"Wilczy Kieł"- restauracja i sklep ze wszystkim

Shathow

- Chcesz nazwać kotka moim imieniem? - Shathow po raz kolejny opadła szczęka. Sam kotek to niezły pomysł, ale... Nie pomyślała w co się pakuje opiekując się Xissą. Okazało się że naraża ją to na nieustanne zdziwienia. - Nad kotkiem można pomyśleć, ale moje imię... jest moje i już. Koniec i kropka.

Stille

- Rodzina pomaga i kocha, przynajmniej niektórzy członkowie... - zamilkła pod koniec, patrząc na szarą podłogę. Nie chciała o tym mówić, przynajmniej nie teraz. Westchnęła.
- Dwa razy mnie rzucono, zdradzono. Drugi partner, do którego czułam prawdziwą miłość zostawił mnie wraz ze szczeniakami. Cóż, nie miałam takiego szczęścia co inni. I chyba nie będę miała.

Cristal

Cris odwróciła łeb. - Och...Nie wiedziałam. Przepraszam, że Cię o to spytałam...Nie chciałam rozdrapywać ran. Wyglądasz na...szczęśliwą, myślałam że Ci się wiedzie... - westchnęła, znów wzrokiem powracając na Shinq. - Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? - zapytała z nadzieją w głosie.

Stille

- Rany i tak się już nie zagoją. Chociaż dobra ze mnie Wojowniczka, jestem taka sama w środku, jak normalny wilk. Też czuję. - zniżyła łeb. Nosem odsunęła pusty talerz dalej przed siebie, po czym zamknęła oczy, patrząc się w dal.
- Nie musisz mi tego wynagradzać. Nic nie zrobiłaś. Też jestem ciekawska... i wesoła również, fakt. Fajnie by było, gdybyśmy poszły nad Wodospad Ptaków. Będę tam czekać. - uśmiechnęła się, wstając od stołu. Ugięła łapy i rozprostowała skrzydła, które chwilę po tym złożyła. Z impetem ruszyła do biegu. Kierowała się w wyznaczone miejsce.

z.t

Cristal

- Ale gdzie t... - nie zdążyła skończyć pytania, bowiem Shinq wybiegła z restauracji. - Dziękuję. - zwróciła się do lady, z nadzieją że ktoś ją usłyszy, po czym zaczesała grzywkę i zamachała ogonem. Westchnęła głośno i wyszła spokojnie z restauracji. Jakoś trafi nad ten...Wodospad czegoś tam. Owadów? Nie, to było raczej ptaków. Mniejsza z tym. Teraz to miejsce trzeba znaleźć, a że drogowskazów raczej nie będzie, nie powinna się zastanawiać nad nazwą. Pobiegnie za zapachem przyjaciółki...Może.

z.t

Xissa

-To nazwijmy go na przykład...-Xissa zastanawiała się przez dłuższą chwilkę.-Może Shat? Albo Shatka. Imiona podobne do twojego. A mogłabym zrobić mu obróżkę?

Shathow

- Powiedziałam że można pomyśleć, a kiedy pomyślę to już inna sprawa... - Shathow niespecjalnie podobał się pomysł dzielenia choćby części imienia z kotem - Kiedy masz urodziny?

Siena

Skoro wszyscy zapomnieli o tym spaghetti to Siena spokojnie opuściła lokal przy okazji prawie wywracając się o stół. Pomyślała, że mogłaby się pożegnać, przecież i tak wychodzi.
- Arrivederci~
Nie rozumiała co właśnie powiedziała, ale uznała iż to słowo całkiem dobrze nadaje się na pożegnanie.

z.t

Shathow

Shathow zwyczajnie nie zwróciła na nią uwagi. No cóż, przebywała w swoim świecie rozmyślając nad tym kotem. Będzie gryzł meble, sikał na podłogę, przynosił martwe myszy, grzał zimą grzbiet, mruczał, mruczał i jeszcze raz mruczał. Hmmm, warto się zastanowić.

Xissa

-Tego nie pamiętam. Wiem że mama mówiła że jak się urodziłam padał śnieg. A wiesz że kot może pilnować domu albo restauracji gdy nas nie będzie.-Xissa zaczęła marzyć o małej puchatej kulce która biegała by wesoło po całym lokalu.

Shathow

/to chodziło o to że Shathow pomyśli, jak Xissa będzie miała urodziny. Żart taki./

No cóż, Shathow jest strasznie rozrzutna, a pomysł z kotkiem od razu przypadł jej do gustu. A, co tam, niech będzie kotek. W przeciwieństwie do Xissy ona wiedziała, kiedy ma urodziny. Wczoraj. W prezencie sama sobie podaruje kociaka.
- No to zastanówmy się nad imieniem nie mającym nic wspólnego z moim. Każdy podaje 4 propozycje - dwa na samca i dwa na samicę. Ty zaczynasz. - powiedziała wadera - ale tylko pod warunkiem, że ty zajmiesz się kuwetą.

Xissa

Xissa zastanowiła się głęboko. Wybranie imienia dla kota nie było taką łatwą sprawą . Musiało być dzwięczne i przyjemne dla ucha. Zmarszczka pojawiła się na jej czole. Naglę waderka olsniło.
-Felix, Pikuś , Florcia i Puffcia - dumna z siebie waderka uśmiechneła się od ucha do ucha

Shathow

Hmmm, Felix brzmi nieźle. Shathow miała jednak własny biznesplan.
- Bendezar, Lotto, Viki, i niech ci będzie Florcia - Wyrecytowała. Po prostu nie miała pomysłu na imiona dla kociczki. - Zgadzasz się na kuwetę? - Zamierzała się upewnić.

Suzane

Suzane przyszła do restauracji do ,,Wilczego Kła"i postanowiła ,że jest bardzo głodna krzykneła
- poproszę wołowinę!
Usiadła przy stoliko.

Shathow

Shathow natychmiast zapomniała o imieniu kotka, całą uwagę skupiając na nowej klientce. Smok. Już drugi smok odwiedził jej lokal! Natychmiast pobiegła do kuchni i wstawiła rzeczone mięso na ruszt. Wróciła do klientki, wręczając jej menu.
- życzy pani sobie coś do picia? - zapytała

Suzane

Suzane po swoim namyśle powiedziała
- a co pani mi poleca ?
Suzane nie wytrzymała tak była głodna ,że krzykneła:
- gdzie jest ta wołowina ?

Shathow

/nie możesz opisywać mojego wyglądu, chyba że to, co widzisz na avie. przygotowanie wołowiny i każdego innego posiłku trwa (u mnie 1 post) proszę popraw. Menu jest na stronie 1./

Shathow odgarnęła długą (za długą!) grzywkę z oczu, po czym oznajmiła:
- Polecam soki, napoje, alkochole. Wszystko znajduje się na menu.
Dała klientce czas na zastanowienie się, idąc na zaplecze. Nałożyła ciepły wołowy stek na talerz, a talerz postawiła na tacy. Jedną łapą otworzyła drzwi, po czym wróciła na salę. Postawiła zamówiony posiłek przed smoczycą.
- Płaci pani 10 kosteczek.

Crystal

Nagle zjawiła się tu Crystal z Kematian'em na grzbiecie. Uśmiechnęła się pogodnie i odstawiła młodego na ziemię. Podeszła do lady i zaśmiała się cicho.
- Witam.- rzekła do obsługi i przeniosła wzrok na samca.
- Więc.. Na co masz ochotę? Wszystko na mój koszt.- spytała go, po raz kolejny patrząc na cennik. Duży wybór i dobrze.

Kematian

Przez całą drogę śmiał się i szczebiotał. Gdy w końcu znalazł się na ziemi zatoczył się lekko, ale stanął dzielnie i uśmiechnięty spojrzał na mame Crystal. I co teraz? W jego oczach zatańczyła niepewność.

Crystal

- No wybieraj, nie krępuj się!- powiedziała radośnie. Sama by coś wybrała, ale nie wiedziała na co młody ma ochotę, więc weźmie to co lubi. Cena nie gra roli, Crystal chciała go uszczęśliwić i tyle.