Leczenie

Szasta

//ok pappa//

Master

Spojrzał na Sherii i jakiegoś mniejszego od siebie, szarego wilka.
- Co zrobił?- zapytał, szybko zabierając od Berthy waciki i sam przycisnął je mocno do ran. Krwawienie ustępowało bardzo powoli.
Czekał na szczegółową odpowiedź wilczycy.

Sheala

Przyszła z Edwarem niesionym na jej plecach. Zdyszana i zakłopotana powiedziała - Proszę mu pomóc. Ma zadrapanie od niedźwiedzia na boku! - szukała wzrokiem lekarza po sali.

Szasta

Charknął krwią i słuchał rozmowy wilków,niestety nic nie widział.

Lotus

- to nic takiego! - syknął do niej, marszcząc nos. przyłożył łapę do oka, przez które przechodziło drapnięcie. - nic a nic. - mruknął jeszcze raz, czując krew.

Sheala

- Nie, to poważna sprawa. - powiedziała. Nachyliła się nad nim i zaczęła zlizywać krew z jego oka. xd

Lotus

- ble. - skomentował jej zachowanie. - lepiej popatrz na łapę! - mruknął, przejeżdżając przednią kończyną po tylnej. - złamana!

Sheala

- A co ja batmanka jestem.? Nie znam się na tym. - spuściła wzrok. Z oczu spłynęły jej gęste łzy.

Szasta

Usłyszał znajomy głos,to był Edward szczeniak Sam i jej drugie szczenię,którego imienia nie znał.Edward,co ci się stało-spytał i podniósł łeb,ale i tak nic nie widział na oczy.

Lotus

- nie płacz. każdego by kiedyś zaatakował niedźwiedź. - mruknął, ocierając jej łzy. tym samy odpowiedział na pytanie Szasty.

Sheala

- Przepraszam. - otarła szybko łapą łzy i uśmiechnęła się kątem pyska. - Jak się czujesz? - zapytała.

Lotus

- dobrze. tylko boli. - powiedział, przykładając łapę do swojego boku. - ale dobre chociasz to, że kiedy kończyna jest złamana to nie czuje się prawie nic. - mruknął.

Sheala

- Gdzie ten lekarz.. - pomyślała patrząc na fatalnie połamaną łapę Edwarda.

Lotus

spojrzał tam, gdzie powędrował wzrok siostry. - nic jej nie będzie. - powiedział, miejąc na myśli nogę. xP

Szasta

Hm,niedzwiedz...to podłe stworzenia,nie każdy wilk może na nie polować-powiedział,splunął krwią.Co ci zrobił konkretnie ten łajdak-spytał,sam nienawidził niedzwiedzi.

Sheala

Przeniosła wzrok na Szastę. Pamiętała go, ale nie wiedziała, czy może mu ufać. Przysunęła się bliżej brata.

Szasta

Nie musisz sie mnie obawiać wadero,jestem teraz nie szkodliwy jak szczenię-powiedział
i zaśmiał się.

Sheala

- Możliwe. - powiedziała cicho kładąc się. Czekała zniecierpliwiona na medyka. oO

Lotus

- ta. - prychnął. - szczenie. - zmarszczył nos. - nic. ogółem to była niedźwiedzica z młodymi. hm. nawet polować nie można, bo jak tylko wyczują padlinę od razu przychodzą.

Szasta

Charkał coraz głośniej,nigdy się nie dałem postrzelić,a teraz umrę od ludzkiej broni-powiedział i spuścił łeb.