Leczenie

Valerian

Paigie naprawdę? Było by świetnie~!

Kira

Spojrzała na wszystko wokół Oo. - Eee... Tak xD. - mruknęła, czekając, aż ktoś jej to wyjaśni ;P. - Więc Paige, będziesz wychodzić z Valerian'em na spacery.

Valerian

Super. - Powiedział próbując wstać.

Klotor

Mnie tu Jojo przyprowadziła ale już idę.

Katana

//Klotor, Zmniejsz ten avatar do cholery!... jezu, czy wy tego nie widzicie, że to przesada??//

- Czy ktoś tu jest chory, lub ranny? Nie? To proszę stąd odejść, to lecznica, nie kawiarnia! Bez obrazy xD - wypowiedziała się uważnie obserwując wilki.

Kira

Look na ścianę o.o' Po czym usiadła przy biurku i wyciągnęła pierwszą, lepszą książkę. - Nikogo już nie ma ze starego rocznika... o.o' - mruknęła, patrząc posępnie w... Sufit? ;P

Qedr

Starszego rocznika? - Powiedziałem wchodząc do lecznicy - Tylko mi nie mów, że ja do niego się zaliczam ;)

Kira

- No, chłopie. Młody to Ty nie jesteś xD. - założyła łapę na łapę. Rozpacz zapiła... Rumiankiem.
- Gdzieś Ty się podziewał znowu? - burknęła, niezdarnie kładąc filiżankę na biurko.

Qedr

Gdzieś >_>

Kira

- No i gdzie tu szacunek do zmarłych? >< - rzekła o ton głośniej. Odkaszlnęła scenicznie.
- Zwierzaj się xD.

Qedr

No jak już PEWNIE zauważylaś, brakuje mi jednej łapy (patrz avek, taki kikut z tyłu)...

Kira

Spojrzała na tylnią łapę, a raczej jej brak. - Qedr, nie opatrzyłeś jej zbyt dokładnie... - zmrużyła oczy, jakby zastanawiając się. Rady lekarskie później.
- Mów dalej...

Qedr

No trochę nie było środków leczniczych... Ale mniejsza o to... Pomagałem głodującym kojotom Afryki... I jakiś krokodyl mi odgryzł nogę... I się tak wkur... zdenerwowałem, że zrobilem później z niego cały zestaw ;D

Kira

- No. To miałeś szczytny cel xD' - pomyślała o głodujących kojotach Afryki.
- Mogłeś chociaż kogoś zawiadomić, że nie będzie Cię przez dłuższy czas. - rzekła bardziej poważnie, mierząc go wzrokiem iście nijakim.
- Dasz sobie radę z tą raną...?

Qedr

Pomożesz mi?

Kira

- Jasne, i tak nie mam nic lepszego do roboty xD. - z wielkim trudem przeszła do 'zywej formy'. Wykrzywiła się. Podeszła wolnym krokiem do Qedr'a.

Qedr

A jak ty "to" robisz?

Kira

Spojrzała na Qedr'a zmęczonym wzrokiem. Ba, jeszcze bardziej martwym niż jako duch.
- Inna... Ona to potrafi, Leo też. Nic im nie jest i przychodzi to z łatwością. Mi nie. Wspomnień już nie posiadam, a bywa i tak, że zapominam, kim jestem, kim byłam... Qedr, to już koniec. Korzystam z pobytu na Ziemi ile wlezie, jednak pozostało mi kilka, nędznych dni. Wtedy albo zniknę, albo zwariuję zupełnie i obudzi się moja mroczna strona. - uśmiechnęła się krzywo.
- Zresztą, przecież Ty o tym wiesz... - potrzebowała się komuś wyżalić tym bardziej, że już nie jest nikim ważnym w tej krainie. Ot, sobie była Alfa. Martwa Alfa. Żachnęła się do swojego biurka, przekładając wszelakie mikstury odkażające.

Qedr

- Ech... no to będziemy mieli kłopot, jak "obudzi się w tobie ciemna strona"...