Las Szasty i Wardress.

Wardress

Nieduży, ciemnawy [link widoczny dla zalogowanych]. W zaroślach czai siępełno zwierzyny, która może w każdym momencie stać się czyimś obiadem. Obok nieduże bajorko z ciepłą wodą.

__

Ward weszła między drzewa i usiadła nad brzegiem wypatrując idącego kawałek za Nią Szasty.

Szasta

Przybiegł za nią i rozejrzał się po tym miejscu - Twórczy lasek - zaśmiał sie lustrując ją spojrzeniem. Podszedł bliżej niej i pocałował ją w bok szyi. Spojrzał z tajemniczym uśmiechem w jej oczy - Co teraz? -...

Wardress

- Goń mnie! - pisnęła radośnie niczym malutki szczeniak i delikatnie pacnęła go łapą w pysk. xP. Zaczęła uciekać xP.

Szasta

- Osz ty! - biegł za nią i kilkoma susami odbił się i skoczył na nią. - Mam cię! - krzyknął uradowany. Przewrócił ja i położył się na niej, patrzył w jej oczy i śmiał się.

Wardress

- Gratuluję. Dogoniłeś własną Alfę. - zaśmiała się i liznęła go w szyję. - Rób co do Ciebie należy przyszły tatuśku. - mruknęła i wstała xD.

Szasta

Zaczął się tak śmiać, ze nie mógł się opanować, tarzał się wręcz po ziemi. Wstał i spojrzał na nią - Wybacz skarbie głupawka chwilowa. - uspokoił się podszedł do niej. Położył sie na niej i przywarł do niej ciałem, pokrywając ją. Po dłuższym czasie zszedł z niej i położył się przed nią.
[Sorry, że tak zwięźle to opisałem, ale nie mam dzisiaj weny xD]

Wardress

{Nie no lajt. xP. Będąc Flame'em pisałam CENZURA xD}

Dała mu słodkiego buziala w pysia. - Nasza mała czwórka już niedługo będzie wśród Nas. I masz mnie pilnować, żebym nigdzie nie walczyła. - uśmiechnęła się.

Szasta

- Nie martw się skarbie. Walczyć ja będę za ciebie i żadnych sprzeciwów. Funkcję Alfy powinnaś zawiesić, nie możesz się denerwować. - przytulił się do niej i polizał w bok pyszczka.
[ Będąc na koncie Smitha jak miałem głupawkę i wenę to możesz poczytać jak to opisywałem z Shade w naszym miejscu dla zakochanych.]

Wardress

- Fakt faktem będę ładnie siedzieć i się nie będę bić. Ale wataha jest równie ważna. Poza tym narazie w stadzie jest spokój. - uśmiechnęła się.

Szasta

- No i tak będę cię pilnować . - uśmiechnął się szatańsko i pobiegł gdzieś na moment. Po kwadransie wrócił i okrył ją skórą niedźwiedzia, którą przyniósł z domu. - Będzie ci ciepło. Głodna? - spytał.

Wardress

- Nie. Kochanie nie musisz o mnie aż tak przesadnie dbać. - uśmiechnęła się delikatnie i położyła wygodnie na mchu.

Szasta

- Kocham cię i będę o ciebie dbał. - przytulił się do niej i westchnął lekko. Czuł się kochany i sam kochał. Był na prawdę szczęśliwy.

Wardress

Przytuliła go mocnoooo xP. - Zdrzemnę się, dobrze mi to zrobi. I masz tu być ze mną. - mruknęła wystawiając do Niego język. xP.

Szasta

- Taa jasne. Pani i władco - zaczął się śmiać i przytulił ją mocno. - Będę nad tobą czuwał - rzekł i bił wzrok w niebo.

Wardress

Pocałowała go delikatnie w pyszczek i wtuliła się w jego futro. zasnęła.

{zmykam spać, branoc ;*}

Paige

Malutka Paii wyczuła zapach mamy - podążyła więc w tym kierunku. Przycupnęła w krzakach i grom spadł na nią z nieba. Miał być Spirit! Nieco Go bardziej szanowała. Łzy wpadły jej do oczu. Otarła je łapą. Czy każdy ma takie nie normalne życie. Westchnęła i weszła. Musi się z tym pogodzić. To nie był jej wybór. Nie jej wola. Wyskoczyła ze krzaków i zradością staranowała Szastę. - Yoł, Panie Władzo! - wskoczyła mu na szyję i ciągnęła za uszy.

Wardress

- Pai. Widzę, że coś jest nie tak. Wiem, Spirit miał być Twoim tatą, ale niestety, nie byłby w stanie dać mi szczeniąt, poza tym, często znika. Poza tym, pokochałam Szastę. - westchnęła patrząc na jeszcze lekko załzawione oczy córki. Poczuła pierwsze skurcze. Skinęła pyskiem i wybiegła.

Desmond

W strone lasu szedł powoli Des. Jego oczy lśniły lekko, gdy przemierzał las. Po chwili dotarł tam gdzie znajdował się Szasta i Paige, skinął im lekko łbem. Poczym rozejrzał się, szukał War. Ale jej nie dostrzegł, chciał z kimś pogadac, Jainy nie ma długo. A War jest jego najlepszą przyjaciółką.

Szasta

- Hej uważaj trochę Paige! - krzyknął ze śmiechem w głosie gdy Paige się na niego rzuciła i wstał starając ją z siebie strząsnąć.

Paige

Puściła Go mimowolnie, ciągnąc w stronę odchodzącej Wardress. - Masz zamiar stac i patrzec, jak cierpi? Idziemy! - wybiegła.