Sklep i restauracja"Złoty Smok"

Siomha Lorcan

Zamrugała ślepiami. Jeszcze nie nazwała swojego ptaka, a co dopiero wspólnego? Oj, ciężko będzie.
- Jest piękny, jednak... nie wiem, może ... A to to w ogóle jest? Samiec? Samica? - spojrzała rozkojarzona na partnera. - Może Nadia, albo Xan - spytała. Było jej ciężko skupić myśli. Ostatecznie równie dobrze będzie, jeśli to Wilczur go nazwie.
Napiła się ostrożnie soku.

Wilczur

//Siomha, kiedy zakładamy temat w adopcjach?//

Hmm... Dla niego to był też trudny wybór. Jednak wcześniej dowiedział się o płci kruka, dlatego wiedział, że to...
- Xan... Dobrze... Mi się podoba. Mój feniks, jeśli się nie pomyliłem to samiec... A twój to chyba samica. Ale pewien nie jestem. - zamyślił się - Feniksa nazwę Ishett.

Chris

Chris pojawiła się w drzwiach do restauracji, szukała Eleny.. A z tego co zapamiętała - pracowała tutaj w restauracji "Złoty Smok". Rozejrzała się po pomieszczeniu, zauważyła dwa wilki przy stoliku i w końcu za ladą na wysokim, drewnianym krześle - Elenę. Podeszła do niej wolnym krokiem kulejąc na lewą łapę i usiadła przed ladą.
- Witaj, Eleno - dobrze, że Cię tutaj znalazłam. Słuchaj, pytałam się Alfy czy jest możliwość zrealizowania tego spotkania wojowników Ognia i Nocy, na szczęście się zgodził.. A z tego co wiem, nie planuje niczego w najbliższym czasie, jak myślisz - kiedy to zorganizować? -. powiedziała do niej wprost.

Siomha Lorcan

Kiwnęła łbem. A feniks?
- Może Tara. Jeszcze nie wiem... - zamyśliła się. Już prawie zjadła swoje danie, ale jakoś nie miała ochoty dokańczać. dziwny stan, ta ciąża. Uśmiechnęła się czule.
-Wiesz co? Zastanawiam się, jak to się potoczy. Do kogo będą podobna, po kim pójdą z charakterem... Czy dadzą sobie radę na tym świecie. Tak wiele teraz demonów i innych, dziwnych osobników...

Elena

El otrząsnęła się z zamyślenia.
- Ach, witaj Chris. To wspaniale! U mnie w watasze na test czeka moja uczennica. Myślę, że niedługo się to zakończy więc termin jest do ustalenia. Myślę, że za tydzień byłoby dobrze, wszyscy zostaliby zawiadomieni... Co o tym sądzisz? - co do Siomhy wojowniczka chętnie by z nią pogadała. Może niedługo się spotkają na miła pogawędkę miedzy mamusiami?

Chris

- Ok, nie ma sprawy. Najlepiej w Sobotę oczywiście.. Wybacz, brat na mnie czeka - zobaczymy się na spotkaniu wojowników. Na razie! -. odpowiedziała, po czym nie zwracając na nic innego uwagi - wybiegła.

z/t

Elena

- Do zobaczenia! - krzyknęła za nią i powróciła do rozmyślań nad treningiem. Jakie miejsce byłoby najlepsze? Jak nadążyć z wszystkimi obowiązkami? Ach, właśnie! Trzeba zawiadomić Samuela o podjętych działaniach. Wyszła do drugiego pomieszczenia zwanego sklepem i usiadła za ladą. Wyjęła pióro i atrament oraz pergamin a Foux naturalnie osiadł na biurku czekając jaką misje powierzy mu właścicielka. Gdy wilczyca umaczała wielkie pióro w czarnej mazi, zaczęła skrobać na pergaminie wiadomość.
- Foux, kochany, zrób mi przysługę i zanieś to Samuelowi. - powiedziała zwijając przedmiot w rulonik i podała ptakowi do dzioba. - Z góry bardzo ci dziękuję.
Foux kiwnął głową i dotknąwszy delikatnie dziobem policzka Eleny wyfrunął na zewnątrz a tak wstała i powróciła do restauracji.

Viktoria

Veee~! A któż to ponownie zawitał do restauracji? Szalona Viktoria! Wadera wylądowała przed drzwiami, po czym je otworzyła i wkroczyłą do środka. Z wesoło miną krzyknęła:
- Oblewamy Twój awans na stanowisko Bety w Watasze Ognia?! - No, tak to brzmiało. Magiczka szybko zajęła jakieś miejsce i szerokim uśmiechem zaprosiła Elenkę do siebie.

Stella

-Mama Betą, mama Beta! Jestem w ciebie dumna!-wypiszczała, wbiegając do środka.-Będziesz najlepszą Betą na świecie! Powiedzmy o tym tatusiowi! I rodze... A ja go nie mam...

Elena

- Oblewamy! - wyjrzykęła do Viki i po chwili podeszła do córki. - Spokojnie Stell, postaram się, żebyś je miała. I będziesz najlepszą starszą siostrą pod słoneczkiem. A teraz chodź opić z nami mój awans. - powiedziała zapraszając Stelle dostolika, przy którym siedziała Viktoria. Wyjęła zza lady dwie butelki wina jedną kładąc na ladzie dla wszystkib gości a drugą postawiła na stoliku i podała kieliszki.
- No to miłe panie... pijemy. - nalała o kieliszków i podła Viki i córce.

Stella

-Yeah!-powiedziała zadowolona, podnosząc kielizek do góry. Jej mama jest Betą! Wspaniale! Będzie starszą siostrą! Jeszcze lepiej! Same dobre nowiny dzisiaj/

Viktoria

Viktoria wzięła kieliszek do łapki.
- Za zdrowie nowej Bety Ognia i za razem jakże wspaniałej Wojowniczki! - krzyknęła i przytknęła keliszek do ust. Zaczęła powoli sączyć wino w buzi, tak jak to si powinno robić. Przecież smak musi być dobry... xD

Elena

Elena uśmiechnęła się do obu wilczyc i popiła wina. Mniammm... Cudownie było mieć taką córkę i taką przyjaciółkę. Czuło się, że ma się dla kogo żyć i po co żyć.
- A tak poza moim awansem to powiedzcie mi moje drogie co u was słychać, hmmm? - zapytała spokojnie.

Stella

-U mnie nic ciekawszego. Ostatnio zastanawiałam się, czy nie urządzić przyjęcia Haloween. Zaprosiłabym Ciebie, może Viktorię, jeśli zechce, Retesa jak się uda, Sidney'a, Adę... Będzie ciekawie.-rzekła.

Elena

Lena kiwała potakująco łbem z uśmiechem na pysku, gdy Stella mówiła.
- Bardzo fajny pomysł córeczko. Jeśli chcesz to ci oczywiście pomogę. A jak interes w kwiaciarni Skarbie? - zapytała popijając wino i wciąż się uśmiechała.

Stella

-Interes? No cóż, chwilowo kwiaciarnia jest zamknięta ze względu na mały remoncik... A ogólnie nie jest aż tak popularna jak Złoty Smok.-powiedziała spokojnie. Przypomniała sobie o Sidney'u. Westchnęła ciężko. Chciało jej się płakać, ale nie chciała psuć mamie humoru. Tak więc uśmiech, tym razem już nieco sztuczny nie znikał z jej pyszczka.

Elena

- Kwiatuszku, jeszcze sama zobaczysz, że z czasem twoja kwiaciarnia będzie oblegana. A mój smoczuś też nie jest spe... - zastygła w pół słowa i zerknęła prosto w oczy córce - Stello, czy coś jest nie tak? Wiedz, że możesz mi poiedzieć wszystko a i Viktoria na pewno z chęcią pomoże i nikomu nie wygada powodu twojego zmartwienia. - dodała z ciepłym uśmiechem prosząc duchu, by córka powiedziała co leży jej na sercu.

Stella

Stel spojrzała na swoją mamę.
-Nie mamo, nic mi nie jest, chwilkę się zamyśliłam. No cóż, założe się, że właśnie ty będzie niedługo Alfą Ognia.-odezwała się z uśmiechem.

Elena

El uniosła jedną brew z miną mówiącą ni mniej ni więcej tyle: "córuniu, próbujesz własnej matce wcisnąć kit?". Ale uznała, że porozmawia ze Stellą na osobności kiedy będzie to możliwe.
- Bardzo bym tego chciała ale to się jeszcze okaże. Potem porozmawiamy sobie na zapleczu dobrze? Mam coś dla Ciebie ale to jak skończymy winko. - powiedziała mrugając porozumiewawczo do córki.