Stara Latarnia

Kyuubi · Gość

prychnęła. - nie mam z tobą, o czym gadać. - warknęła do wilczycy, dusząc złość w sobie. zniknęła.

ciche jęki wypełniły podtopione lochy, gdzie był zapieczętowany demon..

Wardress

- Kyuu. - mruknęła smutnie. Tak, Ward posmutniała. Czyżby Kyuu... byłą zazdrosna? Westchnęła cicho i usiadła na mokrym piasku wzrokiem poszukując Macka.

Mack

Cóż, długo nie minęło a basior powalił dwa, potężne jelenie. Oblizał swój pysk z krwi. Zaciągnął bez problemu jelenie przed Ward. Machnął siadając, ogonem. Uśmiechnął się lekko. Zapatrzał się na niebo.

Wardress

Zjadła trochę mięśa. - Niedługo wróce, jeśli chcesz, zajrzyj do mojego legowiska później. - Uśmiechnęła się. Liznęła wilka na pozegnanie w pyszczek. Rozłożyła skrzydła i płynnym ruchem znikała wśród chmur.

Mack

No i biedak został sam. Nie miał nic ciekawego do roboty. Więc zaczął zmierzać przed siebie. Rozłożył skrzydła i czym prędzej wbił się w chmury. Znikł za koronami wielkich drzew.

Niki

Przybiegła tutaj i położyła płótno na piasku, rozejrzała się po okolicy. Podeszła do palmy, która rosła nieopodal w bardziej dzikiej części plaży. Wskoczyła na na najbardziej pochyloną z gałęzi palmy. - No złam się! - krzyknęła zmęczona skakaniem po palmie żeby się ów gałąź złamała. Oparła się o gałąź zrezygnowana...nagle coś chrupnęło. Podniosła pysk i...- Buuum! - piasek uniesiony uderzeniem przysypał wilczycę i złamaną gałąź palmy. Wstała trochę zamroczona tym szybkim obrotem spraw i otrzepała się z piasku. - Nareszcie - zadowolona mówiła do siebie. Teraz rozłamała pazurami gałąź na cztery cieńsze części. Wzięła je i ułożyła w kwadrat. -Trzeba by to czymś związać - mruczała. Pobiegła w stronę morza i wyciągnęła dryfujące po wodzie roślinki. - Glony? - zapytała sama siebie, naciągając to coś uznała, że jest to mocny materiał i idealnie nada się do związania ramy na obraz. Wróciła w to samo miejsce i związała gałązki w kwadrat. Nałożyła zdobyte wcześniej w wiosce płótno i przywiązała je również do stelaża. Teraz gotowa do malowania udała się do swojego warsztatu...

Cole

Przyszedł tutaj, rozejrzał się dookoła. Było tu pusto, spokojnie i przede wszystkim sucho. Czekał na Flake wdychając świeże powietrze pełne jodu.

Flake

Weszła za wilkiem. Zatrzymała się niedaleko niego i jeszcze raz otrzepała się z wody. Dopiero w całkiem suchym miejscu dotarło do niej, że na polanie przemokła do suchej nitki.

Cole

Spojrzał na nią i on też się otrzepał z wody, która kapała z jego futra. Przypadkowo ochlapał również ją - Upsss - uśmiechnął się. Rozejrzał jeszcze raz, piasek pod łapami był cieplutki - Szczerze powiedziawszy to też pierwszy raz jestem nad morzem - wyznał.

Flake

Roześmiała się. Wciąż była tak mokra, że kilka kolejnych kropel nie sprawiało jej różnicy. Uniosła głowę i spojrzała w niebo. Uśmiechnęła się lekko. Stąd miała idealny widok na wszystkie gwiazdozbiory.

Cole

Spojrzał w niebo, zamyślił się dotąd niebo było mu jedynym rozmówcą. Długo wędrował i usiłował dorównać bratu i ojcu, ale w końcu zrozumiał, że jest to Diabła warte. Nie każdy musi być wojownikiem,on nawet nie miał charakteru mordercy, nie umiał walczyć bez powodu. - Tu masz idealny widok na swoje gwiazdozbiory - uśmiechnął się. - Przesuszyć cię trochę? - dodał widząc jaka jest mokra.

Flake

Oderwała wzrok od Wielkiego Wozu i popatrzyła na wilka trochę zdiwionym wzrokiem. - W jaki sposób chcesz to zrobić? - spytała.

Cole

- Coś się wymyśli - rozejrzał się uważnie szukając jakiegoś liścia, drzewa. Zobaczył palmę w bardziej zarośniętej części plaży i podbiegł do niej. Podskoczył i chwycił kłami liść zaczął go ciągnąć - No dalej - mruczał do upartej palmy, która nie koniecznie chciała się podzielić swoimi liśćmi XD. W końcu szarpnął mocno i oderwał liść robiąc przy tym kilka koziołków w tył tak, że wylądował pod nosem Flake. Uśmiechnął się trochę speszony swoją jak to on mówił niezdarnością. Wstał i zaczął wachlować liściem robiąc przy tym silny wiatr, który miał wysuszyć wilczycę.

Flake

Wilczyca roześmiała się na widok nieplanowanej akrobacji Cole. Gdy zaczął ją wachlować, spytała ze śmiechem. - Aż tak bardzo chcesz żebym się przeziębiła?

Cole

Po dość długim wachlowaniu zdawało mu się, że ją wysuszył - Przeziębiła skąd ten pomysł. - zrobił wielkie oczy i uśmiechnął się szeroko - Chciałem cię wysuszyć właśnie żeby ci nie było zimno i żebyś się nie przeziębiła - sprostował ze śmiechem.

Flake

- Jesteś taki troskliwy dla wszystkich znajomych? - spytała, kładąc się na wciąż ciepłym piachu. Piasek był bardzo miłą odmianą po błocie i mokrej trawie.

Cole

- Hmmm - udał zamyślonego, po chwili usiadł przed nią i odrzekł - Raczej tak chyba, że poznany znajomy jest świrem, psychopatą, mordercą lub wyżywa się na innych. Co w twoim wypadku mogę wykluczyć - zaśmiał się i zamachał ogonem.

Flake

Roześmiała się. Co prawda, ona była całkiem normalna, jednak powiedziała. - No wiesz, czasem pozory mylą... A gdyby się okazało, że nocą jestem spokojna, a w dzień szaleję? Że taki ze mnie pokręcony Dr Jekyll i Mr Hyde?

Cole

- Heh - zaśmiał się na jej słowa. Spojrzał w jej oczy, jakby patrzył w jej duszę - Nie wierzę w to. - dodał i zamiótł ogonem zsypując na nią trochę piasku. - Lubię cię - dodał i teraz zatopił wzrok w morzu.

Flake

- Ja ciebie też - odpowiedziała, wyciągając przednie łapy i opierając o nie pyszczek. - Już od dawna nie spotkałam tak sympatycznego i, co najważniejsze, normalnego wilka.