Jaskinia Renny i Shire'a

Shire

Jaskinia ukryta jest w skale, na niewielkiej polance. Wokół rosną drzewa, a nieopodal szumi strumyk z czystą wodą. Miejsce to jest ciche i przytulne, skryte przed wścibskimi oczami świata zewnętrznego. W jaskini jest wbrew pozorom ciepło, przez małe szczeliny do środka wpada światło.

Shire przyszedł w to miejsce z Renną na grzbiecie. Jaskinia spodobała mu się, ze względu na panujący tu spokój i ciszę. Miejsce w sam raz na drzemkę - chyba że zostaną tutaj na dłużej. Wilk delikatnie ułożył waderę na miękkim piasku i sam spoczął obok niej. Po chwili zasnął spokojnie.

Renna

Nie była na polanie. Nie wiedziała, gdzie jest. Jej zaniepokojone oczy rozejrzały się. Cholera. Nie znała tego miejsca. Gdzie ona jest? Zauważyła koło siebie samca. Przełknęła ślinę. Co się z nią działo? Ostatnio... nie, to już sprawa Reni. Samica położyła łeb na łapach i zmrużyła brązowe oczy. A, a, a...W, C i H? H ją nie obchodził. Był tchórzem.

Shire

Shire wybudził się ze swego pięknego snu.
- No i co się wiercisz? - spytał nie ogarniając co to za miejsce, i kto leży obok. Mlasnął smacznie jęzorem i po chwili błoga senność zabrała go z powrotem. Ale się zmęczył. Starość nie radość, bywa.

Renna

Zamrugała ślepiami.
- Gdzie ja jestem? - mruknęła zdezorientowana.
O! I teraz się zacznie. Rozejrzała się dookoła. Jaskinia. Nigdy w takiej nie była. Z rezygnacją zamknęła oczy i ponownie wpadła w sen. Nie miała siły żeby myśleć, gdzie jest i co się stało.

Shire

Shire obudził się na dźwięk głosu Renny. Zamrugał oczami kilkakrotnie, po czym wytężył umysł w celu przypomnienia sobie co robił przez ostatnie 24 godziny.
- W jaskini. - odpowiedział mniej więcej po dwóch minutach. W rzeczywistości jaskinia była dość przyjemna - cicha i ciepła, jednakowoż podłoże mogłoby być miększe.

Renna

Pomachała łbem na boki. Dużo jej to powiedziało. Ziewnęła szeroko i potrząsnęła blond grzywką. Położyła łeb na łapy samca i zmrużyła oczy. Nie chciało jej się spać. Ale lubiła udawać. Zamiatała ogonem na boki, nucąc coś pod nosem. Zapewne jakąś piosenkę ( xD ). Znała tą piosenkę od...zawsze? Chyba tak. Matka jej ją śpiewała. Kiedy żyła. I kiedy Renia była szczenięciem.
Come Little Children
The Time's Come To Play
Here In My Garden Of Shadows - taki tekst piosenki wypływał z ust Renny, szeptem.

Shire

Shire przymknął oczęta. Usłyszał, jak z ust Renny wydobył się jakiś cichy szept. Jakaś piosenka. Odśpiewałby, ale się wstydził (xd). Machnął więc tylko kilka razy ogonem, i spytał rozbawionym szeptem:
- Zostajemy tutaj na dłużej?

Renna

- A na ile? - spytała.
No cóż. Mogła tu posiedzieć. Chciała. Nie chciało jej się wstawać, iść gdzieś. Ciekawe, jak Renia wyglądała przy samcu. Ekscentryczna, lekko świrnięta nastolatka przy umięśnionym, dorosłym i większym od niej samcu? Ta. Fajnie, Renia wyglądała młodo. O to jej chodziło? Chciała być młoda. Chciała móc robić to, co chce. I robiła.

Shire

Czy Reni chodzi o to, że Shire jest stary? Ach, nieważne. Wilk ziewnął sobie smacznie i zwrócił się ku wilczycy, znów wkładając w swoją wypowiedź mnóstwo przydatnych informacji:
- Na długo. - W rzeczywistości jego starcze ciało nie miało najmniejszej ochoty by opuszczać to miejsce, o ile łączyło się to z wysiłkiem fizycznym.

Renna

Nie ( xD ). Renia miała tyle samo, co Shire. Może powinna w końcu spoważnieć?
Akurat.
- Spoooko - ziewnęła i wtuliła się w futro samca.
Znów nuciła. To samo. Tym razem nuciła to w kierunku sierści samca, wtulona w niego chyba wszystkim. Jej oczy się zamknęły. Nie, nie miała zamiaru spać.

Shire

Shire przymknął oczka i począł wsłuchiwać się w piosenkę nuconą przez Rennę. Jej nos wtulony w futro samca lekko wibrował przy tym w stronę jego narządów wewnętrznych. Objął wilczycę łapą, delikatnie, w końcu chciał okazać czuły gest nie zgnieść waderę.

Renna

Teraz zmieniła melodię. Oddychała spokojnie, ucichła. Wsłuchiwała się w bicie serca samca. Liczyła jego oddechy. Ciekawe, czy już zapomniał. Zapomniał o swoim dawnym życiu i o tym, jak się nad tym zastanawiał. Ciekawe, gdzie była Ohme. W legowisku Shire'a, na pewno. Renia jeszcze pamiętała, jak to ta mała samiczka się jej wystraszyła.

Shire

Nie zapomniał. Ale niewiele obchodziło go życie, które już nie było jego. Oparł swój łeb o głowę Renny, i z zamkniętymi oczami i spokojnym oddechem dalej wsłuchiwał się w melodię, którą nuciła. No, i to jest życie. Wracając do rzeczywistości - łapa wilka natrafiła na małe, sześciokątne pudełeczko i nagła chęć sięgnięcia do środka sprawiła, że ogon wilka począł poruszać się coraz szybciej, a serce mu przyspieszyło. Ile nie palił?

Renna

Wyczuła zmianę w zachowaniu samca. Łapą wyczuła pudełeczko z papierosami i położyła za siebie. W tym samym czasie postanowiła zająć samca czymś innym. Znów wpiła się w jego usta, obejmując go na szyi. Ciekawe, co go bardziej zainteresuje. Palenie, czy Renna? Trudny wybór. Albo i łatwy.

Shire

Łapa wilka wróciła na swoje miejsce. Po chwili wilk objął Rennę, odzwajemniając pocałunek. Przyciągnął wilczycę bliżej. Papierosy czy Renna? Shire nie musiał się już dłużej zastanawiać, w końcu odpowiedź była prosta. Wybierze Rennę. Zawsze.

Renna

Zmrużyła oczy, a jej pysk rozjaśnił uśmiech, nie przerywała jednak pocałunku. Hm...może Renia całkowicie odciągnie samca od palenia? ,,Może" jest szerokie i głębokie. Zacisnęła uścisk na jego szyi. Mógł jednak oddychać. Ostatnie, o czym myślała, to o uduszeniu samca. Machała ogonem energicznie na boki, wtulona w sierść samca i napierającego na niego całym ciałem. Taki charakter. Tak chciwy. Jej palce u łap wczepiła się w sierść samca. Uniosła szyję, przerywając pocałunek, tylko po to, żeby jak zawsze dać samcowi dostęp do jej szyi.

Shire

Shire począł więc całować szyję Renny przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej. Czy na zawsze porzuci palenie? Na pewno nie. Ale teraz jeszcze się powstrzyma. Przez chwilę. Przez moment. Potem zapali. Wyjdzie na pięć minut i zapali. Poczuje dym w gardle i ogarnie go ta sama przyjemność, co zawsze. Ale nie teraz. Jeszcze nie teraz.

Renna

A o czym myślała Renia? O wszystkim i niczym. O samcu, o Yuki, o Carly, o Crystal, o Lucy...Ta, dobre sobie. Myślała tylko o Panu Shire. Wtuliła szyję w jego pysk ( nie wiedziałam, jak inaczej to napisać xD ) , po czym przełknęła ślinę. Oddychała spokojnie. A o czym Renia marzyła? Na pewno nie chciała romantyzmu, rutyny, kwiatków, pytań w typie ,, Co tam u ciebie". Ona chciała, ba, potrzebowała agresywności. Nowych doświadczeń.

Shire · Wysłany: Wto 19:03, 01 Mar 2011 Temat postu:

Shire przestał myśleć (xd) o jakichkolwiek problemach, gdyż stwierdził, iż na razie takowych nie posiada i w najbliższym czasie nie ma zamiaru. Nałóg? Pff... Rak płuc? E tam... Amnezja? Phi! Wszystko to na razie nie miało większego znaczenia, bo teraz było fajnie! Wilk począł delikatnie masować Rennie kark.

Renna · Wysłany: Wto 19:14, 01 Mar 2011 Temat postu:

Czuła, jak samiec pasuje jej kark. Nie przerywając jego czynności, znów znalazła jego usta. Wtuliła się jeszcze mocniej w jego futro. Co czuła? Trudno było to opisać zwyczajnymi, ziemskimi słowami. Tutaj trzeba było znaleźć, zrozumieć nowy, nieistniejący język. Najpiękniejszy.