Bursztynowe Morze

Dante de Cossa

- Taa... Wiem, kto będzie tym przewodził! Najlepiej Jael! - Krzyknął Schatt i wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem. On to by z chęcią zawładnął światem... i wszystkimi samicami. Dodał w duchu. Chyba, że dobrze kojarzył, że był teraz z An. Ale niektóre wilki się nie zmieniają. A tym bardziej nie Jael.

Lea

- Jael? - Lea ledwie zdusiła w sobie śmiech. Jael władcą świata? - Jek Jael przejmie kontrolę nad naszym światem, wtedy równouprawnienie weźmie w łeb. - powiedziała wilczyca z uśmiechem. W oczach miała radość, jakiej ostatnio brakowało.

Dante de Cossa

- Może od razu ułóżmy zasady. Zasada numer jeden: kochaj tylko i wyłącznie swego pana, Jaela - powiedział, próbując trochę się uspokoić. Lecz nic to nie dało. Wybuchnął tylko jeszcze głośniejszym śmiechem i musiał się podpierać na swym koledze, by móc wstać.

Lea

- Zasada numer dwa: Mów wszystkim, że twój pan Jael jest przystojny i wspaniały, nawet jeżeli jest inaczej. - dodała Lea śmiejąc się. Na szczęście leżała na ziemi, więc obawa, że się przewróci jej nie dotyczyła.

Dante de Cossa

- Zasada numer trzy: uwielbiaj swego pana Jaela i okazuj mu to przy każdej okazji - powiedział Schatt i ponownie się wywrócił i zaczął się śmiać. I oni jeszcze przed chwilą myśleli o tym, by urosnąć... Teraz zupełnie zapomniał o tym. Czuł się młodszy o przynajmniej kilka miesięcy.

Seth von Wiegemesser

- Zasada numer cztery brzmi: niech żadna najjaśniejsza światłość, nie przesłoni ci światłości twego pana, Jaela - powiedział i dołączył się do roześmianej dwójki przyjaciół. Zaraz będą mieli cały regulamin! Przez to wszystko zupełnie niemal zapomniał o tym, kim jest. Tu wiek nie miał znaczenia. Liczyła się tylko radość, to wszystko.

Dante de Cossa

- Zasada numer pięć: służ tylko jemu, Jaelowi. Inaczej twój koniec jest bliski - Schatt roześmiał się głośno i ucieszył w duchu, że Seth zaczął żartować z nimi. Lecz musiał w duchu przyznać, że trochę stęsknił się za paczką.

Samuerian

Jael przybył za resztą swoich znajomych w celu połączenia ich znowu w jedną paczkę.
- Joł. - powiedział i spojrzał podejrzliwie na roześmianą trójkę. - Co wam tak wesoło...? - spytał mrużąc oczy. Podejrzewał bowiem, iż te śmiechy spowodowane są jego skromną osobą. - Idziecie na następną imprezę u Viktorii?

Dante de Cossa

- Wysoko prawdopodobne... Pomóż nam tylko wymyślić pięć punktów do zasad świata. Może nawet pozwolimy ci pomóc nam zapanować nad światem - powiedział Schatt i ponownie się roześmiał. Czyżby Jael podejrzewał, że wszystkie te żarty są na temat jego osoby? Gdyby tak było równo dziesięć najważniejszych punktów, byłoby cacy.

Ines

Nad morzem pojawiła się Amiś, czyżby znowu jej się nudziło? Ano, możliwe. Rozejrzała się po zgromadzonych, no nie! Źle trafiła! Czemu ona prawie zawsze trafia na nich!? Nic nie mówiąc podeszła do jakiegoś kamienia i się na nich położyła co jakiś czas uderzając ogonem o twardą skałę. -A wam co tak wesoło..?- zapytała. Może i lekko bezczelnie, ale co tam.

Lea

- Aaa... tak jakoś. - powiedziała Lea opanowując śmiech. - Jaelu, ty mój kochany! Ależ ja cię dawno nie widziałam! - Zawołała wilczyca klepiąc przyjaciela po łbie. - Urosłeś, wiesz? A co do imprezy: Bez nas, to nie będzie impreza! Ja tam idę! - rzekła.

Dante de Cossa

- Właśnie świętujemy to, że za kilka dni podbijemy świat! Musicie tylko pomóc nam przygotować zasady dla podbitych. To jak, podamy im pierwsze pięć? - Odparł i znowu zaczął się śmiać. Już próbował sobie wyobrazić minę Jaela. Był ciekawy, jak jego kolega zareaguje. W każdym razie on też był gotowy iść na imprezę.

Ines

Wilczyca uśmiechnęła się tylko i podeszła do nich i usiadła dalej od Jaela. -Anoś, pierwsza zasada powinna brzmieć. Zawsze i wszędzie słuchaj Anabell, bowiem ona ma zdolności przywódcze i ma zawsze rację.- powiedziała. No zdolności przywódcze miała, w końcu byłą księżniczką tak? Ano właśnie, to coś musiała wiedzieć na ten temat.

Dante de Cossa

- Nie... To nie pasuje do poprzednich zasad. Ale mam pomysł! Zasada numer sześć: zawsze i wszędzie słuchaj Jaela, bowiem on jest najprzystojniejszy i ma zawsze rację - powiedział i po raz enty się roześmiał. Pewnie jeszcze nie do końca się domyślali, jak brzmiały ich wszystkie zasady. W każdym razie mieli ich coraz więcej.

Ines

-Nie! Jael niema racji! Jest wręcz przeciwnie, co ty się tak na niego uparłeś? On nie umie przewodzić, tym bardziej rozkazywać! A najprzystojniejszy to on nie jest. Po drugie.. sądzę, że on nie jest tym kim ja jestem.- podniosła lekko głos i go spiorunowała wzrokiem. Odwróciła głowę, to był foch z grzywką! Ta grzywka coś jej pomogła, bowiem przeleciała na drugą stronę.

Samuerian

Jael spojrzał zaskoczony na Anabell.
- No już, już. - powiedział spokojnie przytulając jej głowę. - Wszystko będzie dobrze, tylko się nie bulwersuj. Złość piękności szkodzi, tak to leciało, nie? No dobra! - zawołał do pozostałych. - Niech się ekipa zbiera, bo na imprezę już czas! - z tymi słowami młody wilk zniknął z tego miejsca.

zt.

Ines

Nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że Jael przytulił jej głowę. Tylko się uśmiechnęła i westchnęła. -Impreza? Czemu ja nic nie wiem?- zapytała i machnęła ogonem, patrząc na to Schatta, to na Setha i na Lee.

Lea

- No, bo Jael wpadł przed chwilą, informując nas o jakiejś imprezie. - powiedziała Lea zgodnie z prawdą. - No więc ja idę. Nie wiem jak wy. - rzekł z uśmiechem i ruszyła za przyjacielem. To jest swoim przyszłym panem i władcą. Chwilę później zniknęła.

Ines

-Cóż... moje stosunki z Viki się poprawiły, tak więc mogę i ja iść. No i wrócić do paczki.- powiedziała i się uśmiechnęła machając wesoło ogonem. Ruszyła za przyjaciółką żwawym krokiem i zaraz zniknęła za horyzontem.

Dante de Cossa

- Poczekajcie na mnie! - Krzyknął Schatt i pobiegł za przyjaciółmi. Chyba go tak nie zostawią? W każdym razie nie miał zamiaru siedzieć i nic nie robić, wolał iść na imprezę. Nawet się nie obejrzał, gdy był już daleko stąd.

zt.