Miejsce dla samotnych

Chiyo

Jednakże gdy ją dotknął jego sierść zajała się płomieniami. A wadera siedziała jak siedziała. - Muahahahahahaa!

Baks

//haha no na bank :D. Nie ma tak ;pp//

Chiyo

{a tak. ja mogę, mam pozwolenie. uważaj, skarbie.}

- nie lubię zapachu palącej się sierści. - zmarszczyła nos. poruszyła jednym ogonem, składając latajki.

Baks

//suka >.<//
Wstał i wybiegł. To towarzystwo nie było dla niego...

Chiyo

{;< suka a skarbie się różni, skarbie. ;< obrażanie jest złe. {taaaak, licząc że to nowe konto i żadnych ostów! medytacja i równowaga. xx}

Spojrzała za wilkiem, który nadal się palił. o,o o mój Boże! wstała i znikła w płomieniach. taki szpan.

Sky

- A... E... Taaak... oO - mrukneła, nie wiedząc po co właściwie się tu znajduje. xD
Z logicznego punktu widzenia, Chiyo już sobie poszła, więc została zupełnie na lodzie. Pogwizdując cicho pod nosem, wypłynęła w pełnej gracji z tematu.

Chiyo

{Mój misiaczku! ja wy((((((((( z tego forum a nie z tematu. ;<}

Wardress

- Niech się zastanowię. Tak, jest jeden ale praktycznie tak jakby go nie było. Czasem się pokazuje i po chwili znika. Zupełnie jak Shadow. - uśmiechnęła się delikatnie.

Paige

- Er.. Powiesz mi? - podniosła nieśmiało brwi.

Wardress

- Spirit. Tak, ten wilk w swój sposób jest naprawdę czuły. Ale jeśli spotkasz jakiegoś starszego przystojniaka szukajacego partnerki możesz umówić mnie na randkę w ciemno. - uśmiechnęła się z lekkim przekąsem i położyła się wygodnie na boku.

Paige

- Oooo... - zachichotała cicho. - OK. Już ja Ci kogoś znajdę... Spirit'a znam. Szef. - mruknęła ciszej.

Qedr

Poszedłem sobie powoli przebierając jedną łapą, drugą i trzecią. Obejrzałem się za siebie patrząc przez chwilę raz jeszcze na całą scenerię... *

*Bo samo "poszedłem sobie" nie mogłoby być, bo to tylko 2 słowa

Wardress

Uśmiechnęła się do Paige. - Dozobaczenia kochana. - mruknęła i powolnym krokiem wyszła z miejsca dla samotnych.
[zt]

Paige

- Maaa...! - nie dokończyła. Znów sama. Westchnąwszy odwróciła się niecierpliwie do Qedr'a. I on wyszedł. Zła, uniosła wysoko ogon i odeszła dumnie wypięta.

sommeil

Usiadła spokojnie pod drzewem rozglądając się dookoła, marząc o miłości... Samotna postanowiła przemarzyć całą dzisiejszą noc w tym miejscu... A może i dłużej... Marzycielkaaa...

...Wstała i wyszła... pewnie znowu tu wróci...

Akita

Wbiegłam . Położyłam się na plecach i obserwowałam chmury...

Jerome

Przyszedł tutaj z tajemniczym uśmiechem na pysku. Usiadł pod jednym z drzew i rozwinął pergamin,który trzymał w łapach. Zaczął go czytać z zaciekawieniem uśmiechając się coraz to szerzej.

Volire

Postawiłam pierwszy raz łapę w tym miejscu. Idealne. Położyłam się pod rozłożystym dębem, lustrując wzrokiem wszystkich przybyłych. Wbijałam co chwila pazurki w ziemię. Moje oczy co chwila pobłyskiwały, a uśmiech stawał się coraz szerszy.

Jerome

Spojrzał na nowo przybyłą i okazało się, że to Volire. Uśmiechnął się i puścił jej oczko z daleka. Po chwili jeszcze patrzenia na nią wrócił do czytania 'tajemniczego' zapisku.

Volire

Dopiero teraz ujrzałam Jeroma //nie wiem czy dobrze odmieniłam xx//. Uśmiechnęłam się nikle, kładąc się na boku. Machałam delikatnie końcówką ogona, patrząc na pergamin, jaki czytał.