Miejsce Derina i Ziry.

Derin

W tym miejscu są palmy. Na środku jest mała sadzawka. Trawa ma prawię barwę złotą. Liście palmy są ułożone wokół sadzawki. Woda tam jest przezroczysta. Tutaj dostęp mają tylko Zira i Derin.

Przybiegł tutaj. Czekając na Zirę wspiął się na palmę i zabrał kokosy. Zszedł i je rozbił kamieniem na pół i usiadł.

Zira

Zira przybiegła za nim
-Jak tu pięknie.-Zachwyciła się i usiadła przy basiorze.
Czuła się szczęśliwie.

Derin

- Dziękuję za komplement. Może chcesz kokosa? - powiedział podając Zirze. Spojrzał jej w oczy i ją pocałował. Po chwili zobaczył blask w wodzie.

Zira

-Nie dziękuje.O a co to się tak błyszcz?-Zaciekawiła się jej uwagę również owy blask przykuł do siebie.

Derin

- Chodź, to ci pokaże - powiedział wstając. Podszedł do sadzawki i czekając na waderę włożył łapę do wody.

Zira

Wadera podeszła bliżej i stanęła koło wilka.Była bardzo ciekawa co to takiego.

Derin

Derin wyciągnął złoto - srebrny naszyjnik z dwoma serami.
- To dla ciebie. - powiedział z miłością. Podał jej naszyjnik patrząc jej się w oczy.

Zira

-Dziękuje. Jest śliczny.-Powiedziała z miłością.
Zira zawiesiła go sobie na szyj. wspaniale się prezentował na tle zielonej chusty.Spojrzała mu w oczy i liznęła po pyszczku.

Derin

Derin przejechał łapą po jej policzku i ją pocałował romantycznie. Potem spojrzał jej w oczy. Kochał ją najbardziej, nie było dla niego nikogo ważniejszego od Ziry. Po chwili jeszcze raz ją pocałował.

Zira

Zira odwzajemniła pocałunek. Nagle zauważyła że słońce zachodzi. A wszystko wokół wygląda jakby się paliło.O tak Zira lubiła ogień dlatego chciała wstąpić do watahy ognia. Jednak nie chciała mówić o tym Derinowi. On chciał być w watasze wody a ona ognia. Chociaż przeciwieństwa się przyciągają.

Derin

Derin też zauważył zachód słońca.
- Ale pięknie - powiedział. Po chwili spojrzał Zirze w oczy. Po paru minutach dodał - chce z tobą być na zawsze.

Zira

Zira uśmiechnęła się do niego. On również chciała z nim być już na zawsze. Kochała go bardzo.
-Ja też powiedziała w końcu.

Derin

Spojrzał miłym spojrzeniem na Zire. Kochał ja tak mocno że nie umiał oderwać od nie oczy. Nucił sobie melodie zakochanych. Ogon miał dumnie do góry, a wiaterek rozwiewał jego futro. - Nanana - nucił w miłej tonacji. Polizał ją w policzek i się zapytał - znasz jakąś miłosna piosenkę?

Zira

-Przykro mi ale nie.-Powiedziała do niego
Zira lubiła głośniejszą muzykę ale szybko sobie przypomniała jedną.
-Na na nanana...-Zanuciła po cichu lubiła nucić i śpiewać ale jak nikogo nie było w pobliży strasznie się wtedy wstdziła

Derin

Derin spojrzał w niebo i zobaczył księżyc, a koło niego pełno gwiazd. Potem wypił środek kokosu.
- Dobre - powiedział po czym się oblizał. Spojrzał na waderę.

Zira

Ona była wpatrzona w księżyc i nagle zaczęła wyć. Nie było to spowodowane strachem czy bólem ale po prostu szczęściem. Uśmiechnęła się do niego i zapytała.
-Po wyjemy razem?

Derin

- Dobrze - powiedział i wstał. Spojrzał na waderę. Zaczął wyć, a kiedy pomyślał o miłości wył jeszcze głośniej. Ogon zaczął mu merdać.

Zira

Ona również wyła. Ich wycie niosło się chyba na wiele kilometrów.Myślała o różnych rzeczach ale jedyną i najważniejszą była obecność Derina.

Derin

Derin ciągle wył, patrząc na Zirę. Był w niej tak zakochany, że wył tak głośno jak umiał. Zaczęło go trochę gardło boleć. Podszedł do sadzawki i się napił. Po czym podszedł do Ziry i znowu zaczął wyć.

Bradon

Mały przybył tutaj za wilkami . Kierował się węchem . Kiedy zobaczył ich wyjących przystanął . - Do czego oni wyją ? Do wschodzącego słońca ? - Pomyślał . Wydawało mu się to nieco dziwne . Teraz kiedy zobaczył Zirę i Derina postanowił im coś wyznać . - Ziro , Darinie . Czy zostaniecie moimi rodzicami ? - Popatrzył na nich swym szczenięcym wzrokiem .