Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Leczenie

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Maiko
Dojrzewający


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 19:19, 06 Mar 2013 Temat postu:

Wilk ostatkami sił usiłował spaść ze szpitalnego łóżka. Udało mu się to, jednak przy tym towarzyszyły mu głośne piski, niemalże podobne do jęknięć hieny pożeranej przez lwa bądź psa silnie potrąconego przez samochód. Seth próbował łapać powietrze, jednak bez żadnego powodzenia. Przyczołgał się powoli do szafki z lekami, będącej na poziomie jego oczu, i sięgnął z niej byle jaki lek, a raczej truciznę, doprowadzający do szybkiej śmierci.
- Nie będę żałował... - Otworzył wieko od plastikowej buteleczki z pigułkami i przyjrzał się ów truciźnie, która spowodować miała śmierć Seth'owi.

~ Seth ~

.Tu czekam na reakcję pozostałych xd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaine
Dojrzewający


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz?
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 16:12, 07 Mar 2013 Temat postu:

- Co? N-nie, J-ja... - jęknęła zdesperowana. Co ją podkusiło tu przyłazić z tą łapą? A kto wie. Do tego przyjaciółka zdzieliła ją w pysk, po czym wadera zachichotała, choć czuła ból. Wstała z ciężkością, utykając na lewą łapę. Czuła się lekko pobudzona, syknęła po raz kolejny dzisiaj.
- Nie wiem co jest, nie było TAK źle... - Przyznała z głupim wyrazem pyska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 16:44, 07 Mar 2013 Temat postu:

Rosan poczuła, że kogoś pacnęła. Cofnęła łapy w tamtym kierunku delikatnie. Dotknęła czyjejś kufy. Westchnęła.
-Przepraszam, ale może przestaniesz jeść cukierki od nieznajomych. Nikt ci nie mówił? Nigdy nie bierz słodyczy od nieznajomych. - powiedziała. Nie miała poczucia winy, że klepnęła w pysk Shaine.
Bo czemu miałaby? Nie uderzyła mocno, a przyjaciółka oduczy się może brać od nieznajomych cokolwiek jadalnego.
Zjechała łapami w dół i do łapy. Cofnęła jedną swoją łapę. Hm, czysta. Wróciła powoli do tułowia i zjechała na drugą łapę. Zobaczyła a opuszkach ślady krwi. Aha!
-Dobrze, dobrze, że przynajmniej cię czuję. - mruknęła.
Ale co teraz? Westchnęła ze zmęczeniem. Boże, nie mogę już myśleć. Spojrzała na łóżko, na którym leżał Zuri. Na stoliku obok leżały czyste bandaże. Nie puszczając łapy, delikatnie pociągnęła przyjaciółkę w tamtą stronę.
-Chodź. - powiedziała tylko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaine
Dojrzewający


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz?
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 17:43, 07 Mar 2013 Temat postu:

- Yaa, nikt mi nie mówił, żeby brać cuksy od walentynkowych duszków. - Przewróciła oczyma, machając energicznie ogonem. Czując, jak Rose ciągnie ją za łapę poczuła, jakby łapa jej pulsowała.
- Łołoło! Co jest? - Odparła na popędzenie z wielkim, nie zrozumiałym dla userki zdziwieniem. Ale... Rose, ty mnie nie widzisz... Powiedziała do siebie w duchu, na razie zastanawiała sie nad latającymi dookoła czarnymi kropeczkami. Nagle pojawiły się inne, kolorowe.
- Hej, Rose, widzę kolory niczym z Matryoshky Vocaloidów! - Z zachwytem odezwała się do przyjaciółki. W mózgu jej się coś poprzewracało? Upływ krwi to spowodował, czy przez wspominki chwilowo zjechana psychika wadery?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:13, 07 Mar 2013 Temat postu:

Rosan westchnęła z rozdrażnieniem.
-Owszem, ale cię czuję. Po twojej obitej twarzy, nie wspominając, że to ja ją obiłam, zjechałam do łapy. Dziwię się, że nie czułaś. - powiedziała cierpliwie. Spojrzała w przestrzeń za sobą, jakby "w stronę Shaine", ale w przestrzeń - Jak to widzisz... Że co?
Było źle. Co się z nią dzieje? Rozejrzała się i... Nie. Westchnęła z rozdrażnieniem. Nie do wiary, że to się dzieje.
-Karmel, możesz tu podejść? - zawołała "bezbarwnym" tonem. - Chyba Shaine zaczyna odpływać, w ciekawym tego słowa znaczeniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosan dnia Czw 20:26, 07 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alegria
Dojrzewający


Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Marsa
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:25, 07 Mar 2013 Temat postu:

Alegria myślała, że ma jakieś przywidzenia. Czy jej koleżanka ciągnęła powietrze? I mówiła do niego? To dziwne. No tak walentynki, cukierki i wszystko jasne!
- Cukierek uczynił swoje? - Zapytała ze sarkastycznym uśmiechem Rose. - Rose pomóc tobie? Postanowiłam, że chyba będe chodzić na praktyki na lekarza to jak tu jestem to się przygotuje.I kto by pomyślał cukierek uczynił swoje. Niewidzialność no nie zbyt fajne. Nikt cię nie widzi i twojej perfekcyjnej fryzury, którą ma nasza waderka. Po tej myśli powróciła do Zuriego, który nadal leżał z pasami.
- Oczwiście, że nie Zuri. - Lekko się zaśmiała. - Po prostu Karmel przyszedł tu na praktyki na lekarza. Nikt z nas nie jest szamanem.

To ja tak dla sportu się przyczepię, bo miałam o tym wykład ;3 W zdaniach, zwłaszcza między osóbkami jako-tako się znającymi, stosujemy 'Ci', nie 'Tobie'. Ale to karygodny błąd nie jest :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:34, 07 Mar 2013 Temat postu:

Rose spojrzała na Zuriego dobrotliwie. Wcześniej jakoś nie dotarły do niej jego słowa. Kiwnęła głową i skrzywiła się.
-Ale tak a propos to ciekawa jestem co się stało z lekarzami. Cała wataha by tu skonała i by się nie pojawili. - prychnęła z pogardą - Mam nadzieję, że ty będziesz godnie reprezentować ten zawód - uśmiechnęła się serdecznie do Alegrii.
Poczuła wstyd, że myślała wcześniej tak samolubnie. Jak mogła być tak egoistyczna? W duchu przeprosiła koleżankę.
-Zuri, jak się czujesz? Boli cię coś? Muli? Cokolwiek? Jak coś to informuj na bieżąco. - powiedziała rzeczowo i spojrzała w "powietrze" - Shaine, skarbie - powiedziała przymilnie i ciut sarkastycznie - byłoby prościej gdybyśmy widzieli chociaż twoje kontury. Może zechcesz się sypnąć? - spytała podnosząc pudełeczko wypełnione pudrem dla szczeniąt na przetarcia i jakieś inne rzeczy.
Pachniał dziećmi, chociaż trudno sobie wyobrazić ten zapach. Jednak właśnie tak się kojarzył. I żeby nie było, że wzięła go znikąd, wyjaśnienie jest krótkie. Rose mówiąc do Zuriego, zaczęła przeglądać szafkę przy łóżku, na którym leżał basior. To dziwne, że przy łóżku z paskami jest coś takiego, przeszło przez myśl wilczycy. Co za bałagan...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alegria
Dojrzewający


Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Marsa
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 21:43, 07 Mar 2013 Temat postu:

- Spokojnie Rosanko przy mnie nikt nie zginie. - Powiedziała uśmiechając się do wadery. - To dobry pomysł w ten sposób będziemy widzieć ciebie, jak i ranę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuri
Dorosły


Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 12:43, 08 Mar 2013 Temat postu:

Rozmowy wokół się ożywiły, jednak Zuri był zajęty czym innym. Toczył zażartą walkę ze skórzanymi pasami, które w dalszym ciągu nie zamierzały ustąpić w upartych negocjacjach. Chciał się jak najszybciej uwolnić - głównie po to, by doskoczyć do miotającego się w bólu wilka, choć w umyśle białego ciągle tkwiła zachęcająca wizja opuszczenia tego przytłaczającego miejsca. Mimo to od dawna wyznawał zasadę, że w dzień jego śmierci nie powinien umierać ktoś inny, dlatego usilnie próbował dotrzeć do wilka, nad którym w oczach Zuriego wisiała jakaś złowroga energia najwyraźniej skutecznie odpychająca innych, szczególnie medyków.
Raz po raz Zuri spoglądał na swoich towarzyszy, wyraźnie skupionych na czymś innym. W pewnym momencie wilk odciągnął wzrok od konającego wilka i odetchnął tak głęboko, na ile pozwalała mu jego dokuczliwa rana. Wyglądał na wilka, który dokładnie analizuje swoje myśli i stara się szybko znaleźć odpowiedź. Czy ktoś inny dostrzega tamtego wilka? Może to normalne w tych stronach? ..Może tylko on go widzi? Ostatnie pytanie wywołało u niego niepokój, a zarazem lekką ulgę. To z pewnością kolejne objawy jego stanu wywoływały wszystkie te sytuacje, z pewnością kolejne obrazy mieszały się w jego umyśle i nie pozwoli umieścić się w prawidłowej rzeczywistości. Z każdym kolejnym faktem, przez gruby mur własnego przekonania, coraz bardziej przebijała się jedna niespokojna myśl. Nigdy, nawet najgorszych sytuacjach, nie miał aż tak prawdziwych "wizji".
Zuri zaśmiał się idiotycznie. To wszystko wydawało się tak dziwne, nawet ból był tak realny. Mimo to, wilk stwierdził, że musi uwierzyć rozsądkowi. Po pewnym czasie zdołał uspokoić myśli i ze spokojnym uśmiechem przymknął ślepia oraz ułożył łeb skierowany pyskiem w stronę zajętych czymś wilczyc. Następnie otworzył oczy i zobaczył Rose ciągnącą za coś, co wyglądało jak zwykłe powietrze, wyjątkowo jednak dzisiaj rozmowne - pomyślał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 13:30, 08 Mar 2013 Temat postu:

Umarlaki. Wszędzie. Znużone, zmętnione tęczówki przeniosły się na konającego wilka i co najśmieszniejsze, rozkwitło w nich rozdrażnienie. Dziwaczna istota, przypominająca pomieszanie wilka i jelenia, dodatkowo ukształtowana w ludzką sylwetkę zbliżyła się do Setha z przekrzywioną głową, niewymownie zgarbiona, aby porożem nie uderzyć w niski sufit. Wbrew wszelkim pozorom Severus nigdy do niskich nie należał i choć było to ciało zdecydowanie damskie, nadal górował nad resztą. Głośno trzasnęło w kolanach, gdy przykląkł obok wilka z zaciekawieniem ale i jednocześnie irytacją w oczach. Wysuszona, koścista łapa wyciągnęła się w jego stronę, powoli wplatając kościste palce, zimne, w futro wilka. Niebieski błysk przebiegł po całym ramieniu przy pierwszym dotknięciu, lekko jeżąc sierść. Zakłopotany, ale nadal, uśmiech pojawił się na pysku istoty.
- Chcesz umrzeć?
Co za durne pytanie. Przepełnione czymś, co wskazywało na ironię ale i euforię w jednym, jakby wręcz cieszył się, że wilk umiera. A może tak tylko się zdaje.. Palce przesunęły się pieszczotliwym ruchem, gładząc, głaskając wilka za uchem, zdrowa zaś prawa łapa prześlizgnęła się do buteleczki tabletek, jednym palcem przejeżdżając wzdłuż jej szklanej ściance. Ułatwić Ci śmierć, biedaku?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maiko
Dojrzewający


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 14:19, 08 Mar 2013 Temat postu:

Przeniósł swój znużony wzrok na wysoką istotę, która przed krótką chwilą zdała Seth'owi pytanie.
- Nie mam innego wyjścia. Nikt nie zdoła mnie już uratować... - Przerwał, by dać sobie czas na wielokrotne łapanie oddechu. które i tak nie odniosłoby żadnego skutku. - ... Moje żebra przebiły płuca i teraz nie mogę oddychać. Tylko... - Przerwał po raz kolejny. - ... parę razy udało mi się wsiąść pełny oddech, by cokolwiek z siebie wykrztusić.- Tutaj zaczął ciężko dyszeć, opierając się dwiema przednimi łapami. Fale krwi wydobyły się z jego pyska, tym samym spadając na brudną, szpitalną podłogę.
- Zabij mnie. - Spojrzał swymi szklistymi, złotymi oczyma na samicę. - Koniec jest blisko...
Wtem jego ciało uderzyło o ziemię.
- Przekaż im... przekaż mojej rodzinie... Kaori i Florence, że... już więcej mnie nie zobaczą... - Począł kaszleć i pluć krwią. W jego ślepiach zakręciły się łzy, które wkrótce wypłynęły na jego policzki obrośnięte sierścią. Nie chciał umierać, jednak co miał począć skoro nikt nie zdołał mu pomóc...?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maiko dnia Pią 14:20, 08 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 14:35, 08 Mar 2013 Temat postu:

Wyjścia? Tu nigdy nie było wyjścia. Podążasz własną drogą, wydeptujesz własne ścieżki, ni to przez ciernie, ni to przez kwiaty, ni to przez piach. A Twoja ścieżka się tu kończy, gdy zapadłeś się w morze cierni, nawet nieświadomie wpadając w króliczą norę. Niczym nasza mała, słodka Alicja. Kolejne przekrzywienie łba, jasne kosmyki opadły na jedną stronę, uszy oklapły, niczym ciekawy kociak, który patrzy z ukrycia na kolejną falę wydarzeń. Myszka czy kłębek wełny do zabawy, miau? Przytaknął tylko, nie widząc sensu w odzywaniu się, nadal z tym fałszywym uśmiechem, zakłopotanie wygasło, pojawił się za to normalny, niemal szczęśliwy uśmiech, choć tak obciekający fałszywością i mdłą słodyczą, jak tylko się dało. Rozumiem, tak, tak. Delikatna zmiana ułożenia łapy, która dotąd pieszczotliwie głaskała i pieściła ciało wilka, jakby próbował pomóc mu się podnieść. Przebite płuca, nieciekawie. Dla Ciebie. Dla mnie jest to tylko kolejna zabawa.. Zmieniłeś to w zabawę, gdy tylko poprosiłeś o śmierć. Błagaj.
Delikatne poruszenie się warg, gdy tylko tępo przytakiwał na jego słowa niczym zawodowy słuchacz, ociekający pogardliwą słodyczą. Kaori i Florence? Nieważne i tak zapomnę. Bądźmy szczerzy, nigdy ani dbałości o porządek nie miał ani dobrej pamięci, czy orientacji w terenie. Nic też nie zapowiadało, żeby to miało się zmienić. Palce przestały bawić się w zjeżdżanie po linii buteleczki, ramiona wyprostowały się z cichym trzaskiem w łokciach, łapiąc wilka i przyciągając do siebie. Nie, nie tyle co przyciągając, go przytulając, wtulając go w siebie wręcz na siłę. Zapewne wilk już ledwo stał na łapach, nie powinno być to trudne.. Niewzruszony na ślinę, krew czy łzy, które zaczęły plamić mu koszulkę i futro złapał go pewnie zdrową łapą, podczas gdy odwrócił łeb, wysuszone palce sięgnęły raz jeszcze po strzykawkę. Przez chwilę obracał ją powoli w palcach, zanim z uroczym uśmiechem wbił igłę w bok wilka, aplikując substancję.
Środek przeciwbólowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaine
Dojrzewający


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz?
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 15:40, 08 Mar 2013 Temat postu:

Choć ciągle nie kontaktowała w pełnej postaci, poczuła jakiś skręt w żołądku. Mimowolnie prychnęła, przekręciła się i patrząc ze zgrozą na pojawiające się nad nią latające pyłki, otworzyła szeroko oczy. wszystkie położyły się na niej, po czym błysnąwszy fioletowym światłem, po kolei przywracały ciało wadery. Kawałek po kawałku. Po wszystkim westchnęła z ulgą.
- Fakać tę magię! - Burknęła z niesmakiem, pokazując ten sadystyczny grymas, którego nie było widać tyle czasu.
- To chyba nie będzie potrzebne. - I ten żałośnie powtarzający się co chwilę, złośliwy uśmiech. Zdzieliła się z zaciśniętymi zębami w pysk, próbując pozbyć się mroczków i kropeczek.
- Nie znikają! Chociaż, może to są kolorowe cukierki od tego parszywego,skunksiatowego ducha. - Powiedziała wyraźnie, choć jej źrenice pomniejszyły się gwałtownie i wjechały silnie w górę. Czuła się jak po narkotykach labo jakimś alkoholu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 17:56, 08 Mar 2013 Temat postu:

Rose zaniepokoiła się. Wtedy nagle Shaine zaczęła się pojawiać. Powoli, po kawałku, aż w końcu stanęła przed nią widzialna w całej swojej okazałości. Słyszała za sobą szarpanie Zuriego. Po chwili ustało.
-Zuri, nie szarp się, bo cię będzie znowu bolało. - powiedziała cierpliwie. -Shaine? Shaine! Spójrz na mnie, hej, tutaj.
Rose chwyciła delikatnie pysk wadery. Bała się i nie wiedziała co zrobić. Rozejrzała się. Co się działo z Karmelem kiedy przydałoby się jego głupie uparcie?!
-Karmel! - krzyknęła na zwieszonego wilka.
A może po prostu się na nią gniewa? Nie no, proszę... Westchnęła z rozdrażnieniem. Poczuła lekkie poczucie winy, że tak się darła dziś na znajomego, jednak teraz nie było czasu na żadne przeprosiny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuri
Dorosły


Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 3:56, 09 Mar 2013 Temat postu:

Zuri spoglądał na młodą wilczycę, która przed chwilą pojawiła się naprzeciw Rosan i Alegrii. Nie poruszył się zbytnio, ani nic nie powiedział. Gdzieś z głębi jego umysłu dobijało się przekonanie, że ta wilczyca musiała stać tu wcześniej lub też może ślepia Zuriego po prostu nie zdążyły w porę zarejestrować jej obecności, zapewne przez to dziwne, fioletowe światło.
Na całą scenę wilk spoglądał z obojętnym wyrazem pyska zmieszanym z namiastką ciekawości w zmęczonych oczach. Chwila bezczynności znów pozwoliła dać znać o sobie licznym ranom i pomniejszym zadrapaniom na jego ciele, na co Zuri skrzywił się z niezadowoleniem. A następnie jeszcze większym, gdy przez dokuczliwy ból przebiły się dwa przekrzykujące się nawzajem sygnały - głód i zmęczenie.
Zuri nie był w stanie sobie przypomnieć kiedy ostatnio zjadł cokolwiek. Ostatnie dni zmuszały wilka do pozostawania w morderczym stanie czujności i ożywienia umysłu. Nigdy zresztą nie jadał zbyt dobrze. Na jego ciele lekarz mógłby z łatwością przedstawić swoim uczniom opis każdej poszczególnej kości. Nawet gęste futro ledwie pomagało zakryć sylwetkę wilka. W tej chwili raczej skutecznie pogarszało jego wygląd, umieszczając na sobie mieszaninę zasychającej krwi, kurzu i nieśmiało wychylającej się bieli.
Zuri zamrugał kilkakrotnie ślepiami chwilowo odganiając dotkliwe zmęczenie. Zdołał zdusić w sobie natarczywe odczucia, następnie wydobył z siebie całą swoją uwagę, by znów znaleźć się w lecznicy.
Rose stała przy nieznajomej mu wilczycy i zachowywała się niespokojnie. Zuri przyjrzał się uważnie jej znajomej. Wyglądała jakby usilnie próbowała ze sobą walczyć, szczerzyła się ciągle i krzyczała, jednak wilk miał wrażenie, że wilczyca zaraz się przewróci.
- Rose? - Zuri odezwał się nagle cichym głosem. - Lepiej połóż tę dziewczynę i spróbuj ją uspokoić, zanim coś sobie zrobi. Opatrz i zawiń jej też tą łapę, bo nie najlepiej wygląda..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuri dnia Sob 3:58, 09 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 9:55, 09 Mar 2013 Temat postu:

Rose spojrzała na basiora zdziwiona. To była chyba najdłuższa wypowiedź jaką od niego usłyszała. Robi postępy. Szybko się otrząsnęła z szoku i zaprowadziła Shaine do łóżka obok. Ta wcale jej nie pomagała, ale co poradzić. Trochę się chybotała na boki, więc Rose łatwo ją przewróciła (ale delikatnie) na łóżko. Spojrzała na łapę. Kurczę, ja nie umiem opatrywać ran! Inaczej dawno bym to zrobiła. Spojrzała ponuro na Karmela. Nie to nie, niech tam stoi.
-Alegria, zajmiesz się tą raną? - poprosiła koleżankę.
Sama znowu zaczęła przemawiać do Shaine.
-Shaine, spójrz na mnie. Nie odpływaj. Shaaiiine. - westchnęła rozdrażniona i spojrzała na Zuriego.
Przyglądał im się. Nie mocował się już z paskami, po prostu sobie leżał. Widziała przez chwilę jak wilk się skrzywił. A więc go boli. To chyba normalne. Chciała do niego podejść, ale teraz nie mogła. Spojrzała na niego pocieszająco, bo nie wyglądał na zbytnio szczęśliwego. Nic dziwnego, ale jednak radość daje siłę. Przynajmniej zdaniem Rose.
Wróciła spojrzeniem do Shaine i znowu zaczęła do niej mówić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 12:21, 09 Mar 2013 Temat postu:

Z każdą sekundą cofała się coraz bardziej, drobnymi kroczkami, mimo powolności czynów, plącząc w nich bardziej, niemal się potykając, co wyraźnie dało się dostrzec w chwili, gdy jej nos niemal zderzył się z ziemią. Przy tym wciskała się bokiem w ścianę budynku, od zewnątrz, oczywiście. A w szklanych oczach malowało się powątpiewanie i, gdyby nie były skryte pod grzywką oraz w cieniu schylonego łebka, można by znaleźć tam pytanie 'czy oni na pewno wiedzą co robią?' Tak, wręcz ogarniała ją panika, a z przykrością musiała zauważyć, że zdarzało się to w każdej niemal chwili znaczniejszych wydarzeń. Wojownikiem być nie może, lekarzem, patrząc na sytuację, też nie. Abi, Abi, co z ciebie wyrośnie.
Oparła jedną z łapek o mordkę, przyciskając poduszkę z całych sił do pyszczka, tłumiąc w sobie obawy, lękliwe westchnięcie. Nawet nie umiałaby stwierdzić czemu się boi, jakby ktoś zapytał..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alegria
Dojrzewający


Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Marsa
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 21:59, 09 Mar 2013 Temat postu:

- Jasne, nie martw się. - Powiedziała poważnym głosem. - Rana jest głęboka.....rana Zuriego też była głęboka......Karmel wtedy kazał nie przemywać wodą utlenioną. - Powiedziała cicho, nie wiedząc co ma robić.
-Zrobimy tak jak z Zurim, najpierw polejemy spirytusem a potem zaszyjemy. - Powiedziała łapiąc za butelkę ze spirytusem, igłę i nici.
Karmel przy Zurim robił to samo tyle, że tam musiał wyjmować odłamki szkła, a w ranie Shaine było czysto. Kiedy skończyła rana wyglądała nie co lepiej, ale zostaje myśl czy Shaine wytrzyma.
- Rose skończyłam teraz zostaje czekać. - Zwróciła się do zdenerwowanej koleżanki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karmel
Beta Wiatru


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 14:42, 10 Mar 2013 Temat postu:

Karmel właśnie się obudził. Jak mógł zawiesić się na tak długo?! To niedopuszczalne! Zapewne tym, co go obudziło był upadek z wysokości kilku centymetrów na szpitalną podłogę. Zawiesił się tylko na chwilę, a tu taki cyrk! Shaine z raną na łapie, umierający wilk...
- O boże, co tu się wyrabia? - zapytał
Podał "wilkowi od żeber" lek przeciwbólowy, po czym wrócił do reszty. Najwyraźniej opanowali sytuację bez niego. To dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosan
Dorosły


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 14:45, 10 Mar 2013 Temat postu:

-Dziękuję. - powiedziała z wdzięcznością.
Spojrzała na Shaine. Była zmartwiona. Spotykały ją (Rosan) coraz dziwniejsze rzeczy. Czekać... Westchnęła ze zrezygnowaniem i odwróciła się do Zuriego. Usiadła przed nim tak, żeby ją dobrze widział. Spojrzała na niego uspokajająco.
-No więc... Co się stało, że byłeś taki pokaleczony? Mamy się spodziewać, że wpadnie tu wkurzony gość z jakiejś knajpy i będzie się awanturował o zbitą szybę? - zażartowała słabo.
To był najgorszy żart, jaki kiedykolwiek udało jej się powiedzieć. Chyba naprawdę musi się przespać..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 402, 403, 404 ... 432, 433, 434  Następny
Strona 403 z 434


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin