Bursztynowe Morze

Flake

- Chwilka, ja dopiero wstałam... - mruknęła, podnosząc się i jeszcze raz długo się przeciągnęła. Ruszyła lekkim truchtem, po chwili go doganiając.

Cole

- To cie rozbudzę - chlapnął jej delikatnie kilkoma kroplami wody w ślepka - Pobudka! - biegł teraz a wiatr swobodnie rozwiewał jego futro.

Flake

Zamrugała oczami kilka razy. - O nie, chyba na za dużo sobie pozwalasz! - zawołała ze śmiechem i pognała za Colem.

Cole

- Czyżby - zaśmiał się i nakręcił i stanął tuż przed nią.
Przekręcił łeb zaczął sie śmiać - Wysoki sądzie jestem niewinny - lamentował ze śmiechem przed nią.

Flake

Z trudem wyhamowała na suchym piasku, omal nie wpadając na Cola. - A jeśli sąd stwierdzi inaczej? - spytała ze śmiechem.

Cole

- Proszę o łagodny wymiar kary - zrobił minę niczym skazaniec. Padł Flake do łap - Wymiar kary nastąpi - pochylił się jakby wilczyca miała mu odciąć łeb, oczywiście żartował. - Mam prawo do ostatniego życzenia - dodał.

Flake

Miała ochotę powiedzieć, że nie w jej sądzie, ale zaśmiała się i odrzekła. - Ach, tak, ostatnie życzenie... w takim razie zamieniam się w słuch.

Cole

Wstał, spojrzał w jej oczy i nie wahając się pocałował ją w sam środek pyszczka. Po chwili się odsunął i lekko drżąc patrzył w jej oczy ciekaw jej reakcji.

Flake

Odruchowo cofnęła lekko pyszczek. Przez chwilę stała w bezruchu i przyglądała mu się wielkimi oczami, kompletnie zaskoczona. W końcu uśmiechnęła się i powiedziała, delikatnie ocierając się pyskiem o bok jego pyska. - Myślę, że tym razem obejdzie się bez kary.

Cole

Uśmiechnął się do niej i odetchnął w duchu. Dziękuję wysokiemu sądowi - zaśmiał się i zamachał ogonem jakby szczęśliwy.

Flake

Usiadła, przyglądając się wilkowi uważnie. - A mogę wiedzieć co to miało oznaczać? - spytała, poruszając lekko końcówką ogona jakby się nad czymś zastanawiała.

Cole

- Nie wiem - speszył sie i odwrócił wzrok. Westchnął głęboko i zamyślił sie patrząc teraz tylko na nią. Jego oczy przemierzały wytyczoną trasę od łap, przez oczy po grzywkę i końcówki uszu.

Flake

- "Zupełnie jakbym była okazem z ludzkiego ZOO" - pomyślała i również utkwiła wzrok w wilku. Po części przez pozostałe w niej szczeniackie przyzwyczajenie do przedrzeźniania innych, po części dlatego, że w ogóle trudno jej było oderwać od niego wzrok.

Cole

- Ehm - zakaszlał i wstał omiatając ogonem piach. - No to...to ten no...- zacinał się - Spokój Durniu! - wyzywał się w myśli. -...to pa...- odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem.

Flake

Odprowadziła Cola wzrokiem, zaskoczona jego nagłym odejściem. Po chwili wzruszyła barkami jakby przestając zaprzątać sobie tym głowę. Wstała i ruszyła w stronę obozowiska Watahy Ognia.

Szasta

Przybiegł tutaj i rozglądał się łazi po krzakach i szukał ów przedmiotu, który kiedyś z Shauni tu schował. Czekał na Wardress i przy tym szukał tajemniczego przedmiotu.

Wardress

Przyszła i położyła sięwygodnie z dala od brzegu. - Czego szukasz kochanie? - zapytała z uśmiechem obserwując każdy ruch wilka.

Szasta

- Tratwy - odrzekł i rozglądał się po zaroślach aż natrafił na coś twardego - Eureka! - krzyknął i wyciągnął tratwę. - Popłyniemy w rejs...co ty na to słońce? - spytał i sprawdzał stan ów "łodzi".

Wardress

Podeszła do Niego. - Czy to aby napewno jest bezpieczne? - zapytała pykając łapą w ową łodź. xP.

Szasta

- Taak - zapewniał ją, wziął drewno i zaniósł do wody. - Pływa, pływa może ruszać - ocenił sytuacje. Wypchnął łódź na głęboką wodę i postawił na niej koszyk. Wrócił po War - Chodź...jakby coś się stało to cię uratuję - zaśmiał sie i wciągnął jej lekkie ciałko na swój grzbiet. Zaniósł na łódź i sam na nią wszedł. Zanurzył ogon w wodzie i niczym śmigło zaczął nim wirować. Teraz płynęli oddalając się coraz dalej od brzegu.