Bursztynowe Morze

Wasp

Westchnął i w odpowiedzi kiwnął łbem. - Naprawdę nie sądziłem, że gdy odejdzie aż tak się tym przejmę.

Wardress

Przytuliłą ogonem jego ogon. - Niektórzy zostają, niektórzy odchodzą. Taka kolej rzeczy. - uśmiechnęła się pocieszająco.

Wasp

Kiwnął głową. - Wiem, wiem... ale zawsze ciężko nam się z tym pogodzić - powiedział i spojrzał na Wardress. Machając ogonem, owinął go wokół ogona wadery.

Cole

Przyszedł tutaj i stanął z zamkniętymi ślepiami przedmorzem, było równie wzburzone co on. Wiatr był silny i chłodny, rozwiewał jego futro i czarną grzywkę. Zbierało się na burzę.

Flake

Przystanęła niedaleko Cola, przyglądając mu się uważnie. Tak nagle zerwał się na widok swojego brata, teraz wyglądał na nadzwyczaj niezadowolonego. Czy to możliwe by aż tak nienawidził rodzonego brata?

Cole

Otworzył ślepia...zamrugał powoli - Dlaczego? Nawet mnie nie zna...traktuje jak powietrze...oni wszyscy tak robią, poza ojcem. - mówił do niej lecz wciąż stał tyłem.

Flake

Po chwili lustrowania go wzrokiem powiedziała. - Wilki się zmieniają... ty nie powinieneś się przejmować tymi, którzy źle cię traktują. Oni nawet nie są godni twojej uwagi.

Cole

Odwrócił łeb, zamyślił się nad jej słowami. Podszedł do niej, stanął przed nią i patrzył jej głęboko w oczy - Flake, to moja rodzina...chciałbym z nimi pogadać, ale sama widzisz. Nawet Kain nie zwraca na mnie uwagi...jakbym nie istniał. - westchnął - Jesteś jedną z nie wielu na prawdę bliskich mi osób. Jesteś mi bliższa niż Kain, Sep pomimo naszej krótkiej znajomości. - dodał.

Flake

Na jej pyszczku pojawił się delikatny uśmiech. - Miło mi to słyszeć - powiedziała. Po chwili milczenia dodała. - Pamiętaj o tym, iż choć kogoś łączą z nami więzy krwi, nie zawsze możemy na niego liczyć. Ja sama doskonale o tym wiem.

Cole

Nie śmiało acz spontanicznie podszedł bliżej i przytulił ją. Zamyślił się nad wszystkim co mówiła - To prawda - dodał.

Flake

Uśmiechnęła się szerzej, wtulając łeb w sierść wilka. Już nawet nie pamiętała kiedyś ktoś ją przytulił. - Jest jakiś sposób na poprawienie ci humoru? - spytała.

Cole

Zaczął się śmiać i odwracając łeb spojrzał na morze - Co powiesz na kąpiel w morzu? Nigdy jeszcze w nim nie pływałem. - uśmiechnął się szatańsko.

Flake

Zaśmiała się. - No nie... Dopiero co wyschliśmy, a ty już chcesz się moczyć? - spytała, spoglądając na morze.

Cole

- To cię wysuszę - zrobił słodkie oczka śmiejąc się do niej.
- Prooooszę - zamiótł ogonem zerkając na olbrzymie fale na morzu, to one go tak kusiły.

Flake

- A... nie możesz sam wskoczyć do tego morza? - spytała, patrząc na wodę nieufnym wzrokiem. Zdecydowanie, woda nie była jej żywiołem. - Ja tu posiedzę i popatrzę...

Cole

- Hmmm nie! - podniósł ją i trzymając na łapach pobiegł w stronę morza. Zaczął skakać przez falę, coraz to większe i większe aż woda zmyła go i pośliznął się wpadając do wody z Flake, zaczął się śmiać a kolejne fale okrywały ich.

Flake

- Omatkojedynabożedrogujezu... - zaczęła lamentować, a właściwie bulgotać, bo co chwilę wlewała jej się do pyska woda. W końcu roześmiała się i skoczyła na Cola, łapą czochrając mu grzywkę. Powiedziała ze śmiechem. - Nie jesteś do końca normalny, wiesz?

Cole

Wypluwając wodę i śmiejąc się wybełkotał - Chyba wiem - zmrużył jedno ślepie gdy ta czochrała mu grzywkę - Nie bulwersuj się - przetoczył sie i teraz on stał nad nią śmiejąc się jak woda przykrywała jej ciało acz tylko do karku nie zalewając pyska.

Flake

Popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się lekko. W tym wilku było coś, co ją przyciągało... coś, co w tej chwili nie pozwalało jej oderwać od niego wzroku.

Cole

Śmiejąc się zrobiło mu się trochę zimno, wiatr wiał teraz mocno i był lodowaty, na niebie pojawiały się co jakiś czas błyskawice - Może lepiej wyjdźmy już z wody - stwierdził słysząc grzmoty na niebie. Podniósł ją i wyniósł na brzeg.Dalej od morza...