Bursztynowe Morze

Diamond

Lecz ona już zniknęła z tego miejsca ciągnąc go za sobą jedną łapą. Przyciągnęła go też ogonem coś w rodzaju takiego otulenia swoim ciałem^^.

Kei

Kei wolnym krokiem przywędrował nad morze. Szedł rozglądając się i dziwiac na widok piasku. Skakał po nim, i kurzył.

Szasta

Wbiegł tutaj z Miyo na grzbiecie i krzyknął - Kei! Nie wolno ci się samemu oddalać. Jesteś za młody na to - podszedł do niego lekko zdenerwowany.

Kei

Spojrzał w strone ojca, troche się skulił i zaczął się cofać. Patrząc na niego, zapiszczał cicho ze strachu, trzęsąc się.

Szasta

- Nie bój się mnie - postawił Miyo na ciepłym piasku i otulił ich obu długim, puszystym i cieplutkim ogonem. - Po prostu się martwiłem o ciebie. - uśmiechnął sie i polizał małego. - Jak chcecie to możemy razem chodzić na wyprawy dopóki nie dojrzejecie na tyle by sami gdzieś chodzić. - dodał.

Kei

Odskoczył do tyłu gdy tata go przytulił i fuknął. Nie lubił przytulać się do samców, wolił towarzystwo samic. Po chwili usiadł spokojnie na piasku i uktwił wzrok w ojcu.

Szasta

Zaczął się śmiać z reakcji syna i pokiwał łbem - Typowy samiec z ciebie. Będziesz dobrym wilkiem z rodu tora. Silna krew w tobie płynie - zauważył, że Kei trzyma się cały czas na uboczu.

Kei

Machnął spokojnie ogonem, ciągle patrząc na ojca. Nie do końca zrozumiał jego slowa, ale się tym nie przejmował. Po chwili spojrzał we wode, kątem oka spoglądając na zachowanie ojca.

Szasta

- Chodź. Wracamy - podniósł go i ogonem wrzucił Kei'a i Miyo na grzbiet i biegnąc z szczeniakami na grzbiecie zniknął stamtąd.

D.J

Wbiegł nad morze koślawym krokiem. Zmęczony padł na piasek. Ani śladu Hery. Przez chwile leżał ciężko dysząc. Wstał. Spojrzał badawczo na piasek. Zaczął "bić" go łakami próbując siedowiedzieć, co owy piach może mu zrobić. Nic się jednak nie działo.

Po dłuższej chwili znudzony wybiegł.

Paige

Weszła swoim słynnym, płynnym krokiem. Machała ogonem i pozwalała by grzywka swobodnie opadała na jej oczy. Tuż za nią wynurzyło się równie słynne "coś" - czytaj - smoczątko. Lalaith. Paige usiłowała zawołac jeszcze przybranego ojca i - brata.

-Uważasz, że zagraża Ci w jakiś sposób?- głos smoczycy rozległ się w jej głowie.
- Myślałam, że jest inny. Że to jeden z tych podobno silnych i dojrzałych wilków. Tymczasem ta kruszynka stała tu, przede mną, bezbronna. Nie mogłabym go skrzywdzic. Mało tego. Pokochałam Go jak Ishaana. - odparła.
- Ishaana? - Lalaith uniosła brew i rozkładając delikatnie skrzydła. - Nie rozumiem. W końcu jeszcze przed chwilą czułaś nienawiśc do całego świata i w tym do niego. - wskazała pyskiem na Kei.
- Ishaan to mój brat. Nie przyrodni oczywiście. Bardzo Go kocham. Nie patrz tak na mnie. Jak brata! To samo poczułam widząc Kei. Nie tknę Go.
Smoczyca parsknęła. - Dobrze. Dogońmy więc Go. - Usiadła na ramieniu Paige.
Wyszły.

Shade

Szybkim krokiem przybyła na plażę. Teraz było jej już o wiele łatwiej poruszać się. Usiadła nad brzegiem pięknego morza i spojrzała na horyzont. Uśmiechnęła się delikatnie.

Wasp

Już z oddali widać było jak środkiem plaży leniwie kroczy duży, chudy wilk o czarnej sierści. Wasp, nie zwracając zupełnie uwagi na otaczający go świat, legł w nasłonecznionym miejscu i ziewnął przeciągle.

Shade

Zobaczyła, że ktoś nowy pojawił się na plaży. Przeniosła wzrok na wilka i od razu rozpoznała Waspa. - Cześć. - powiedziała podchodząc do niego. Uśmiechnęła się delikatnie.

Wasp

Uchylił jedno oko i spojrzał na wilczycę. Uniósł łeb i uśmiechnął się, mówiąc. - Witaj, Shade! Dawno się nie widzieliśmy.

Shade

- No tak. - uśmiechnęła się. - Jakiś czas się nie widzieliśmy bo przez ostatnie tygodnie ciąży leżałam w jaskini cały czas. - powiedziała cicho.

Wasp

- Ty byłaś w ciąży? - spytał lekko zaskoczony. Nie miał o tym pojęcia. - " Nie ma to jak przespać pół życia i nie mieć pojęcia o tym co się u znajomych dzieje" - pomyślał.

Shade

- No tak. - zaśmiała się i przytuliła go. - Długo się nie widzieliśmy. Nadrobimy. Mam szóstkę słodkich szczeniaczków. - powiedziała z dumą w głosie.

Wasp

- "Szczeniaki? A fuj!!!" - pomyślał, z trudem powstrzymując grymas obrzydzenia na pysku. Uśmiechnął się lekko. - Widzę, że jesteś bardzo szczęśliwa.

Shade

- Tak. - uśmiechnęła się, jednak zmartwienie pojawiło się na jej pyszczku. Próbowała to ukryć. - Wiesz, dzieci nie są takie złe...