Złociste Morze

Kaji Meyit

Zachichotała wesoło.
- Czuję chłód i... to łaskocze! - Przewróciła się na plecy, machając łapami i śmiejąc się pod wpływem łapki Layne buszującej w jej organizmie. Parsknęła. - Może i nie jesteś do końca materialna, ale jakiś w pływ na otoczenie masz. - Wyszczerzyła ząbki, po czym znowu zachichotała. No dlaczego? Dlaczego życie podarowało jej tak wrażliwe na łaskotanie miejsca?

Amidia

Zaśmiała się z Kajichny.Śmiala sie do rozpuku.

Layne

Layne wyciągnęła łapkę z Kaji, i zaczęła się zapadać w piasek. Po chwili jedyne co wystawało nad ziemią była jej łapka. Lecz jak już cała się zapadała, wyleciała z piasku, i przeleciała przez Kaji. - No, a teraz co? - zapytała i zawisła na nią. Wtedy też zauważyła że odzyskała swoje kolorki, nie była już szara, jak tuż po śmierci, ale nadal była trochę przezroczysta.

Kaji Meyit

Złapała się za serce i padła z wywieszonym jęzorem. Nie wytrzymała jednak długo i z jej gardła wyrwał się tłumiony, po chwili rozkręcony na pełny regulator śmiech. Spojrzała na małą wesoło.
- To było takie wrażenie, jakby przeze mnie przeleciała taka mała bryłka lodu - powiedziała, uśmiechając się do Layne.

Carly

Carly skinęła łbem przybyłem, po czym położyła się. Zamknęła oczy, słuchając kojącego szmeru wiatru, który tańczył walca w jej sierści. Wyciągnęła łapy przed siebie, po czym zasnęła kamiennym snem.

Layne

Kiedy Kaji jeszcze leżała i udawała martwą, to Layne wleciała do jej buzi i posiedziała troche w jej głowie. Lecz kiedy Kaji sie zaczęła śmiać, Layne od razu wyleciała z jej głowy - Wiesz co, masz troche mało miejsca w głowie! - powiedziała i zaczęła się śmiać.

Kaji Meyit

Zaśmiała się jeszcze mocniej, wijąc się po złotym, gorącym piasku. Przeturlała się w prawo, potem w lewo, znowu prawo i chlup! Zmyła ją jedna z fal, zaciągając swymi zachłannymi, mokrymi mackami do morza. Próbowała powstrzymać śmiech, co po części jej się udało, toteż była w stanie wypłynąć na brzeg. Wyłoniła się z pienistej wody, otrzepała futro kilkoma ruchami i padła z powrotem na glebę.

Layne

Layne zrobiła dziwną mine i pomachała troche łapkami w powietrzu. - Nie śmiej sie tak! Bo zaraz pękniesz! - powiedziała i zaczęła udawać balona, który się sam nadmuchiwał

Kaji Meyit

- Nie pęknę - odparła z uśmiechem, podnosząc się na łapy i podchodząc do małej. Usiadła, biorąc głęboki haust powietrza i wydmuchnęła go powoli. - O, widzisz? Już nie pęknę - zwróciła się do Layne wesoło.

Layne

- No, teraz nie pękniesz! - powiedziała z lekko zdenerwowanym głosem - A ja już myślałam że będe miała, kumpelke ducha! - powiedziała i udawała że płacze - Ale ty nie chciałaś pęknąć, jak mogłaś nie pęknąć? - zapytała i obwiniała Kaji o nie pęknięcie.

Kaji Meyit

- Nie martw się, jak już mój ogień się wypali, na pewno do Ciebie dołączę - odpowiedziała luźno, wyszczerzając jeszcze bardziej kiełki. Nie krępowała się rozmowami o śmierci czy stawaniu się duchem. Cóż, ona z pewnością stanie się zjawą, gdyż przejście na drugą stronę wydawało jej się czymś nudnym. Gdzie te emocje? Dreszczyk? I miała zostawić tutaj to wszystko? Gdzie tam! Ona nadal tu będzie.

Layne

- Ale mogłabyś robić fajne rzeczy! O, naprzykład to! - powiedziała Layne i zaczęła odkręcać sobie głowę, po krótkiej chwili trzymała ją za włosy, tuż przed nosem Kaji. - No, fajne prawda? - zapytała i porzucała sobie trochę własną głową.

Amidia

No cóż...Wypali się.

Kaji Meyit

Zaśmiała się, obserwując wyczyny duszka.
- Cóż, przyjdzie na to pora. Jak na razie mam tutaj rzeczy do zrobienia. - Mrugnęła do niej konspiracyjnie, jakby wyjawiła jej wielką tajemnicę skrywaną przez wieki i zamkniętą głęboko pod ziemią ze smokami na straży.

Layne

- Okey... - powiedziała i rzuciła głowę do Kaji, ona przeleciała prosto przez nią, i nagle pojawiła się na swoim miejscu - Pomożesz mi kupić zwierzaczka, zawsze chciałam mieć papugę... - powiedziała a jej mina, zaczęła przybierać wygląd podkowy.

Kaji Meyit

- Pewnie - powiedziała, podnosząc się z miejsca, a wyczyn głowiasty Layny komentując tylko chichotem. - Chodź, pójdziemy do sklepu - zwróciła się do małej wesołym tonem, po czym ruszyła przed siebie, w przeciwnym do morza kierunku - żeby było jasne.
- Do zobaczenia! - wykrzyknęła jeszcze w stronę Carly i Waspa, pomachała im energicznie łapą i tyle ją tu widziano.

Layne

Layne chwyciła się ogona Kaji, i zawołała - Ciągnij mnie koniku! - po czym wskoczyła na nią i udawała że Kaji to jej rumak, i tak razem z Kaji, opuściła tą plaże.

Wasp

- Do zobaczenia - rzekł do oddalających się Kaji i ducha. Oparł pysk o przednie łapy i utkwił spojrzenie w śpiącej partnerce. Dokładnie lustrował wzrokiem każdy szczegół jej wyglądu, który uległ zmianie od ich ostatniego spotkania - uczesanie, ozdoby brzęczące na łapkach...

Kina

Przybyła dawno zapo mniana,Kina.

Carly

Carly przeciągnęła się, przewróciła na grzbiet. Ziewnęła szeroko, mlaskając językiem. Rozchyliła powieki, z których wyjrzała para zielonych ocząt, niczym wyrwanych od czarnego, tajemniczego kota.
- Dzień dobry Waspuś - ziewnęła.
Patrzyła na partnera z miłością i uczuciem. Nagle do jej nosa dobiegł dobrze znany jej zapach. Cieczka. I nie tylko ona ją teraz miała. Obecna tutaj fioletowa wilczyca również.