Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Karmel
Beta Wiatru
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:53, 20 Lis 2013 Temat postu: |
|
- Miło mi poznać.
Dobra, wstęp mamy za sobą. Ciekawe, jaką opinię wyrobił sobie na jego temat Beherit.
- Myślę, że to raczej nie kwestia epidemii, a świadomości, że Lecznica świeci pustkami. Może wilki jeszcze nie wiedzą, że jeden z Lekarzy wrócił?
Tak mu się wydawało. Z tego, co widział, to wilki usiłowały radzić sobie same. Nie wychodziło im to najlepiej, ale zawsze coś. On sam nieco nauczył się z książek i zdarzyło mu się kilka razy pomóc komuś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:16, 30 Lis 2013 Temat postu: |
|
/Jako, że Tai i Karmel są obaj moi, to nie mogą ze sobą rozmawiać./
Co wspaniały gryf robił w tym miejscu? Na to pytanie stosunkowo łatwo odpowiedzieć - bowiem gryf nie mniej, nie więcej, tylko kulał. Utykał na prawą przednią łapę, w której, tuż obok nadgarstka widniała spora, przypalona na brzegach rana. Krew zmieszana z drobnym piaskiem zaschła, tworząc brunatną skorupę. Chociaż nie widać było tego gołym okiem, wewnątrz rany tkwiła ołowiana kula, sprawiając właścicielowi łapy ból.
Taihen rozejrzał się. Jego wzrok zatrzymał się na białym wilku - niewątpliwie lekarzu.
- A więc jednak. - stwierdził tylko.
Nie wierzył, że zastanie lekarza. Ale zastał. To dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
The Mourner
Dojrzewający
Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:25, 06 Gru 2013 Temat postu: |
|
Wpadłem do budynku dysząc ciężko. Znad morza trochę drogi było. Widziałem, że Alabaster słabnie z każdą chwilą coraz bardziej. Podbiegłem, o ile można podbiec z wilkiem na plecach i nikłym pokładem sił, do wilka stojącego nieopodal.
- Błagam, pomóż mi... Albo... Przynajmniej go przytrzymaj... Proszę...
- Kaszel z krwią, Alabaster to wyjaśni... TAK, WYJAŚNISZ TO, masz wyzdrowieć, przynajmniej częściowo.
- Otwarta rana brzucha, powód kompletnie nieznany. Rana była już wcześniej, dopiero niedawno się otworzyła.
- Obwite krwawienie, spowodowane raną brzucha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alabaster
Dorosły
Dołączył: 22 Lis 2013
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:43, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
Userka nie lubi, jak ktoś jej rozkazuje. Alabaster z resztą też, więc ze swoim zwyczajem zrobią wszystkim na przekór, żeby było tak super oryginalnie.
Zaciągnięty SIŁĄ, poobijany, zmęczony i potwornie zły. Nikt nie dał mu nawet szansy nic powiedzieć, szczerze mówiąc, czuł się jak ofiara porwania, więc nic dziwnego że patrzył na Mournera niezwykle, nawet jak dla niego, krzywo.
- Po pierwsze... - Zaczął tonem tak chłodnym, że prawdopodobnie zebranym po plecach przebiegły dreszcze. - [color=ceedf5]Nie mam zamiaru nic tłumaczyć, bo TY TAK CHCESZ. Po drugie: Kim jesteś, do cholery, żeby mi rozkazywać, bachorze?![/color] - Tutaj warknął cicho w kierunku wilka (Do którego ja osobiście nic nie mam, to tylko opinia Alaba, żeby było jasne). - Po trzecie: to już podchodzi pod porwanie, zabrałeś mnie z plaży bez mojej zgody. Po czwarte: nie potrzebuję pomocy, szczególnie TWOJEJ, bo NIC MI NIE JEST, jasne? Więc bądź tak łaskaw i spier*alaj z mojego życia, skoro nic o mnie nie wiesz! - Jego oczy nieco się zaskrzyły, ale Mourner nie mógł tego widzieć, skoro Alabaster wpatrywał się w ścianę. Zaraz po tych słowach wstał i wyszedł, zostawiając na podłodze niewielki ślad z kropel krwi.
- Zapamiętać: nigdy nikomu nie pomagać... - Mruknął w myślach.
zt. Wybacz ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:31, 20 Gru 2013 Temat postu: |
|
Chyba jednak ów wilk Lekarzem nie był. Gdyby był, zapewne zrobiłby coś. A on tylko stał...
Gryf w końcu zrezygnował z czekania. Ot, zwykłe draśnięcie. Zagoi się samo. Z gorszych rzeczy już wychodził.
Kłapnął dziobem z irytacją. Nic tu po nim.
Wyszedł przed Lecznicę, podpierając się skrzydłami. Następnie odleciał. Do latania łapa była zbędna.
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karmel
Beta Wiatru
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 1060
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:56, 12 Sty 2014 Temat postu: |
|
Karmel rozejrzał się. Jakoś nic ciekawego się nie dzieje. Beherit od dłuższego czasu nie rusza się, nie reaguje na obecność innych wilków...
- To ja może wpadnę później...? - rzucił, powoli kierując się do wyjścia.
Raz jeszcze obejrzał się, jakby liczył, że ktoś chociażby się ruszy, coś się stanie i Lekarz się odwiesi...
Niestety.
Horus podążył za nim, zadowolony, że opuszczają to miejsce.
zt. Wybacz, ale to trwa za długo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:30, 14 Sty 2014 Temat postu: |
|
Łapy niosły ją z niespodziewaną, nawet po ostatnich wydarzeniach lekkością. Tym razem te przysłowiowe kilka cali nad ziemią nie unosiła jej odzyskana niespodziewanie młodość, a najczystsze szczęście. Udało jej się. Zdała. Oczywiście za drugim razem było to łatwiejsze, ale radość taka sama.
Nareszcie! Znajomy budynek ukazał się jej oczom piękniejszy, niż go zapamiętała. Tak, wszyscy wiemy, że jak każdy szpital jest jedynie prostokątną szarą bryłą z małymi oknami i nie najnowszym dachem. Jednak dla wadery było to coś pięknego, coś, za czym tęskniła latami. Jej drugi dom. I do Lecznicy, w przeciwieństwie do legowiska umiała trafić.
Dopiero teraz, patrząc na oblepiony cieniami jak pajęczyną budynek na prawdę poczuła, że wróciła. Że wszystko już będzie dobrze, że dostała drugą szansę. Może naprawić błędy, raz jeszcze założyć rodzinę, pracować bez wytchnienia, jeść słodycze... Wszystko, co robiła dawniej. Tylko, że tym razem podjęła mocne postanowienie: będzie to wszystko robić lepiej. I nigdy już nie odejdzie. Będzie raz jeszcze szczęśliwa. Bo niby czemu nie?
Tę niesamowitą radość mąciło jedynie wrażenie, że skądś znała egzaminatora. Z pewnością zapamiętałaby kruka, ale... Imię Viy coś jej mówiło. Coś dzwoni, ale nie wiadomo, w którym kościele. Jednak... To imię kojarzyło jej się dobrze. Dawny znajomy? Pacjent? Hmm... Nie miała pojęcia.
Zdecydowanym ruchem pchnęła drzwi. Zaskrzypiały głośno, jakby ją witały. Jakby sam budynek cieszył się na jej widok.
- Wróciłam! - krzyknęła, nie kierując tych słów do nikogo konkretnego.
Echo odpowiedziało jej. Ono też z pewnością się cieszyło.
Wzrok wilczycy zatrzymał się na wilku śpiącym najwyraźniej na stojąco. Na plamach krwi na podłodze. Na pustych łóżkach. Na szafkach, w których poważne braki widziała już teraz.
Przestąpiła próg, uważając, by nie ubrudzić łap. Czas brać się do roboty.
W śpiącym na stojąco wilku rozpoznała Beherit'a. Jej dawny uczeń, zdaje się. Przeprowadzała jego test i... zostawiła go w połowie. Ajć. Miała nadzieję, że nie będzie miał jej tego za złe, jak już się obudzi.
Z szafki na czystą pościel wyciągnęła koc. Nie chciała go budzić, a każda próba położenia go na łóżku zapewne by tym poskutkowała. Narzuciła więc mu tylko koc na grzbiet, coby nie zmarzł.
Sprawdziła bezpieczniki i zapaliła światło. Na zewnątrz podobno zima, szybko się robi ciemno... Lecznica w żółtym świetle lamp wydała się jej jakoś bardziej swojska.
Z schowka na różne takie do sprzątania wyciągnęła mopa, wiadro i płyn do kafelków. Najciszej, jak umiała nucąc pod nosem zabrała się do sprzątania podłogi, którą (choć tego nie wiedziała) zakrwawił jakiś gryf - istota rzadko spotykana, wręcz mityczna.
Niespiesznie zmywała krwawe ślady, nucąc "dni, których nie znamy". W oryginale, oczywiście. Nikogo nie katowałaby zawodzeniem Bednarka.
W końcu musiała jednak skończyć.
Teraz, nie wiadomo skąd w jej łapach pojawiła się ścierka do kurzy i płyn. No dobra, wiadomo. Z schowka. Ściereczka leżała dokładnie tam, gdzie powinna. Chyba nawet nie ruszona...
Beherit pod jej nieobecność nieco zapuścił Lecznicę.
Zabrała się więc do kurzy/kurzów. Wyczyściła szafki, półki, ramy łóżek, parapety, biurko i oparcia krzeseł.
Potem posłała łóżka i przejrzała zawartość szafek z lekami i ziołami. Część leków zniknęła nie wiadomo gdzie, większość ziół zwietrzała. Brakowało głównie przeciwbólowych i usypiających, choć i wapń nie wiedzieć czemu zniknął. Brakowało bandaży, szyn, paru paczek gipsu, skalpeli, drewnianych patyczków do gardła...
Trzeba będzie się tym zająć. Tylko... Gdzie dostanie leki? Plac handlowy ostatnimi czasy również nie ma się najlepiej. Nie ma już tych sławnych "sklepów ze wszystkim". Trzeba będzie coś wymyślić.
Z ziołami sprawa była łatwiejsza - starczy zaczekać do wiosny i iść zbierać. Zimę jakoś na pewno przetrwa bez rumiankowej herbatki na przeziębienia.
Poradzi sobie. Wszystko ogarnie i ani się obejrzy znów będzie jak dawniej. Już teraz Lecznica lśniła czystością. Była gotowa na przyjęcie pacjentów.
Schowała wszystko i usiadła na swoim ulubionym krześle, by trochę odpocząć. Oparła łapy na biurku. Czekała. Na co? Na cokolwiek. Aż obudzi się Beherit. Aż przyjdzie ktoś, kto potrzebuje pomocy. Aż przyśnie i padnie na biurko. Aż przyjdzie kruczy Viy z wizytacją. Chociaż... Na to ostatnie jest chyba za wcześnie. Jeszcze dobrze nie wróciła, na niespodzianki jeszcze nie czas.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lea dnia Śro 6:28, 15 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:20, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
Jezusie, ściana tekstu!
Pojawiła się w Lecznicy tak niespodzianie, że mogło się wydawać, iż przez cały czas w niej była.
Niesamowity talent do udawania ninja jak na kogoś bujającego się na trzech kończynach.
Omiotła wzrokiem cały temat, zakasłała znacząco i usiadła gdzieś pod ścianą, wywracając młynki oczyma o głębokim, ciemnoniebieskim kolorze.
Byłoby zabawnie, gdyby nikt nie zwrócił na nią uwagi.
Ścianę tekstu ominęła szerokim łukiem, nie była w stanie przeczytać wszystkiego tak, by nie wybuchła jej głowa.
Powiedział ktoś, kto czyta 17 książek naraz i pamięta dokładnie, na jakim słowie skończył każdą z nich. Poza tym, czy postać może w ogóle czytać posty? Czy to aby nie rola usera?
Być może. Zakończmy to rozdwojenie jaźni, bo nigdy nie skończymy i nigdy nie zdobędziemy nowej łapy dla naszej Pszenicy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:06, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
Łup.
Kto obstawiał, że właśnie to się wydarzy?
Lea po nagłym kontakcie z biurkiem obudziła się. Podniosła powoli głowę i rozejrzała się. Czy coś się zmieniło? Chyba nadchodził poranek. Trudno stwierdzić. A może jest tak samo wieczór, jak wtedy, gdy zasypiała?
Rozejrzała się raz jeszcze, dręczona wrażeniem, że coś się zmieniło. Tylko co? Łóżka stoją jak stały, Beherit śpi, ktoś siedzi pod ścianą, Alto przycupnął na szafie, drzwi i okna zamknięte...
Wszystko w najlepszym porządku.
Chwila moment... Ktoś siedzi pod ścianą...?!
Mrugnęła kilka razy, sprawdzając, czy jej się nie przywidziało. Nie, rzeczywiście ktoś siedział.
Wstała zza biurka, po czym ruszyła w stronę wilczycy.
Najpierw w oczy rzucił jej się brak przedniej łapy. Potem skupiła wzrok na pyszczku owej osóbki. Skądś ją zna... Zaraz, zaraz, stop! Czy to aby nie Alfa Ognia, Wheat? Wilczyca, która porwała się na zbyt wiele i spowodowała całkiem spore zamieszanie w Krainie?
Z każdym krokiem zyskiwała pewność. Nie przejęła się tym jednak. Pacjent to pacjent, nie ważne, co robił dawniej. W pracy Lejkowatej nie ma miejsca na osobiste sprawy, poza tym... Nie żywiła negatywnych uczuć do trójłapej. To nie jej wina, lis ją opętał i tyle. Ale nie musiała wcale niszczyć całkiem dobrego łóżka... Nowe pasy nie były tanie.
- Dzień dobry. Co się stało? - energiczny głos, jakby wcale nie spała przed chwilką.
Jeszcze raz przyjrzała się Alfie, szukając obrażeń. Nie dostrzegała takowych. Ale... Nie wszystko przecież widać, prawda?
Alto przebudził się i sfrunął z szafy, siadając Lei na głowie. Wyglądało to nieco komicznie, ale cóż...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:37, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
Nim zabrała głos, została zaskoczona sceną, w której coś przysiadło na głowie lekarzowi. Po krótkim wahaniu postanowiła zignorować 'kapelusz'. Ale wtedy jednak padło pytanie - po co żeś tu właściwie przyszła, mała łajzo? to było bardzo ciekawe pytanie i po raz pierwszy od dawna Wheat nie mogła na jakieś odpowiedzieć. Zastanowiła się, ściągając przy tym brwi na kształt detektywów i odkrywców z kultowych filmów.
- Dzień dobry... - zaczęła dość niepewnie. - Właściwie... nie jestem pewna. Tak tylko przyszłam... tu. Sobie. Jakoś.
Brawo, Wheat. Własnie popisałaś się swoją inteligencją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:54, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
Lea kiwnęła głową. Wtedy uświadomiła sobie, co się stało. Zdjęła wróbla z głowy i postawiła na ziemi. Pogroziła mu palcem.
Spojrzała znów na Pszenicę.
- Acha... Wiesz może, która godzina? Tak mniej więcej?
Za oknem szaro. Równie dobrze może być wieczór, jak poranek.
- A właśnie... Co stało się z ta twoją łapą?
Leośka jakoś nie spytała wtedy. A może Wheat miała jeszcze łapę? Chronologia mnie opuściła, idąc na coś mocniejszego razem z chęcią do nauki i dobrą pamięcią. Zapewne znajdę je rano pod łóżkiem na solidnym kacu...
Alto zaćwierkał obrażony, zgubił kilka piór i poleciał na biurko. Usiadł na lampce i zasnął.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:05, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
Zatrzepotała majestatycznie głową.
-Niezbyt. Nigdy nie wiem która godzina, w ogóle nie mam pamięci do liczb.
Co? Łapa? Zerknęła na swoją samotną przednią kończynę. A, o to chodzi... I co ona ma teraz powiedzieć? Adekwatnie do odpowiedzi zrobiła dość komiczną minę mówiącą: 'kurczę, pojęcia nie mam'.
- Em... tego też nie wiem. Po prostu jej nie mam. Od zawsze.
Powinna się kiedyś głębiej zastanowić nad tym, dlaczego jej nie ma.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:13, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
Lea pokręciła głową. Była pewna, że dobrze pamiętała. Pszenica dawniej była cała...
- Niemożliwe. Kiedyś miałaś wszystkie łapy.
Wydobyta nie wiadomo skąd latareczka nagle została skierowana przeciw Wheat, wysyłając wąski snop światła najpierw w jedno, potem w drugie oko. Dawna Alfa nie miała jednak wstrząsu mózgu... Oczy reagowały na światło poprawnie.
- Wheat, dobrze się czujesz?
Hmm... Może ktoś ją czymś nafaszerował? Nie, na to raczej nie wyglądała...
Nagle, bez żadnego związku z powyższymi wydarzeniami Leę olśniło. Już wiedziała, skąd kojarzy imię kruka. Viy był basiorem, z którym... Młoda była, on podsunął jej jointa... Trochę wstyd opowiadać, ale przyjemnie wspominać, jak głosi jedna z ulubionych piosenek userki. W najbliższym czasie musi go o to zapytać. Czy to był on. Chociaż... Tamten Viy nie był krukiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:19, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
Jej pyszczek ułożył się w niemal idealne 'o' i już chciała wydać z siebie randomowy stłumiony okrzyk zdziwienia, gdy nagle spłynęła na nią niebiańska światłość i odebrała wzrok. Posłuszna jednak niebiosom, siedziała grzecznie, a gdy biała zasłona została ściągnęta z jej oczu, zamrugała kilka razy, chcąc odzyskać jakość wzroku. W tym momencie, gdziekolwiek by nie spojrzała, widziała na środku dwie jasne plamy. Czyżby bogowie odebrali jej wzrok? Cóż ona takiego zrobiła?
Po chwili jednak wzrok wrócił, co przyjęła z wyraźną ulgą. Czyli jednak nie zabrali. A może to było ostrzeżenie? W tym momencie skupiła swoją uwagę na latarynce Lei i nagle po raz kolejny spłynęła na nią światłość zrozumienia - tym razem jednak nie przysłaniając widoków. Zatem została oślepiona przez tę oto pannę. Teraz kolejne pytanie - czemu to zrobiła?
Tę sprawę przyjdzie roztrząsać później, teraz miała inne rzeczy do wyjaśnienia. Świetliste koła zniknęły zupełnie z pola widzenia.
- Dobrze, dobrze, tylko mnie na chwilę... oślepiło - odparła w odpowiedzi na drugie pytanie, z lekka zapominając o tym pierwszym. A może pomyślała, że ponowna próba powiedzenia czegokolwiek na temat łapy zaowocuje kolejnym atakiem na jej biedne, niczego nie winne gałki oczne. Kto wie, co chodzi po głowie tej wilczycy, która zna jej imię (czy my się znamy?, pomyślała Wheat, próbując przypomnieć sobie, czy już wcześniej ją spotkała), wciska jej teksty o jakiejś nieistniejącej łapie i atakuje, gdy próbuje się zaprzeczyć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wheat dnia Pon 11:19, 20 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:21, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
Odgarnęła grzywkę za ucho, badawczo przyglądając się Wheat.
- Oślepiło... - Leośka o tej porze tragicznie wolno kojarzyła fakty. - A... Przepraszam, tak tylko... Nie uderzyłaś się ostatnio? Jestem pewna, że przed tą całą aferą z ognistym lisem miałaś wszystkie łapy... Ja pytam, czy ogólnie dobrze się czujesz. Zawroty głowy? Nudności? Ból tejże części ciała?
Schowała latareczkę, po czym wyciągnęła długopis. Po co? Nie wiem. Pewne dlatego, że wyglądała z nim bardziej profesjonalnie. A może chciała coś zanotować? Pytanie, na czym. W promieniu dwóch metrów ani kawałka papieru, nic, co mogłoby się w tym celu przydać.
Patrzyła wyczekująco, w duchu obiecując sobie mocną kawę z podwójnym cukrem. Pierwsza pacjentka, nawet, jeśli nie ma pojęcia, co jej jest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:30, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
Tym razem wyraz jej pyska mówił krótko: 'wat?'. Co, jak, gdzie i ile wieków temu?
- Jakim lisem? - zapytała w końcu, ściągając brwi i rozmyślając głęboko. Czy kiedykolwiek miała jakieś problemy z jakimkolwiek lisem? Czy spotkała kiedykolwiek problematycznego lisa? I czy wszystkie lisy są problematyczne? Czy tylko te ogniste? Zaraz... ogniste lisy? W to już na pewno nie uwierzy, nie ma co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:58, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
Lea spojrzała na dawną alfę zaskoczona.
- No... nie pamiętam, jak się nazywał. Wataha Ognia go przyzwała i on tak jakby z twoją pomocą mało nie zawładnął Krainą. Tym lisem. Podobno w całą akcję wplątał się jeszcze jakiś jednorożec... Nie wiem, nie było mnie tam. O yego właśnie lisa mi chodzi. A co, znasz więcej niż jednego? Nie wiem, skąd to-to wylazło, ale lepiej będzie dla wszystkich, jeśli tam zostanie. Przypominam, że nie odpowiedziałaś na pytania. Jeszcze raz: czy napewno dobrze się czujesz?
Nie rozumiała, jak można czegoś takiego nie pamiętać... Lis trząsł całą Krainą i o mało nie zabił Eleny. Tak swoją drogą... Ciekawe, co u niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:46, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
Mimo iż wiedziała, jakie to bzdury Lea próbuje jej wcisnąć, postanowiła dalej zgrywać miłą. Zamiast zareagować w jakikolwiek nieodpowiedni sposób, pokręciła jedynie głową.
- Przykro mi, ale niczego takiego nie pamiętam i nie wydaje mi się, by była to wina jakiejś amnezji. Dalsze próby wmawiania mi takiego absurdu niewątpliwie spełzną na niczym, więc możesz sobie darować. I tak, czuję się świetnie, jak zawsze.
fakt faktem, iż coś zaczynało się tlić w jej główce, jednakże nie zwracała na to uwagi, przekonana, iż są to tylko sztuczne wspomnienia wywołane przez opowiastki Lei.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lea
Lekarz
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 5:23, 23 Sty 2014 Temat postu: |
|
I co ma tu poradzić... Może to była inna wilczyca, podobna do Wheat? Tak po namyśle... Oryginał byłby teraz dużo starszy.
- To może... Herbaty?
Chyba coś jeszcze powinna mieć... Niemożliwe, by "wyszły" wszystkie zioła. Coś na pewno zostało i można przyrządzić z tego ów cudowny napój.
Czy widać po niej, że nie bardzo wie, co właściwie powinna robić? Jak pomóc komuś, kto ewidentnie owej pomocy nie potrzebuje?
No cóż... Może przynajmniej z nią posiedzi, zajęcie jakieś będzie... Będzie można z nią porozmawiać, może uchroni to Leę od kolejnego padu na biurko...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz
Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z probówki. Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:14, 24 Sty 2014 Temat postu: |
|
Czy ktoś z was również jest w sytuacji podobnej? Czy ktokolwiek z was ma nagle ochotę roześmiać się, gdy usłyszy jakieś losowe słowo? Niektóre wyrazy były z przyczyn nieznanych prześmieszne i Wheat nie była w stanie pohamować automatycznego uśmiechu, gdy usłyszała jeden z nich. Parasol, sztuciec, szynka. Dialog. Herbata... i tym razem, mimo teoretycznej powagi sytuacji, humor poprawił jej się jak na zawołanie, a pyszczek przedzielił uśmiech. Przytaknęła, udając, że nic się nie dzieje. No cóż, w sumie uśmiech nie był niczym złym, prawda? Czemu miałaby się nie uśmiechać?
- Poproszę - Jej głos również stał się bardziej dźwięczny. Co to za czary, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|