lekkim uśmiechem.
- Nie wiele od niej odziedziczyłam, ale - zrobiła pauzę - coś tam w tych genach jest. Delikatnie ugryzła się w łapę. Z rany natychmiast wytoczyła się czarna, jak smoła krew. Wadera wypluła ją z pyska.
- Tak to przez to jestem niby demonem czarnej krwi ( moje pełne imię xD) - rana zaczęła się zasklepiać w dość szybkim tempie.

Kira

Spojrzała z wyraźnym uzależnieniem na czarną krew. Niemal automatycznie dotknęła łapą ranę Shauni, zanim ta się zasklepiła. Skierowała łapę ku swojej kufie, po czym z miną znawcy skosztowała owej krwi. Z pyska Kiry wydobyło się ciche jęknięcie, pozytywnego w jej przypadku, bólu.
- Wytrawna... - sapnęła, nie mając już co do tej wadery żadnych wątpliwości.

Shauni

- Nie radzę za dużo kosztować - zażartowała - Bo jakby to powiedzieć, moja krew ma właściwości silnego środka usypiającego. Zabić nie zabija jedynie usypia - westchnęła cicho i przeczesała czarnymi oczami okolicę.

Kira

Nawet nie słuchała, co takiego mówiła. Nie spuszczała z niej wzroku, ani na chwilę.
- Pozwolisz mi zagościć przez chwilę w swoim umyśle? - no cóż, dość niecodzienna propozycja. Lepiej dla Shauni, jakby się zgodziła. Oszczędzi sobie niepotrzebnego cierpienia. Także najpierw grzecznie, a później... Później się zobaczy.

Shauni

Trochę zbita z partykuły, spojrzała w jej oczy.
- yyy - wyjęknęła, ale nie ze strachem tylko ze zdziwieniem - a proszę Cię bardzo - opowiedziała po chwili.

Nafta

Przeciągnęła się leniwie ziewając i ukazując swe śnieżne kły. Zamachała lekko ogonem przewracając kolejne drzewo.

Sarah

Siedziała sobie grzecznie, patrząc to na smoka to na demona i Shauni. Nudziło jej się dlatego podeszła do smoka. Bardzo interesowały ją takie stworzenia a gdy była mała miała z nimi kontakt, na szczęście żaden z nich nie zrobił jej krzywdy. - Cześć - powiedziała do smoczycy - jestem Sara - sztucznie się uśmiechnęła, w końcu uśmiech jest dobry na każdą sytuację.

Nafta

- Nafta. Miło mi Cię poznać - powiedziała. Zamachała ogonem znów przeradzając drzewo. "Muszę przestać machać bo nic z lasu nie zostanie" - pomyślała.

Sarah

Popatrzyła za smoczycę. Widziała tylko niewielkie pustkowie, połamane drzewa zrobione przez ogon smoczycy. - hmmm - burknęła po czym znowu się uśmiechnęła sztucznie. - mnie także - odpowiedziała. - Co tu Cię sprowadza Nafta? - spytała.

Nafta

- Chcę zaznać tu spokoju - powiedziała. Spojrzała na małą (dla niej xD) wilczycę. Przejrzała jej sztuczny uśmieszek, jednak zachowywała sie normalnie...

Sarah

- yhym - powiedziała. - faktycznie może i tu spokojnie, ale jakoś tego nie zauważyłam - powiedziała i nagle uśmiechu pojawiła się poważna mina. Mięśnie twarzy zaczęły ją boleć.

Draco

Wszedł, jak zwykle wolnym krokiem. Ledwo zauważalnie skinął łbem na przywitanie. Wskoczył na gałąź i spojrzał w dal.

Szasta

Przeciągnął się i ziewnął leniwie. Ostatnio często zastygał w bezruchu nawet na cały dzień. Wstał i ruszył przed siebie - To z wyprawy do domu nici - pomyślał i zniknął w zaroślach.

Shade

Przybiegłam do lasu. Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam się rozglądać. Z nudów podrapałam się za uchem i położyłam się.

Sephira

Spojrzała na nowo przybyłą, skinęła jej łbem na powitanie i spojrzała na Canis. "A to śpioch" pomyślała uśmiechając się. Spojrzała na Dreka. Prawie niezauważalnie skinęła mu łbem. Wiedziała że to zauważy, choć nawet na nią nie patrzył...

Szasta

Wrócił tu cały czas biegnąc, wyhamował i stanął. Rozejrzał się dookoła, skinął łbem wilkom. Podszedł do córki - Chcesz zobaczyć Ohu? - zastrzygł uchem był teraz nader poważny.

Shade

Spojrzałam na Sephirę i również skinęłam do niej łbem. Uśmiechnęłam się delikatnie.

Sephira

Zeskoczyła z drzewa. Stanęła przed ojcem. -Mhm. -powiedziała. rzuciła kątem oka na Shade i Draco.

Szasta

- Znaczy - zmierzył wzrokiem Draco i wrócił na Sep. Odszedł kawałek - To miejsce gdzie się urodziłem i gdzie twój ród powstał przyłączysz się? - był gotów do tej podróży.

Sephira

Tak. -powiedziała. -Daleko to? -spytała