Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alegria
Dojrzewający
Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Marsa Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:24, 18 Mar 2013 Temat postu: |
|
// Dziękuje :3 tylko mam mini pytanko do czego Alegrcia ma talent, bo nie opisałaś?//
Alegrii było już trochę lepiej, ale i tak nie wiedziała czy rzeczywiście to jest prawdą. Po słowach Cleo tylko jej piękna grzywka się podniosła, a ona wróciła do nucenia i rysowania. Popatrzała na nią lekkim uśmieszkiem, który mówił za siebie ,, dzięki, że tak myślisz''.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rosan
Dorosły
Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 11:25, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Rose podskoczyła kiedy Seth wydarł się wniebogłosy. Popatrzyła na niego gromiąc go wzrokiem.
-Rób tak dalej a wyjdziesz bardziej pokiereszowany niż kiedy tu wszedłeś. - burknęła i odwróciła łeb w stronę Alegrii.
Tam gryfica przytulała ją, jakże smutną. Rose podeszła do niej i usiadła po drugiej stronie (Alegrii). Bujnęła ją zaczepnie barkiem z lekkim uśmieszkiem.
-Nasza młoda pani lekarz potrzebuje chyba odpoczynku co? - zaczepiła łagodnie i serdecznie. - Idź do domu, prześpij się. Założę się, że twoja pomoc przyda się jeszcze nie raz.
Uśmiechnęła się pocieszająco, znów oplatając swoje ciało puchatym ogonem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alegria
Dojrzewający
Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Marsa Płeć:
|
Wysłany: Wto 15:04, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Przestała rysować, uśmiechnęła się i skierowała łeb ku Rose.
- Heh Pani Doktor Alegria. - Zaśmiała się. - A może pójdziesz ze mną, nad jeziorkiem mówiłaś, że to fajna sprawa mieć jaskinię więc możemy sobie posiedzieć zamiast na dworzu kiedy jest zimno. Zaproponowała koleżance.
Jej opadnięte uszka podniosły się, a złoty uśmiech znów powrócił i jeszcze fryzura znów była perfekcyjna. To pewnie z powodu tego, że wadera bardzo lubi być chwalona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosan
Dorosły
Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:15, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Rosan uśmiechnęła się, ale po chwili powiedziała przepraszająco.
-Nie dziś, muszę się trochę przespać, odpocząć, Zuri też pewnie nie pogardzi chwilą wytchnienia. Ale kiedyś na pewno wpadnę. - obiecała łagodnie.
Westchnęła, wstała i przeciągnęła się leniwie. Popatrzyła na zwieszonego Zuriego.
-Trzeba się będzie zwijać - powiedziała do koleżanki i podeszła do białego basiora. Pomachała mu łapką przed pyskiem. - Ej, śpiąca królewno, wracaj na Ziemię. Zmykamy.
Mówiąc to uśmiechnęła się serdecznie. Nie ma co dłużej zwlekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:32, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Uśmiechnąwszy się, kiedy ta pocałowała go, rzekł z podziwem w głosie:
- Więc to ty uratowałaś mi życie. Bardzo Ci dziękuję, nie wiesz jak bardzo jestem Ci za to wdzięczny.
Położył się na boku i wtem poczuł ból po wyrwaniu kła. Jęknął, jednak niemalże niedosłyszalnie.
- Ciekaw tylko jestem - kiedy odrośnie z powrotem. - Skrzywił się i zwiesił łeb w zażenowaniu. Cóż, takie życie. Upadki, krzywdy i choroby są czymś nieuniknionym w każdym organizmie. Seth otworzył szeroko pysk, po czym wydał z siebie przeciągły ziew.
- Zmęczony jestem. - Rzekł, pokładłszy się na boku. Jednym okiem obserwował poczynania wilków, nadal tu będących i coś różnego robiących. Ta rozmawia z tą, ten stoi w miejscu, tamten nie wiadomo co czyni. Ależ ten świat dzisiaj pokręcony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:01, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Chyba powinnam odpisać.. damn.. ale mi się nie chce. D:
Zamrugał, marszcząc brwi wraz z niezadowolonym wyrazem, złowrogimi iskierkami w turkusowych oczach, wpatrując się tępo w sufit. Nie pasowało tu parę rzeczy. Dlaczego sufit? Przed chwilą obserwował coś ciekawszego, czuł to, na tym się skupił. A potem? Nic. Nieznośne, błękitne iskierki skakały mu przed oczami mącąc obraz. Druga sprawa. Dlaczego sufit? Przecież siedział. Pomyślmy jednak. Poruszył delikatnie łapami, płasko leżącymi na podłodze. Upadło mu się, lub przejęty kolejnym odchyleniem się do tyłu w końcu nie załapał resztek równowagi i runął. Czuł jednak kolejne, nadchodzące i wgryzające się w monotonną lawinę myśli pytanie.
Gdzie on do cholery jest?
Westchnął, próbując rozpoznać jakikolwiek zapach. Złościł go ten otępiały, nie, szczerze - tępy zmysł węchu. Niemniej nieraz ratowało mu to tyłek. Kto przeżyłby, codziennie siedząc obok gnijących trupów, rzygających po zjedzeniu zepsutej ryby marynarzy, czy.. Nieważne. Poruszył uszami, gdy nagłym odruchem doszły do niego dźwięki, jakoby ktoś je włączył, ponownie przyciskając guzik Mute. Wnioskując po czystym, przesiąkniętym krwią zapachu, dźwiękach i głosach innych istot, zapewne znajduje się.. w Lecznicy. Wnioskowało na to także nieznośne, drażniące nos zapachy ziół. Cholera jasna. Po co tutaj przyszedł? Po co? Zawsze miał jakiś powód. Nawet, gdy jego charakter resetuje się i zmienia, znów skacząc pod wpływem energii zżerającej tkanki z jego łapy, wiedział, że musiał mieć jakiś cel. Zaraz. Łapa. Logiczne. Nie będzie przecież chodził z taką łapą. Musi ją czymś osłonić. Bandażem. Albo usztywnić. Niepokój o stan kości wprawiała go w niemiłe, nieprzyjemne wręcz myśli. Gdyby znów wyłamała się jak zapałka..
- Tch.
Dźwignął się do góry i choć spodziewał się tego, zdziwienie na ponowny widok sufitu, gdy padł z powrotem nieco go zaniepokoił. Kolejne stężenie emocji na pysku, głównie zirytowania i rozdrażnienia, gdy poruszył niemrawo szkaradną łapą. Niedobrze mi. Efekty cukierka? Zmarszczył nos, pod wpływem dziwnej chęci przesuwając łapę i tykając materiał, który miał na sobie, palcami. Więc to nie był sen. Suficie, pomóż mi wstać, proszę. c:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alegria
Dojrzewający
Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Marsa Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:02, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
- Dobrze ja też kiedyś na pewno wpadnę do twojej restauracji. - Powiedziała do Rose uśmiechając się.
Hemk..., ale gdzie tu iść? Dobrze by było gdzieś się przejść, żeby też mieć takie szczęście i spotkać kogoś nowego, którego można zaliczyć do niewielkiej gromadki znajomych. Czekała aż Rose wyjdzie z lecznicy, bo nasza wadera nie chciała, żeby Rose coś do niej mówiła kiedy będzie wychodzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleo
Dorosły
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z daleka :P Płeć:
|
Wysłany: Wto 21:09, 19 Mar 2013 Temat postu: |
|
Uśmiechnęła się do Setha i pielęgniarek. I na swoje szczęście i nieszczęście wybiegła z lecznicy. Biegła całymi wszystkimi siłami. Spieszyła się na ważne spotkanie. Dzisiaj pójdzie na piechotkę do domu. No niestety takie już marne, nie cudowne życie.
z/t.
Znów to samo. Post za krótki.
// Poprawiono//
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cleo dnia Wto 21:57, 19 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuri
Dorosły
Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 16:21, 20 Mar 2013 Temat postu: |
|
Zuri, zawieszony gdzieś pomiędzy marzeniem o soczystej baraninie a chwilą odpoczynku, ocknął się, gdy niespodziewana łapa Rosan pomachała mu przed oczyma. Wilk wzdrygnął się nagle i po długiej chwili powrotu do właściwego wymiaru, oraz podejrzliwym wpatrywaniem się w wilczycę, wbił niespodziewanie wzrok we własne łapy, których wygląd okazał się w tej chwili niespotykanie ciekawy.
- Eem.. Tak, to załatwiłaś już tutaj swoje sprawy? - zapytał w końcu, próbując stonować głos w sposób nasuwający myśl, iż wilk to czekał już dłuższy czas, a nie odwrotnie. Po chwili Zuri uśmiechnął się niewinnie i ruszył powolnie, włócząc łapami do wyjścia. Spojrzał przelotnie po reszcie obecnych (na wszelki wypadek zerkając kilkakrotnie na Rosan, gdyby wilczycę nagle naszły mordercze myśli o zemście) po czym zatrzymał czujny wzrok na Alegrii.
- Powinnaś zostać lekarzem, masz do tego łapę. - mruknął, posyłając wilczycy szczery uśmiech. Następnie wilk stanął w przejściu i spoglądając na Rosan, czekał (uważniej niż poprzednio) aż ruszy przodem do tajemniczej Cukierni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosan
Dorosły
Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:09, 20 Mar 2013 Temat postu: |
|
Rose uśmiechnęła się łagodnie do białego wilka i ruszyła również do drzwi. Przechodząc obok Alegrii uśmiechnęła się.
-No to do zobaczenia. - mruknęła przyjaźnie.
Wyprzedziła wilka i mimo zmęczenia z gracją powędrowała w stronę swojej Cukierni. Zrównała się po jakimś czasie tak, by iść w miarę na równi z Zurim.
zt. -> Cukiernia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alegria
Dojrzewający
Dołączył: 13 Gru 2012
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Marsa Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:07, 20 Mar 2013 Temat postu: |
|
- Pa. - Pomyślała sobie. - No nic tu po mnie.
Pokierowała się w stronę wyjścia, myśląc o tym, co mówił Zuri. Na razie nasza wadera sobie trochę poszaleje , a potem to się zobaczy. Wyszła z lecznicy i powolnym, zgrabnym ruchem kierowała się, ku swojej jaskini.
z.t ->Góry-> Jaskinia Alegrii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yakato
Artysta Malarz
Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:07, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
Nagle dało się słyszeć tętent kopyt. Dość osobliwy zresztą. Na pewno nie była to spłoszona sarna czy jeleń. Może dziki koń? Wątpliwe. W krainie by się raczej nie szwędał, bo by go od razu coś zeżarło... A więc co tak głośno stukało o glebę, dając o sobie znać? Niedługo miało to wyjść na jaw, gdyż na swym dzielnym Panu Pierniku, tudzież po prostu zielonej lamie, przygalopował Yakato. Wydawał się być nieco przygnębiony od czasu nagłego rozstania z ciotką. Nieco? Nieco to mało powiedziane! Jeszcze nigdy wilczek ów nie był aż tak smutny i zdołowany. Zauważył to Pan Piernik i chcąc pocieszyć swego nadpobudliwego pana, zabrał go na przejażdżkę. Yakato jednak nie wydawał się być zachwycony. Nie cieszyło go to wcale. Leżał na grzbiecie swej lamy jak czarnobiałoniebieski dywan, który raz po raz smętnie posapywał. Lam sądząc, że być może coś się mu stało, postanowił zabrać go do Lecznicy. I tak właśnie Yakato znalazł się tu. Pan Piernik przystanął przed wejściem i mruknął coś po lamiemu do Yakato. W ogóle to lamy mruczą? No, nieważne, w każdym razie wilk nie zareagował. Zielone stworzenie prychnęło i zrzuciło go ze swego tułowia, nie bacząc na stan swego pana. Wilk nie wiedząc gdzie się właściwie znalazł, wlazł do Lecznicy i rozejrzał się. Świat wydawał mu się taki szarobury... Gdzie jest ciocia, do cholery? Gdzie sobie poszła? Przecież bez niej nie da sobie w życiu rady, no! Wilk usiadł w kącie, nie wiedząc po co się tu znalazł i wciąż niezbyt kojarząc to miejsce. W sumie to nic dziwnego. Nigdy nie był w Lecznicy - chyba, że był, a user zapomniał... - a w dodatku nie ogarniał świata. Zdołowanie lvl 9999.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:18, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
Sufit zignorował jednak błagania wilka, zaś ten w odpowiedzi przyjął niezadowolony grymas na pysku, wrogim spojrzeniem wbijając kolejne ostrza w sufit. Uszy poruszyły się niemrawo, gdy doszedł od nich nowy dźwięk, tak odmienny od monotonnego szumu. Szumu? Zmarszczył brwi, próbując przekręcić łeb i się rozejrzeć w poszukiwaniu źródła dźwięku, w karku nieprzyjemnie jednak trzasnęło, wzdrygnął się, podczas gdy lewa strona ciała przez chwilę nie współgrała z prawą, szarpnięta przez skurcz. Sapnął.
- Dobra, poddaję się. - mruknął pod nosem; ciało wilka całkiem oklapło na posadzkę, sierść delikatnie się nastroszyła. Severus zaczął myśleć jednak nad inną, także ważną rzeczą. Żołądek bolał, mdłości sprawiały wrażenie, jakby coś przykleiło mu się do podniebienia, zaś przed oczy wyskoczyły mu znikąd mroczki. To żadne dobre objawy, do tego Galadriel milczy jak zaklęty. Niespokojnym ruchem przesunął szkaradne palce pod materiał koszulki [awh, muszę to dopisać do podpisu ;_; ], następnie pod szal, aż wreszcie natrafiły na amulet. Był ciepły, wręcz parzył, dlatego zostawił go w spokoju. Do tego znowu poczuł szczypanie, gdy iskry w szaleńczym tańcu skakały pomiędzy palcami..
Poruszył się gwałtownie, próbując przewrócić na bok, skończył jednak w niemal takiej samej pozycji jak wcześniej. Przełknął gorycz dumy, rozglądając się kątem oczu, natrafił na nowy pyszczek. Machnął łapami w jego stronę.
- Ej, ty. - warknięcie spomiędzy zębów, gdy próba przetoczenia się na obolały bok znowu skończyła się niepowodzeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yakato
Artysta Malarz
Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:28, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
I siedziałby tam zapewne aż do śmierci - no chyba, że Pan Piernik by go wywlókł na dwór i zabrał gdzie indziej - rozpaczając nad tym, że został sam i nie ma obok niego ukochanej ciotki, jedynej pociechy życia, gdyby coś, a raczej ktoś, nie wyrwał go z tej melancholii. Tym kimś był pewien różowy ktoś, wilk, samiec, gwoli ścisłości. Wymówił do Yakato słowa. Ach, jak wspaniale! Ogon wilka jakby drgnął w nagłym geście radości. Czyżby go wzywał? Czyżby był potrzebny? Och, jak świetnie by było, gdyby ów przypuszczenia okazały się prawdą! Yakato ledwo się opanował, przed radosnym naskoczeniem na nieznajomego i zasypaniem go swoimi jakże ciekawymi i mądrymi spostrzeżeniami na temat świata. Ale przypomniał sobie, że przecież nie wypada, że jest w żałobie po utracie Kaji. Westchnął więc cicho, uszy mu oklapły i przywlókł się powoli do Severusa, jak przemoczony, niekochany pies. Albo po prostu dywan pełen trosk. Szmaragdowe oczy spojrzały na różowego wilka.
- Hm? - wydobył z siebie na powrót opuszczając wzrok. Gdzieś w duszy chciał, żeby każdy go żałował i mu współczuł, jakkolwiek nie okazywał tego. A przynajmniej się starał. Przecież niech sami się domyślają, że żąda uwagi i opieki. - O co chodzi? - dodał, ponieważ już mu się to wbiło w ten jego móżdżek, a może raczej jego brak, że dużo gada. Nie mógł się odzwyczaić ot tak, zwyczajnie musiał coś dodać. Cokolwiek, byleby coś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:39, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
Gdyby osobnik postanowił poskakać po Severusie niczym Izuś po komórkach czy Shizusiu, Sev zareagowałby zapewne jak właśnie ten ostatni, rzucając w niego.. sobą. No, powiedzmy. Obserwował wilka jednak nieco tępo podążając za nim turkusowymi tęczówkami z niezdrowo rozszerzonymi źrenicami, łapy zwiotczały, znów padając wzdłuż boków. Kark bolał, łba jednak nie wyprostował. Kolejne zetknięcie twarzą w twarz z sufitem nie było mu w smak.
- Pomożesz mi.. em.. - zaczął, marszcząc nos. Czuł się dziwacznie pytając o pomoc, tym bardziej, że wilk wyglądał żałośnie. Zaczynał nawet wątpić, czy uniesie takie małe, różowe, chude i słabiutkie coś jak Severus. - ..wstać?
Zagryzł zęby, odwracając wzrok, czując śmieszne łaskotanie gdzieś tam wewnątrz, zaraz jednak wyciągnął w jego stronę łapę.. Sykliwy wdech, gdy łapa się cofnęła. Szkaradna łapa. Musi ją obandażować, bo jeszcze wytykać go palcami i nosami będą i spalą na stosie. Zreflektował się i wyciągnął tą zdrową, uśmiechając się z zakłopotaniem, choć uszy płasko przyległy do czaszki. Był rozdrażniony. I było mu niedobrze.
"Kiedy ostatni raz coś jadłeś?"
Jęknął cicho na tą myśl. Dawno. Musi coś zjeść i się napić. Oj tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yakato
Artysta Malarz
Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:53, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
JEŻU, KTOŚ PROSIŁ GO O POMOC, JA NIE MOGĘ, JAKA RADOŚĆ. No totalnie. Yakato nie mógł uwierzyć własnym uszom. Spojrzał na biednego Severusa, który zapewne umierał w męczarniach i zatrząsł się z podekscytowania. Kiedy ostatnio ktoś prosił go o pomoc?... Nigdy. Wiadomo, że zrobiłby coś niewskazanego i łup, wszyscy zgonują. Oprócz jego samego, bo on by sobie spokojnie odjechał na Panu Pierniku, ale to szczegóły. Samiec nic sobie nie robiąc z cierpiącego Sev'a i będąc bardzo podnieconym zaistniałą sytuacją, zapomniał, że miał mu pomóc. Nagle zaczął cieszyć się zupełnie bez sensu.
- Uch, uch, uch może pan powtórzyć? - spytał trzęsąc łapami ze zniecierpliwienia i rozglądając się po pomieszczeniu. Usiłował nie wybuchnąć nagłą radością. Ciężko mu to szło. - Albo zresztą, co ja będę pana przemęczał! - wykrzyknął, jak to miał w zwyczaju i spróbował podnieść Severusa, chwytając jego łapę. Niestety, Yakato do najsilniejszych nie należał. W ogóle, taka życiowa oferma. Ale miał za to niebywałe szczęście, gdyś posiadł Pana Piernika! A to z kolei stworzenie, miało dużą siłę. Gdy chciało. A często nie chciało.
Yakat dłuższą chwilę próbował podnieść Sev'a - na marne. W końcu sam padł tuż obok, jak kłoda. Gwizdnął. I przybył ospały Pan Piernik, który widząc ten przekomiczny dlań obrazek, chwycił Yakato za kark i podniósł, po czym na jego komendę - a raczej randomowe machanie łapkami nad głową różowego samca - podniósł i Severusa. Teraz zaś siadł i wlepił swój wzrok w Yakato. Żądał wynagrodzenia. Niestety Yakato, nie miał go czym nagrodzić. Nie zauważył nigdzie niczego, co mógłby bezkarnie zamienić w piernik.
- Nie martw się, o dzielny wierzchowcu, nakarmię cię potem! - zakrzyknął do niego, na co zielony lam pokiwał łbem i wycofał się. - A może pana nakarmić? Lubi pan pierniczki? - pytał łapiąc się łapami w miejscu, gdzie niby powinny być policzki i przyciskając je. Ależ był niewiarygodnie podekscytowany. Prawie natychmiast zapomniał o swym utrapieniu. Zalety nieposiadania mózgu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Severus
Latający Szaman
Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:09, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
Aahn? Poruszył, ponownie, niespokojnie uszami, obserwując reakcję wilka. Dziwny, niemniej czuł dziwną monotonność. Zachowanie niecodziennie jednak.. według pewnego szablonu. Sierść zjeżyła się bardziej, cień niezadowolenia przebiegł po kufie, mięśnie szczęki stężały, powstrzymując grymas zirytowania.
- Powtórzyć? - mruknął pod nosem nie kryjąc zirytowania, łapa cofnęła się w tył o parę centymetrów, drżąc z gniewu, bezsilności i ogólnego zmęczenia. Zdusił iskry przebiegające po lewej łapie, zaciskając palce na koszulce. Poczuł niejaką ulgę, gdy ciężar wiszącej w bezkresach powietrza łapy dźwignięta została przez wilka, niemniej ból w karku i grzbiecie odezwał się na nowo, wraz z odchyleniem się łba wilka do tyłu. Zagryzł nerwowo zęby, niemal nimi zgrzytając, powstrzymując drżenie złości. Poczuł więc i podwójną ulgę, choć zgrzytanie nie ustało, gdy łapa padła z głośnym pacnięciem na ziemię, podobnie jak i osobnik próbujący mu pomóc. Dziwna wizja stanęła mu przed oczami, iskry syczały, krew piszczała w uszach, niemniej była to wizja świeża, dająca mu ochotę aby wstać i ją urzeczywistnić..
Wstał.
Potrząsnął łbem, choć zaraz skrzywił się na trzask kości kręgosłupa, pojawienie się nagłego mrowienia w łapach, gdy niemal znów padając na posadzkę usiadł na pośladach, zerkając zdezorientowany to na wilka, to na.. lamę?
"Co to kur*a jest?"
Wyglądało to komicznie, gdy odprowadzał lamę zdumionym spojrzeniem, podczas gdy jego szkaradna łapa drżała niespokojnie, targana iskrami. Zdawał się tego całkowicie nie zauważać, pogrążony w niemal szoku. Potrząsnął łbem, łapy przyciskając do oczu, próbując zrozumieć, co właśnie zobaczył, gdy..
Warkot, gdy oderwał palce, podczas gdy oko się załzawiło. Jedna z iskier była bardzo nieostrożna.
- Huh? Pierniczki? - wymamrotał, ocierając pysk z łez, samoistnie cieknących z podrażnionego ślepka, niezbyt rozumiejąc jego słowa. Ogółem, Sev nigdy nie ogarniał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Sob 12:47, 30 Mar 2013 Temat postu: |
|
Niespiesznym krokiem, wkroczył do Lecznicy, rozglądając się za odpowiednim miejscem, gdzie mógłby położyć Lunę. Po przebyciu paru kroków, skręcił do pustego i w miarę czystego pokoiku, gdzie było nawet przyjemnie. Powoli i zdecydowanie położył Lunatrię na łóżku.
- Odpocznij teraz, może znajdzie się jakiś wolny lekarz to Ci pomoże. Sam nie potrafię zbytnio leczyć ran, ale mogę Ci potowarzyszyć jeżeli chcesz. - rzekł troszkę oschłym tonem, ale nie miał nic złego na myśli. Co innego, gdyby zostawił ją tam, żeby błądziła po Wodospadach, a co najgorsze, nie było tam już tak bezpiecznie jak niegdyś.
Spojrzał na Lunatrię. Była piękna i troskliwa z tego co wiedział basior. Ciekawiła go jeszcze sprawa związana z Summer. Co mogło się tam wydarzyć ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lunatria
Dorosły
Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:17, 30 Mar 2013 Temat postu: |
|
Posłusznie położyła się na wolnym łóżku. Wygięta pod dziwnym kątem złamana łapa bolała okropnie, a rany na całym ciele szczypały przy każdym ruchu. Mimo tego wadera znosiła te cierpienia w milczeniu, zaciskając zęby. Ułożyła się w miarę wygodnie, co nie było tak do końca możliwe i stwierdziła, że warto opowiedzieć całą historię od początku. Westchnęła cicho i posłała Mort'owi krzywy uśmiech.
- Po opuszczeniu Wodospadu zmian starałam się odejść jak najdalej - zaczęła bez zbędnych wstępów. - Skierowałam się więc w stronę gór. Tam spotkałam trójkę wilków w tym dwa szczeniaki. Po krótkiej rozmowie pojawił się smok. Okropnie się wystraszyłam, nie mogłam stłumić warknięcia - wilczyca westchnęła z rezygnacją. - Nie wiem czemu, ale chciałam za wszelką cenę zasłonić jedno ze szczeniąt. Drugie było z innym dorosłym wilkiem, więc nie było aż tak zagrożone jak Summer - relacjonowała. Miała nadzieję, że Mort zorientuje się, że tym "jednym ze szczeniąt" była Summer. - Jednak nie byłam w stanie ukryć jej przed jaszczurem. Od razu ją zauważył. Starałam się więc odwrócić jego uwagę od Summer. Stwierdził, że za bardzo się stawiam. No i się zdenerwował - przez pysk Luny przebiegł uśmiech. - Wtedy pojawił się jakiś nieznany mi błękitny wilk. Smok na chwilę odwrócił od nas uwagę, więc poleciłam Summer, by starała się uciec. Kiedy Summer się oddaliła, dorosły wilk podszedł do mnie i zaczął mnie pouczać - znów się uśmiechnęła. Nie mogła się powstrzymać. - Po chwili smok znów zwrócił na mnie uwagę. Przydepnął mój ogon tak, bym nie mogła nigdzie uciec. Znów odezwał się ten niebieski wilk. Zapytał, czy któreś z nas jest "Graczem", cokolwiek to znaczy. Zaprzeczyliśmy. Nagle Winter, drugi ze szczeniąt, spróbował zagadać smoka. Ten jednak szybko go zbył. Kątem oka zauważyłam, że Summer schodzi z góry. Uspokoiłam się trochę - powiedziała, ale w jej oczach czaił się niepokój. Dowodziło to, że już nie podziela swoich wcześniejszych uczuć. - Wtedy smok i niebieski wilk zaczęli rozmawiać. Korzystając z okazji, spróbowałam przekonać Winter'a, by jak najszybciej opuścił górę. Dałam też do zrozumienia dorosłemu wilkowi, że nie musi mi towarzyszyć, ale odpowiedział, że jest tam tylko dlatego, że zrobiło się ciekawie - wadera skrzywiła się lekko. - Wtem smok zdenerwował się na niebieskiego, a po chwili zasugerował, bym "poprawiła mu humor" i zagroził, że w przeciwnym wypadku mnie pożre. Zapytałam o co mu chodzi, ale mnie zignorował i ponownie zwrócił swoją uwagę na błękitnego wilka. Wtedy dorosły wilk wziął Winter'a w zęby i zaczął się oddalać, jednak smok od razu ich zauważył. Oplótł mnie ogonem i wbił się w powietrze, podążając za nimi. Znalezienie ich nie trwało długo. Gdy wylądował, wypuścił mnie, ale zaraz chwycił mnie za prawą łapę i wygiął na kształt łuku - powiedziała beznamiętnie, unosząc złamaną kończynę do góry. - Po chwili przerzucił mnie w stronę obydwu wilków i polecił im zabrać mnie ze sobą. Ruszyłam więc z nimi, ale gdy tylko dotarliśmy na Sosnową Polankę, pożegnałam się z nimi i ruszyłam na poszukiwania Lecznicy. Resztę już znasz.
Odetchnęła. Jeszcze w życiu się tyle nie nagadała. Uśmiechnęła się lekko, czekając na reprymendę. To było głupie i trochę szalone. Ale teraz szalone czyny stanowiły część jej natury i wadera już się z tym pogodziła, choć nie było to łatwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:21, 30 Mar 2013 Temat postu: |
|
Mort z uwagą słuchał każdego słowa wadery. Z relacji wyciągał wnioski, które same mu się nasuwały do głowy. Smok? W tej krainie było ich niewiele, a jedynego, którego znał to Antharas "Pożeracz wilków". Czyżby to o nim była mowa? Nie przyznawał się do znajomości z tym gadem, lepiej nie...
- Rozumiem... Myślę, że postąpiłaś słusznie, aczkolwiek nie powinnaś narażać swojego życia w taki sposób, zwłaszcza, że smoków się nie drażni. Dostałaś nauczkę, ale współczuję Ci. - skomentował krótką opowieść wadery.
Teraz liczył się dla niej spokój i odpoczynek.
- Nie wierć się zanadto bo niepotrzebnie cierpisz. - dodał szeptem, liznąwszy ją w bok pyszczka. Ot, taki życzliwy gest.
A co działo się z lekarzami? Czy ta Lecznica w ogóle jeszcze funkcjonowała? Z tego co zauważył Mort, nie widział od przyjścia tu, żywej duszy, no prócz Lunki, którą przytaszczył na swych barkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|