Miejsce dla samotnych

Sasori

Przyszedl nie patrzac na nikogo... Łeb mial spusczzony podszedl pod jedno z drzew i usiadl pod nim , zamknal oczy i zamsial sie szyderczo sam do siebie, po chwili polozyl sie i spojrzal przed siebie...

Breishe

Breishe ujrzała zmartwioną Rennę.
-Co się stało? - spytała mimo woli, nie chciała znów mieszać się w ich sprawy.

Sasori

Nie ruszyl sie ignorujac innych, machnal ogonem i zrobil powazna, jednakze znudzona mine... ziewnal i polozyl łeb na łapy zamykajac oczy, jednak nie spal, nasluchiwal tylko co sie wokol niego dzieje, wniskujac iz nie jest sam

Renna

-Ile mam czekać.Powiedz ile?-powiedziała uświadamiając Breishe ,że chodzi o Waspa.

Breishe

-Ale na co? Na szczenięta? - spytała się zatroskana, nie była doświadczona w tych sprawach, nie chciała więc nikomu doradzać.

Sasori

Otworzyl jedno oko i spojrzał na wilczyce...
-Ale rumor... wiele hałasu o nic... - mruknal do siebie znudzony, ziewnal i przeciagnal łapy... po czym znow polozyl sie jak wczesniej, jednak oczy mial otwarte , patrzyl na glebe

Breishe

Breishe zmrużyła oczy udając, że nie słyszy ignoranckich słów samca. Spojrzała oczekująco na Rennę, zamrugała kilka razy po czym ziewnęła ze zmęczenia.

Renna

-Nie..na niego.Zniknął i nie wraca a ja jestem ranna.-powiedziała ukazując przedzirawioną włócznią łapę.

Breishe

-Oh... może...? - jeknęła cicho, zamurowało ją. Wasp? Nie uciekłby od Renny, nie jest taki... Zachwiała się, potrząsnęła głowa - Wasp?

Renna

-Dawno go nie widziałam.-powiedziała i nagle upadła.Nie mogła wstać.
Przed zemdleniem zdążyła tylko wyszeptać:Niedźwiedź,włócznia,rana.

Sasori

Obrucil sie na grzbiet z łapami w górze i patrzyl w niebo
-ale nudy... - mruknall do siebie i westchnal

Renna

Krew płyneła cienką stużką z jej pyska.Była chora ale nie wiedziała na co.

Breishe

Breishe spojrzała się ze strachem na waderę, podeszła od nie, delikatnie chwyciła jej łapę, przyjrzała się jej. Mrugnęła kilka razy.

Renna

Oddychała.Z pyska krew przestała lecieć,leciała teraz natomiast z nogi.Na jej nodze zaczeły pojawiać dziwne znaki.Były to kreski,które pojawiały się i znikały.

Sasori

Spojrzał na dziwna akcje kontem oka z obojetna mina... jednak co chwile jego wzrok przyciagala krew... jak zwykle ... Jefnak powstrzymal sie i zacisnal zeby patrzac znow w niebo z powazna mina

Renna

Nagle wyszeptała cicho sama do siebie.
-Daj mi jeszcze jedną szansę.Proszę.

Breishe

Breishe zamknęła oczy, otworzyła umysł po czym skupiła się na ranie. Po chwili tamta zniknęła. Ledwo trzymała się na łapach, ale mimo wszystko była uśmiechnięta.

Renna

Krew znowu była w innym miejscu.W drugiej nodze.Nagle wyszpetała.
-Pierwsze życie druga śmierć.-Nikt tych słów nie słyszał.

Breishe

Breishe zauważyła, że Renna coś mówiła.
-Co mówiłaś Renno!? Renno, odpowiedz! - jęknęła trochę zdruzgotana, wadera wyjęła z torby pudło z pajęczyną po czym nałożyła ją na ranę.

Renna

Renna nic nie mówiła.Nawet jeśli by chciała by nie mogła powiedzieć.Jej sierść zamarzała.Szepneła tylko.
-Przecie to wiosna...Pajęcze nici nic nie pomogą.......-Nie odzywała się już.