Bursztynowe Morze

Wardress

- Wiesz kochanie, całkiem przyjemny ten rejs. - zaśmiała się czując jak jej grzywka rozwiewa się na wszystkie strony. - Zawsze możemy zrobić z niej samolot. - dodała z uśmiechem i pocałowała Szastę w pyszczek.

Szasta

- Jasne - wyjął z koszyka szampana i dwa kieliszki, nalał w oba trunku i podał jeden kieliszek War. - Za moją wspaniałą ukochaną - wzniósł za nią toast.

Wardress

- I za Ciebie xD. - powiedziala całkiem dosadnie i wypiła do dna. Wtuliła się w sierść wilka. - A jak damy naszym maluchom na imię? - zapytała po chwili podnosząc pysk ku górze.

Szasta

Pocałował ją w czółko i zamyślił sie - Nie myślałem jeszcze nad tym...może jednego chłopca nazwiemy Don? - zaproponował. Zawinął ogon, byli już niemalże tak daleko, że z każdej strony otaczało ich tylko morze, bez kres ciemnych wód. - Albo Tony, Viviene może samiczka. Różne imiona przechodzą mi przez głowę. - odrzekł.

Wardress

- Miałbyś coś przeciwko gdyby imiona były pochodzenia japońskiego? - zapytała z uśmiechem.

[wybacz że wolno odp, ale odrabiam lekcje ;)]

Szasta

- Nie skąd,masz jakieś pomysły kochanie? - słuchał jej uważnie. Przytulał ją do siebie i patrzył w jej oczka. - Masz piękne oczy, niczym dwa bursztyny - uśmiechnął sie bo one go rozpraszały.

Wardress

- Dziękuję. Co do imion... Dla wilczków: Kinnojo, Torazo, Kei,\. Dal małej Miyo albo Yasu. - powiedziała wciąż się uśmiechając.

Szasta

- A mogłoby być tak Don, Torazo, Kei i Miyo? - spytał odgarniając łapą jej grzywkę. Sama myśl o szczeniakach go uszczęśliwiała.

Wardress

- Niech będzie. - uśmiechnęła sięi liznęła go czule w pyszczek. - A gdzie my wogóle płyniemy? - zapytała rozglądajac się. W pobliżu nie było żadnego lądu. xP.

Szasta

- Wiesz straciłem orientację w terenie kilkanaście minut temu, ale czy to ważne - zaśmiał sie chciał ją trochę wystraszyć.

Wardress

- To trudno. Tutaj sobie poprzestaniemy płynąć i coś zjemy. - powiedziała z wciąż nieprzerwana radością. xP

Szasta

Wskoczył do wody i płynął w dół, widział jakieś małe kolorowe rybki, ale on szukał czegoś większego. Płynął i płynął aż zobaczył prawdziwy okaz, olbrzym lecz nie wiedział co to za rybka. Podpłynął do niej i chciał już ją złapać gdy ona otworzyła swą dwa razy większą od niego paszczę. Wtedy dotarło do niego, że to Rekin. Wyskoczył jak oparzony z wody na łódź z krzykiem - Rekin! - stanął i patrzył nerwowo w wodę.

Wardress

- Spokojnie kochanie. Przecież Nas nie zje. - mruknęła już lekko zniecierpliwiona. Sama przez chwilę wpatrywała się w taflę spokojnego morza.

{zw pomykam z psem. ;P}

Szasta

Coś uderzyło w łódź z taką siłą, że pękła na dwie części. Rekin rozdzielił ich przepoławiając łódź. - Ty draniu...pracowałem nad tym dwa tygodnie - wściekł się i wskoczył do wody łapiąc rekina i wyrzucając na powierzchnię. Wskoczył znów za nim i trzaskał nim tak długo o dno aż rybka umarła xD. Wypłynął z pyskiem od krwi na powierzchnie i ze swoją zdobyczą. Zdyszany patrzył z uśmiechem na War.

Wardress

W tym czasie Ward już była w powietrzu. Złpała Szastę za kark i płynnym lotem przeniosła go na brzeg morza. Położyła go delikatnie na piasku po czym sama, lekko zmęczona usiadła obok Niego. - Osz Ty dzielny zdobywco. - wymruczala mu do ucha.

Szasta

- Nie musiałaś tego robić - miał na myśli przeniesienie go na plażę , nie lubił i nie chciał sprawiać kłopotów pomaganiem mu. Był przyzwyczajony, że zawsze sam sobie radził bez niczyjej pomocy acz nie obraził się - Pocałował ją namiętnie w pyszczek - patrząc jej w oczy, uśmiechnął się. - Kocham cię - dodał.

Wardress

- Ja Ciebie też. - powiedziala nieśmiało. Wtuliła pysk w jego sierść. - Gdy będziesz gotowy zostać ojcem, mów śmiało.

Szasta

- Wiesz chciałem mieć szczeniaki już dawno. Jeśli ty jesteś gotowa to ja też - dotyka swoim nosem jej nosa przy tym bawi się jej grzywką, dmuchając w nią.

Wardress

Uśmiechnęła się. - To chodź. - mruknęła i powolnym krokiem wyszła znad morza.

Szasta

Wstał i ruszył za nią, gdzie go prowadzi zamyślony biegł za nią. Pod nosem malował mu się szeroki uśmieszek.