Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:28, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Złapał dwiema łapami kubek, a jego zawartość, dosłownie, wlał sobie do pyska. Odstawił puste naczynie na stoliczek stojący nieopodal łóżka szpitalnego, na którym Seth, w tym momencie, siedział.
- Dziękuję Ci bardzo, Morcie. Przynajmniej ty raczyłeś zająć się jedną z moich potrzeb. Gdyby nie ty - zemdlałbym pewnie z pragnienia. Jak już wiesz, mój organizm jest słaby, a moje kości łamią się przy pierwszej okazji. - Rzekł zachrypniętym głosem, niemalże szeptem. Cóż, ta chrypa nadawała Seth'owi demonicznego charakteru - co było, w jego przypadku, śmieszne. Westchnął przyglądając się basiorowi. Tak naprawdę - zbytnio się nie zmienił, ale budził w Wiegemesserze bardzo wielki podziw. Był duży, silny i wyglądał... strasznie - znaczy, był przerażający, jakby demon.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:30, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Co do wyglądu Mort'a to zaiste, wyglądał niczym demoniczny kostucha, ale w rzeczywistości zachował jeszcze jakieś wartości, zwłaszcza te dobre.
Gdy Seth się napoił i odstawił kubek, Mort zastrzygł uchem.
- Nie przesadzaj, nie zemdlałbyś tak od razu. Powiedz mi, ile już tu sam leżysz? - oznajmił, zaczynając całkiem nowy temat dotyczący ów samca. Kojarzył go bardzo dobrze. Raczej stronił od walki, co było trochę dziwne. Przynajmniej według Mort'a. Wychował się w takiej krainie, gdzie każdy basior, czy młody, czy starszy, umiał walczyć zaciekle i przeważnie doprowadzał do rozlewu krwi niźli do jakichkolwiek rozejmów. Tak już było i pewnie nadal tak jest. Mort przyniósł stamtąd doświadczenie i część tej "złej" strony.
- Nie musisz dziękować za nic. - urwał nagle kontakt wzrokowy z Seth'em i zaczął patrzeć na swoje łapy, jakby się speszył, ale to były jedynie pozory. Myślał teraz bardzo wnikliwie nad sprawą z Taimi i z tym co się z nim stanie wkrótce... Zegar tyka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:40, 05 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Również odwrócił wzrok, tym razem spoglądając na podłogę białą, szpitalną podłogę.
- Siedzę tu już parę dni. Jestem świeżo po operacji żeber i płuc, oraz po złamaniu nosa. - Odparł, krzywiąc się nieco. Przerażony był, gdyż nigdy nie miał takiej - czy podobnej - operacji, tym bardziej operacji płuc. Zamyślił się, wyobrażając sobie tą całą krew i wnętrzności, które - jeszcze - mieściły się w jego organizmie.
- Jestem nadzwyczaj słabym wilkiem. - Wyrwał się z zamyśleń, jakby odepchnięty od nich jakąś magiczną siłą. Spoglądnął na czarnego. On to miał córeczki i partnerkę - rzecz jasna, Seth nic nie wiedział o odejściu Eleny z krainy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:51, 05 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Mort był zdumiony, że samczyk leżał tu tak samotnie, bez opieki lekarskiej. Nawet na głupią wodę liczyć nie mógł, bo któż by ją mógł dostarczyć?
- Wyjdziesz z tego, nie martw się. Ja jakoś sobie radzę, sam. - rzekł po chwili, może nieco się wygadał, że jest sam, bo zaiste, został sam bez nikogo. Może jedynie Maiko, która go kochała, została przy jego boku. To mu poprawiało humor. A Taimi? Uważała go pewnie za jakiegoś zdradzieckiego samca, który zalicza wadery i zmienia je jak rękawiczki.
- Słabość to jedynie moment. Z pewnością nosisz w sobie tyle siły co ja. - dodał po chwili, by dodać otuchy samcowi. Nie był z tym wszystkim sam. Mort nie chciał zostawiać go tu samego. Zresztą... Był nawet miły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:18, 05 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Zaśmiał się, kiedy samiec powiedział: "Z pewnością nosisz w sobie tyle siły co ja."
- Jestem zbyt pesymistycznie nastawiony do samego siebie, by w to wierzyć. - Odparł, lekko się krzywiąc i wydając z siebie, niemalże niedosłyszalne, parsknięcia śmiechem.
- Po tym wypadku znacznie osłabłem. Nie powinienem iść na ten trening, na arenie pani Eleny. - Oznajmił, powolnie spuszczając łeb ku dole. Po chwili, podniósł gwałtownie ów głowę i wyrwał się:
- A, właśnie! Gdzie jest Elena? Była tu parę tygodni temu, przyniosła mnie do lecznicy.
Nie wiedział, że tym pytaniem mógłby rozczarować Mort'a. Nie orientował się w sytuacji zaistniałej między Eleną, a Nim. Był zupełnie nie w temacie - prościej mówiąc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:55, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Gdy tylko usłyszał słowo "Elena", zdziczał, wyszczerzył kły do groźnej miny.
- Nie wymawiaj tego imienia, zwłaszcza przy mnie. Ta idiotka zostawiła całą rodzinę dla innego. Pozazdrościć... Ukręciłbym jej łeb przy samym tyłku! - ryknął zdenerwowany, ale po chwili się opanował. Nie było sensu drzeć się, bo mógłby zbudzić Lunatrię lub innych pacjentów, o ile takowi byli.
- Nasze drogi się rozeszły, już dawno. Co do wypadku, nie przejmuj się tym. Jeszcze zmienisz zdanie o sobie. - dodał spokojniej i życzliwiej.
Temat o Elenie uważał za zamknięty, a czas mijał tu beztrosko... Jak dla kogo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:43, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
A reakcja Seth'a była przewidziana od początku do końca, gdy czarny samiec wyszczerzył kły, Ten wrzasnął z przerażeniem. Po chwili jednak przysłonił pysk łapami, jakby wyczuwając wstyd w swoim dziwnym zachowaniu.
- O Boże, przepraszam. Nie chciałem Cię rozdrażnić. - Starał się udawać, iż tego przeraźliwego, babskiego wrzasku nie było i już nigdy - chyba - nie będzie. Naprawdę, w wyobrażeniach userki ta sytuacja wyglądała bardzo śmiesznie, a kiedy Seth wrzasnął to zrobił ogromne oczy i sierść zjeżyła mu się na karku, ze strachu rzecz jasna.
- Gdybym wiedział, że masz takie wielkie kły to bym milczał. Ale cóż, byłem głupi poruszając temat... - Tutaj przerwał, jakby bojąc się, iż samiec ze złości może Go zaatakować. - ... nieważne. - Dokończył, spuszczając wzrok. Znów przypomniała mu się Jego rodzina.
- No widzisz, teraz moja rodzina weszła mi w pamięć. - Mówił smętnym głosem. - Dawno nie widziałem Kaori i Florence, ciekawy jestem gdzie teraz są.
Westchnął na tyle głośno, by echo rozniosło się po całym pokoju. Smutek ogarnął go całkowicie. Mort mógł się przynajmniej cieszyć z dwóch córek, które dotychczas trzymają się u Jego boku - a przynajmniej jedna z nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zed
Upiór
Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dGr Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:59, 07 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Mort tym razem zginął wraz ze zniszczeniem kryształu Cieni, który był jedynym wyjściem z sytuacji. Jego ciało doznało "okaleczających" zmian, które zdeformowało go, zmieniło wygląd. Sam basior miał we łbie strzępki wspomnień, tych Mort'owych, rzecz jasna. Jednak teraz nie był Mort'em. Był przebudzonym złem, które wzięło górę nad słabym basiorem. Teraz to Zed rozdawał karty, jednakże z racji tego, iż przemiana nastąpiła dopiero dziś, a Mort już trochę był w Lecznicy... Pozostanie bez zmian, aż do wyjścia z fabuły.
- Spokojnie, nic się nie stało. Nie mogłeś tego wiedzieć, bo nie wspominałem o tym nikomu... - rzekł nieco potulnym głosem, jakby miał na celu uspokojenie basiora. Nie chciał przecież, by zszedł na zawał czy coś w tym stylu... Wystarczająco wycierpiał.
- Może gdy wyjdziesz z Lecznicy, w pełni sił, spotkasz swoją rodzinkę. - dodał w zamyśleniu, nieco odsuwając się od łóżka Seth'a.
Coś go dusiło, jakby niewidzialna łapa trzymała go za krtań, zaciskając mocno, do oporu... Powziął szklankę i wybiegł z hukiem z pokoju Seth'a, nawet nie zdążywszy się poprawnie pożegnać. Nalał wody do naczynia i łapczywie wypił. W jego ślepiach roiło się od dziwnych obrazów, jakby wszystko zlewało się w jedno. Musiał stąd wyjść. Już... Nawet nie zajrzawszy do Lunatrii, wybiegł z kompleksu, gnając przed siebie, jak nawiedzony wilk...
z.t
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zed dnia Nie 23:06, 07 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lunatria
Dorosły
Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 17:47, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Powieki znów zaczęły jej ciążyć. Za oknem pogodna zmieniła się diametralnie. Wiatr umilkł, a słońce wyszło zza chmur, zaszczycając świat swoim blaskiem. Nagle zauważyła ciemny kształt, wybiegający z Lecznicy. Mort? Najwyraźniej coś mu wypadło.
La, la, la. Gdzie się podziali lekarze? Miała ochotę sama opatrzyć sobie to złamanie. Ale miała pewien problem: nie znała się na medycynie. Uniosła się na posłaniu, starając się nie nadwyrężać łapy. Przy przeciwległej ścianie stała oszklona szafka a w niej piętrzyły się bandaże, woda utleniona i inne medykamenty. Mogła spróbować...Ponownie opadła na posłanie. Może poczeka jeszcze chwilę? Przez moment walczyła z sennością, ale była to z góry przegrana walka. Po chwili rzuciła się w objęcia Morfeusza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:15, 13 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Odprowadził wybiegającego z lecznicy Mort'a wzrokiem. Seth począł zastanawiać się kogo takiego przyprowadził jego kolega do "szpitala". Zszedł z łóżka, tym razem w pełni sił - co świadczyło też o tym, że nie uginały się pod nim łapy. Wyszedł na hol, gdzie było pusto, następnie skierował się ku pomieszczeniu, w którym przesiadywała Luna. Ledwo co złapał za krawędź Jej łóżka podtrzymując się, by nie upaść na podłogę. Po chwili położył się na ziemi nie mogąc utrzymać się już na własnych nogach. Kątem oka widział niewielki skrawek białego futra Lunatrii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lunatria
Dorosły
Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:04, 16 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Wtem otworzyła oczy, podświadomie czując, że nie jest już sama w pokoju. Delikatnie uniosła się, ostrożnie zwiesiła uszkodzoną łapę na skraju posłania i wychyliła się zza krawędzi łóżka.
- Och! Nic ci nie jest? - zapytała z troską w głosie, widząc leżącego na podłodze wilka.
//przepraszam za jakość posta, wena jakoś ze mnie uleciała//
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lunatria dnia Wto 13:06, 16 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth von Wiegemesser
Dorosły
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:58, 16 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Złapał się o krawędź łóżka i podniósł się z gleby.
- Nic takiego. Upadłem ze względu na brak sił po operacji. - Odparł wywołując sztuczny uśmiech na swoim pysku. W sumie nie było tu powodu do zadowolenia. Słabnięcie co jakiś czas i upadanie na ziemię nie wróżyło nic dobrego, a przynajmniej dla Seth'a, który w tym okresie czasu stał się jakiś... dziwny i bezsilny.
- Widzę, że masz coś z łapą. - Powiedział przyglądając się zwisającej ku dole kończynie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Khao
Dojrzewający
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:09, 16 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Wbiegła do lecznicy szybko jak tylko mogła. Zapomniała, że Delete mógł za nią nie nadążyć. W końcu jego łapy krwawią. Stanęła przy drzwiach (?) i wyczekiwała go. Przywitała wszystkich obecnych skinieniem łba i spojrzała za siebie. "Szybciej, szybciej, bo nie zdążymy Cię uratować na czas!" - myślała trochę przestraszona. Przecie zmógł się wykrwawić! Machała niespokojnie ogonem. Modliła się w myślach, żeby zdążyli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delete
Dojrzewający
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 13:38, 17 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Wtem on pojawił się na horyzoncie. Powolnym krokiem szedł w kierunku lecznicy, z jego łap wciąż obficie sączyła się krew. Smuga bordowej wydzieliny zawitała na, dawniej, śnieżnobiałej podłodze szpitalnej. Basior stanął przed Khao wpatrując się w nią swoim pełnym grozy i mroku, znużonym spojrzeniem. Prawdę mówiąc Delete'owi nie chciało się iść taki kawał drogi, ale cóż - słodkie wadery mogą zrobić wszystko, oczywiście Del nie sądził, iż Kha jest słodka, wiadomo - on by tak nigdy nie powiedział, ni też nie pomyślałby o tym. Samiec rozejrzał się wokoło usłyszawszy rozmowę dwójki wilków w innym pokoju. Nie przejął się owym faktem. Stał w bezruchu co jakiś czas oglądając się za siebie i niespokojnie poruszywszy uchem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lunatria
Dorosły
Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:59, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Skinęła głową, ale na jej pysku malował się wyraz troski.
- Czy ta operacja była poważna? - zapytała.
Ona sama miała sporo szczęścia. To mogło skończyć się o wiele gorzej niż złamaniem łapy. Zwróciła wzrok na swoją uszkodzoną kończynę.
- Chyba jest złamana. Tak myślę - uśmiechnęła się blado.
Zastrzygła uchem. Czyżby znów ktoś tu przybył z nadzieją na natychmiastową interwencję lekarzy? Cóż, w takim razie czekało go rozczarowanie.
__EDIT___
Po dłuższej chwili poczuła, że ma już tego dosyć. Zwlokła się z posłania i podeszła do szafki stojącej pod ścianą. Zaczęła w niej szperać, a po chwili wydobyła kawałek bandaża i kawałek listewki. Ułożyła łapę na szafce i zrobiła sobie prowizoryczny opatrunek. Nie miała zamiaru dłużej czekać na lekarzy. Pożegnała się z Sethem skinieniem głowy i wyszła z lecznicy.
z.t.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lunatria dnia Czw 14:37, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Khao
Dojrzewający
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:36, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
Widząc nadchodzącego Delete'a natychmiast musiała coś powiedzieć. - Jest tu jakiś lekarz? Potrzebujemy go natychmiast! - zaczęła rozpaczliwe przyglądanie się otoczeniu. Samica, która wcześniej tu stała najwyraźniej nie miała czasu czekać, ponieważ wyszła. Khao miała nadzieję, że nie chodziło jej o brak lekarzy. Zacisnęła kły, patrząc na niedawno poznanego samca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KokuRai
Demoniczny Szpieg
Dołączył: 24 Wrz 2010
Posty: 1466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:52, 22 Cze 2013 Temat postu: |
|
Nad lecznicą robił sobie kółka czarny, niezbyt wielki pat. Po wyglądzie można powiedzieć, że to kruk. Nie odlatywał, cały czas robił to samo. W pewnym momencie zniżył swój lot, jakby się do czegoś przygotowywał. W pewnym momencie wleciał do lecznicy, szalejąc w jej wnętrzu. Pozrzucał kilka rzeczy z półek, stołów. Skrzeczał jak opętany. Zbił kilka flaszek, przelatywał nisko nad głowami wilków i zrzucał pióra. Ostatecznie wyleciał stamtąd pozostawiając po sobie duże bałagan i z kilkoma świecącymi się rzeczami w łapach. Zadowolony wrócił na jakieś drzewo, gdzie wszystko włożył do gniazda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taharaki
Latający Wilk
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Otchłani Nienawiści Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:28, 03 Lip 2013 Temat postu: |
|
Pojawił się tutaj mały, latający... nie, nie wilk, w żadnym razie. Był to nietoperz, zaprzyjaźniony od całych zdawało się wieków z byłym Betą Nocy, Taharakim. Asmodeusz - albowiem tak ssakowi na imię - zakręcił się kilkukrotnie po pokojach i salach, po czym upuścił kawałek kory na podłoże i odleciał. Na korze zaś koślawe litery, nakreślone węglem, głosiły jednoznacznie, iż stało się coś złego...
<center>BETA WODY W NIEBEZPIECZEŃSTWIE!
Złamane skrzydło i rozmaite rany ciała, wyglądające zbyt groźnie, aby pozostawić je samymi sobie. Proszę, błagam, żądam: wyślijcie pomoc medyczną pod Brzoskwiniowe Drzewko, rosnące na terenach watahy wody, gdzie obecnie znajduje się Carly.
- Taharaki
</center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Śro 21:28, 03 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beherit
Lekarz
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 10:31, 08 Lip 2013 Temat postu: |
|
Lecznica. Tak, zdecydowanie musiał się tu pojawić. Z przerażeniem w oczach rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym coś pozrzucało z szafek i półek masę potrzebnych leczniczych rzeczy.
- Gdzie jest Lea... gdzie Lekarze? - jęknął. Spojrzał pod łapy. Jego wzrok zawiesił się na kawałku kory, na którym było coś wyraźnie napisane. Podniósł to i przeczytał. - Nie, nie nie! Wszystko się sypie... - rzucił. Spakował do skórzanej torby parę bandaży, wacików oraz spirytus, na odkażenie ran. Zaraz pobiegnie do Bety, ale musi się zająć jeszcze wilkami tutaj. Wilk podszedł szybko do młodej samiczki. - Potrzebujesz pomocy? - zapytał szybko. Czas się zająć rannymi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sverre
Dojrzewający
Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:44, 08 Lip 2013 Temat postu: |
|
Pojawił się tutaj i on, na plecach niosąc Destiny, swoją przyjaciółkę odkąd jeno pamięcią był w stanie sięgnąć. Ostrożnie położył ją na jakimś dostępnym łózku, spojrzeniem wyłapując samca, który najpewniej musiał być medykiem czy coś, o czym świadczył sposób bycia czy torba przewieszona przez jego bark czy coś tam. Był chyba zajęty. Ale mimo wszystko uśmiechnął się do przyjaciółki.
- Mówiłem, Dess, że damy radę? - spytał pogodnie, choć złapał nieco zadyszki.
- Zaraz wracam, za moment sprowadzę pomoc.
Podbiegł do Beherit'a.
- Przepraszam, gdyby znalazł Pan chwilkę, mógłbym prosić o pomoc? - zapytał, uśmiechając prosząco i gestem łba wskazując ranną waderę. Userka nie do końca pamięta obrażenia, ale najpewniej Gracz Destiny sprecyzuje kwestię tego, jak głębokie rany. Na pewno była raniona konarem w jeden z boków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|