Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:35, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
Zamiótł skałę hebanową kitą ogona i wraz z wiatrem okręcił się wokół swojej własnej osi, przypominając w tym ruchu miniaturowe tornado.
- Ohh, Pani Łowczyni. - Wymruczał przyjemnym dla ucha barytonem o ciemnym zabarwieniu. Jadowicie zielone oko błysnęło w ciemności nie-nocy. O tak, powoli zapadała ciemność.
Niedbale pacnął łapą w powietrzu i wysunął smukłe 'palce' w stronę wadery. Gdy rozwarł dłoń spoczywał na niej kwiat jaśminu mamiący wzrok i węch swym pięknem i delikatnością. Zaśmiał się i wokół spadł deszcz śnieżnych płatków pachnących nocą i życiem.
- Sprrrowadzaa..? - Mruknął delikatnie przeciągając niektóre głoski. - Oh, Twój zapach. - Jego oczy błysnęły uwodzicielsko i trochę groźnie spod hebanu grzywki. - Samotność. Noc. Gwiazdy. Te sprawy. - Dodał, cofając się.
A na piasku nieopodal leżała flaszeczka pełna jaśniejącego jak jego zielone oko płynu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dermanotta
Tropiciel
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 20:09, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
Nieufna, jak zwykle Dermanotta zaszczyciła swoją obecnością brzeg Bursztynowego Morza. Skradała się powoli, przypatrując się każdej wilczej sylwetce. Widząc dwa psowate, powoli zakradła się do nich i czekała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 20:20, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
Sokoli wzrok dojrzał na linii horyzontu szybko zbliżający się kształt. Po chwili smukła jasna sylwetka stała tuż za plecami jego 'rozmówczyni', a na jej pięknym, drobnym ciele kładły się cienie koloru kawy z mlekiem.
Zeskoczył ze skały lustrując ową postać od pazurów, poprzez smukłe łapy, aż po szarawe koniuszki uszu.
- Mmmm - Zamruczał. - A Ciebie co tutaj sprowadza... - Wyrzekł powoli, półgłosem. - ... Pani...? - Dokończył prezentując delikatny, uwodzicielski uśmiech z nutką złowrogości. To znaczy jeden z kolekcji takich uśmiechów.
Głoski miękko kładły się na języku i rozpływały w powietrzu niczym miękka czekolada.
Stąpając cicho powoli okrążył nowoprzybyłą, przyglądając się jej z zainteresowaniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dermanotta
Tropiciel
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 8:38, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
-Pani Dermanotto.-dokończyła za wilka.-A pana, jak niby zwą?-spytała, unosząc się z twardego piasku. Zlustrowała wilka wzrokiem. Kolejny flirciarz. Wiele już takich znała. Przyglądała się mu nieufnie i badawczo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beherit
Lekarz
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 9:36, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
A Behcio miał chętkę na spacerek po plaży. Doszedł do Bursztynowego Morza. Cud, miód i bursztyny. Nie, zaraz... Demi, wilk i bursztyny. Nieufnie podszedł do partnerki i dał jej buziaka w policzek.
- Cześć kochanie. Jak się czujesz? - zapytał spokojnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:37, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
Obejrzała się za siebie, ale zignorowała wilczycę. Ostatnio źle się czuła w tłumie... No a dla Siom trzy osoby... nie, cztery... to już tłum. Ziewnęła przeciągle.
Spojrzała na jadowicie zieloną buteleczkę, która poniewierała się po plaży.
-To Twoje - spytała go i podniosła buteleczkę na wysokość ślepi. Domyślała się, że to jakaś trucizna.
Odłożyła ją pod swoje łapy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:22, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
Spojrzał na flakonik opiekuńczo upchnięty przez Siom między przednimi łapami. Instynkt macierzyński...?
- Ohh, tak. - Uśmiechnął się słodko. - Moje. - Wyciągnął łapę w mgnieniu oka wydobywając buteleczkę z bezpiecznej ostoi lepkich łapek wadery. Niespiesznie cofnął ją, przypadkowo zawadzając o jej policzek.
Zaśmiał się cicho.
- Myślisz, że to trucizna? - powiedział i uśmiechnął się, jakby to był dobry dowcip, który już kiedyś słyszał. - Nie, Moja Droga. Choć wygląda tak prymitywnie, służy do wyższych celów. - Niespiesznie podniósł z piasku muszelkę. Była ładna, podłużna i skręcona, jak te, w które przyodziewają się wodne ślimaki. Na chwilę popadł w zadumę. Jego zielone oko nagle straciło blask, na moment stało się podobne do zielonkawego bursztynu. Lekko potrząsnął głową. Nie, to już przeszłość. Oko odzyskało swój ostry kolor, ale było przygasłe, jakby straciło swoją energię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dermanotta
Tropiciel
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:32, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
Dermanotta uśmiechnęła się do Beherita.
-Witaj.-powiedziała spokojnie.-Co tam u ciebie?-spytała, patrząc na niego. Była tego bardzo ciekawa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:24, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
Przechyliła łeb, ale nie cofnęła go. Uważnie obserwowała ruchy Czrnego.
- Skąd wiedziałeś, że jestem łowczynią - spytała, całkowicie zmieniając temat i czekając na dalsze przedstawienie.
Wyglądu jego oka nie skomentowała, choć chciała już się spytać, czy ma też migacze po bokach.
Cicho parsknęła. Mogło to zabrzmieć, jak kichnięcie. Nic więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:38, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
[przepraszam. jakoś tak... napływ weny. o ile to jest wena. bo chyba raczej ten post jest przerostem ilości na treścią/ a ty? jak myślisz?]
Uśmiechnął się pod nosem słysząc parsknięcie.
- Te niezgrabne ruchy... tropicielem by nie możesz. - Uśmiechnął się nieco złośliwie. - Za bardzo ci tyłeczek zarzuca na zakręcie. Chociaż tak to całkiem, całkiem. Widać, że stworzony do wyższych celów. - Błysnął oczami okolonymi wianuszkiem rzęs koloru gorzkiej czekolady. - Kontynuując... - Zaczął niespiesznie. - Na alfę też mi nie wyglądasz. Za mało charyzmy, rozumek też nie za wielki. - Przyjrzał się swoim łapom, jakby nie było nic wspanialszego na tym pustkowiu. Ok. Nie było. - Ktoś związany z Innym-Życiem, zbłąkanymi Duszami, upiorami? - Zaśmiał się cicho, jak gdyby był to świetny dowcip. - Ohh, nie. Wiem coś na ten temat. - Zlustrował jej jasne spojrzenie swoim, jakby nieco tajemniczym i dwukolorowym. - Nie, nie ty. - Wykrzywił wąskie, pięknie wykrojone wargi. - Co więc nam zostaje? Łowca. Najgorszy, najbardziej podły zawód, jaki istnieje. Zero ścieżki kariery. Zero ambicji. Zero potrzebnych umiejętności. Zero trudności. Zero... czegoś interesującego. Zero, null. Nic. - Spojrzał jej głęboko w oczy, tak, jakby chciał dostrzec jej duszę. Kto wie. Może na prawdę chciał. Może na prawdę zajrzał. - Nie, panno Lorcan. Inny zawód nie pasuje. - Mrugnął. - Choć może powinienem powiedzieć pani...? Ale czy związek dwóch kobiet można nazwać miłością? Małżeństwem? Związkiem? Powiedz mi... czyżby żaden mężczyzna nie umiał dojrzeć twojej kobiecości? A może był to samodzielny wybór? Ohh, odpowiedz. Ten temat bardzo mnie interesuje. - Uśmiechnął się upiorną parodią uśmiechu. - Jak całe twoje życie, Siomho. - Szepnął jej do ucha.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Raywen dnia Nie 20:40, 05 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:14, 06 Cze 2011 Temat postu: |
|
//Ja właśnie lubię takie posty. :)//
Z każdym słowem wilka uśmiech na pysku wadery się powiększał. Co za ciekawa osobowość... Siom spokojnie poczekała, aż skończy, a gdy to nastało, wyglądała tak, jakby spotkała na swej drodze coś cudownego. Czy aby na pewno tak myślała? Ostatnia taka znajomość skończyła sie niczym i pozostawiła po sobie tylko pustkę.
-Tak po prawdzie, to Pani Lorcan. Jestem wdową - skwitowała z tym samym uśmiechem. A jednak nie wiedział wszystkiego. To nawet dobrze.
-Wiesz co? W dodatku jestem Dowódczynią istot, które wykonują ten podły zawód... co poradzę na to, że polowanie i dręczenie ofiary bawią mnie bardziej, niż jej śmierć?
Tym razem jej pysk przybrał tajemniczy wygląd, a błękitne ślepia świdrowały wilka na wylot.
-Noc, tak - spytała, wciągając do swojego nosa zapach tej Watahy. - A wiedziałeś, że i Alfą byłam? Co jeszcze wiesz? Skąd pochodzi ta blizna?
Pokazała wilkowi łapę, na której, na wysokości nadgarstka, widoczna była spora blizna.
Rozbawienie w ślepiach wilczycy rosło z sekundy na sekundę.
-W dodatku mam również umiejętności Tropiciela, mój drogi. Jednak nie mogę być jednocześnie Łowcą i Tropicielem.
Wzruszyła barkami i otuliła kita swoje chudziutkie łapki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:36, 06 Cze 2011 Temat postu: |
|
- Ohh, interesssującee... - Zasyczał wężowym ruchem owijając ogon wokół smukłych łap, naśladując, a może przedrzeźniając ruch swej rozmówczyni. - Dręczenie ofiary... - Powiedział z rozbawieniem, jak gdyby rzeczywiście było w tym coś śmiesznego.
Dzień przemienił się w wieczór, wieczór w późny wieczór, a ten ostatni transformował się powolnie w noc. Białe całuny mgły leniwie pełzły od strony lądu sprawiając wrażenie nierealnych. Bo czy widziałeś kiedyś jak mgła styka się z morzem?
Zaśmiał się jak szaleniec, śmiechem donośnym ale też perlistym, lejącym się na zmysł słuchu jak płynny jedwab. Oczy błyskały w ciemności nie-nocy, hebanowa grzywa o krwawoczerwonych końcówkach falowała, choć nie było wiatru.
- O tak, wataha jest czymś, co odciska trwały ślad na duszy. - Rzekł, niespodziewanie spoglądając nader poważnie. - A w twoich włosach czuć wiatr... - Szepnął, wsadzając nos w te ostatnie. Na moment, krótką chwilę nie trwającą tyle, aby mogła się oburzyć i szarpnąć, jednak na tyle długą, aby z kpiną spojrzeć jej w oczy i owionąć smukły pyszczek wonią swego oddechu. Cykuta, szalej, dendera. I zagubiona gdzieś wśród zapachu trującego ziela woń słodkich brzoskwini.
- Ohh, czyżbyś w swym próżnym mniemaniu zaszła wysoko po stromym zboczu kariery? Uważaj, bo owo zbocze może się okazać szklane. - Wyszczerzył śnieżne kły, które zalśniły w blasku wschodzącego księżyca. Były większe, silniejsze i tą siłą promieniowały. A może było to tylko złudzenie...?
- Szkoda twojego zgrabnego tyłeczka, mógłby się poobijać. - Dokończył niespiesznie, choć w jego oczach stających się z minuty na minutę bardziej zielonymi nie było widać cienia złośliwości. Chyba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:51, 06 Cze 2011 Temat postu: |
|
Siomha zmrużyła ślepia. Nadchodząca ciemność dawała ukojenie jej ciału, obiecując odpoczynek w chłodzie.
-Gdy się takie okaże, najwyżej spadnę - stwierdziła spokojnym głosem. Nie przejmowała się zachowaniem wilka. O nie... ona pragnęła właśnie kogoś takiego... nie ciałem. Nie. Ciało było wierne tej, której teraz przy niej nie było. Ale umysł i dusza Białej niemal rwały się do rozmówcy. - Uważasz, że upadek jest czymś złym? A może daje siłę, by znów próbować? By szukać innej drogi w życiu... Co o tym sądzisz? Ty, który pachniesz śmiercią, a jednocześnie kusisz do siebie?
Nie odrywała od niego ślepi. Ani długie i mocne kły, ani postawa, ani cała ta aura czegoś dawno zapomnianego nie sprawiały, że się lękała. Wiedziała, że w otwartej walce mogłaby nie mieć szans. Ale po co się tym przejmować? Przecież Góra Przeznaczenia już dawno spisała ją na straty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dermanotta
Tropiciel
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:25, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
-Muszę lecieć, pa!-krzyknęła Dermanotta, spoglądając na Beherita. Przypomniała sobie o czymś naprawdę bardzo, bardzo ważnym! O nie, głupia ona! Już biegnie!
zt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:20, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Położył się na rozgrzanym ostatnim spojrzeniem słońca piasku i zapatrzył w morskie fale koloru piwa imbirowego.
Z piersi wydarło mu się niekontrolowane westchnięcie.
- Królewno, w upadku nie ma nic złego. Nawet Anioły upadają. - Uśmiechnął się delikatnie. Tym razem był to prawdziwy uśmiech, a nie tylko jego parodia. Choć tak właściwie, to nic nie wiadomo.
Zamknął oczy rozmyślając o przeszłości. Czy ukształtowały ją złe wybory tych 'innych'? I czy stałby się tym, kim był teraz, gdyby nie owi tajemniczy 'oni'?
Wstał i starannie się otrzepał, przywołując na usta zwykły wyraz.
Skoczył i wykonując jeden potężny sus stanął na skale. Wiatr rozwiał jego potężną grzywę i zmącił gruba sierść na grzbiecie, jak lubił to czynić z falami.
Srebrzysta mgła podchodziła już do podnóża skały.
A jego oczy zdawały się płonąc jadowicie zielonym ogniem.
Obnażył kły i w tym momencie, stojąc z rozwianą grzywą i śnieżnym uśmiechem zabójcy przyklejonym do twarzy na nadmorskiej skale miał w sobie coś królewskiego. Zaśmiał się cicho z tej myśli.
Tymczasem mgła zaczynała przybierać rysy tłumu postaci w poszarpanych całunach. Przygryzł wargę, bojąc się tego, co zaraz się wydarzy. Sięgnął po buteleczkę z zieloną cieczą i przypatrzył się drobnym rysom na szkle. Wyjął korkową zatyczkę i wokoło rozeszła się gorzka woń trujących ziół, tą samą, którą przesiąkło jego ciało i dusza.
Ciecz była gęsta, kleista, jakby żywa. Nie chciała opuścić schronienia. Wreszcie do jego gardła spłynęła mała kropelka. Skrzywił się czując jej smak w ustach, ale zaraz przechylił flaszeczkę bardziej. W tym momencie wiatr wyrwał mu ją i cisnął o podnóże skały.
Z jego płuc wyrwał się jęk bólu. Zawył przeraźliwie patrząc na rozpływający się po piasku płyn. Padł na kolana.
Rysy postaci w srebrzystych całunach mgły stawały się coraz wyraźniejsze. W ciemności świeciły ich czerwone, pozbawione źrenic oczy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Raywen dnia Wto 19:21, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:36, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Siomha rozejrzała się jednym, szybkim ruchem łba. Widząc co się dzieje, wskoczyła na skałę, obok wilka.
-Mam wrażenie, że powinnam od Ciebie uciekać, a nie szukać ratunku przy Tobie. Co się tu dzieje - spytała, spinając mięśnie na ciele. Widziała już wiele ale nie to. Adrenalina nie dopuszczała do głosu strachu.
-Co było w tej butelce - zadała kolejne pytanie. Choć to już było mało ważne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:56, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Głośno przełknął ślinę.
- Hmm... - Mruknął. - Powiedzmy, że jeden koleś nieźle się na mnie wkurzył... - Zaczął z minął bajkowych postaci, które coś przeskrobały. No wiecie, łapki za plecami, patrzymy do góry i gwiżdżemy.
Czerwone oczka w dole dalej świeciły sobie w najlepsze.
W dodatku wyciągały ku niemu blade rączki, które najwyraźniej były teleskopowe, bo były coraz bliżej, choć te przemiłe osóbki rodem z zaświatów się nie ruszały. Chociaż jeden plus.
Nie, nie mógł już wytrzymać. Po nodze pociekło mu coś mokrego. O kuffa. Jeszcze do tego wszystkiego wylał mu się sok! Wyraźnie zdegustowany wyciągnął... skądś tam butelkę tymbarka jabłko-brzoskwinia i przyjrzał się dziurze w dnie, przez którą wypływał drogocenny płyn.
Z westchnieniem zdjął kapsel i wypił resztkę soczku. Potem spojrzał na trzymany w łapie kawałek metalu.
"Nie jest źle!" perfidnie głosił napis. Ahahaha, bardzo śmieszne.
Z miną wskazującą stan najwyższego zdegustowania spojrzał w dół.
Czerwone oczka dalej mrugały do niego słodko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:05, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Siomha widząc, że to nie ona jest celem istot, po prostu usiadła, pilnie lustrując otoczenie. Czy cieszyła się? Może. Nie potrafiła tego stwierdzić jednoznacznie. Instynkt nakazywał jej zachować spokój i czujność.
-Nie możesz temu komuś powiedzieć, żeby się odwalił - spytała tak, jakby to było najlepsze rozwiązanie tej sytuacji.
Widząc, jak wilkowi ,,coś" pociekło, skrzywiła się i ledwo powstrzymywała się od parsknięcia, gdy zobaczyła butelkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raywen
Dorosły
Dołączył: 13 Kwi 2011
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:15, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Spojrzał na nią spode łba.
- Ten ktoś nie żyje. - Powiedział. - A to - Wskazał głową w dół - Czerpie energię do przebywania na tym świecie ze mnie. - Westchnął.
- Właściwie to Ciebie, Królewno, sprawa nie dotyczy, więc możesz spokojnie się stąd wynieść. Nie zrobią Ci krzywdy. Nawet nie dotkną. - Powiedział i obrócił się do niej tyłem. Usiadł na brzegu skały i spuścił łeb.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Siomha Lorcan
Dorosły
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lodowa Pustynia Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:23, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
Zrobiła zdziwioną minę. No nie, to nawet nie przyszło jej do łba. Odejść? Phii! To nie było w jej stylu. Kiedyś uciekała. Nie teraz. Nawet, jeśli to nie była jej sprawa, nie miała zamiaru odchodzić.
-A Ty? Nie będziesz walczyć - spytała. Co z tego, że mówiła do jego pleców? Też były w miarę ciekawe.
Posłała zjawom krótkie i nerwowe spojrzenie. Czy z tymi stworami da się w ogóle walczyć? Cieleśnie?
- Co masz zamiar z tym zrobić - dopytywała się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|