Bursztynowe Morze

Reneesme

Spojrzała znów na wilczyce. Niezbyt przejeła się tym, że podeszła jednak jej nie zlekceważyła. Uśmiechneła się tajemniczo wodząc za waderą chłodnym jak zawsze wzrokiem.
-To zależy... - mruknęła, a w jej głosie było słychać bezczelny ton choć nie znaczył on nic szczególnego w stosunku do wilczycy. Taki ton już miała Satsu. Była bezwzględna. Ktoś próbował ją zmienić ale czy to się uda? No cuż.. czasem Sat przypomina sobie o dopiero co nauczonych manierach jednak żadko się do nich stosuje.

Booze

Obróciła się w morzu tak by zmoczyć całą sierść. Potem wyszła na brzeg i rozłożyła się wygodnie. Usypała górkę z piasku by położyć tam łeb. Potem zaczęła lekko przysypiać. Ale wciąż czuwała nawet na najmniejsze ruchy.

Desmond

Nagle zawiał zimny wiatr. Który igrał w waszych sierciach, tak ze zrobiło się Wam zimno. Nagle słonce schowało sie za chmurami i zapanował zmrok. Było to dziwne, wkońcu był to środek dnia.

Booze

Wstała nagle. Spojrzała na niebo, coś przeczuwała tylko nie wiedziała co. Przeleciała wzrokiem po innych wilkach i dalej się wpatrywała w to zjawisko.

Reneesme

Wciągneła nagłe powietrze nozdrzami. Nie ruszyła ją zbyt ta zmiana klimatu choć była dość dziwna. Wyczuła coś nagłego.

Sephira

Poczuła zmianę klimatu, ale nie zwróciła na to większej uwagi. nawet nie otworzyła oczu. Myślała. Choć w jej myślom przeszkadzała rozmowa wader. Choć nie chciała nic słyszeć, słyszała wszystko. Gdy miała zamknięte oczy miała wyczulony wzrok i such na najmniejszy szczegół. Zaczęła wyłączać ze świadomości inne dźwięki skupiając się na jednym, szumie wody...

Desmond

Z dala dobiegł jakiś przerażający skowyt. Potem usłyszeliście jakies szepty, ale to nie były zwykłe szepty. Były one niesione przez wiatr. Który zmagał się z każda chwilą.

Paige

- Do nich? - wskazała łbem na szczenięta. Brew znowu wróciła do normalnej pozycji. Cóż za sarkastyczny ton - pomyślała.

Sephira

Otworzyła oczy. Wokół niej było ciemno.Zdziwiła się tym. Włączyła ponownie zmysł słuchu. Usłyszała coś dziwnego. Szepty, ale nie pochodzące od wader. Usiadła.

//Des, skoro jesteś alfą wody, możesz władać wiatrem?//

Booze

Zaczęła koncentrować słuch na szeptach. Była zdziwiona lecz nie bała się, anie denerwowała. Co będzie to będzie- przeleciało jej przez myśl. Ignorowała dorosłe wadery, koncentrowała się na szeptach.

Reneesme

Hmmm zalezy mi na dobrej zabawie.. - mrukneła zadziornie usmiechajac sie kontem pyska szalenczo. Nastawła ucho. Cuz była bardzo spokojna co nie oznaczalo, ze nie przeczuwa czegos dziwnego.

Paige

- To tylko Deska. - wzruszyła ramionami. - To jak? - zapytała i warknęła na szczeniaki.

Desmond

Szepty stawały się coraz głośniejsze i docierały do waszego mózgu. To było nie do zniesienia, szepty stawały sie coraz bardziej piskliwe. A każdy wie że psy mają ostrzejszy słuch.

Sephira

Podeszła do Canis. I usiadła obok niej. Westchnęła. Irytowały ją te szepty. Tym bardziej, że nie wiedziała skąd pochodzą. Szepty zaczęły się nagłaśniać. Wyłączyła je ze świadomości. Znów skupiła się na szumie wody.

//ja nie pies. ja wilk.//

Reneesme

Prychneła już wogóle nie zwracając uwagi na te wszystkie "zjawiska" Rozłożyła łapy i uniosła zad w górę prężąc się i przeciągając. Ziewnęła szeroko i zachichotała znów diabelsko.
-Chętnie.. - mrukneła zawadiacko z wrednym uśmieszkiem.

Paige

- Biorę małą - warknęła na Canis.
[Jest tu jakiś regulamin dt porywania, zabijania, itp.?]

Desmond

Nagle ziemia zadrzała i we wasza stronę zaczał się zbliżac wielki niedzwiedz. Szepty powoli ustały, a niedzwiedz patrzył na Was, potem stanał na dwóch łapach i ryknął. Był naprawde potęzny.

Booze

Usiadła, spojrzała na Sephirę z uśmieszkiem. Denerwują mnie i te rozmowy i szepty- warknęła do samicy. Spojrzała na morze i przymrużyła oczy. Irytowały ją te rozmowy ale ignorowała to. Zalatuje nudą, może coś porobimy albo pójdziemy gdzieś?-dodała. Wzrok skierowany miała na morze.

edit:
Stanęła na równe nogi. Niedźwiedź -pomyślała. Uniosła zad i spuściła łeb, zaczęła warczeć, oblizała kły. Spojrzała na Sephirę z zadziornym uśmieszkiem-Bierzemy go! - krzyknęła do niej. Zaczęła biec w stronę niedźwiedzia

Sephira

Zobaczyła niedźwiedzia. Zasłoniła Canis. I warknęła. Włączyła znów słuch do świadomości, napięła mięśnie, była gotowa do skoku. "Przecież mój tata wybił niedźwiedzie..." -zirytowała się

Reneesme

Juz miała zajac sie swoim celem kiedy przyciagnal ja ryk niedzwiedzia. Odwrócila powoli łeb w jego strone i przewrócila oczami.. *Uhh no pieknie... misiek* mruknela w myślach. Machneła ogonem z zadziornym uśmieszkiem.
-Hmmm wolałabym podokuczać tym bachorom ale w sumie mam ochote kogoś zabić.. - zaśmiała się szaleńczo.

/Bodajże szczeniaków nie wolno porywać i zabijać hmmm ale można się z nimi zabawić :twisted: /